W polsce* nie zmieniły się formy opresji, lecz możliwości tworzenia społeczeństwa bezprzemocowego

Kiedy przeczytałam zachętę do napisania tego tekstu, wydało mi się, że pytanie o to, kto się siłuje z polskością jest o wiele ważniejsze od tego, jak wygląda takie siłowanie. Zwłaszcza, jeśli to ja miałabym opisywać jak wyglądają moje zmagania z „brunatną rzeczywistością”. Jestem na zbyt uprzywilejowanej pozycji społecznej, żeby zajmować się własnymi trudami polskości. Są osoby, które nie mają, tak jak ja, bezpieczeństwa materialnego, dostępu do edukacji czy przestrzeni antyfaszystowskich.

zamazanoIlustracja: Ilja Koitier

Czym jest brunatna rzeczywistość? Niczym nowym. Była tu od zawsze. Jest zestawem procesów, które zbiorczo tworzą rzeczywistość wysoce zhierarchizowaną. Rzeczywistość ta ogranicza wolność osób tworzących społeczeństwo i odbiera im pełną kontrolę społeczną na poziomie bio-psycho-społecznym. Potocznie, często nazywa się to faszyzmem. Ja, osobiście, wolę mówić o tym zjawisku jako o wymiarze postawy faszyzującej. Według mnie, wiąże się ona z autorytarnym postrzeganiem świata, dążeniem do podporządkowania się i dehumanizowania innych. Głównym wyznacznikiem tego zjawiska jest stopień przesycenia rzeczywistości przemocą. Dlatego właśnie wszelkie aktywności związane z działaniami przeciwko brunatnej rzeczywistości nazywa się działalnością na rzecz społeczeństw bezprzemocowych, antydyskryminacyjnych lub antyfaszystowskich.

Nacjonalizm, tak jak przemoc różnych rodzajów, jest wpisany w karty polskiej historii na stałe, ale w różnym natężeniu. Jak doszło do fenomenu popularności przemocowej postawy w dzielniejszej polsce? Moim zdaniem stało się tak za sprawą ograniczonej alternatywy dla nacjonalizmu, co przełożyło się na rozkwit postawy przemocowej. Nacjonalizm mamy, wszyscy i wszystkie, głęboko wdrukowany w nasze człowieczeństwo. Rodzimy się z układem neurofizjologicznym wyposażonym w łatwość i zdolność do dehumanizowania innych i stereotypizację rzeczywistości. W przekazie transgeneracyjnym otrzymujemy pełny zestaw „małego nacjonalisty/tki” z mnóstwem wrogich postaw społecznych i recept na samorealizację jedynie w drodze istnienia w znormatywizowanym społeczeństwie. W procesie socjalizacji utrwalane są nacjonalistyczne struktury myślenia łącznie z podziałami społecznymi, rolą płciową i ideą narodu. Przekaz o tym, że ludzie są bezwzględnie i radykalnie równymi jednostkami, które zasługują na bezwarunkową godność i szacunek, jest wypierany i zastępowany niemożliwymi do osiągnięcia wymaganiami społecznymi.

Autentyczne poczucie własnej wartości wypracowane na drodze indywidualnego doświadczenia i współistnienia w świecie jest zastępowane strachem, poczuciem zagrożenia stworzonym w wyniku doświadczania różnych form przemocy przez całe życie. To wszystko dzieje się w ramach różnych rodzajów przemocy: fizycznej, psychicznej, symbolicznej, kulturowej, ekonomicznej, społecznej i systemowej.

Kto, według mnie, siłuje się z polskością? Wszystkie osoby żyjące w polsce, a zwłaszcza te, które nie mają dostępu do bezprzemocowych przestrzeni. Jak wygląda to siłowanie? Dzieje się to w życiu codziennym. Wewnątrz każdej i każdego z nas. Zjawisko dostosowywania się do systemu jest podszyte mechanizmami ulegania władzy autorytarnej: jeśli chcemy być osobami nagrodzonymi przez system etykietką porządnego członka/członkini danej społeczności, musimy oddać pewne własne obszary ludzkiego istnienia oraz nasze wartości, które nie spełniają rygorystycznych norm społecznych w dyskursach politycznych dominujących w obecnej rzeczywistości społeczno-politycznej.

Jako istoty ludzkie, jesteśmy emocjonalnie i biologicznie zaprogramowani_e na ksenofobię, dehumanizowanie innych i podporządkowanie się systemowi. Mimo to, przez ostatnie dziesięciolecia dało się zaobserwować na świecie efekty ciężkiej pracy nad zmianą tego, co determinuje powszechną przemocowość społeczeństwa. Niestety, w ostatnich latach środowiska pracujące nad bezprzemocowym społeczeństwem podupadły, a mainstream stał się nacjonalistyczny. Antynacjonalizm stał się bardzo niepopularny i stał się również czynnikiem zagrażającym, jeśli jest deklarowanym światopoglądem. Dlatego trudno być w polsce działaczem lub działaczką antydyskryminacyjną; od kiedy państwowe środki przymusu zacieśniły przymierze z frontem nacjonalistycznym; od kiedy działa w polsce ustawa antydyskryminacyjna, a społeczeństwo wtóruje totalitarnym metodom rządzenia, jakich używa obecna władza. Im bardziej rzeczywistość jest wroga wolnościowym inicjatywom, tym trudniej się je realizuje, tym mniej osób się nimi zajmuje i tym mniej osób z nich korzysta.

Trudno jest żyć, jeśli się nie ma dostępu do alternatywy społecznej i próbuje się funkcjonować w mainstreamie jako polka bądź polak (w słowniku nacjonalistycznym nie ma miejsca na formę neutralną genderowo). Wymaga to od ludzi absurdalnych i paradoksalnych poświęceń oraz wyrzeczeń kosztem samych siebie. Funkcjonowanie w polskiej rzeczywistości musi się wiązać z jakimś stopniem podporządkowania się systemowi, co stanowi ograniczanie ludzkiej wolności i autentycznego bycia.  Bycie polakiem lub polką i bycie autentyczną osobą wykluczają się wzajemnie.

Poza tym, że nacjonalizm zagraża autentycznej samorealizacji wszystkich ludzi, to zagraża również zdrowiu i życiu osób z grup narażonych na wykluczenie. Wyznacznikami takich grup są płeć, kolor skóry, kultura, klasa społeczno-ekonomiczna, zdrowie, przynależność do normatywnego systemu rodzinnego… A przecież ludzie są różni.  Mają najrozmaitsze tożsamości seksualne, różnią się kolorem skóry i pochodzeniem etniczno-kulturowym. W wyniku klasowego podziału społecznego, mają różny dostęp do zasobów. Borykają się z cierpieniem psychicznym o najróżniejszych przyczynach. Są osobami z różnymi rodzajami i stopniami niepełnosprawności. Pochodzą z rodzin będących różnymi wariantami rodziny nuklearnej. Jeśli ludziom zdarzy się wylądować na skrajnych końcach socjologicznej krzywej Gaussa, to z reguły doświadczają przemocy z racji swojej odmienności. Do tego dochodzą liczne rodzaje przemocy związane z brakiem akceptacji różnych orientacji i preferencji seksualnych. Brak respektowania i łamanie praw pracowniczych jest również  formą przemocy. Na dodatek, bardzo popularna staje się ostatnio dyskryminacja z racji lewicowego światopoglądu i jego przejawów. Osoby z wyżej opisanych i innych dyskryminowanych grup doświadczających przemocy, przy założeniu postępującej brunatnej plagi, raczej nie mają przed sobą świetlanej przyszłości w naszym kraju.

Wspólne z innymi osobami, zajmuję się pozytywną seksuologią i pozytywną edukacją seksualną. Normatywizacja seksualności zabija wolność i swobodę seksualną, która jest niezbędna w realizowaniu człowieczeństwa. Zastąpienie wolności seksualnej lękiem i wymazanie poczucia własnej wartości w tej sferze człowieczeństwa jest jedną ze strategii wewnętrznego umiejscawiania kontroli systemowej i jednocześnie najbardziej skuteczną strategią. Dlatego pole bitwy o wolną seksualność i o wolne ciało jest jedną z najważniejszych bitew. Redukcja szkód wyrządzonych przez opresywną kulturę i prewencja zachowań przemocowych stanowią spektrum aktywności w tej dziedzinie. Edukacja seksualna to proces psychoedukacyjny, który, co może niektórych/niektóre zaskoczyć, nie polega na nauce zakładania prezerwatywy. To proces edukacji w zakresie równości, podmiotowości ludzkiej, szacunku i godności. Analizuje się konsekwencje socjalizacji roli płciowej: skutki procesu feminizacji (kobiety są pozbawiane sfer człowieczeństwa takich jak intelektualna i sprawczości) i maskulinizacji (mężczyźni są pozbawiani sfer człowieczeństwa takich jak emocjonalna i tworzenia równościowych relacji). Normalizuje się preferencje seksualne (sposoby odczuwania, ekspresji i realizacji seksualnej – wszystkie są sobie równe i prawidłowe, o ile nie naruszają wolności innego człowieka – wtedy są przemocą).

Uczy się  o tym, że nie trzeba spełniać norm kulturowych, by być człowiekiem: każdej osobie należy się bezwzględny szacunek, poszanowanie wolności i uznanie podmiotowości. Uczula się na sytuacje przemocowe: uczy rozpoznawania przemocy i daje narzędzia do przeciwdziałania takie jak asertywność, empatyczne myślenie i odpowiedzialność, kiedy jesteśmy świadkami/świadkiniami przemocy.

W absurdzie polskiej rzeczywistości, moja działalność w zakresie pozytywnej seksualności stała się obecnie moją najbardziej radykalną aktywnością społeczną. Brzmi to śmiesznie, ale jest to bardzo smutne stwierdzenie. Pozytywny stosunek do seksualności, który jest jednocześnie aktywną postawą społeczną, w dobie brunatnej polski jest jednym z bardziej zagrażających poglądów. Dzieje się tak, ponieważ pociąga za sobą bezwarunkową równość, samodzielne myślenie oraz wgląd w swoją autentyczną osobowość; radykalne poszanowanie i uznanie godności innych osób bez względu na okoliczności jej egzystowania w świecie; narzędzia zauważania i reagowania na wszelkie formy przemocy. Tego rodzaju praca u podstaw godzi w fundament postawy faszyzującej, która tak bardzo aktywuje się dziś w polskości. Przyzwolenie na lekceważenie wszelkich praw człowieka jest dziś coraz bardziej powszechne, a stawanie w obronie człowieczeństwa jest coraz rzadziej mile widziane.

Jedyne źródło definiowania istoty ludzkiej stanowi ona sama. Inaczej mówiąc, jeśli jakieś osoby, grupy społeczne, kultura czy instytucje próbują nam narzucić definicję nas samych, jest to przemoc. Komunikat mówiący, że jeśli „jestem Polakiem, to mam obowiązki narodowe” jest z definicji przemocowy. Wszelkie ograniczenia możliwości autodefiniowania i doświadczania siebie samego/samej również są przemocą. Nie twierdzę, że nie istnieją przestrzenie, które umożliwiają szczęśliwy rozwój istoty ludzkiej.  Zauważam jednak zanik tych przestrzeni. Coraz bardziej boję się, że w przyszłości polski poziom cierpienia dyktowany przemocą będzie wzrastał, a perspektywy jego redukcji będą coraz mniejsze. Aktywiści, aktywistki i osoby siłujące się z brunatną polskością będą doświadczały coraz większych represji z racji swojej działalności. Osoby nie będące w stanie spełnić brunatnych norm społecznych będą jeszcze bardziej zagrożone niż dziś.

Co robić, by ten czarny scenariusz się nie ziścił? Strajk jest jedynym uznawanym przeze mnie sposobem na przeprowadzenie bezkrwawej rewolucji i ustanowieniem bezprzemocowego świata. Strajk rozumiany szeroko od kontestacji pewnych norm społecznych po odmowę pracy. Jedynym moim przesłaniem niech będzie: strajkujmy – wszyscy i wszystkie – niezależnie od efektów naszego siłowania się z polskością. Natomiast na łonie strajku dbajmy o siebie, ponieważ wtedy właśnie realizuje się wizja bezprzemocowej rzeczywistości. 

Nastazja

Osoba zajmująca się psychologią i seksuologią; działaczka społeczna ruchów równościowych i wolnościowych; entuzjastka humanistyki wolnościowej.


*Pisownia wyrazów Polska, Polak i Polka z małej litery jest celowym zabiegiem autorki.
**Tekst został skrócony na potrzeby redakcji. Pełna wersja będzie dostępna po wydaniu wersji papierowej.


Korekta: Nina Łazarczyk

design & theme: www.bazingadesigns.com