Klimek-Dominiak: Polska „cofka” i genderowe okulary Marty Frej

Elżbieta Klimek-Dominiak
Korekta: Michalina Pągowska

Jak to proroczo ujęła Beata Kozak, „wszędzie widać backlash – negatywną reakcję, odrzucenie, cofkę. Wahadło wychyla się mocno w prawo, społeczeństwa obrastają konserwatywnym tłuszczem. Na wznoszącej fali jest skrajna prawica, w Polsce poparcie zdobywa kuriozalny facet, który w gwałtach i pedofilii nie widzi nic szczególnie złego, a kobietom chciałby odebrać prawa wyborcze”.

182 dieta feministyczna

Zwłaszcza w czasie takiej społecznej „cofki”, internetowa twórczość graficzna Marty Frej, która zręcznie ośmiesza dyskryminację z powodu płci, stanowi cenne antidotum i niezwykle skuteczny sposób upowszechniania równouprawnienia kobiet wśród szerokiego grona lubiących jej barwne, równościowe i dowcipne memy. Prezentowane m.in. na jej profilu na Facebooku zdobywającym gigaliony lajków, jak również na licznych wystawach, m.in. w Warszawie, Krakowie, Kaliszu, Piotrkowie Trybunalskim, w artykułach prasowych oraz w „Kalendarzu Feministycznym na rok 2015 [i 2016]: Marta Frej” wydanym przez Fundację Feminoteka, jej grafiki na szczęście (nie) nadają się na tapetę w komputerze lub na ścianę w pracy z (konserwatywnym) klientem, ale już do partnerskiej alkowy pasują jak ulał. Wkrótce memy Marty Frej ukażą się też w druku zwartym, tj. książce łączącej znane i lubiane z demonizowanym w niecodziennym składzie, czyli Memy i graffy. Dżender, kasa i seks, która, z tekstami Agnieszki Graff w środku, niewątpliwie nie będzie się nadawała na jakąkolwiek listę lektur w szkole utrwalającej zestaw wartości patriarchalno-narodowo-chrześcjańskich. Sama progresywna, nieunikająca wyrazistych akcji artystycznych nawet w Częstochowie, autorka m.in. memów na szczęście znalazła uznanie w oczach innych społeczności i stała się idealną laureatką genderowych Okularów Równości 2015.

Bezspornie nowoczesne, kolorowe i inteligentne grafiki Marty Frej oswajają polskie nieufne społeczeństwo z zaletami równouprawnienia kobiet i mężczyzn bez względu na wiek i orientację seksualną oraz prawem kobiet do samostanowienia w sposób bardziej skuteczny niż naukowe rozprawy czy ważna, choć często ograniczona możliwościami finansowymi, edukacyjna równościowa praca u podstaw wykonywana od lat przez organizacje pozarządowe.

Lapidarne prace wizualne Marty Frej trafiają do serc i umysłów Polek, i Polaków regularnie przy codziennym przeglądaniu wieści ze świata, i od znajomych na portalu społecznościowym Facebook, a przez zachwyt i śmiech, który nieodmiennie wywołują, pomagają naszej smutnej przez większość dni w roku oraz bardzo patriarchalnej wspólnocie, robić regularne ćwiczenie z wyobraźni uwolnionej od stereotypów płciowych, przynajmniej przez krótką chwilę kontaktu z jej sztuką wyzwoloną z przestarzałego polskiego kontraktu płci.

Choć nie znam Marty Frej osobiście, to, tak jak bohaterki jej grafik, „Najbardziej cenię tych filozofów, którzy sami gotują sobie obiad” (pewnie takich też cenią w Feminotece, gdzie wisi ten obraz), a „W torebce noszę zawsze lusterko, szminkę i mnóstwo wątpliwości”, co więcej „Odkryłam fenomenalną dietę! Odstawiłam telewizję, kobiece pisemka, czytam dużo książek feministycznych. Już po tygodniu czułam się wspaniale…”. Nie da się też ukryć, że „Mam 40 lat, nadwagę, zmarszczki, cellulitis i czuję się sexi… bo kto mi zabroni?”, ale „Ziemniaki to ja mogę obierać w Zachęcie”! Zwłaszcza ten ostatni mem, daleki od pastelowej poetyki „Doskonałej pani domu”, nawiązuje do sztuki krytycznej i akcji „Obieranie ziemniaków” Julity Wójcik, która defamiliaryzuje codzienną nieodpłatną pracę kobiet na rzecz społeczności.

W debacie na temat kontrowersyjnego performansu Wójcik Karol Sienkiewicz przywołał opinię feministycznej krytyczki sztuki, Izabeli Kowalczyk, wskazującą, że tę pracę można „powiązać z problemem transgresyjności kobiety-artystki, która jeszcze w XIX wieku, aby stać się artystką musiała zaprzeczać definicji «kobiecości», gdyż tworzenie było przynależne mężczyznom, to oni byli twórcami wielkiej sztuki. Kobiety zajmowały się przede wszystkim domem, żywieniem innych i upiększaniem rzeczywistości”.

Jakby tego nie było dość, w migawkach z codzienności przedstawianej przez Martę Frej mężczyźni nie stanowią centrum wszechświata, ale pojawiają się w tej przestrzeni od czasu do czasu obok bohaterek memów, ich przyjaciółek, dzieci oraz istot transhumanistycznych albo samodzielnie, jak w akcji zainicjowanej przez tureckich mężczyzn „jeśli spódniczka zaprasza do gwałtu to…”, ale najczęściej nie ma tam ich wcale.

76 filozofia 60x60cm

W podobnie subwersywny sposób przedstawia Marta Frej dylematy nowoczesnych polskich kobiet próbujących sprostać mitowi „Matki Polki” (czy jak woli ją ironicznie tytułować Zadra „Matki Bolki”) oraz terrorowi medialnych obrazów idealnych kobiet podsuwanych regularnie przez rynek producentów „przemysłu urody”, którego amerykańską mityczną wersję już dawno zdekonstruowała w swoim obszernym dziele Naomi Wolf. Najbardziej wpływowym przykładem tak rozumianej społecznie zaangażowanej sztuki okazał się mem Marty Frej z wizerunkiem kobiety w stroju krakowskim z chlebem i solą oraz z pobitym okiem podpisany: „Witamy w Polsce, kraju, który nie ratyfikował konwencji ws. przemocy domowej…”, ironicznie i zwięźle komentujący konsekwencje niektórych polskich „tradycji”. Był on szeroko rozpowszechniany w internecie oraz w prasie, znalazł się on w m.in. w gazecie jednej ze szczecińskich uczelni i zrobił więcej dla przypomnienia kluczowego tematu – silnie utrwalonego modelu dyscyplinowania kobiet w oderwanej od realiów społecznych polskiej debacie o ratyfikacji konwencji antyprzemocowej – niż niejedna partia polityczna czy organizacja równościowa.

„Mój sukces polega na tym, że znam swoje miejsce” – mówi pewna własnej wartości, choć nieco zmęczona, kobieta spoczywająca swobodnie na tronie z berłem w ręce i z zawadiacko przechyloną koroną na głowie w jednym z napisów na memie Marty Frej. Podobnie jest z samą Martą Frej – jej sukces polega na tym, że jej się Okulary Równości w 2015 roku po prostu należały jak niemal nikomu innemu i dlatego w imieniu Pracowni Badań Kulturowej Tożsamości Płci w Literaturze i Kulturze z Uniwersytetu Wrocławskiego czułam nieodpartą chęć wystąpienia z wnioskiem o uhonorowanie jej tą nagrodą przez Fundację Izabeli Jarugi-Nowackiej. Wkrótce kultowe memy Marty Frej będzie można podziwiać nie tylko w internecie, w relacjach z jej wystaw czy z wręczenia równościowej nagrody albo na kolejnym kalendarzu Feminoteki z jej grafikami na rok 2016, ale też w druku zwartym z zapewne równie „dżenderowo” wyzwolonymi tekstami Agnieszki Graff. A do czytania albo na Manifę czy marsz równości, osoby nieprzepadające za orłami na ubraniach, mogą też narzucić tiszert z wybranym, alternatywnym memem i wesprzeć dramatycznie niedofinansowanych współczesnych twórców polskiej sztuki krytycznej w zastępstwie Ministerstwa Kultury, którego priorytetem wydaje się być utrwalanie wiedzy o przeszłej polskiej chwale.


Autorka:

dr Elżbieta Klimek-Dominiak,

Kierowniczka Pracowni Badań Kulturowej Tożsamości Płci w Literaturze i Kulturze i Adiunkt w Instytucie Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz administratorka Center for Gender Studies – University of Wroclaw

design & theme: www.bazingadesigns.com