Najwyższa rangą policjantka z prowincji Helmand została zastrzelona
Nie żyje najwyższa rangą oficerka policji z afgańskiej prowincji Helmand, będąca symbolem walki o prawa kobiet i sprzeciwu wobec talibów.
Podporuczniczka Islam Bibi (po prawej) była przełożoną 32 policjantek z prowincji Helmand. Zdjęcie: Majid Saeediss
Podporuczniczka Islam Bibi, która pracowała w policji mimo tego, że jej własny brat groził jej śmiercią, została zastrzelona wczoraj rano, kiedy wychodziła z domu.
Omar Zwaak, rzecznik gubernatora prowincji Helmand, powiedział, że podporuczniczka Bibi została zaatakowana w stolicy regionu, Lashkar Gah, kiedy jechała na motocyklu ze swoim zięciem.
– Została poważnie ranna i zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych ran – dodał.
Bibi starała się podjąć pracę poza domem, podobnie jak wiele kobiet mieszkających w konserwatywnych, wiejskich regionach Afganistanu.
37-letnia matka trójki dzieci była wzorem do naśladowania dla innych kobiet z tej prowincji, która jest siedliskiem talibskich bojowników i w której kobiety wychodzą na ulice rzadko i tylko w burkach.
W prowincji pracuje 7 tysięcy policjantów. 32 koleżanki Bibi stanowią mniej niż pół procenta tej liczby. Podobnie jak one, Bibi codziennie toczyła walkę nie tylko z ekstremistami i przemytnikami opium, ale także z własną rodziną.
W wywiadzie dla The Daily Telegraph, przeprowadzonym kilka miesięcy temu, Bibi powiedziała: „Mój brat, ojciec i moje siostry – wszyscy byli przeciwko mnie. Mój brat trzy razy próbował mnie zabić”.
„Przyszedł do mnie wymachując pistoletem i zabronił mi pracować, chociaż do mnie nie strzelił. W końcu rząd musiał odebrać mu broń”.
Podporuczniczka Bibi uciekła do Iranu, kiedy talibowie opanowali Afganistan w latach 90. Wróciła do kraju w 2001 roku i pracowała w domu, wychowując swoje dzieci, aż wreszcie 9 lat temu wstąpiła do policji.
– Przede wszystkim potrzebowałam pieniędzy, ale oprócz tego kocham swój kraj – mówiła w kwietniu. – Jestem dumna, że noszę mundur i chcę sprawić, by Afganistan stał się lepszym i silniejszym państwem.
Policja z prowincji Helmand poinformowała, że jest zbyt wcześnie, by spekulować na temat tego, kto jest odpowiedzialny za to morderstwo.
Dyplomaci często opowiadają o poprawie sytuacji kobiet w Afganistanie, kiedy wychwalają prezydenturę Hamida Karzaja i wpływ jego zagranicznych stronników.
Wielu obserwatorów/ek uważa, że kiedy siły amerykańskie i brytyjskie nagle wycofają się z kraju, postęp może łatwo zostać zahamowany, jeśli konserwatywni politycy zasiadający w rządzie wysuną się na pierwszy plan lub jeżeli talibowie odzyskają dawne wpływy.
Liczni/e działacze/ki na rzecz praw człowieka są zdania, że morderstwo podporuczniczki Bibi to tylko jeden z wielu przykładów pokazujących, że ta zmiana już się zaczęła.
W zeszłym miesiącu sąd uwolnił teściów młodej kobiety, która była torturowana za to, że odmówiła wyjścia za mąż w wieku 13 lub 14 lat. Opinia publiczna nie poświęciła tej sprawie wiele uwagi. Rośnie także sprzeciw przeciwko dekretowi prezydenckiemu poświęconemu ochronie kobiet.
Heather Barr, zajmująca się Afganistanem badaczka z Human Rights Watch, powiedziała, że kobiety już odczuwają zmianę na gorsze, choć siły bojowe NATO wycofają się z kraju dopiero pod koniec przyszłego roku.
Barr dodała: „Zaczynam się obawiać, że nasze przewidywania dotyczące nagłego pogorszenia sytuacji kobiet w kraju po tym, jak w 2015 lub 2016 roku siły międzynarodowe nas opuszczą, nie są jeszcze wystarczająco pesymistyczne”. Dodała także, że ofiarodawcy wspierający afgański rząd i siły bezpieczeństwa powinni zrobić więcej, aby prawa kobiet były szanowane.
Autorzy: Zubair Babakarkhail (z Kabulu) i Rob Crilly
4 lipca 2013
Tłumaczyła Katarzyna Płecha
Odczuwam irytującą niemoc i wielki gniew jak czytam takie teksty. A czytać się je powinno. Powinni sobie zdawać wszyscy sprawę jakie ‚prawa’ mają kobiety w krajach muzułmańskich, a ludzie na stanowiskach powinni działać na rzecz ich poprawy, bardziej radykalnie. XXI w i takie zacofanie! A na dodatek tacy ludzie zasiedlają Europę i siłą wymuszają swoje zamiast podporządkować się prawu państwa, które ich przyjęło. Nie jestem rasistką, wręcz przeciwnie, ale dla dobra Europejczyków osobiście jestem za deportacją wszystkich tych, którzy się nie asymilują.