Łazarczyk: Prezes jest dość nerwowy

Nina Łazarczyk
Korekta: Michalina Pągowska

Idę na rozmowę o pracę. Bardzo sympatyczna kobieta koło trzydziestki, asystentka prezesa, zaprasza mnie do pokoju w końcu korytarza, gdzie mam na nią chwilę poczekać. Przestronny, jasny, a jednocześnie przytulny gabinet. Po zdjęciach porozstawianych na półkach, z których patrzy na mnie roześmiana twarz starszego faceta w garniturze, orientuję się, że jestem w gabinecie prezesa. Po chwili ze szklanką wody wraca do mnie asystentka i zaczynamy standardową rozmowę rekrutacyjną. Jakie ma Pani doświadczenie? Gdzie Pani wcześniej pracowała? Czy zajmowała się Pani organizacją eventów?…

home-office-336378_1280

– A jak Pani reaguje na stres?

– Myślę, że jestem dość odporna na stres i będąc nie raz w tak zwanej stresującej sytuacji, dawałam sobie radę z danym problemem. Stres działa na mnie raczej motywująco, a nie paraliżująco, co szczególnie widać przed zbliżającym się deadlinem (zaśmiałam się).

– A jak Pani reaguje, kiedy ktoś na Panią krzyczy?

W pierwszej chwili mnie zatkało i powtórzyłam niedowierzająco:

– Jak reaguję, kiedy ktoś na mnie krzyczy? – zaraz potem wypaliłam – Nie życzę sobie, żeby ktokolwiek na mnie krzyczał.

Asystentce mina trochę zrzedła i widać nie takiej odpowiedzi oczekiwała. Powtórzyła pytanie.

– Proszę się zastanowić, jak Pani reaguje na krzyk? Jak Pani się zachowuje w takich sytuacjach? Czy może już wcześniej miała Pani krzyczącego szefa? Wie Pani, prezes po prostu jest dość nerwowy, ma dużo obowiązków na głowie, często jeździ w podróże służbowe i zdarza się, że podnosi głos na pracowników. Pytam, jak Pani odnajduje się w takich sytuacjach, ponieważ już kilka poprzednich asystentek nie wytrzymało presji i odeszło.

Nie dowierzałam własnym uszom. Po pierwsze, nikt nigdy na mnie nie krzyczał. Po drugie, tym bardziej sobie nie wyobrażam, żeby ktoś na mnie wrzeszczał w miejscu pracy. Po trzecie, podniesienie głosu nie poprawia jakości komunikatu ani efektywności pracy, wręcz przeciwnie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że zdarzają się krzyczący szefowie bądź szefowe, którzy_re nie radząc sobie ze stresem, nadużywają swojej pozycji wobec innych pracowników. Jednak najbardziej poraziła mnie postawa asystentki, która toleruje takie zachowanie. Traktuje krzyczącego szefa jak normę naturalnie wynikającą z istniejącej hierarchii służbowej. Nie widzi w tym nic niestosownego. Ba! Uważa, że należy się mu podporządkować, jako że w końcu jest prezesem i będąc wyżej w hierarchii, ma prawo wydzierać się na swoich „podwładnych”, „podwładne”. Cytując panią asystentkę: „prezes po prostu w bezpośredni sposób wyraża swoje zdanie na temat pracowników”. Tylko gdzie zachodzi granica pomiędzy wyrażaniem opinii, dyscyplinowaniem a obrażaniem czy szykanowaniem pracownika?

Zgodnie z definicją CBOS szykanowanie to „bezzasadna krytyka, upokarzanie, podważanie autorytetu, tworzenie złej atmosfery w miejscu pracy, np. obrażanie słowami niekulturalnymi, podnoszenie głosu, nieuzasadnione pretensje, okazywanie władzy wobec pracowników w niewłaściwy sposób itp.”

Z raportu CBOS-u opublikowanego w 2014 roku wynika, iż tylko 5 procent badanych uważa, że jest często szykanowana przez swojego przełożonego lub przełożoną, a 12 procent było szykanowanych rzadko lub tylko raz. W porównaniu z badaniem przeprowadzonym w 2002 roku dane te praktycznie nie uległy zmianie, wskazując, że aż 83 procent ankietowanych jest wolne od szykan w miejscu pracy w ciągu ostatnich dwunastu lat. Wyniki raportu napawają optymizmem, ale jednocześnie nie ujawniają skali zjawiska z powodu niskiej świadomości społecznej na temat dopuszczalnych zachowań w pracy lub strachu przed zwolnieniem. A jakie stosunki panują u Was w pracy?

(1)  Szykany w miejscu pracy, Komunikat z Badań CBOS, nr 109/2014, Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS)
(2)  Szykany w miejscu pracy, Komunikat z Badań CBOS, nr 109/2014, Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS)

design & theme: www.bazingadesigns.com