Paprota i Pągowska: Nasze ciała – „dobro wspólne”

Mam tak zwany południowy typ urody – ciemne mocne włosy, krępa sylwetka, niski głos. Także dojrzałość płciową osiągnęłam wcześniej niż rówieśnice, w wieku 11 lat. Nie pamiętam oczekiwania na oznaki stawania się kobietą – dla mnie to przyszło zbyt szybko i zbyt nagle. Na szczęście dzięki rozsądnie podsuniętym lekturom wiedziałam, co się ze mną fizycznie dzieje. Niestety, nie nauczono mnie kilku innych rzeczy.

k-bigpic_5

Na przykład tego, co może zrobić mi przyszywany kuzyn. Starszy, czternastoletni, z mocno już, jak podejrzewam, utrwalonym przekonaniem, że świat kręci się wokół jego popędów. Zdarzało się, że zostawaliśmy sami w jego pokoju. Za którymś razem zaczął mnie molestować. Próbował zdjąć bluzkę, pod którą nic nie miałam; włożył pod nią ręce, nakłaniał mnie, żebym i ja dotknęła jego, na szczęście przez ubranie. Niby nic więcej nie zaszło, ale to, co się stało, wystarczyło, by nie mieć wątpliwości – była to przemoc seksualna. A ja byłam jeszcze dziewczynką.

Podobno „wyglądam na delikatną”: czytaj – jestem blondynką i jestem szczupła. Nie mam złudzeń: wiem, że wielu ludzi uzna kobietę, która wygląda tak jak ja, za słabą. Tamtego dnia, dwa lata temu, zmęczona, siedziałam w tramwaju przy wyjściu. Nagle obcy mężczyzna wysiadając, dotknął moich włosów i karku. Zdrętwiałam. Zanim zdążyłam się odwrócić, już był daleko. Nie zapamiętałam twarzy. Zalała mnie fala wstydu i obrzydzenia. Poczułam się całkowicie bezbronna. Zupełnie nieznany mi człowiek właśnie przywłaszczył sobie prawo do decydowania o tym, czy chcę być przez niego dotykana. A ja nawet nie pisnęłam. 

Kiedy byłam dziewczynką, nikt mnie nie uprzedził, że wyglądam już jak kobieta, więc mogą się zdarzyć ludzie, którzy będą mnie chcieli potraktować tak, jak w naszej kulturze traktuje się kobietę. Czyli – sięgnąć po moje ciało, jakby to była ich własność.

Prawie każda znana mi kobieta przeżyła podobną sytuację. Ktoś ją dotknął, zaczepił, rzucił uwagę związaną z wyglądem, kazał się uśmiechnąć („Coś taka smutna?”). Ty też zapewne znasz uczucie bezsilności i wstydu, które paraliżuje i utrudnia reakcję. Wiele z nas, próbując podzielić się z kimś takim doświadczeniem, usłyszało, że przesadza, że to nic takiego, żeby nie traktować wszystkiego tak poważnie, żeby „nabrać dystansu”.

Molestowanie w przestrzeni publicznej (nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu) dotyka zbyt wiele z nas, żeby móc uznać je za przypadek. To nie jest wymysł ani „przewrażliwienie”. Nie mamy powodu czuć się winne, ale mamy prawo być wściekłe – tak, jak mamy prawo wyglądać i zachowywać się, jak chcemy i nie być z tego powodu (ani żadnego innego) zaczepiane, pouczane czy dotykane.

Nikt nie ma prawa nas dotykać, jeśli sobie tego nie życzymy lub nie jesteśmy świadome, co się dzieje. To nie nasz wygląd, nie fakt, że rosną nam piersi, że mamy piękne włosy albo taki czy inny ubiór, jest powodem molestowania, tylko to, jak traktowane są nasze ciała – jak dobro wspólne. 

Michalina Pągowska, PK8M
Katarzyna Paprota, publicystka, PK8M, Bezpieczny Konwent

Tekst znajduje się w tegorocznej Gazecie Manifowej.

design & theme: www.bazingadesigns.com