Nie brońmy „wolnych sądów”. Zamiast tego walczmy, by naprawdę takie były

Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka


Nie bronię wolnych sądów, bo w dzisiejszej Polsce jest to pojęcie abstrakcyjne.

Nie bronię sądu w Tarnowskich Górach, który mimo wielu dowodów uniewinnił mężczyznę, który przez lata znęcał się nad swoją żoną, a na koniec brutalnie zgwałcił, doprowadzając ją do poronienia, skrajnej depresji, licznych hospitalizacji i prób samobójczych, w uzasadnieniu wyroku pomijając wszystkie dowody, jakie miała na swoją krzywdę i uzasadniając, że rany i sińce na jej ciele mogły być wynikiem zaburzeń odżywiania.

Nie bronię Sądu w Strzelcach Opolskich, który skazał człowieka, który regularnie brutalnie gwałcił dziewczynkę od jej 10 do 18 roku życia, na 2 lata pozbawienia wolności, bo miał niski iloraz inteligencji”.

Nie bronię Sądu w Poznaniu, który umorzył sprawę o gwałt, mimo że wśród dowodów było legalnie zdobyte nagranie, na którym sprawca przyznaje się do winy.

Nie bronię Sądu, który tę samą kobietę skazał na więzienie, bo rzekomo skłamała, iż przed gwałtem nie łączył ją ze sprawcą romans (dowodów na romans brak).

Nie bronię Sądu w Suwałkach, który gwałt na żołnierce, mający miejsce na poligonie, uznał za wypadek przy pracy”, przyznał jej marne 3900 zł odszkodowania, a wobec sprawcy nie wyciągnął żadnych konsekwencji. 

Nie bronię Sądu w J. na Podkarpaciu, który umorzył sprawę ws. gwałtu na niepełnoletniej, choć wśród dowodów były wiadomości, w których sprawca przepraszał ją za gwałt, jak również ustalenia, że w chwili zdarzenia dziewczyna była odurzona alkoholem do nieprzytomności, a także zeznanie innej nastolatki, którą ten sam człowiek usiłował zgwałcić wcześniej (na dowód miała nagranie, na którym przyznał się do winy). U pokrzywdzonej stwierdzono zespół stresu pourazowego.

Nie bronię Sądu w Warszawie, który skazał mężczyznę na karę 2 lat w zawieszeniu za to, że przez 3 dni przetrzymywał wbrew woli, bił i gwałcił swoją byłą partnerkę.

Nie bronię sądów, które w przypadku, gdy gwałciciel ma poniżej 17 lat, prowadzą sprawę o demoralizację, w której skrzywdzona nie jest stroną, a której skutkiem może być co najwyżej zastosowanie wobec sprawcy środków wychowawczych. Tak, wiem, że to przepis prawny, do którego sądy muszą się dostosować, ale jest to zły przepis, mający tragiczne konsekwencje. Gwałciciele poniżej 17 roku życia są całkowicie bezkarni, uczą się, że gwałt przechodzi płazem i krzywdzą kolejne kobiety. Niestety zazwyczaj dla sądów, jeżeli osoba poniżej 17 roku życia tylko” raz zgwałciła, nie jest zdemoralizowana i nie wymaga zastosowania środków wychowawczych (i to już często jest sprawa orzecznictwa, a nie przepisów).

Nie bronię sądu w Warszawie, który uniewinnił mężczyznę, który przez wiele lat znęcał się i dwukrotnie zgwałcił swoją żonę, wyrok opierając na ustaleniach Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno Konsultacyjnego, ustaleniach podpisanych przez ludzi, którzy dawno stracili prawo wykonywania zawodu i okazali się tworzyć zorganizowaną grupę przestępczą. Kobieta jako dowody na swoją krzywdę dostarczyła liczne wyniki obdukcji i dowód operacji, którą przeszła po tym, jak mąż zepchnął ją ze schodów. Sam sędzia wydający wyrok nie miał prawa do orzekania w sprawach karnych.

Nie bronię tego samego sądu, który tę kobietę obarczył karą 500 zł za to, iż nie stawiła się na rozprawie (miała dojechać z Rzeszowa do Warszawy), mimo że dostarczyła do Sądu zaświadczenie, iż w tym czasie była w szpitalu, po operacji kolana, koniecznej ze względu na przemoc domową.

Nie bronię Sądu w Olsztynie, który uniewinnił Czesława Małkowskiego. Wcześniej Sąd w Ostródzie uznał go winnym gwałtu i skazał na 5 lat więzienia – takie wyroki nie zdarzają się prawie nigdy, a żeby sąd zdecydował o karze bezwzględnego pozbawienia wolności, musi mieć mocne, niepozostawiające wątpliwości dowody. Sprawa została przeniesiona do Olsztyna, gdzie Małkowski ma olbrzymie wpływy, uzasadnienie wyroku jest utajnione, a obrońca sprawcy sugeruje, że olsztyński Sąd nie brał pod uwagę opinii biegłych, natomiast mądrze przesłuchał określone osoby”. 

Nie bronię Sądu w Warszawie, który umorzył sprawę ws. gróźb i gwałtu na 16-latce, choć wśród dowodów miała nie tylko przyznanie się sprawcy do winy, ale też liczne groźby pobicia.

Nie bronię sądów, które 40% gwałcicieli, którym uda się udowodnić winę, skazują na kary w zawieszeniach(1).

Nie bronię sądów i prokuratur, które 67% spraw o gwałt umarzają, często nie biorąc pod uwagę mnóstwa dowodów na winę sprawców, opierając się na absurdalnych, sprzecznych z aktualną wiedzą psychologiczną opiniach biegłych z przypadku. 

Nie bronię sądów, które zasadę domniemania niewinności sprawcy traktują jako zasadę domniemania kłamstwa ofiary.

Nie bronię sądów, które wyroki umarzające i uniewinniające uzasadniają tym, że skrzywdzona była skąpo ubrana, że po rzekomym” gwałcie odprowadziła sprawcę do drzwi, że chodziła wcześniej na terapię grupową, na której nauczyła się, jak udawać ofiarę, że nie obwinia się o gwałt, choć każda ofiarą powinna to robić, że skrzywdzona – bita i gwałcona – brzydko się do męża odzywała, a więc przemoc między niby była wzajemna i nie można uznać go winnym.

Nie bronię sądów, które wbrew prawu przesłuchują skrzywdzone, w tym nieletnie, w obecności ich oprawców.

Sądy w Polsce wymagają gruntownej zmiany. Oczywiście nie takiej, jaką forsuje PiS, bo to skrajnie niebezpieczne. Jednak nie stanę w obronie sądów, które doprowadzają do krzywdy tysięcy kobiet i dzieci, w których panuje kolesiostwo i przekonania wyniesione z lat 50. Nie przekonuje mnie stwierdzenie, że było źle, ale będzie gorzej” – nie będę bronić źle” przed gorzej”. Wychodząc z tego założenia powinniśmy masowo protestować zarówno przeciw reformie PiS, jak i obecnemu działaniu sądów. Tymczasem za wypowiedziane podczas poznańskiej demonstracji w obronie sądów słowa o tym, jak niesprawiedliwie traktują one ofiary przemocy, aktywistka Maja Staśko została przez obrońców demokracji” zakrzyczana hasłami skończ już” i wolne sądy!”.

Nie, nie wierzę, że teraz obronimy sądy przed PiS, a kiedy przejmiemy władzę, weźmiemy się za konstruktywne zmiany” – bo o konieczności zmian wiadomo nie od dziś – wciąż słyszymy głosy osób pokrzywdzonych przez sądy, prawa kobiet zawsze uznawane są za temat zastępczy, a walka o nie jest wiecznie przekładana na później. To, że PiS może dziś zamachnąć się na sądy, nie ryzykując utraty poparcia, jest wynikiem 30 lat zaniedbań. 

Ci, którzy bronią obecnego kształtu sądownictwa, muszą być albo oderwani od rzeczywistości i nieświadomi, jak sądy naprawdę działają, lub całkowicie pozbawieni wrażliwości. Protestujmy, działajmy, ale nie ignorujmy przy tym tragedii tysięcy ludzi, których sądy traktują skrajnie niesprawiedliwie. Nie brońmy sądów, w których kolesiostwo jest na porządku dziennym, a ignorancja, choćby w zakresie psychologii, przeraża, nie mówiąc o ilości seksistowskich stereotypów, które wciąż kierują decyzjami sędziów. Walczmy o prawdziwie wolne sądy, bo to, jak sprzeciw wobec zmian forsowanych przez PiS wygląda dzisiaj, sprawia wrażenie walki o zachowanie status quo i jest całkowicie niewiarygodne.


(1) Raport Przełamać tabu”, Fundacja Ster

design & theme: www.bazingadesigns.com