„Pił i powtarzał, że to będzie mój najlepszy sylwester w życiu. Gwałcił mnie przez całą noc”. Fragment z nowego zbioru reportaży Justyny Kopińskiej

Ksiądz pedofil odprawia dalej

Tata bił mamę tak, że krew tryskała po ścianach. W szóstej klasie ksiądz zauważył, że płakałam. Powiedział rodzicom, że lepiej będzie mi w szkole z internatem w innym województwie. Zgodzili się – byli źli, że chowam im butelki z wódką. Zapisał mnie do gimnazjum salezjańskiego w Szczecinie. Ale nie było internatu, tylko puste mieszkanie jego matki.,,Jadę. Mam mszę wieczorną w Stargardzie” – rzucił po gwałcie. Jak skazany za kilkadziesiąt przestępstw seksualnych ksiądz, zaczął odprawiać msze w Puszczykowie, koło Poznania?

Minęło dziesięć lat, a ja nadal nie mogę zasnąć przy zgaszonym świetle. Koszmary wracają. Pamiętam, jak wysłał mi kartkę: ,,Gorące pozdrowienia dla mojej Kasi, za którą często się modlę!”. Miałam dwanaście lat. Kilka miesięcy później wywiózł mnie daleko od rodziców i zgwałcił po raz pierwszy.

fot. Jakub Pleśniarki

Zaufaj, nie skrzywdzę cię

Z domu rodzinnego zapamiętała przerażający chłód. Rodzice nigdy jej nie przytulili, nie mówili, że kochają. Nie miała koleżanek. Bała się je zaprosić do domu. Jej ówczesny kolega z klasy napisał potem na forum internetowym: ,,Kasia była taka ładna i potulna. Słuchała się nauczycieli”.

Kasia opowiada mi o sobie

Tata bił mamę tak, że krew tryskała po ścianach. Mama często leżała na podłodze, zakrwawiona, w podartych ubraniach. Starałam się ich pilnować. Gdy mama chciała się powiesić, śledziłam każdy jej ruch. Czasem rodzice tak się upijali, że zapominali otworzyć mi drzwi. Musiałam spać na zewnątrz. Nie robili tego specjalnie. Po alkoholu nie panowali nad swoim zachowaniem. Za każdym razem jak wracałam autobusem do domu, z nerwów bolał mnie brzuch. Liczyłam drzewa wzdłuż drogi – sto jeden, sto dwa, sto trzy – by choć na chwilę
przestać myśleć.

Któregoś dnia, byłam wtedy w szóstej klasie podstawówki, ksiądz uczący nas religii zauważył, że płakałam. Kazał mi zostać po lekcji. Nie chciałam mówić mu o problemach. Miałam zasadę: nie zwierzam się nauczycielom. Później jeszcze kilka razy zatrzymywał mnie na korytarzu i nalegał na rozmowę. Odmawiałam. Chciałam, by przestał mnie wypytywać. Po kilku tygodniach podszedł i łagodnym głosem powiedział: ,,Zaufaj mi, chcę ci pomóc, jestem księdzem, nie skrzywdzę cię”. Wcześniej nikt tak do mnie nie mówił. Po paru miesiącach przyjechał do moich rodziców. Tłumaczył, że chce ich wesprzeć. Mówił, że lepiej będzie mi w szkole z internatem w innym województwie. Wyjaśnił, że tam będę miała najlepsze warunki do edukacji. Rodzice zgodzili się bez wahania. W tym czasie byli na mnie źli, że chowam im butelki z wódką.

Mam mszę wieczorną w Stargardzie

– To nie była szkoła z internatem, tylko puste mieszkanie jego matki, która wyjechała za granicę. Zapisał mnie do gimnazjum salezjańskiego przy ulicy Witkiewicza w Szczecinie. Mówił, że pedagog z tej szkoły to najlepsza przyjaciółka jego mamy. To była szkoła dla zamożnych dzieci z dobrych rodzin. Trzeba było mieć wysoką średnią – nawet 5,0 – i pieniądze na czesne. A ja miałam raczej słabe oceny. Ale ksiądz dyrektor po rozmowie z księdzem Romanem przyjął mnie poza rekrutacją w środku roku szkolnego.

Ksiądz Roman kazał mi w szkole z nikim nie rozmawiać i od razu po lekcjach wracać do tego mieszkania. I tak nikt tam ze mną nie chciał rozmawiać. We wszystkim różniłam się od dzieci z bogatych rodzin w Szczecinie. Na lekcjach niewiele rozumiałam, bo poziom był dla mnie za wysoki. Czułam się gorsza. Raz wróciłam trochę później po szkole. Ksiądz szarpnął mnie tak mocno, że skręcił mi rękę. Musieli założyć mi szynę. Kazał powiedzieć w szpitalu, że spadłam ze schodów. Stał i pilnował, co mówię lekarzowi.

Któregoś dnia powiedział: ,,Nawet nie wiesz, jak o tym marzyłem”. ,,O czym, proszę księdza?” – zapytałam. ,,Zaraz zobaczysz, moje słoneczko”. Zasunął zasłony, mocno chwycił mnie za ręce. ,,Nie krzycz, bo wtedy będzie bolało bardziej” – powtarzał. Zaczął zdzierać ze mnie ubranie. To taki strach, że nie możesz oddychać. Był silny, ważył sto kilogramów. Krzyczałam, błagałam, by przestał. Gdy skończył, owinęłam się w koc, położyłam przy ścianie i płakałam. ,,Jadę. Mam mszę wieczorną w Stargardzie” – rzucił. Kazał mi wziąć jakieś dziwne tabletki. Otworzył usta i sprawdził, czy na pewno je połknęłam. Krew spływała mi po nogach. Weszłam do wanny. Zaczęłam spłukiwać krew, ale było jej więcej i więcej. Miałam rozciętą wargę, na udach siniaki. Zaczęłam powtarzać: ,,Mamusiu, gdzie jesteś? Pomóż mi”. W tej chwili oddałabym wszystko, aby była przy mnie. Kilka godzin siedziałam w wodzie.

W kolejnych dniach powtarzał, że jak wygadam się nauczycielom, to się dowie, bo u salezjanów zna wszystkich. I zapłaci moim koleżankom, by powiedziały, że sama tego chciałam. Zaczął mnie bić, poniżać, groził, że mnie zabije. Przychodził, kiedy chciał. Zaczął zmuszać mnie do brania leków. Nie mówił ich nazwy. Ale działały jak psychotropy. Byłam otępiała, senna. Miałam zaburzenia równowagi. Pamiętam, że zaczął powtarzać: ,,Mama
i tata już cię nie chcą. Oni cię nienawidzą. Nie masz w życiu nikogo oprócz mnie”.

W sylwestra przyjechał z wódką. Pozasłaniał okna. Pił i powtarzał, że to będzie mój najlepszy sylwester w życiu. Gwałcił mnie przez całą noc. Wtedy zaczęłam się ciąć. Cały czas nasłuchiwałam, czy on nie wchodzi. Krzywdził mnie nawet kilka razy jednej nocy. Miał taki obrzydliwy zapach potu. Powtarzałam, że nie chcę, ale on robił to jeszcze mocniej. Czasem w trakcie krzyczał: ,,I Bóg cię przestał kochać!”. Gdy bardzo się wyrywałam, głodził mnie przez kilka dni.

Znajdę cię i zabiję

– Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że śpię u niego. Jak chciałam skoczyć z okna z ósmego piętra, to powiedział, że opętał mnie szatan. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc.

Któregoś dnia rzucił: ,,Mała, przytyłaś ostatnio i wymiotujesz”. Zrobił mi test ciążowy. Krzyczał: ,,Nie chcę mieć bachora”. Potem zabrał do znajomej ginekolog. Zabili moje dziecko. Długo później krwawiłam, bardzo mnie bolało. Po kilku miesiącach przestałam chodzić do szkoły, miałam lęki, myśli samobójcze. Chyba ktoś zwrócił uwagę na moją nieobecność, bo ksiądz zaczął mnie zmuszać, bym chodziła. Załatwił lekcje matematyki z jego znajomą pedagog. Ona wyglądała na bardzo dobrą osobę. Zaczęła dopytywać, dlaczego jestem smutna. Powiedziałam jej o wszystkim. Od razu zobaczyłam, że nie jest pewna, czy mówię prawdę. Pytała:,,Czy to nie był sen?”. A później powiedziała księdzu o naszej rozmowie. Przyszedł do domu i zaczął krzyczeć, że szargam jego opinię. ,,Ty sobie nie wyobrażasz, ilu ludzi w tym mieście mnie ceni, podziwia!– krzyczał. – Jak ludzie cię szanują, to nigdy nie uwierzą w takie wymysły dzieciaka. Ale jeszcze raz to zrobisz, to pożałujesz”.

Kazał mi jechać z nim do Częstochowy. On często tam bywał, bo prowadził grupy pielgrzymkowe. Tam, w kościele, kazał mi iść do konfesjonału. ,,Chodź, powiesz całą prawdę i zobaczymy, jak Bóg zareaguje” – krzyczał. Opowiedziałam księdzu w  konfesjonale wszystko. A on zwyzwał mnie od kurew. Powiedział, że nigdy nie dostanę rozgrzeszenia i mam się wynosić z kościoła. Pamiętam, że był taki zbulwersowany, czerwony. Wybiegłam z płaczem. Ksiądz Roman za mną. Uśmiechał się przez całą drogę powrotną.

Po roku i paru miesiącach zawiózł mnie do domu. Rodzice bardzo dziękowali mu za dotychczasową pomoc i liczyli na więcej. Powtórzył mi jeszcze, że jak cokolwiek ujawnię, to zrobi ze mnie kurwę. Postanowiłam sobie, że i tak powiem, ale tym razem byłam ostrożniejsza. Wiedziałam, że rodzice mogą mi nie uwierzyć, bo bardzo go cenili.

Zwierzyłam się pani pedagog w świetlicy środowiskowej. Bałam się, że jak powiem, kim on jest, to ona mi nie uwierzy. Więc powiedziałam, że zgwałcił mnie chłopak. A gdy stwierdziła, że rzeczywiście mam objawy wykorzystania seksualnego, to dodałam, że tak naprawdę to był mój nauczyciel religii, ksiądz. Od razu zgłosiła sprawę na policję. Powiedziała, że moi rodzice muszą wiedzieć, bo będę potrzebowała bardzo dużo wsparcia psychicznego podczas śledztwa i procesu. Zawiadomiła Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i stamtąd przyszła pani, która miała wyjaśnić wszystko rodzicom. Mama uderzyła mnie wtedy w twarz. Krzyczała, że to nieprawda. Później ta pani długo z nimi rozmawiała. Po tej rozmowie zabrano mnie z domu i umieszczono w sierocińcu. Z księdzem spotkałam się w czasie procesu. Przypomniałam sobie, jak wcześniej mówił: ,,Jeśli mnie kiedyś za to wsadzą, to po wyjściu na wolność nie będę miał nic do stracenia. Znajdę cię i zabiję”.

Niewolnica księdza

Gdy prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko księdzu, w ogłoszeniach duszpasterskich parafii św. Józefa w Stargardzie Szczecińskim zapowiedziano: ,,Decyzją władz Towarzystwa Chrystusowego księdza Romana przeniesiono do pracy w Wielkiej Brytanii. Pożegnanie odbędzie się w czwartek o 19.15. Pragniemy podziękować Bogu za wspólny czas”.

Ksiądz został aresztowany, zanim wyjechał do Anglii, w czerwcu 2008 roku. Miał wtedy trzydzieści dwa lata. W jego laptopie znaleziono treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Podczas rozprawy ksiądz Roman B. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wyjaśniał sędziemu: – Nie wiem, jak do tego doszło, że dziecko trzymałem u siebie na plebanii i też jeździłem z nią do Lichenia czy Łagiewnik. Po prostu nikogo to nie interesowało. Ojciec Kasi w sądzie: – Jak dzwoniłem do córki, to miałem wrażenie, że ona jest na jakichś lekach, jakaś zamroczona. Ksiądz Roman był tajemniczy. Nie chciał dużo rozmawiać, gdy pytałem o córkę. Później zablokował jej telefon. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że on ją krzywdzi. Zwiodło mnie, że to ksiądz.

Sędzia, ówczesny prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie, Mariusz Jasion w lutym 2009 roku skazał księdza Romana na osiem lat bezwzględnego więzienia. Podczas ogłaszania wyroku mówił: „Ksiądz Roman traktował dziewczynkę jak niewolnicę, jak rzecz. Zaplanował swoje działania. Stopniowo izolował dziecko od rodziny oraz przyjaciół. Założył jej w telefonie GPS, aby sprawdzać, gdzie się znajduje. Kontrolował jej billingi w telefonie komórkowym. Cynicznie wykorzystał jej sytuację psychiczną oraz finansową. Prawdopodobnie skutki Kasia będzie odczuwała przez całe życie.

O wysokiej demoralizacji księdza Romana może także świadczyć treść rozmów na Gadu-Gadu. Wynika z nich, że z innymi dziewczętami także utrzymywał kontakty zbyt zażyłe jak na kapłana katolickiego i opiekuna młodzieży. Używał też wulgaryzmów, opisując przełożonych, na przykład o proboszczu swojej parafii pisał ,,ten fiut”.

Ksiądz Roman miał przebywać w więzieniu do 2016 roku. Następnie mógłby zostać poddany tzw. ustawie o bestiach, stworzonej dla osób, które zagrażają życiu lub wolności seksualnej innych. Jeśli według psychiatrów nadal zagrażałby dzieciom, umieszczono by go w zamkniętym ośrodku w Gostyninie.

Wróć do księdza, on cię kocha

Na forum stargard.naszemiasto.pl znajduję list parafianki ze Stargardu: ,,Tyle teraz się słyszy o pedofilii, że pomyślałam o sprawie księdza Romana. Na początku dostał zakaz wykonywania zawodu i został usunięty z kapłaństwa. Potem osiem lat więzienia. A teraz jest księdzem w Puszczykowie. Szaleństwo! Dlaczego najpierw coś ustalają, a potem zamykają ludziom usta? Ksiądz Roman działa też w internecie, prowadzi profil na Facebooku jako Roman Bee (czyli pszczółka). Uczył moją córkę, moją siostrzenicę i wiem od nich, że ma kontakt z młodzieżą. Dlaczego nie siedzi w więzieniu? Przecież nie poszedł tam za skradziony cukierek w sklepie!”.

Sprawdzam: Roman B. rzeczywiście jest księdzem w Puszczykowie koło Poznania. Pytam w sądzie w Stargardzie, dlaczego ksiądz tak wcześnie wyszedł z więzienia. Dowiaduję się, że od wyroku sędziego Jasiona apelację złożyli jego adwokaci. Jeden opłacony przez rodzinę, drugi przez zakon Towarzystwa Chrystusowego. Ksiądz Roman był zakonowi wdzięczny za wsparcie. Przed sądem mówił: ,,Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu. Regularnie odwiedza mnie w więzieniu przełożony”.


Ten wstrząsający tekst i inne reportaże Kopińskiej w nowym zbiorze „Z nienawiści do kobiet”, który będzie od 8 marca dostępny w księgarniach.

design & theme: www.bazingadesigns.com