Obalanie standardów piękna Barbie

Wczoraj Kim Culmone, wiceprezydentka projektowania Barbie w firmie Mattel, broniła (w wywiadzie z Fast Company) nierealistycznych, często krytykowanych i wysoce niebezpiecznych wymiarów ciała lalki Barbie argumentując, że jej kształty i rozmiar są konieczne „aby prawdziwe tkaniny mogły być wytwarzane i szyte, a strój wciąż odpowiednio leżał na jej figurze”.

barbie1

A teraz na poważnie: gdyby Barbie odnieść do rzeczywistych rozmiarów, miałaby 1,75 wzrostu, wagę ok. 50 kilogramów (spełniając kryteria anoreksji), oszałamiający rozmiar biustonosza 100 i właściwie nieistniejącą talię o wymiarach 45 cm. Jej stopy byłyby w malutkim rozmiarze 32. Właściwie mówienie o „rzeczywistych wymiarach” jest błędem, jako że Barbie nie byłaby w rzeczywistości zdolna do życia – z tego co wiemy, musiałaby chodzić na czworaka, bo miałaby zaburzony balans i nie byłaby w stanie utrzymać swojej głowy prosto (z szyją dwa razy dłuższą niż normalna).

Mattel jest w stanie wymyślić, jak produkować plastikowe lalki z niesamowicie dużym biustem i miniaturowymi stópkami, ale nie jest w stanie wymyślić, jak „produkować i szyć” ubrania w wersji dla ciała o zdrowych proporcjach?!

Nie kupuję tego.

Większym problemem tutaj jest jednak nie tylko absurdalność tego stwierdzenia, ale też jego daleko idące niebezpieczeństwo.

Po pierwsze, bądźmy szczerzy/re. Nie mówimy tylko o lalce. Barbie wsiąknęła w naszą kulturę tak głęboko, że stała się ikoną wyznaczającą standardy piękna i ustanawiającą ramy odniesienia dla rozumienia piękna zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn. Co sekundę na świecie sprzedawane są dwie lalki Barbie, a przeciętna dziewczynka dostaje swoją pierwszą Barbie w wieku 3 lat i w czasie dzieciństwa jej kolekcja rośnie do siedmiu. Młode dziewczęta uczą się aspirować do i rywalizować o piękno i ciało Barbie, a chłopcy uczą się je pożądać. Już samo to jak duży wpływ ma Barbie czyni jej nierzeczywiste standardy niebezpiecznymi.

Co więcej, swoim stwierdzeniem Culmone umniejsza Barbie (i kobiety, które Barbie reprezentuje: doktorkę, pilotkę, nauczycielkę i inne) do niczego więcej niż wieszaka na ubrania.

Niestety argument ten słyszałam wiele razy w trakcie mojej kariery w świecie mody i piękna w odniesieniu do prawdziwych ciał kobiet.

Projektanci/tki twierdzą, że modelki z wybiegów są (podobnie jak Barbie) jedynie wieszakami do prezentowania ich designów, deprecjonując je do statusu sprytnie skręconego kawałka drutu. Te same ubrania są potem wysyłane do zdjęć, gdzie fotomodelki (które tradycyjnie nie musiały spełniać standardów wieszaków) z trudem mieszczą się w te projekty. To z kolei sprawia, że redaktorzy i redaktorki mody są „zmuszeni/one” do rezerwowania szczuplejszych modelek, które zmieszczą się w te ubrania, tak by „leżały odpowiednio”. Tak więc, te chudsze modelki są fotografowane (i często też poprawiane w Photoshopie, tak by wydawały się wręcz niemożliwie szczupłe, „Barbie-szczupłe”, można powiedzieć) i lądują na okładkach magazynów, gdzie nam – konsumentom i konsumentkom – sprzedaje się nie tylko ubrania wyeksponowane na ich ciałach, ale też ten wyobrażony standard piękna.

Zatem, firmo Mattel, może warto przemyśleć to oświadczenie (a potem zapewnić Barbie i jej ubraniom potrzebną odnowę wizerunku)?

Autorka: Alexis Wolfer, aktywistka „prawdziwego piękna” z wykształceniem edytorskim i dyplomem ze studiów kobiecych na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. 

Tłumaczenie: Katarzyna Siemasz

design & theme: www.bazingadesigns.com