O gwałcie personalnie

Gdy pisałam ten tytuł niezwykle zabolała mnie moja konsternacja przy decyzji, czy wypadek ten w ogóle nazywać gwałtem. Mam dwadzieścia trzy lata, wychowana zostałam w kochającej się rodzinie i w pełnym, nie podważanym przez nikogo patriarchacie. Kiedy myślę o tym teraz, zastanawia mnie, że przyszła mi na myśl najpierw fraza “mężczyzna jest świętością”, nie “kobieta jest świętością”. Tak ukształtowany jest mój dom lub ja, dorastając, gloryfikowałam ten układ i czerpałam z niego siłę. Mężczyźni w moim domu zawsze mieli rację. Zawsze, nawet robiąc źle, chcieli dobrze. Tak ich usprawiedliwiałyśmy.

8084823206_c0a7bdc716_b

Kiedy więc pierwszy raz przyszło mi do głowy, że zostałam zgwałcona, nie była to do końca moja własna konkluzja. Fakt – źle się czułam. Miałam kaca – tego zwykłego i tego moralnego, bolało mnie wszystko, bolała mnie głowa, biodra, wszystko w środku i serce. Kiedy opowiedziałam przyjaciółce co działo się w pokoju obok, powiedziała mi, że to podchodzi pod gwałt. Mojemu zagubionemu życiowo i po pijaku nawet trochę uroczemu gwałcicielowi nic nie powiedziałam. Przez następne półtora miesiąca zamartwiania się, czy jestem w ciąży, odpierał wątpliwości kwitując, że pomimo braku prezerwatywy bez wytrysku w ciążę zajść nie można. Ale co ja tam wiem, skoro nie wiedziałam, że ktoś mnie gwałci, to co mam się wymądrzać na ciążowe tematy.

Wydaje mi się, że takie sytuacje balansują na bardzo cienkich liniach i czasem jedynym wyznacznikiem jest czytelny protest. Nie chciałabym tego demonizować – wyobrażam sobie sytuację, w której będąc pijaną myślę sobie coś w głowie, a osoba, która jest ze mną w intymnej sytuacji, nic nie wie o mojej niechęci. Alkohol w tym układzie jest prawdziwym potworem. Do pewnego momentu wydaje ci się, że tak, że chcesz czegoś, a potem jest już za późno.

Mnie też się wydawało, że chcę zapełnić jakąś pustkę, że nie chcę spać sama, że tylko się przytulę, że przecież ma dziewczynę i na pewno nic złego nie zrobi. Rozmawialiśmy o wielu poważnych sprawach. Zaczynaliśmy się przyjaźnić. Chciałam się zaopiekować, pomóc, wysłuchać jako potencjalna przyszła psycholożka, wyzbierać go jakoś. Wcześniej raz spał u mnie i nic złego się nie stało. Otumaniona kulturowym przekazem myślę czasem, że może to ja prowokowałam, może to moja wina – w tej sytuacji nie ma to nawet znaczenia. Nie to nie.

Kiedy okazało się, że nie chce użyć prezerwatywy, powiedziałam, że nie ma takiej możliwości i że nie zgadzam się na to. Zaczął mnie całować. Potem rozłożył mi nogi i wcisnął w łóżko. Pochylił się nade mną i powiedział ostatnie zdanie, które pamiętam z tego wieczoru:

nie będę się pytał.

To jedno zdanie konstytuuje w mojej głowie moje prawo do uważania się za ofiarę gwałtu. To bardzo cenne prawo, ponieważ zwalnia mnie z obowiązku posiadania wyrzutów sumienia za doprowadzenie do tej sytuacji i poczucia winy za prowokowanie mężczyzny. Pozwala mi pogodzić się z faktem, że nie jestem odpowiedzialna za to, że ktoś zrobił mi krzywdę. 

Gwałt to nie tylko najokrutniejsze formy przemocy fizycznej. Czasem gwałci ktoś, kto jest bliski, może nawet kochany. Czasem nie wiemy, dlaczego coś jest nie tak. Czasem zmuszamy się do stosunków, bo nacisk, bo związek, bo wypada, bo skoro już przyszedł lub przyszła, to konwenans. To chodź. 

Prawo do ochrony samej siebie zawiera w sobie dla mnie prawo do uznania się za skrzywdzoną. Masz prawo być ofiarą.

Kiedy słyszałam tylko skrzypienie łóżka i czułam oddech na szyi, kiedy byłam poza swoim ciałem, kiedy robiłam rzeczy, do których czułam się zobligowana, kiedy czułam, że po udzie spływa mi krew – nie myślałam, że kiedykolwiek wyzwolę się z wmawiania sobie, że to moja wina. Potem ktoś bliski usiadł naprzeciwko mnie i powiedział – jesteś ofiarą. To nie twoja wina. To tobie zrobiono krzywdę, niezależnie od tego, jak bardzo złudna wydawała się ta bliskość. Masz prawo się rozpłakać nad sobą i współczuć sobie, nie musisz być silna, nie musisz być taka, jak on, napastnik, drapieżnik, nie musisz wchodzić w jego rolę, żeby odeprzeć ten atak. Nie musisz myśleć o tym, jak o obopólnej zgodzie na coś, czego nie chciałaś. Nie wyjaśniaj tego, nie uzasadniaj, nie twórz swojego awatara, który przypadkiem znalazł się w tej sytuacji i nie był tobą. 

Ktokolwiek to czyta – chciałabym powiedzieć Ci to samo. Wiem, że gdybym wtedy tego nie usłyszała, dzisiaj nie byłabym spokojna i szczęśliwa.

An Now

design & theme: www.bazingadesigns.com