Muzycy polskiego zespołu Decapitated oskarżeni o zbiorowy gwałt

Bibi Żbikowska

Od kilku dni polski zespół deathmetalowy jest na świeczniku. Najpierw grupa została oskarżona o porwanie, dzisiaj na światło dzienne wyszło więcej informacji, działających na ich niekorzyść, w tym odmowa pobrania próbek DNA.

deca

1 września o godzinie 2 nad ranem, kilka godzin po koncercie Decapitated w Spokane (stan Waszyngton), na policję zgłosiła się kobieta. Powiedziała policjantom, że została porwana przez muzyków z polskiej grupy Decapitated. Członkowie zespołu byli już w drodze na kolejny koncert, więc uniknęli kontaktu z władzami. 9 września zostali jednak aresztowani w Santa Ana, na przedmieściach Los Angeles.

Kobieta została zaproszona do busa przez członków zespołu razem z przyjaciółką po koncercie na kilka drinków. Przyjęły zaproszenie i weszły do środka, jednak po jakimś czasie postanowiły wyjść, zniechęcone zachowaniem muzyków (w tym, na przykład, obłapianiem). Jak zeznała później kobieta, która oskarżyła grupę o zbiorowy gwałt, przed wyjściem udała się do toalety. Tam dołączył do niej Rafał Piotrowski, wokalista zespołu.

Pomimo jej sprzeciwu, mężczyzna zaczął ją dotykać i rozbierać, a w końcu obrócił tyłem do siebie i zgwałcił. Kobieta zeznała, że po nim to samo zrobili pozostali członkowie zespołu.

Przyjaciółka kobiety zdołała uciec z busa. Niedługo potem została zatrzymana za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Kiedy opowiedziała policjantom o zdarzeniach, ci uznali, że nie są w stanie określić położenia busa i drugiej kobiety, więc kontynuowali przesłuchanie na temat jazdy pod wpływem środków odurzających.

Tymczasem druga z kobiet została wypuszczona z pojazdu. Znaleziono ją trzy kilometry od miejsca zdarzenia. Niedługo później trafiła do szpitala na badania mające na celu ustalenie, czy doświadczyła napaści na tle seksualnym.

W czwartek policjanci przesłuchali członków zespołu. Większość z nich nie zgodziła się na rozmowę bez obecności tłumacza. Michał Łysejko twierdził, że nie wie, czy zna kobiety. Rafał Piotrowski przyznał, że były one w busie podczas imprezy, ale nie chciał mówić dalej bez obecności tłumacza. Hubert Więcek również zgodził się, że kobiety były tam obecne, ale dodał, że przez cały czas trwania „imprezy” siedział na kanapie i nic nie widział.

Wacław Kiełtyka poinformował, że widział Piotrowskiego i Łysejkę zaangażowanych w czynności seksualne z kobietą w łazience. Był on jedynym z członków zespołu, który zgodził się na pobranie próbek DNA.

Obrońca członków zespołu oraz przebywającego z nim mężczyzny twierdzi, że jego klienci są niewinni a postawione im zarzuty – bezpodstawne. Na dalszy rozwój wydarzeń, muzycy czekają w areszcie.

Kobiety, które uczestniczyły w wydarzeniach w busie nie mają czegoś, co mają muzycy – rzeszy fanów, która będzie ślepo i uparcie wierzyć w ich niewinność. W internecie aż roi się od komentarzy sugerujących, że kobiety oskarżyły zespół tylko po to, żeby wyłudzić odszkodowanie. I chociaż bezpodstawne oskarżenia faktycznie czasem się zdarzają, gwałty mają miejsce o wiele częściej (według raportów naukowych, do bezpodstawnych oskarżeń dochodzi jedynie w od 2 do 8 procent przypadków spraw), a fakt że muzycy odmówili pobrania próbek DNA nie działa na ich korzyść.

Po raz kolejny słyszymy o sytuacji, w której przy podejrzeniu gwałtu winę przerzuca się na osobę doświadczającą przemocy. Jeśli okaże się, że faktycznie dopuścili się napaści na tle seksualnym. Będzie to kolejny policzek dla polskich patriotów, według których Polacy nie gwałcą, a za wszelkie zło wyrządzane kobietom, odpowiadają imigranci.

design & theme: www.bazingadesigns.com