Pięć stereotypów dotyczących płci, które kiedyś mówiły coś dokładnie odwrotnego

Najtrudniej zwalczyć stereotypy, które są tak stare, że sięgają czasów zbieraczy i myśliwych. Bo czy można kłócić się z biologią? Kobiety noszą dzieci, mężczyźni mają dość siły, by chwytać gazele. To nie wzięło się z sufitu. Jednak społeczeństwo pokazało nam, że bardzo łatwo wprowadza się poprawki do tej ustawy jednocześnie twierdząc, że wszystkie stereotypy dotyczące płci biologicznej i kulturowej mają swoje początki u zarania rozwoju człowieka. Oczywiście, prawda jest inna…

1
1. „Róż to kolor dla dziewczynek” to nowy pomysł

2
W większości rodzin ważne jest, by wcześnie poznać płeć dziecka, ponieważ to od niej zależy kolor ubranek i zabawek, jakie będzie się mu kupować (różowy czy niebieski?). Niemal od razu po narodzinach niemowlę ubiera się w odpowiedni strój – niebieska koszulka lub różowa opaska, tak aby sprawa była jasna. Nie chcielibyście przecież wychować dziecka na osobę homoseksualną, prawda?

3„Margaret, natychmiast przebierz Steve’a!” Zdj. Getty

Jeśli to dziewczynka, koniecznie pomalujcie pokój na różowo i zawieście różowe zasłonki. Róż to z natury kolor dziewczynek, barwa, która przywodzi na myśl kwiaty, słodki zapach, delikatność, podczas gdy niebieski kojarzy się z futbolem, chevroletami, smerfami… tą półnagą laską z „Avatara”…

Ale kiedyś…

Jeśli ten podział zaczyna wydawać się arbitralny, to tylko dlatego, że taki właśnie jest. Aż do czasów pierwszej wojny światowej ludzi nie obchodził kolor pieluch, które zakładali swoim dzieciom, bo żyli przecież w XIX wieku. Kolor materiału pod dziecięcą kupką to ostatnia rzecz, którą się przejmujesz, kiedy musisz martwić się nieprawdopodobnie wysoką śmiertelnością wśród niemowląt, wojną secesyjną, cholerą albo zjadającymi dzieci watahami wilków (kiedyś ludziom żyło się naprawdę trudno, okej?).

5 „Spokojnie, młody, pies to przyjaciel człowieka!”

Na szczęście wszystkie kwestie dotyczące płci zostały uregulowane na początku XX wieku, kiedy to zadecydowano, że każda „drużyna” dostanie swój kolor: niebieski dla dziewczynek, różowy dla chłopców. To nie pomyłka: w 1918 roku artykuł redakcyjny w Earnshaw’s Infants’ Department przekonywał, że różowy jest „bardziej zdecydowanym i wyraźniejszym kolorem… bardziej odpowiednim dla chłopca, podczas gdy niebieski, jako delikatniejszy i bardziej wykwintny, bardziej pasuje dziewczynce”. To ma sens: różowy to kolor porządnego, surowego, męskiego steku albo krwi nieprzyjaciół, która obryzgała biały mundur.

6 Zdj. Getty

Sytuacja zaczęła się zmieniać w latach 20. i spierano się, która płeć powinna mieć przypisany dany kolor – czasopismo Time zamieściło nawet diagram pokazujący, jak ten podział wyglądał w poszczególnych sklepach. Około roku 1940 kolory zamieniły się miejscami i w reklamach różowy stał się kolorem dla dziewczynek.

W kwestii ubranek dla dzieci nie chodzi zresztą tylko o kolory. Popatrzcie na przykład na to dziecko:
7Zdj. Getty

Urocza, prawda? Zobaczmy, jak wyglądała, gdy dorosła:
8To ta na wózku. Zdj. Getty

Tak, to Franklin Delano Roosevelt w sukience. W tamtych czasach często ubierano dzieci w sukienki bez względu na płeć, bo czemu nie? Okazuje się więc, że prawdziwym zagrożeniem związanym z ubieraniem swojego dziecka w taki sposób jest to, że może ono zostać wybrane prezydentem/ką Stanów Zjednoczonych cztery razy z rzędu.

2. Płacz był kiedyś symbolem męskości

9
Zagadka: czym różni się Bruce Willis od Bena Afflecka? Odpowiedź: kiedy obaj stanęli przed zadaniem zatrzymania asteroidy, która zniszczy Ziemię, jeden z nich płakał, a drugi ocalił świat.
10Na zdjęciu: Na pewno nie bohater.

Kiedy mężczyzna płacze na ekranie, może to oznaczać tylko dwie rzeczy: albo się załamał, albo jest raczej wrażliwym, delikatnym romantykiem niż bohaterem filmu akcji. To dlatego Leonardo DiCaprio uronił kilka łez niemal w każdym filmie, w którym wystąpił, podczas gdy Liam Neeson w „Uprowadzonej” z pewnością w ogóle nie miał kanalików łzowych. To oczywiste: postrzegamy płaczących mężczyzn jako słabych – jako cieniasów.

11Płaczący mężczyźni nie mogą nikogo uderzyć przed kamerą.

Ale kiedyś…

Kiedy starogreckie eposy po raz pierwszy zapisano na papierze, możecie być pewni, że był to papier zroszony łzami łkających bohaterów. Odyseusz (facet, który załatwił cyklopa i wygrał wojnę trojańską) od czasu do czasu wybuchał płaczem, a przynajmniej raz zapłakał tylko dlatego, że usłyszał wzruszającą piosenkę. Działo się tak, ponieważ w kulturze starożytnej Grecji „od mężczyzn oczekiwano płaczu, jeżeli honor ich rodziny był zagrożony”. Jednym z najważniejszych znaków prawdziwej męskości były łzy.

12„Płaczę, ponieważ muszę zabić piękną istotę własnymi rękami”.

No tak, ale to Grecja, co nie? Oni w ogóle byli androgyniczni! Wcale nie: przekonanie to było powszechne w większości kultur i trwało całe średniowiecze aż po romantyzm. Japońscy samurajowie, średniowieczni bohaterowie, a nawet sam Beowulf płakali jak dzieci podczas swoich przygód. Jeszcze w XIX wieku męskie łzy sławiono jako znak szczerości, prawości i siły. I wcale nie chodziło o to, że płaczący mężczyzna był wystarczająco odważny, by pokazać swoją słabość – łzy świadczyły o tym, że nie miał wszystkiego w dupie. Prawdopodobnie płaczący mężczyzna był też pewien, że nikt nie będzie się z niego wyśmiewał, bo przecież właśnie wygrał walkę albo gołymi rękami powyrywał potworowi ręce i nogi.

3. PMS nie zawsze czynił kobiety nierozsądnymi

13
Każdy słyszał o zespole napięcia przedmiesiączkowego, czyli PMS. To te dni, kiedy cykl menstruacyjny zamienia kobietę w irracjonalną maszynę do wrzeszczenia. To dlatego kobieta nigdy nie zostanie prezydentką: mielibyśmy wojny co 28 dni! Dlatego też kobiety powinny zostać w kuchni i zrobić nam kanapki, bo seksizm seksizm seksizm.

14 „Właśnie zbombardowałyśmy Kanadyjczyków, bo powiedzieli, że w tych butach wyglądamy grubo”.

Ale kiedyś…

Chociaż ludzie nauki zawsze wynajdywali argumenty pozwalające im odrzucić opinie kobiet jako nieracjonalne, to ich tłumaczenia się zmieniały. W starożytnej Grecji Hipokrates zrzucał winę za kobiecy zły nastrój na to, że macica przemieszczała się i blokowała serce, co oznaczało, że kobieta powinna uprawiać jak najwięcej seksu, żeby wepchnąć ją na właściwe miejsce.

Kiedy rozwijało się chrześcijaństwo i seks zaczęto traktować jako grzech, „irracjonalne” wybuchy złości postrzegano jako znak, że kobieta uprawia za dużo seksu. Później, w XVIII wieku, uważano, że jest to efekt uboczny niezachodzenia w ciążę przez zbyt długi czas.

15Jeżeli „zbyt długi czas” oznacza „miesiąc”.

Co na to nauka? Cóż, jeżeli badacze/ki nie podpowiedzą badanym, na co mają zwrócić uwagę, to nie dostrzegają oni/one żadnej korelacji między zmianami nastroju i cyklem menstruacyjnym. Nawet w badaniach, w których wykazano istnienie takiej korelacji, wielu badanych umieszcza PMS w różnych punktach cyklu.

Nie twierdzimy, że hormony nie zmieniają zachowania – owszem, zmieniają, tak u kobiet, jak i mężczyzn – ale nie ma wystarczających dowodów, by stwierdzić, że kobiety postępują irracjonalnie podczas rzekomej „fazy PMS”.

Największym problemem jest tu oddzielenie kultury od biologii, a dokładniej to, jak zaliczamy wpływ kultury do faktów biologicznych. Od dziecka słyszymy, że okres sprawia, iż kobieta zachowuje się jak wredna suka. Bez względu na to, jak jest naprawdę, skutkuje to tym, że kobiety uznają za coś oczywistego bycie w złym nastroju przed okresem, zaś mężczyźni są przekonani, że mogą lekceważyć wszystkie emocjonalne reakcje kobiet jako skutek ich dziwnej anatomii.

4. Stereotypy dotyczące gejów zmieniają się częściej niż noszone przez nich ubrania

16
Jak nauczyli nas twórcy kiepskich sitcomów, interakcje między hetero- i homoseksualistami mają zwariowane konsekwencje! Jest tak oczywiście dlatego, że geje mają wiele wspólnego z heteroseksualnymi kobietami, zaś lesbijki, które nie są „kobiece”, to jeżdżące na motocyklach wytatuowane twardzielki.

17Kobieta nie może nawet dotknąć klucza francuskiego, jeżeli nie jest lesbijką.

Oczywiście każda osoba, która kiedykolwiek spotkała geja lub lesbijkę (lub sama nią jest) wie, że to wcale nie musi być prawda, jednak stereotypy liczące sobie kilkaset lat trudno pokonać. To dlatego ciągle słyszymy na przykład takie wypowiedzi: „Nie jestem homofobem/ką, ale musisz przyznać, że gejowski sposób mówienia i te feministyczne pierdoły są po prostu dziwne, nie? Nie przeszkadza mi, że ktoś jest homoseksualny, byle tylko zachowywał się jak hetero”.

Ale kiedyś…

Jak pokazuje ta lista, „zachowywanie się jak hetero” nigdy nie oznacza tego samego przez zbyt długi czas i – niespodzianka! – tak samo wygląda sytuacja z zachowywaniem się jak homoseksualista. Próby oddzielenia wpływu kultury od biologii rodzą mnóstwo problemów.

18Powyżej: tradycyjne samurajskie spódnice. Zdj. Getty

Na przykład pomimo tego, że obecnie stereotypowy gej jest zniewieściały, w renesansie ważnym elementem „bycia męskim” był biseksualizm. Jeszcze w latach 30. XX wieku „męskie” kobiety (czyli te, które lubiły sport i zachowywały się jak chłopczyce) postrzegano jako niebezpiecznie rozwiązłe heteroseksualne dziewuchy. Takie, które są zwariowane, tańczą na stołach i nie dogadują się z twoją mamą, choćby nie wiem ile wysiłku włożyła w pieczenie ciasta.

Dużą rolę gra tu dość młody pomysł, zgodnie z którym osoby homoseksualne to osobna klasa ludzi, która nie istniała aż do połowy XIX wieku. Nie zrozumcie nas źle – stosunki homoseksualne były powszechnie uznawane za niemoralne na długo przedtem, ale wtedy mógł się ich dopuszczać każdy. I nie było sposobu, by rozpoznać homoseksualistów/ki, ponieważ oprócz sfery seksualnej nie różnili się niczym od wszystkich innych ludzi.

5. „Miejsce mężczyzny” i „miejsce kobiety” jest tam, gdzie ma to sens z ekonomicznego punktu widzenia

19
Zapytajcie kogokolwiek i zapewne usłyszycie, że chociaż wyzwolenie kobiet jest obecnie czymś dobrym, to jednak sprzeciwia się tysiącleciom ewolucji. Odkąd istnieje społeczeństwo, mężczyźni byli myśliwymi i zbieraczami, a kobiety prowadziły dom. Ludzie będą was przekonywać, że nie ma w tym nic seksistowskiego – taka jest rzeczywistość. W całej historii ludzkości istniał „świat mężczyzn” oraz „świat kobiet”, które nigdy się nie spotkają.

Ale kiedyś…

Wbrew temu, czego o wartościach rodzinnych nauczyliście/łyście się od Flinstonów, rozróżnienie między „światem mężczyzn” a „światem kobiet” jest dość świeże, a konkretnie sięga czasów rewolucji przemysłowej.

Prowadzenie domu nawet dzisiaj nie jest bułką z masłem, ale jak już wspomnieliśmy/ałyśmy, w XIX wieku było istnym koszmarem. Podczas gdy dzisiaj ojciec umiejący zmienić dziecku pieluchę i umyć naczynia jest postrzegany jako „dobra partia” albo „postępowiec” (albo „pantoflarz”, to zależy od punktu widzenia), w tamtych czasach był to… po prostu ojciec. Zadbanie o to, by dziecko żyło dość długo, aby mogło pomagać w gospodarstwie, było bardzo ważnym obowiązkiem i ludzie nie kłócili się o to, czyj to obowiązek, tylko po prostu to robili.

20„W porządku, Billy, załatwione, wracaj na pole”.

Sytuacja uległa zmianie z wielu powodów, ale zasadniczo chodziło o to, że ludzie zaczęli pracować poza domem. Praca w fabrykach oznaczała, że nie bywało się w domu całymi dniami, zaś większość miejsc pracy w fabrykach zajęli mężczyźni, ponieważ… no wiecie, to był XIX wiek. To wtedy pojawił się „kult prawdziwej kobiecości”, a macierzyństwo zaczęto postrzegać jako pracę na cały etat. Świat przemysłu stawał się coraz bardziej brutalny i pełen konkurencji, wyraźna granica pomiędzy tymi dwiema sferami stała się normą i powstał świat, który możemy teraz oglądać w serialu „Mad Men”.

Im więcej prowadzimy badań, tym wyraźniej widać, że prawdopodobnie jedyne zachowanie, które było normalne na przestrzeni wieków, to uleganie tendencji do zbyt kurczowego trzymania się norm dotyczących normalnego zachowania – i zachowywanie się jak dupek w stosunku do ludzi, którzy się nie dostosowali. Tak więc kiedy następnym razem usłyszycie, jak ktoś jest krytykowany za bycie nie dość „męskim” czy „kobiecym”, pamiętajcie, że treść tej zasady zależy głównie od cyfr w kalendarzu.

J.F. Sargent

Tłumaczenie: Katarzyna Płecha

design & theme: www.bazingadesigns.com