Przemoc domowa to czyn świadomy

Tłumaczenie: Grzegorz Stompor

Wypowiedzi kryminolożki, pracującej na co dzień ze sprawcami przemocy domowej na Złotym Wybrzeżu (Australia), dają nam wgląd w przyczyny ich zachowania. Nie jest to niestety przyjemny obrazek.

black-and-white-person-woman-girl

„Są to mężczyźni, którzy dokonują aktów przemocy w sposób świadomy, celowy”, twierdzi Rosemary O’Mally w rozmowie z The Sun. „W przeciwieństwie do ogólnego postrzegania przemocy domowej, nie są to przypadkowe wybuchy niekontrolowanej wściekłości”.

Rosemary O’Malley od ponad 10 lat prowadzi Program Interwencji i Edukacji w zakresie męskiej przemocy domowej w Southport i Logan, i tym samym dokładnie zgłębiła motywy kierujące mężczyznami stosującymi przemoc.

„Niestety, łatwiej jest, w szczególności innym mężczyznom, uwierzyć, że sprawca jest np. chory na schizofrenię lub był kompletnie pijany lub pod wpływem narkotyków w momencie, gdy popełnił akt przemocy domowej”, ubolewa O’Malley. „Wówczas mogą oni pokrzepić się stwierdzeniem – „To nie mógłbym być ja”. Zupełnie nie potrafią przyjąć do wiadomości, że przemoc domowa to czyn świadomy”.

Kryminolożka twierdzi, że praca ze sprawcami pozwoliła jej przekonać się, że przemoc domowa jest wynikiem silnie tłumionej złości, a dwa ostatnie przypadki śmierci kobiet stanowią tego klasyczny przykład. „Ich śmierć była rezultatem celowej egzekucji z zimną krwią – nie miała nic wspólnego z wybuchem niekontrolowanej wściekłości”. „Przeważająca liczba mężczyzn biorących udział w naszym programie twierdzi, że decyzja o stosowaniu przemocy domowej była przez nich podjęta świadomie i miała konkretny cel”.

O’Malley zauważa, że według tych mężczyzn, w stosowaniu przemocy domowej nie ma nic zdrożnego, obojętnie, czy jest ona wynikiem działania narkotyków, alkoholu, czy kwestią choroby psychicznej. „Są oni agresywni lub napastliwi niezależnie od tego, czy są trzeźwi, czy nie”. „Nasz program ma na celu pokazanie, że nie istnieje coś takiego, jak typowy sprawca: jego uczestnikami są mężczyźni posiadający podwójne dyplomy z matematyki i medycyny, wykładowcy akademiccy, psychiatrzy, prawnicy, pastorzy, itd. W naszym 27-tygodniowym programie biorą udział osoby ze wszelkich grup społecznych. Najmłodsi mężczyźni, których przyjmujemy, mają 17 lat; z kolei najstarszym do tej pory uczestnikiem był 73-latek”.

Program obejmuje dokonywanie ciągłej oceny zagrożenia, jakie mężczyźni ci stanowią dla swoich rodzin, uczenie ich odpowiedzialności za swoje czyny oraz wysyłanie im jasnego przekazu, że niezależnie od sytuacji, przemoc domowa jest zawsze złem.

„Przemoc domowa jest kwestią kontroli, a sprawcy najczęściej są osobami ściśle kontrolującymi swoje partnerki. Chcą oni, żeby inni spełniali ich potrzeby i nie zawracają sobie głowy uczuciami tych osób” – mówi O’Malley. „Kierują się poczuciem bycia uprawnionymi do sprawowania kontroli i uważają, że mają prawo do narzucania innym swojej woli”.

O’Malley informuje, że w trakcie programu mężczyźni zajmują się przepracowywaniem tego przeświadczenia. „Niektóre z uwag, które padają podczas spotkań, wykazują się tak dalece posuniętym seksizmem, że nie raz miałam wrażenie, jakbym znalazła się w latach 50-tych XX wieku”.

„Miarą naszego sukcesu nie jest to, czy ktoś się zmienia, tylko czy jego dzieci i żona stają się bezpieczniejsze. Około 20% uczestników nigdy nie zostanie w pełni zresocjalizowanych, jednakże 80% tych mężczyzn zaczyna wykazywać pewne postępy w zachowaniu”.

Czy praca ze sprawcami przemocy domowej spowodowała, że wizerunek mężczyzn w jej oczach stał się czymś rozczarowującym?

„Nic takiego nie miało miejsca. Całe szczęście w moim życiu spotkałam i otaczałam się bardzo dobrymi mężczyznami” – twierdzi O’Malley. „Każdy człowiek jest czymś więcej, niż tylko jedną cechą; ci mężczyźni również są czymś więcej, niż tylko sprawcami wykroczeń, które powodują, że rozpoczynają udział w programie. Na tym się skupiam. W mojej pracy wyłączam wszelkie emocje. W naszym programie nie ma na nie miejsca”.

design & theme: www.bazingadesigns.com