Nie zapominajmy o mężczyznach na zmianach, którzy przekształcają społeczeństwo

Klimat gospodarczy głęboko wpłynął na obydwie płcie, lecz społeczeństwo milczy na temat ofiar, którymi są mężczyźni.

Kobiety i mężczyźni spacerujący po London Bridge w drodze do pracy w Londynie. Coraz więcej kobiet staje się głównymi żywicielkami rodziny.

Psychiatra, śp. Anthony Clare, w książce opublikowanej na początku XXI wieku pt. „O mężczyznach”, doszedł do wniosku, że dla męskiej części społeczeństwa nadszedł czas kluczowego „być albo nie być”. Zastanawiał się nad ‘”ubywaniem Y”, nawiązując do genów, które powodują rozwój cech męskich i są „kluczem do męskości”. Mężczyźni są świadkami upadku swojego patriarchalnego imperium, nawet jeżeli wciąż utrzymują władzę na wszystkich naprawdę liczących się stanowiskach. Wszędzie już jednak widać znaki kobiecego przewrotu.

Według profesora Clare, wybór był prosty: „faliczny mężczyzna” mógł skapitulować, odstąpić od swojej macho, agresywnej, autodestrukcyjnej, kontrolującej osobowości i pozwolić swojemu nowemu, emocjonalnemu, przemienionemu „ja” wyjść z szafy – lub stawić czoła długiemu, powolnemu i bolesnemu upadkowi, osuwając się „w depresję, zależność i potrzebę wsparcia”. Ta książka z pewnościa nie przemówiłaby do Johna Wayne’a.

Prof. Clare nie poruszył w swoich rozważaniach istotnej kwestii, a mianowicie sposobu, w jaki sposób kapitalizm, lub, bardziej precyzyjnie, jego porażki, mogą przyspieszyć ten proces i z jaką zaciętością niektórzy mężczyźni – nie mający chęci ani nie potrafiący odstąpic od swojej dominacji i osobliwego komfortu mizoginii – wzięliby odwet, na pewno nie poprzestając na 140 znakach. „Jak długo jeszcze będziemy tolerować sytuację, w której mężczyźni spłacają nam długi, które są winni swoim matkom?”, zapytała francuska psycholog Christiane Olivier, starając się rozplątać supły nienawiści niektórych mężczyzn względem kobiet.

Chociaż wygodnie jest winić mamusię za to co zrobiła, a czego nie, niechęć do ciągłych wysiłków kobiet, by zerwać łańcuchy, jest według prof. Clare (i wielu innych) również napędzana przez obustronny pogląd, że jeżeli tak zwanej słabszej płci się uda, to mężczyźni poniosą porażkę. Prawdę mówiąc, fakt, że jedna trzecia kobiet jest obecnie główną żywicielką rodziny i zarabia więcej nie jest w tej błędnej walce płci ani zwycięstwem ani porażką. Głębsze spojrzenie na sferę pracy i domu ujawnia, jak wiele/u z nas nie robi kroku ani w przód (lub w tył), ani po linii prostej. Zamiast tego, jesteśmy zagubieni/one w labiryncie: kobiety i mężczyźni zjednoczeni w walce o finansowe przetrwanie, z piętrzącą się liczbą ofiar po każdej ze stron.

Według raportu byłej minister Theresy May opublikowanego wcześniej w tym roku przez fundację Fawcett Society, million kobiet „zniknął” z miejsc pracy w Wielkiej Brytanii w wyniku przegranej z gospodarką, szacowanej na 1 do 2 miliardów funtów rocznie.

Znikają ze względu na obowiązki rodzicielskie, brak opieki nad dzieckiem, na którą byłoby je stać i brak naprawdę elastycznego systemu pracy, który nie wymagałby od kobiety zaprzepaszczenia kariery zawodowej. Kobiety są również pokrzywdzone przez niskie płace, związane z tradycyjnie kobiecymi zawodami – świadczeniami opiekuńczymi i nierównymi płacami. Ekonomistki Francine Blau i Lawrence Kahn przeanalizowały trwającą przepaść pomiędzy płacami i biorąc pod uwagę takie sprawy jak segregacja w miejscu pracy i przerwy w karierze, doszły do wniosku, że 41,1% przypadków jest „niewytłumaczalnych”, np. spowodowanych zwyczajną, staroświecką dyskryminacją.

A zatem, właczając w kontekst wzrost ilości kobiet – żywicielek rodziny, niektóre kobiety nieźle zarabiają na rynku pracy, który wciąż jest ukształtowany tak, jakby każdy posiadał w domu żonę. Inne kobiety są głównymi żywicielkami, ponieważ zarabiają tylko na siebie.

Wiele więcej kobiet utknęło na mieliźnie (dwie trzecie osób zarabiających najniższą krajową to kobiety), pracując na dwa lub nawet trzy etaty, starając się uelastycznić sztywny system pracy. Jednak przed nami jeszcze większe problemy. Według Fawcett, 75% zwolnień z pracy dopiero nastąpi, uderzając mocno w sektor publiczny, gdzie kobiety dominują i w którym można zarobić nawet o 8% więcej na godzinę niż w sektorze prywatnym, do którego rzekomo kobiety są kierowane.

Kobiety zmagają się więc z bezlitosną rotacją pracowników/ic, nierównymi płacami i dyskryminacją, próbami łączenia życia prywatnego z wymaganiami rynku pracy. Do tego można też dorzucić wyzwanie w postaci bycia „wystarczająco” dobrym rodzicem, w świetle sytuacji, którą ekonomistka Heather Boushey opisuje idiomem: „na ten statek już nie wsiądziesz”, gdzie tylko najbogatsi mogą sobie pozwolić, aby kobieta nie pracowała. To są elementy omawiane przez ostatnie 40 lat, analizowane, przemyślane i włożone w kontekst kobiecej zmiany, rozplanowane, zbadane i na temat których polemizowało wielu na różny sposób. Nie mniej nieprzychylna jest Germaine Greer, wnosząc swój wkład w walkę o zredefiniowanie „sukcesu”: Nie walczyłam o to, by oderwać kobiety od odkurzaczy i postawić je przy desce Hoover”, powiedziała pewnego razu.

To zdanie daje do myślenia. Ale gdzie jest ekwiwalent stworzonego przez człowieka procesu trawienia dzisiejszej wersji nowoczesnej męskości?

Przemysł ciężki zniknął; nadeszła era gospodarki usługowej. Hierarchia już nie istnieje; Generał „Gdy masz wątpliwości, atakuj!” Patton został wymieniony na siostrzaną współpracę. Bezrobocie uderza w robotniczą klasę młodych mężczyzn tak mocno jak w klasę średnią, podczas gdy samotność uderza w ich starzejących się ojców. Pełnoetatowi ojcowie to teraz rzadkość; normą jest partnerskie rodzicielstwo (lecz nie praca w domu, co może wynikać z dominacji kobiet w tej sferze), a David Beckham i jego pracująca żona, tatuaże i zamiłowanie do proszku antymonowego i zabiegów kosmetycznych stały się wzorem do naśladowania. Jednocześnie widzimy coraz więcej infantylnego porno; dzikość seksizmu; przemoc używaną przez niektórych mężczyzn w rodzinie. Jak wskazała Hannah Arendt: „Przemoc jest stosowana jedynie wtedy, gdy siła jest w zagrożeniu.”

Przemiany gospodarcze wpłynęły na świat kobiet tak samo, jak zmienia się pojęcie tego, co to znaczy być mężczyzną. Lecz ten drugi proces zachodzi w niemym społeczeństwie, jak gdyby był to okropny wstyd, który nie może nigdy wyjść na jaw. Ruch mężczyzn wydaje się bezsensowny; men’s studies zbyt tajemnicze; Męska Godzina w Radio 5 zbyt niepewna. Nie istnieje Sieć Ojców online lub publiczne miejsce przychylne chłopakom, gdzie trwa dyskusja i debata o tym, które kawałki “starego” mężczyzny są “wyrzucane za burtę”, a które są zmieniane i dlaczego tak się dzieje, jak głosił prof. Clark.

W rozwijającym się świecie, tradycyjna męskość, wspierana w niektórych przypadkach przez religię, daje właśnie swój ostatni występ. Ale co z nami? Nie możemy pozostawić zmiany osmozie, gdyż to właśnie samoświadomość przyspiesza pozytywny rozwój i szybciej eliminuje ten negatywny.

Clare, w swoim trudzie, by zdefiniować mężczyznę we współczesnym świecie, zacytował Alaina de Botton on Montaigne, który stwierdził: „Cnotliwe, zwyczajne życie, dążenie do mądrości, lecz nigdy zbyt daleko od szaleństwa, jest wystarczającym osiągnięciem.”

Co jednak z polityka seksualna, która staje się coraz bardziej bezlitosna?

Yvonne Roberts

Tłumaczenie: Diana Rasińska

design & theme: www.bazingadesigns.com