„Homoseksualizm gorszy od pedofilii”, „Pani pięknie wyglądałaby w kostiumie kąpielowym” – prof. UW Andrzej Miś podczas zajęć

Iga Dzieciuchowicz

„Pani pięknie wyglądałaby w kostiumie kąpielowym, a pani gorzej, bo chyba je pani za dużo kiełbasy” – miał mówić profesor UW Andrzej Miś do studentek. Seksistowskie i homofobiczne uwagi zdarzały się podczas wielu wykładów. O sprawie zawiadomiła „Gazetę Wyborczą” czwórka studentów i studentek dziennikarstwa UW. Profesor nie przyznaje się do winy i tłumaczy, że jego słowa „zostały wyrwane z kontekstu”.

Studenci już w ubiegłym roku rozmawiali na temat niestosownych i upokarzających stwierdzeń profesora z innymi wykładowcami – gdy nikt nie zareagował, postanowili opowiedzieć o sprawie prasie. Dziennikarze wysłali do wykładowcy pismo z prośbą o odniesienie się do zarzutów studentów/ek i przytoczyli seksistowskie uwagi dotyczące wyglądu studentek czy homofobiczne komentarze. Na przykład: „Padło pytanie z sali: „Co, jeżeli ktoś urodził się mężczyzną, a czuje się kobietą?”. Wtedy profesor powiedział: „Zostaje jeszcze samobójstwo, ale nie polecam”.

Albo: „Poruszył temat patologii, dewiacji, mówił ogólnie o różnych odstępstwach od normy. Nagle powiedział coś takiego: „Jakaś pedofilia albo jeszcze gorzej – homoseksualizm”.

Jedna ze studentek przywołuje też inne fragmenty wykładu:  – Profesor zaczął nas pytać, jak traktujemy normy funkcjonujące w społeczeństwie. Dlaczego jesteśmy tu wszyscy ubrani? Dlaczego nasza koleżanka nie przyszła w kostiumie kąpielowym? Rzucił: „Ale wiecie państwo, w takim kostiumie, jaki jest uznawany w naszym kręgu kulturowym, a nie w jakiejś burkini”. Po czym tej samej koleżance powiedział, że ona akurat pięknie wyglądałaby w kostiumie kąpielowym, ale koleżanka obok gorzej, bo chyba je dużo kiełbasy – opowiada.

Inny student potwierdził, że z ust profesora często padały aluzje seksualne wobec uczestniczek wykładów.

Seksistowskie przykłady służyły profesorowi do omówienia poruszanych na zajęciach tematów – studenci twierdzą, że były one prezentacją jego poglądów i nie miały nic wspólnego z celem dydaktycznym. Dziennikarze otrzymali obszerną odpowiedź, w której prof. Miś wyjaśnia, że jego słowa wyrwano z kontekstu, a studenci nie rozumieją ich znaczenia, a także konwencji jego wypowiedzi. Prosi o dowody, ponieważ wówczas sprawa zamyka się w stwierdzeniu „słowo przeciwko słowu”. W liście tłumaczy, dlaczego mówił o strojach kąpielowych: „Zaczęliśmy od pytania: dlaczego ubieramy się tak, a nie inaczej? Przecież nie wszędzie poszlibyśmy w kostiumie kąpielowym (np. na pogrzeb czy na wykład), nie tylko nasze upodobania się liczą, ale też niekiedy normy społeczne i kulturowe”. Tu – potwierdza – mógł wspomnieć o burkini.

Prof. Miś zapewnia, że nie mógł powiedzieć, że „pedofila to zło, ale jeszcze gorsze zło to homoseksualizm”. Pisze: „Chyba coś o homoseksualizmie mówiłem: że wielu uznaje homoseksualizm za zboczenie, dewiację, wyjaśniałem znaczenie tych pojęć (że rozumie się to jako zejście z prawidłowej ścieżki, wyznaczonej przez naturę, a w opinii wielu przez Boga), ale jak zawsze w takich momentach dodawałem, że kto tak myśli, ten powinien odpowiedzieć na pytanie, skąd wiemy, jaka jest ta ludzka natura i gdzie prowadzą te prawidłowe ścieżki”.

Anna Kamler, prodziekan ds. spraw studenckich i dydaktycznych na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW mówi, że nigdy wcześniej nie było skarg na profesora Misia. Jest też zaskoczona, że studenci zamiast zgłosić sprawę samorządowi studenckiemu, poszli do mediów. Zapewnia, że zaprosi profesora na spotkanie.

Tymczasem studenci nie chcą ujawniać swoich nazwisk, bo się boją.  – To nie jest tak, że wykładowcy nie wiedzą, co się tam dzieje. Nie było zdziwienia tym, co mówimy. Mieliśmy poczucie, że prof. Miś zajęcia prowadzi w ten sposób od lat – mówią.


▪ Cytaty z pisma profesora i wypowiedzi studentów pochodzą z artykułu Wojciecha Karpieszuka Co się działo na Wydziale Dziennikarstwa UW? Studenci o seksistowskich, homofobicznych komentarzach. Profesor się broni: „Słowa wyrwane z kontekstu”,  opublikowanego 20.11.2017 r. w „Gazecie Wyborczej”.

design & theme: www.bazingadesigns.com