Jak Betty wkurzyła Amerykę. „Mistyka Kobiecości” – recenzja

Model współczesnej amerykańskiej rodziny, tak jak w wielu krajach, narodził się w świetle wydarzeń związanych z II wojną światową. Tragizm wojny spowodował, że chciano stworzyć nowy ład, mówiąc kolokwialnie – wrócić do „normalnego życia”. Ostoją bezpieczeństwa, wartości, ciągłości historii i tożsamości stała się rodzina. W ten sposób narodził się sukces i wielki mit Stanów, którego reklamówką stała się uśmiechnięta amerykańska rodzina, znana ze starych filmów, obowiązkowo składająca się z męża, żony, dwójki dzieci (minimum), ślicznego domku i samochodu z pojemnym bagażnikiem.

ksiazka_591447_9788375546125_Mistyka-kobiecosci

Pozostało tylko jedno pytanie: kto miałby zbudować tę nową rzeczywistość? USA podpisały nieformalny kontrakt z kobietami. Wmówiono im, że Stany Zjednoczone będą najlepiej i najszybciej rozwijającym się państwem na świecie, jeżeli kobiety zajmą w nim role niepracujących matek i żon, które będą zajmować się domem i wychowają następne pokolenia tego cudownego kraju. Kobieta miała być ostoją dla męża, który musi realizować się zawodowo, bo do tego został powołany. Ale w gruncie rzeczy to na barkach kobiet leżało dobro Stanów. Kobiety powinny cieszyć się z swego życiowego posłannictwa, nie jest one dane każdemu, tj. nie jest dane mężczyznom. Kobieta przecież może całymi dniami przesiadywać w domu, spędzać czas ze swymi pociechami, dbając o szczęście wszystkich. Taka przynajmniej była oficjalna wersja sprzedawana kobietom w kolorowych gazetach i reklamach nowych środków czystości i coraz to nowszych sprzętów gospodarstwa domowego. I tak, wszyscy dali się nabrać na mit kobiecości…

Betty Friedan – nieoceniona postać dla amerykańskiego środowiska feministycznego II fali.

Działaczka społeczna, która zmieniła rolę kobiety w amerykańskim społeczeństwie, ale przede wszystkim pokazała, że ideał kobiety, który wytworzyły Stany Zjednoczone jest mitem, stąd tytuł jej książki, Mistyki kobiecości. Można powiedzieć, że w pewnym sensie to nie „Betty” napisała tę książkę. W 1957r. Friedan miała przeprowadzić ankietę wśród absolwentek Smith Collage, swojej macierzystej uczelni, w piętnastą rocznicę ukończenia szkoły. Ankieta miała na celu sprawdzenie, jak potoczyło się życie koleżanek autorki. Wyniki badań miały zostać opublikowane w kolejnym kobiecym czasopiśmie, jako „reklamówka kobiecości”, a okazały się tak szokujące, iż żadna gazeta nie chciała ich opublikować.

Friedan i jej koleżanki miały wszystko: męża, który dobrze zarabiał, gdyż dla Stanów nadeszły czasy prosperity, zdrowe i zadbane dzieci, śliczny dom na przedmieściach, wyposażony w najnowsze zdobycze techniki, umożliwiające sprawienie tego, aby dom był jeszcze śliczniejszy. One same uśmiechnięte, w kolorowych sukienkach, które same sobie uszły, bo przecież potrafiły (a jakże!), właśnie wyciągały z piekarnika pachnące cisto albo przeglądały się w wyszorowanym na błysk zlewie. Kobiety te nie miały jednego: radości z życia. Friedan chciała sprawdzić czy ów problem dotyczy tylko jej koleżanek z sąsiedztwa i jej samej, czy jest powszechniejszy. Podczas rozmów z wieloma kobietami (książką powstawała 6 lat!) „Betty” zrozumiała, że żadna z pań nie wymyśliła sobie problemu. Gospodynie domowe – te, które dopiero wyszły za mąż i te z gromadką dzieci i kolekcją narzędzi do pielęgnowania ogródka narzekały na brak osobistego spełnienia, dowartościowania i zrozumienia ze strony rodziny i społeczeństwa. Co istotne, kobiety nie potrafiły nazwać swojego problemu wprost, nie mogły tego robić otwarcie, bo wiedziały, że trafią na falę niezrozumienia ze strony otoczenia. Patrząc z zewnątrz kobiety były w idealnej sytuacji – wolne od pracy zawodowej, miały zapewniony byt finansowy, uczestniczyły aktywnie w życiu swoich dzieci. Nikt jednak nie zwracał uwagi na to, ile pracy kobiety wkładają w utrzymanie takiego status quo. Brak podzielenia się z tym problemem, występowania problemu, którego nie ma (wyrażenie, które często pada w książce Friedan) kobiety opłaciły depresją, psychozami, lekomanią itp., dodajmy do tego modę na Freuda, który z jednej strony pomagał Stanom wytłumaczyć zachowanie neurotycznych kobiet (kobiety masowo uczęszczały na psychoanalizę, prawie tak często jak do kina), a z drugiej strony kobietę można było obwiniać a niepowodzenia dzieci, męża. To ten kompleks Edypa…

Problem, o którym pisała Betty Friedan narastał i musiał kiedyś wypłynąć na światło dzienne, jednak nie od razu potraktowano problem kobiet poważnie. Pojawiły się artykuły w New York Timesie, Newsweeku czy też programie telewizyjnym w CBS, które o informowały o niezadowoleniu gospodyń domowych. Stwierdzono, że wina leży po stronie kobiet – kobiety mogły głosować, studiowały, a po studiach trudno było im się przestawić np. z czytania Sofoklesa, na czytanie książki kucharskiej. Zapadł wyrok: kobiety wykształcone są nieszczęśliwe! Kobieta po studiach nie zadba odpowiednio o dzieci, ponieważ najchętniej poszłaby do pracy. Przeprowadzano nawet badania, mówiące o tym, że wykształcone kobiety nie osiągają przyjemności z seksu. Żartowano, że kobietom powinno się nawet odebrać prawo głosu ( przyp. – XIX Poprawka, 1920r. kobiety w USA otrzymują prawo głosu), ponieważ przed czasami XIX Poprawki kobiety były łagodniejsze, doskonale wiedziały, co należy do ich zadań i nikt się nie buntował. Jednocześnie psychiatrzy stwierdzali, że nie chcą już leczyć kobiet, stwierdzając, że można leczyć choroby psychiczne, a nie nieszczęście i niezadowolenie z życia.

Współczesną czytelniczkę/czytelnika może uderzać oczywistość stwierdzeń Friedan. Zapewne nie jedna z nas czytając Mistykę kobiecości mruknie pod nosem: no jasne, ta kobieta byłaby szczęśliwsza, gdyby pracowała, wiadomo przecież, że dzieci szczęśliwych matek same są szczęśliwe. Można nawet oburzać się na kobiety, z którymi autorka przeprowadzała wywiady: dlaczego ta dziewczyna zrezygnowała ze stypendium i kariery, by w wieku dwudziestu lat wyjść za mąż?! Można dojść do wniosku, że kobiety są sobie same winne i zadać pytanie, dlaczego dały się uwieść mistyce kobiecości. To pytanie zadawała sobie także Friedan, samoświadoma kobieta, która nie chciała powtarzać nieszczęśliwego życia swojej matki, a jednak także dała się nabrać na mit i zrezygnowała ze swoich ambicji.

Dla wielu kobiet (głównie feministek) Friedan pisała wprost, a nawet zbyt prosto, a jej książka nie jest feministyczna, ponieważ nie znajdziemy w niej żadnej ideologii, podbudowy teoretycznej, w przeciwienstwie do np. Simone de Beauvoir. Swoją drogą nie jest to prawda, w Mistyce „Betty” odnosi się do Beauvoir wielokrotnie. Friedan rozmawiała z wieloma ówczesnymi psychologami/żkami, pedagogami/żkami, studiowała Freuda, któremu poświęca jeden z rozdziałów, tak jak i postaci Margaret Mead, czyli autorka przygotowała się do swego zadania. Rzekomo „Betty” w Mistyce kobiecości daje upust tylko osobistym frustracjom. Fiedan przypisuje się ambicje, których sama nie miała, ponieważ nie chciała ani stworzyć kompleksowej teorii feministycznej, ani znaleźć lekarstwa na bolączki kobiet na całym świecie. Friedan chciała pomóc sobie, swoim koleżankom i sąsiadkom, kobietom, które znała. Pomóc Amerykankom, aby następne pokolenia kobiet nie popełniały błędów swych matek, babć, itp. Mistyka kobiecości to książką o białych kobietach z klasy średniej, o ich problemach, zarzucanie autorce, że nie wspomina np. o sytuacji kobiet z krajów Trzeciego Świata jest tylko zarzutem z punktu widzenia późniejszych feministek.

Friedan z pewnością obnażyła wielkie kłamstwo jakim była mistyka kobiecości, ale doprowadziła, (oczywiście nie bezpośrednio) do mitu, jakim jest przekonanie o siostrzeństwie i wspólnocie doświadczeń wszystkich kobiet, z czym „walczyły” w następnych latach same feministki. Z tym zarzutem trudno polemizować. Są takie fragmenty Mistyki kobiecości, które dla wielu utożsamiają to, co jest najtrudniejsze do przyjęcia w feminizmie, a nawet odstraszające, czyli radykalne i przesadzone stwierdzenia, argumenty, które nie pozwalają na jakiekolwiek dyskusję. W jednym z rozdziałów „Betty” porównuje społeczną sytuację kobiet do obozu koncentracyjnego. Można się zgodzić, że to wątpliwa metafora, ale należy pamiętać, że pisze do Żydówka, stosunkowo w krótkim czasie od zakończenia wojny, podobne porównania były wtedy na porządku dziennym. Zresztą Friedan w późniejszych latach odżegnała się od tego porównania.

Friedan na łamach książki opisuje jak środowisko niepoważnie traktowało ambicję amerykańskiej gospodyni domowej, która odważyła się podnieść rękę na mit Ameryki. W przedmowie do dziesiątego wydania Mistyki (1973r.), zamieszonej w polskim wydaniu, Friedan wspomina zmagania swoje i koleżanek, wie, że książka pomogła wielu kobietom, a także jej samej, raz na zawsze zmieniła obraz amerykańskiego społeczeństwa. Brzmi górnolotnie, ale trzy miliony osób (dane z 2006r.), które kupiły książkę, nie mogą się mylić.

W latach 80. Mistyka kobiecości razem z innymi feministycznymi pozycjami trącącymi naftaliną została odłożona na półkę do babcinej szafy. Feministki z tzw. III fali wyrzuciły do kosza feministyczne osiągnięcia swoich poprzedniczek, a książkę Friedan uznano za przestarzałą, a nawet śmieszą, w obliczu „poważanych” problemów, które współcześnie dotykają kobiety. Kobiety borykają się dziś z wieloma dylematami, ale dziś raczej już nikt nie zmusi kobiety, aby nosiła sukienkę, a nie spodnie, żadna kobieta nie wyobraża sobie, aby mąż dyktował jej, jaką ma nosić fryzurę. Kobieta wie, że jeśli poda rodzinie obiad z mrożonki nie jest złą żoną i matką. Nikt także nie stoi kobiecie na drodze do edukacji. Oczywiście mam tu głównie na uwadze sytuację kobiet z krajów zachodnich. Kobiety także coraz częściej świadomie planują swe macierzyństwo albo w ogóle decydują się nie mieć dzieci. Czy to właśnie nie jest zasługa Friedan i podobnych kobiet?… To, co kiedyś wydawało się rewolucyjne, dziś jest normalnością.

W Mistyce Betty Friedan przedstawia to samo roszczenie, które od początku pojawia się w feminizmie: kobiety chcą być równe mężczyznom, ale co najważniejsze, kobieta musi stać się pełnoprawnym, samoświadomym podmiotem, a do tego potrzeba czegoś więcej niż wieczna rola opiekunki i służącej.

Agnieszka Jagusiak

Betty Friedan, Mistyka kobiecości, Czarna Owca Warszawa 2012

czarnaowca_nowe-logo-kwadrat-698x698

design & theme: www.bazingadesigns.com