Nowak: Nie ma przymusu bycia lekarzem
Syna rodziłam dawno, nie było żadnego USG, o badaniach prenatalnych nikt nie słyszał. Poród był bardzo trudny, dwudniowy, chłopak miał wydłużoną głowę od przechodzenia przez kanał rodny i był purpurowy. Wykręcałam się cała na fotelu, żeby go zobaczyć, zobaczyć rączki, nóżki, policzyć paluszki, usłyszałam, że zdrów (10 w skali Apgar).
– Dlaczego on ma taką dziwną głowę? – zapytałam przerażona
– To od porodu.
– Czy to tak mu zostanie???
– Nie, to opuchlizna, wchłonie się.
Syn jest dziś dorosły i ma bardzo kształtną głowę, w ogóle jest przystojniakiem.
Potem urodziłam jeszcze dwie córki, były już szkoły rodzenia, było USG; pamiętam ten niepokój, jak szłam robić to badanie i poczucie ogromnej ulgi, gdy okazywało się, że wszystko jest ok.
Ja byłam w ciąży trzykrotnie i rodziłam trzy razy. I umiem sobie aż za dobrze wyobrazić, co czuła ta kobieta, gdy usłyszała, że dziecko, które nosi, jest niezdolne do samodzielnego życia. Umiem sobie bardzo dokładnie wyobrazić, co ja bym czuła. Jaki potworny ból. Rozpacz. Żal. I niemożność ucieczki od tych uczuć. I jakie pragnienie zakończenia tej męki. Natychmiastowe.
Dużo czytam o tej sprawie, czytałam wywiady z Chazanem (nie nazwę go profesorem ani nawet lekarzem, nawet człowiekiem go nie nazwę). Wiem, co jej mówił. Wiem o zwłoce, o kierowaniu na dodatkowe badania, o wszystkich tych najpodlejszych czynnościach, które wydłużały potworne cierpienie tej kobiety. Cierpienie tej kobiety jest ogromne.
Wydłużały, bo jeden bez sumienia, pomimo powoływania się na sumienie, skurwysyn (wiem, co piszę, to skurwysyn) na stare lata postanowił się nawrócić i postanowił, że te zasady, wg których rzekomo żyje, mają dotyczyć wszystkich bez wyjątku.
Chazan wierzy w Boga. Nic mi do tego, niech sobie wierzy. Nie pytam szewca, do którego chodzę czy wierzy w Boga. Ale to, w co on wierzy NIE MOŻE rzutować na niczyje życie. Nie może nikogo obdarzać cierpieniem. Czy Jezus, na którego powołuje się Terlikowski – gorliwy obrońca Chazana, zgodziłby się na to by w jego imieniu tak cierpiał żywy człowiek? Czy tego chciał?
Chazan jest lekarzem, wierzy w Boga i chce, by jego pacjentki także stosowały się do tego, jak on sobie interpretuje nauki chrześcijaństwa.
Może ja się nie znam, ale chrześcijaństwo nigdy nie kojarzyło mi się z czynieniem zła. Bo to, co i jak zrobił Chazan i w jaki sposób tego teraz broni – jest czystym ZŁEM.
Nie kojarzy mi się też z bezdusznością i brakiem wyższych uczuć. Bo z tego co widzę i czytam Chazan jest bezdusznym bydlęciem bez empatii i uczuć wyższych.
Chrześcijaństwo nie kojarzy mi się z instrumentalnym traktowaniem żywego, czującego człowieka. Może ja się nie znam… Nie kojarzy mi się z fałszywie uśmiechniętą twarzą, pod tym łagodnym uśmiechem kryje się okrucieństwo i bezduszność.
Może ja się nie znam.
Chrześcijaństwo na koniec nie kojarzy mi się z potworną pychą.
Nie ma przymusu być lekarzem. Jeśli Chazan w którymś momencie tak mocno uwierzył, nie, nie w Boga, nie w chrześcijaństwo, w polską odmianę chrześcijaństwa, że przeszkadza mu to w wypełnianiu obowiązków lekarza zgodnie z obowiązującym prawem – może przecież zrezygnować. A nawet powinien.
Nie jest także właścicielem szpitala, który teraz ma ponosić odpowiedzialność za jego brak sumienia. Nie, to nie pomyłka – brak sumienia! Tu jest bardzo prostą rzeczą odróżnić deklaracje od czynów.
Ten człowiek nie ma sumienia i choćby podpisał tysiąc „deklaracji sumienia” tego sumienia NIE MA.
I to nie szpital powinien płacić za jego starcze opętanie i próby narzucenia zasad tego szaleństwa innym. Wyłącznie on, Chazan, powinien zapłacić. Tak na najzdrowszy rozum, tak na najprymitywniej pojętą sprawiedliwość – tylko on powinien ponieść konsekwencje. Nie rozumiem jak można tego nie rozumieć, jak można obarczać odpowiedzialnością za podłość jednego człowieka całe społeczeństwo.
Nie bardzo chciałabym się w ogóle zagłębiać w osobowość i świat wartości kogoś takiego jak Chazan, z trudem powstrzymuję się od nazwania go tak, jak na to zasługuje.
Niech on sobie wierzy, w co zechce i w jaki sposób zechce. Niech kłamie, niech sączy z usteczek obrzydliwie fałszywe zapewnienia o sumieniu, niech sobie robi, co chce – tylko niech nie leczy i niech już nigdy nikomu nie zniszczy życia. Niech już nigdy nikogo nie będzie miał szansy obdarzyć cierpieniem ponad ludzie wyobrażenie. Niech nie leczy.
Myślę o tej kobiecie. O kobiecie, której nie tylko marzenia o dziecku rozwiały się, co samo w sobie jest straszne, ale która dzięki zupełnie opacznie rozumianej religii miała to cierpienie zwielokrotnione i ma nadal, rozciągnięte na nie wiadomo jak długo. Nie mogę przestać o Niej myśleć.
To Ona jest ważna. A w następnej kolejności to, żeby Chazan zapłacił, zadośćuczynił za zwielokrotnienie i wydłużenie jej cierpienia.
A w następnej kolejności, żeby już nikt nigdy przez kogokolwiek w ten sposób nie cierpiał.
Anna Izabela Nowak