Odwaga Weroniki Rosati. Jak wyznanie aktorki wzmocniło polską odsłonę MeToo

Iga Dzieciuchowicz – dziennikarka, teatrolożka, współautorka książki Bartoszewski. Droga


Kilka dni temu w „Wysokich Obcasach” ukazał się wywiad Magdaleny Środy z Weroniką Rosati, w którym aktorka ujawniła, że doświadczyła przemocy psychicznej i fizycznej ze strony swojego partnera, cenionego i znanego w świecie show-biznesu lekarza Roberta Śmigielskiego.

Wcześniej historia ta wyglądała na typową celebrycką wojenkę z burzliwym rozstaniem w tle. O konflikcie aktorki z doktorem informowały media – gdy Rosati przyznała w wywiadzie dla „Gali”, że od niedawna jest samotną matką, bo musiała dla dobra córki odejść od partnera, została skrytykowana w mediach społecznościowych przez przyjaciół lekarza, m.in. żonę Daniela Olbrychskiego, Krystynę Demską czy Magdę Gessler. Zarzucano jej publiczne „pranie brudów”, kłamstwo i prymitywizm – posty te polubili m.in. Borys Szyc i Magdalena Cielecka. Wówczas słów wsparcia udzieliła aktorce Magdalena Środa – na swoim profilu napisała, że Rosati słusznie walczy z podwójnymi standardami moralnymi i ma prawo czuć się pokrzywdzona. Świat show-biznesu podzielił się na dwa obozy, w sieci sporo było negatywnych i obraźliwych komentarzy na temat Rosati, która zdaniem internautów „sama jest sobie winna” i „wiedziała, na co się pisze” (doktor miał już kilkoro dzieci z różnymi kobietami). Jednak dzień, w którym WO opublikowały przejmujący wywiad z Rosati, zmienił plotkarską historyjkę o rozstaniu gwiazdy w opowieść o przemocy domowej, upodleniu i walce ze stereotypami. W tej walce Rosati wygrała i pociągnęła dalej polską odsłonę Metoo.

Brawo za odwagę! Jesteśmy wdzięczne Weronice Rosati, Katarzynie Figurze czy Karolinie Piaseckiej. Publiczne wyznanie o tym, że było się osobą, którą dotknęła przemoc psychiczna i fizyczna ze strony partnera wymaga wielkiej siły – siły, której przecież często brak po takich doświadczeniach.

Przemoc domowa to zjawisko demokratyczne – dotyka nie tylko najbardziej bezbronne kobiety, ale i popularne, bogate aktorki, którym na pierwszy rzut oka można czasem pozazdrościć stylu życia. Niby to wiemy, ale zawsze w osłupieniu czytamy wywiady ze znanymi kobietami o tym, że były wyzywane i bite. To ważna lekcja dla nas wszystkich. Jestem też wdzięczna Magdalenie Środzie za czujność i za to, że dostrzegła w celebryckiej z pozoru sprawie Rosati historię o hipokryzji i męskiej dominacji. To bardzo ważne, by uwierzyć osobie, która doświadczyła przemocy i dać jej głos.

Odwaga Weroniki Rosati zasługuje na szczególny podziw. O jej nieudanych związkach media rozpisują się od wielu lat, w wywiadzie szczerze przyznała, że nie chciała już w życiu porażek i pragnęła udowodnić otoczeniu, że potrafi stworzyć „normalny związek”. Według aktorki doktor okazał się agresorem. Jak czytamy w wywiadzie WO, partner bił ją i poniżał, stosując klasyczny repertuar z przemocowego słownika – mówił Rosati, że jest nikim, że nikt nie chce jej oglądać, a jej atrakcyjność seksualna wygasła, bo ma już 36 lat. Uderzał w każdy czuły punkt i był przekonany o swojej bezkarności. Bo kto uwierzy „aktoreczce”, ulubienicy plotkarskich rubryk? Pan doktor jednak nie odrobił lekcji. Umknęła mu akcja Metoo, wyznanie Katarzyny Figury czy sprawa żony posła Piaseckiego. Być może myślał, że kilkoro przyjaciół z pierwszych stron gazet zasznuruje usta aktorce i da jej po łapkach w kilku wpisach. Być może był przekonany, że ostracyzm ze strony środowiska show biznesu na dobre uciszy Rosati, a jeśli nie, to pomoże interwencja jego prawnika w redakcji WO z żądaniem wstrzymania publikacji. Niestety pomylił się – polskie kobiety wiele razy dały już wyraz swojej solidarności. Wiemy, jak ważne w odejściu z przemocowego związku jest wsparcie przyjaciół, rodziny, prawników i instytucji. Wierzę, ze takie wsparcie Weronika Rosati miała i nadal ma. Ale w starciu z uprzywilejowanym lekarzem, ulubieńcem polskich gwiazd, potrzebna jej była solidarność zwykłych kobiet, czytelniczek WO, feministek. Słowa podziękowania należą się wszystkim, którzy w setkach komentarzy wyrazili wsparcie dla aktorki, uwierzyli w jej krzywdę i dzielili się swoimi, czasem bardzo tragicznymi, historiami. Przyznam, że nie spodziewałam się tego i obawiałam się, że opinia publiczne rozszarpie Rosati na strzępy. Gdy zobaczyłam jej zdjęcie na okładce i tytuł rozmowy, pomyślałam: „Dziewczyno, bądź silna, pożrą cię żywcem”. Oczywiście pojawiły się komentarze obraźliwe, przykre, usprawiedliwiające partnera Rosati, a ją przedstawiające jako osobę chciwą, zawistną i rozwiązłą.

Siła solidarności była jednak większa i zaskoczyła chyba samą Weronikę Rosati, która wczoraj opublikowała ważny list. Pisze w nim o tym, by nie milczeć i przełamać lęk, by wspólnie zmienić rzeczywistość, głośno mówić o przemocy i samotnym macierzyństwie:

„Dotarły do mnie i do redakcji „Wysokich Obcasów” tysiące listów, komentarzy, maili, wiadomości na Facebooku i Instagramie ze słowami wsparcia, i Waszymi historiami podobnymi do mojej. Wasza wrażliwość, szczerość i odwaga, by podzielić się traumami swoich lub najbliższych, jest przełomowa. To początek rewolucji w kraju, w którym kobieta ciągle ma słabszą pozycję społeczną, zawodową, finansową od mężczyzn.

Jeśli moja rozmowa z Magdą Środą poruszyła Was i wywołała tak żywą reakcję, warto było. Warto było: narazić się na ataki i niedowierzanie, krytykę wpływowych i ustosunkowanych. Warto było nawet wystawić się na hejt.

Powiem Wam szczerze: strach przed moim byłym partnerem tkwi we mnie dziś równie mocno jak w czasach, gdy się nade mną znęcał. Boję się go i mówię to odważnie, bo wiem, że i Wy boicie się swoich oprawców – lęk i ból są nieuleczalne i nie kończą się. Bójmy się więc razem, ale nie dajmy się. Nawet wtedy, gdy sprawca przemocy zaprzecza, manipuluje faktami, zarzuca kłamstwo. Papier wiele zniesie, sąd nie.

Wiem, że jestem przedstawiana jak niezrównoważona, histeryczna, chciwa kłamczucha i szmata. Wiem, że i Wy boicie się, że Wasze wyznanie może zostać tak właśnie potraktowane, zbagatelizowane, z pogardą odrzucane. Ale ja jestem przykładem, że trzeba i można pokonać ten lęk, na którym żerują nasi oprawcy. Nie milczcie, zostaniecie wysłuchane, tak jak ja zostałam wysłuchana. Uwierzymy Wam.

Jestem dumna, że moja przykra historia poruszyła Polskę.  Że dzięki niej w ciągu ostatnich pięciu dni mówi się w naszym kraju głośno o przemocy domowej i samotnym macierzyństwie. To jest dopiero początek. Zmienimy mentalność i polskie prawo”.

Wiele mówiło się o tym, że akcja Metoo w Polsce nie wyszła, tak jakby nie istnieli w naszym kraju molestatorzy i przemocowcy. Że dyskusja o przemocy wobec kobiet zmieniła świat zachodni, ale nie Polskę. To nieprawda, czego dowodem jest reakcja społeczeństwa na wyznanie Weroniki Rosati. Przemocowi mężczyźni istnieją, mają się całkiem dobrze i stoją za nimi prominentni sojusznicy. Ale są bezkarni, bo ich ofiary milczą. Jednak gdy już odważą się zabrać głos, społeczeństwo staje po stronie pokrzywdzonych. Uwierzyliśmy Weronice Rosati, uwierzymy też innym skrzywdzonym kobietom. Nie bójmy się, walczmy o godność. Szczerość Rosati wzmocniła polską odsłonę Metoo i pokazała wielką siłę kobiet. Niech się jej boją sprawcy przemocy – zdemaskujemy was!

Na koniec statystyki:

Instytut Wymiaru Sprawiedliwości podaje, że w Polsce z powodu przemocy domowej giną trzy kobiety tygodniowo – ale są to dane sprzed dziesięciu lat. Oko.Press przytacza nowsze szacunki z Centrum Praw Kobiet, z których wynika, że śmierci w wyniku przemocy domowej może być nawet 400 rocznie – pod uwagę brane są zabójstwa kobiet, pobicia ze skutkiem śmiertelnym, samobójstwa w wyniku doznanej przemocy domowej. Statystyczna polska zabójczyni została skazana za pozbawienie życia swojego męża lub partnera-kata – takich wyroków jest najwięcej. Co roku ponad 1000 sprawców przemocy domowej dostaje sądowy nakaz opuszczenia mieszkania, ale sprawy toczą się średnio pół roku od pierwszej rozprawy. Według danych „Niebieskiej Linii” aż 91 proc. osób doświadczających przemocy domowej to kobiety i dzieci. Ponad 95 proc. sprawców to mężczyźni.

Według najnowszych danych opublikowanych przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) średnio 137 kobiet na całym świecie jest zabijanych codziennie przez partnera lub członka rodziny. Wynika z niego, że „dom jest najbardziej prawdopodobnym miejscem do zabicia kobiety”.

Ponad połowa z 87 000 zabitych kobiet w 2017 roku została zgłoszona jako umierająca z powodu przestępstwa dokonanego z rąk osoby najbliższej. Z tej liczby około 30 000 kobiet zostało zabitych przez partnera intymnego, a kolejne 20 000 przez krewnego.

design & theme: www.bazingadesigns.com