Matuszewski: Zanim złamiesz nogę, przytyj

Marcin Matuszewski

Od dłuższego czasu przestały mnie już zadziwiać rzeczy, które zobaczę w polskim Internecie. Moi rodacy nauczyli mnie, że jeśli tylko można narobić kwasu i wrzucić na Facebooka zdjęcie, które poziomem żenady pobije wszystko, co do tej pory się ukazało, ktoś na pewno to zrobi. Tak stało się i tym razem.

640px-Lilijka_ZHP_na_rogatywce

Kilka dni temu facebookowa grupa o nazwie „Harcerska Grupa Ratownicza Starachowice” udostępniła grafikę, na której widzimy nagą kobietę, siedzącą tyłem do widza. Ale to nie koniec, nie o rozpowszechnianie pornografii tu chodzi. Na materiale wizualnym trudno jest nie zauważyć wielkiego napisu głoszącego: „Kobieta powinna wyglądać jak kobieta, a nie jak wytapetowane kości. Tak, aby każdego dnia ratownik udzielający pomocy miał walentynki, a nie halloween!”. Zupełnie przypadkiem trafiłem na ten materiał i zastanawiam się: kim trzeba być, żeby, będąc jednocześnie osobą kompleksowo przeszkoloną do ratowania zdrowia i życia, sugerować, że ratownik to ktoś, kto czerpie seksualną satysfakcję z tego, że podotyka sobie ciała ofiary wypadku. Nie, nie podam tu gotowej odpowiedzi.

Myślicie, że pojawienie się tego zdjęcia to szczyt żenady? Otóż nie. Zanim zdjęcie zostało usunięte (nie wiem: przez administratora_rkę strony czy przez czujnego Facebooka) miało cztery i pół tysiąca udostępnień. Przejrzałem je, nie wszystkie, skupiłem się na kilkudziesięciu wybranych losowo. Oto kilka postów towarzyszących (pozwoliłem sobie poprawić błędy ortograficzne i interpunkcyjne dla wygody Szanownych Czytających):

„Sama prawda! Polać mu!”

„Świetne! Zgadzam się z tym. Im jesteś ładniejsza, tym szybciej Cię ratuję”.

„Nobla dla autora tego zdania”.

„Dobre”

„hehehe”

A więc po raz kolejny witamy w Polsce, w kraju, w którym pijaną można zgwałcić i nie jest to gwałt, bo mogła nie pić, a nieprzytomną można molestować i nie będzie to molestowanie, bo mogła nie brać udziału w wypadku komunikacyjnym.

Jako były harcerz o stosunkowo długim stażu działalności zwyczajnie trochę się wstydzę. Bo to nie tak, że jakaś mała sekciarska grupka ze Starachowic ma „specyficzne poczucie humoru” i żartuje sobie z molestowania nieprzytomnej kobiety poszkodowanej w wypadku. Związek Harcerstwa Polskiego ma na swoim koncie sporo wizerunkowych wpadek.

Najgłośniejszą z nich była oczywiście burza wywołana przez władze Związku po tym, gdy Grupa Revlovers umieściła w Internecie klip do piosenki „Copacabana”. Akcja klipu wielkim skrócie: dwie harcerki spotykają się na obozie, spędzają razem czas, zakochują się w sobie, a na koniec całują się. Wydział promocji oburzył się na fakt, iż osoby realizujące teledysk sugerują, że między dwiema osobami może zrodzić się uczucie, jakiekolwiek.

Jak sami piszą „mamy skrót myślowy: jest ognisko – jest seks”. I ta obsesja seksualna jest w większości polskich organizacji wychowujących młodych ludzi niestety normą, a nie niechlubnym wyjątkiem. Jeśli dołożymy do tego powszechny brak dostępu do jakiejkolwiek edukacji seksualnej, mamy już mieszankę wybuchową, kończącą się często ludzkimi dramatami. Poza tym, wracając już do samego stosunku ZHP wyrażanego wszem i wobec, między innymi w przypadku wspomnianego teledysku: jeśli jest miłość, jest, nie daj boże, seks, to i cały harcerski patos trafił szlag, zniknął etos i jest Eros.

Podobne reakcje można było spotkać na wielu stronach internetowych po sugestii Elżbiety Janickiej, że Rudego i Zośkę, bohaterów książki „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, łączyła nie tylko przyjaźń po grób, ale i silne miłosne uczucie. Coś niebywałego! Młode osoby mogą się w sobie zauroczyć i wyrazić to namiętnym pocałunkiem! Więcej, mogą też być nieheteroseksualne. Nie o taką Polską walczyli nasi dziadowie, nie o taką…

PS Naiwnym byłoby liczenie na to, że władze centralne jakkolwiek odniosą się do tej historii, ale byłoby to na pewno ciekawe. Z przyjemnością dowiem się, jaki stosunek do nadużyć seksualnych ma jedna z większych organizacji wychowawczych Naszej Wielkiej Polski.

design & theme: www.bazingadesigns.com