Majewska: Michalik vs Michalak a sprawa dzieci

W ostatnich dniach sporo zainteresowania wzbudziła skandaliczna wypowiedź abpa Michalika, w której wskazał on na dzieci jako na osoby odpowiedzialne za seksualne wykorzystywanie… ich samych przez księży katolickich. Choć na samo brzmienie tych słów większości odbiorców i odbiorczyń zrobi się zapewne słabo, przytoczę cały fragment: „Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Często wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”.

1374368_10202210734098129_182214094_n

 

Ilustracja: Daria Bogdańska

Na reakcję nie trzeba było długo czekać, oczywiście, jak to w polskiej przestrzeni publicznej bywa, nawet Rzecznik Praw Dziecka uznał, że sprawa zostanie załatwiona, jak autor wypowiedzi przeprosi, a jego przełożeni – solidnie go ukarzą. I to był ten moment, kiedy zaczęłam się bać. Pobieżny przegląd prasy potwierdził moje najgorsze obawy. Otóż w sprawie ofiar molestowania po raz kolejny nie zostanie zrobione absolutnie nic. Kilku panów pokłóciło się w otoczeniu kamer. Cały skandal zostanie zredukowany do jednej niefortunnej wypowiedzi, której wymazanie będzie uważane za koniec problemu. I tu właśnie zaczyna się problem.

Tak znienawidzona ostatnio przez Kościół Katolicki teoretyczka feministyczna, Judith Butler, napisała wiele mądrego o tym, jak słowa ranią, ale też o tym, jak wobec mowy nienawiści możliwy i jak najbardziej praktykowany jest opór. Słowa, które ranią, to między innymi takie wypowiedzi, jak ta przytoczona właśnie przez media skandaliczna próba obciążenia ofiar molestowania odpowiedzialnością za molestowanie, jaką zaproponował abp Michalik. Jak wspomniałam wcześniej – na słowa te natychmiast zareagował Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak. Jak podaje TVN24, „Zaznaczył, że pedofilia to zbrodnia, którą bardzo ciężko wymazać z pamięci dziecka. Michalak dodał też, że cieszy się, że abp Michalik szybko przeprosił za swoje słowa, bo jak zaznaczył, one nigdy nie powinny paść.”. Z kolei dominikanin o. Gużyński, również przytaczany przez TVN24, dodał jeszcze, że „Nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego taka wypowiedź, to jest niepojęte. My sobie chyba wbijamy kolejne gwoździe do trumny, jeśli będziemy wypuszczali takie kaczuszki”. Hierarchowie tego państwa i tego kościoła uznali najwyraźniej, że problem dotyczy tu wyłącznie wykorzystanych słów, i że jak się je z debaty publicznej wymaże, sprawę będzie można uznać za zamkniętą.

Tymczasem wypowiedziane przez Michalika oskarżenie ofiar molestowania seksualnego jest oczywiście tylko symptomem większego problemu, a nie jego przyczyną. Jest to oczywiście problem zła, jakie czai się wśród kościelnych hierarchów, zła polegającego na poszukiwaniu realizacji własnych pragnień kosztem osób najbardziej bezbronnych, problem perwersyjnej i pełnej hipokryzji postawy Kościoła Katolickiego wobec seksu i moralności oraz problem nieznajomości najbardziej podstawowych mechanizmów życia psychicznego, do jakich należy doświadczenie traumy. Problematyczne jest nie tylko obciążanie ofiar odpowiedzialnością za dokonane na nich przestępstwa na tle seksualnym, ale przede wszystkim samo dokonywanie takich przestępstw.

Moim zdaniem, Kościół Katolicki nie powinien się wstydzić za wypowiedź Michalika. Kościół Katolicki powinien się wstydzić za stulecia bezkarnego wykorzystywania seksualnego kobiet i dzieci oraz za to, że większość kościelnej hierarchii zapewne myśli dokładnie w sposób wyrażony głośno przez Michalika. To jest problem Kościoła Katolickiego, i to za to właśnie powinien on dzisiaj przepraszać.

Mam jeszcze jedną, śmiałą, ale chyba słuszną propozycję: drogie mamy, drodzy ojcowie, drodzy rodzicie, ogłoście wreszcie bojkot tej straszliwej instytucji. Nie wysyłajcie własnych dzieci w ręce przedstawicieli Kościoła Katolickiego, do ludzi, którzy nie tylko gotowi są je seksualnie wykorzystać, ale również potem obciążać odpowiedzialnością za poniesione przez nie, a nie przez nich cierpienia. Obywatelski bojkot stosujemy często w obronie praw pracowniczych, w obronie ziemi czy ginących gatunków. Dlaczego nie ogłosić analogicznego bojkotu instytucji, która nie tylko odpowiedzialna jest za krzywdzenie kobiet i dzieci, ale ochoczo obciąża je odpowiedzialnością za poniesione krzywdy? Ja wiem, że to może wyglądać na śmiałą propozycję, niestety – kościół katolicki jest instytucją zupełnie bez powodu obdarzaną wielkim zaufaniem. Tak samo, jak chcecie mieć wgląd w to, co dzieciom oferuje szkoła, spróbujcie również uważniej patrzeć na to, co proponuje im Kościół Katolicki. Bo nie tylko dobro przychodzi z nieba.

Ewa Majewska

*dr Ewa Majewska – (ur 1978) filozofka feministyczna i aktywistka. Studiowała filozofię, filologię romańską i gender studies na UW. Od 2003 roku wykłada na Gender Studies UW, współpracuje również z Gender Studies PAN, w latach 2011 – 2013 adiunktka w Instytucie Kultury UJ. Aktualnie – stypendystka Instytutu Nauk O Człowieku w Wiedniu. Publikowała między innymi w: Signs. Journal of Women in Culture and Society, Nowej Krytyce, Przeglądzie Filozoficzno-Literackim, Bez Dogmatu, Le Monde Diplomatique (ed. polska). Autorka książki Feminizm jako filozofia społeczna. Szkice z teorii rodziny (Warszawa 2009). Współredaktorka i współautorka tomów Zniewolony umysł II. Neoliberalizm i jego krytycy, Futuryzm miast przemysłowych.

design & theme: www.bazingadesigns.com