Susdorf: Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o tenczy (1)

Cykl tekstów pt. „Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o…” to projekt literacki (oparty na wykorzystaniu najczęściej anonimowych komentarzy zalewających internet) mający na celu przejęcie prawicowego języka nienawiści, śmiesznego, powtarzalnego, irracjonalnego, absurdalnego, i poprzez doprowadzenie go do aberracji – wywrócenie go, pokazanie jego miałkości i kliszowości. Choć można się zastanawiać, ile w tej literackiej dewiacji rzeczywistego języka i planów polskiej Prawicy…

GAWIEDŹ NADWIŚLAŃSKA: No ja cię po prostu pierdolę z tą tęczą, no naprawdę, bo to jest takie całkiem nie w porządku – wszyscy czytelnicy (tj. wszyscy panowie(1)) przyznacie – żeby tzw. artyści(2) sobie balowali i sobie te kontrowersje po polskich miastach rzeźbili/malowali!, bo za czyje pieniądze, jak nie moje, twoje, nasze, wasze, jej, jego, ich – czyli żadne inne pieniądze jak pieniądze podatników (tzn. Polaków) to wszystko jak grzyby po deszczu powstaje, czy ktoś po prostu pójdzie po rozum do głowy i mi wreszcie powie, za czyje pieniądze i po jaką cholerę tęczę, ja się pytam, po raz nie wiadomo który (co najmniej pierdyliardowy) się odbudowywało w stołecznej Warszawie na tym a nie innym placu Zbawiciela, który jak sama nazwa wskazuje należy tylko do Zbawiciela i do nikogo innego? To nie, no bo po prostu musi wpierdolić się tu ze swoją tęczową tęczą tęczowa chołota z Zachodu i nam pod nos podtykać za nie swoje, ale za polskie pieniądze tęczę (sic!), tęczę, która nigdy nie była symbolem Polski i w ogóle czy ktoś kiedykolwiek widział w Polsce tęczę, no ja się pytam, no bardzo proszę: lasu rąk w górze nie widzę! To jak postawić w środku miasta palmę. Chyba komuś palma odbiła, żeby to robić! Wielkiego orła z żelbetonu albo chociaż Chrystusa z drutu, albo co najmniej Maryję ze styropianu – to ja rozumiem i to bym poparł, i podpisał się pod tym stopami, ale tęczę?! To jest jawna odraza i publiczna obraza całego, podkreślam, całego nie innego jak polskiego społeczeństwa i przede wszystkim całego nieba, żeby na placu Zbawiciela stawiać niepolską tęczę! Jezus cały czas się czerwieni, wstydzi i płacze, że mu coś takiego pod nosem jego kościoła postawili i to jeszcze, jak już wspomnieliśmy, za pieniądze publiczne, czyli pieniądze wszystkich nas, nas = Polaków. Nadejdzie dzień sprawiedliwy (in. dies irae / czyt. 11 listopada), dzień święty (dzień święty święcić!), to znowu w mieście stosy sprawiedliwości zapłoną i jak czarownice tak się te wszystkie tęcze w ogniu miłosierdzia podtopią, a w ogóle niech się lepiej te wszystkie tęcze modlą i na kolanach bieżą do Częstochowy o przebaczenie błagać, to może im Bóg w krużganku nieba pozwoli na karimacie po śmierci spać, no bo na pewno do samych boskich pałaców nie wejdą hipernigdy, po moim po prostu arcypolskim trupie, nie ma takiego przebaczenia na świecie, no ale może, jak się dobrze postarają, na zmywaku będą w boskiej kuchni boskie talerze zmywać ew. boskie kartofle strugać na boskie ostatnie wieczerze, ale to wszystko!, bo pycha i chciwość się w tych tęczach zagnieździły, siedem grzechów głównych i co najmniej czternaście pobocznych, no albo będziemy to wszystko, panowie, w zarodku niszczyć, albo rozpleni się to homoseksualne robactwo po mózgach naszych dzieci (in. przyszłych pokoleń) i od urodzenia będziemy rodzić tylko gejów (pół biedy, że lesbijki, bo się je gwałtem przekabaci na naszą polską praworządną stronę, ale gejów, sami przyznacie, to już bardzo [czyt. skandalicznie] ciężko). Bo niczego innego ta tęcza nie chce, jak widzieć dwóch kolesi całujących się pod nią, a przecież dwóch kolesi nie powinno się publicznie całować – no bo po pierwsze jak to wygląda? Obowiązują pewne obyczaje w tym kraju, no ja się pytam: tak czy nie? Po drugie – no chyba nie pod kościołem, no chyba ty vel twój stary! 

tecza3Ilustracja Dorota Świderska

Coś mi się tak w ogóle generalnie wydaje, serce i łękotka mi tak podpowiadają, że potrzebujemy w Polsce znowu jakiegoś Bolesława pt. Chrobry czy raczej Krzywousty, który ponownie (tj. powtórnie) scentralizuje ten polski kraj rozrywany przez tęczowe siły Zachodu i czerwoną swołocz ze Wschodu, kolejnego Big Daddy, który nam pokaże, co i jak z tą moralnością, z tą wiarą, z tą Polską, a przede wszystkim wskaże, gdzie jest przyszłość Polski, jasna i szklana jak domy Żeromskiego i świeżego acz bujnego w tym kraju kapitalizmu, lubo kolejnego Mieszka/Kazimierza by nam było trzeba, co wyciągnie swój falliczny miecz i wskaże nim odpowiedni punkt w czasoprzestrzeni i powie: „W tym kosmosie Polską będzie Polską!”. Bo o niczym innym każdy polski Polak nie marzy jak o tym, żeby Polska była Polską, to oczywiste i, jak mniemam, wszem i wobec wiadome! Niech zstąpi po prostu duch Twój, Boże, i zmieni oblicze ziemi, tej ziemi: już raz przecież zmienił ten duch oblicze tej matki ziemi: męża/ojca Stalina zmienił na męża/ojca JPII (w skrócie „naszego papieża”), ojca świętego, urzędy, tfu!, po przełomie przemienił w kościoły, majątki zostały z ojca dyktatora przepisane na ojca papieża – grunt to mieć ojca, nawet jeżeli martwego, nawet jeżeli boskiego, ojciec to podstawa, matkę, tj. szyję rodziny, niech lepiej zajmują czynności, na których się zna, na przykład niech lepiej lepi pierogi i pastuje buty, już ojciec przejmie na siebie obowiązki wychowania krnąbrnych dzieci, co jakoś tak ostatnio bardziej niż powinny słuchają gejów i tej niebezpiecznej muzyki z zachodniej granicy (naładowanej podprogowymi przekazami od samego Szatana sp. z o.o.!). Coraz, zgodzicie się, częściej się jakieś tęcze promujące homoseksualizm nam pod nogami plączą, a PR i speców od marketingu mają takich, że nawet Edyta z domu Górniak (podpłacona przez zachodnie homoseksualne korporacje i żydowsko-gejowskie organizacje) im kwiaty (tfu!) na popalonym tęczy stelażu jak żołnierzowi wstążkę do piersi przypinała! Zatem niech teraz tęcza wraca, skąd pochodzi, a na pewno nie pochodzi z Polski, lecz z Zachodu, więc niech tam, sorry za wyrażenie, zmyka, niech bierze te swoje kulawe nogi za pas i zabiera ze sobą wszystkie swoje obleśne barwy, niech po prostu stąd spierdala, jedyną barwą naturalną w Polsce jest kolor szary. Świecie, daj nam, Polakom, wreszcie (święty jak nasz papież) spokój. Jedyne, czego potrzebujemy, to żeby Polska była Polską, i to nie inną jak przyrodzenie szarą! Bo Polska może i jest przaśna, przaśna, przaśna, ale za to nie inna jak własna!

PODM. LIR.: Jedni chcą tęczy, drudzy – Świątyni Opatrzności Bożej, drudzy podpalili tęcze, jedni mogą to zrobić ze Świątynią Opatrzności Bożej, jest tu miejsce na Bożą sprawiedliwość? Jest. Oko za oko, ząb za ząb, jak krzyczy ostatni empikowy bestseller pt. Biblia. A to wszystko pod witrażowymi oczami miłosiernego Zbawiciela, który patrzy i się uśmiecha, jak jego dzieci (równa się: jego armia) niszczą kwiaty tęczy, żeby pozostał tam metalowy kikut. Brawo: 

Żołnierzyki z flagami 

Walczą z kwiatami! 

Polska to takie państwo na czarnej mapie Kosmosu, które zamiast kolorowej Tęczy z kwiatów wybiera szary cement Świątyni Opatrzności Bożej, więc po prostu z czym do ludu, ja się pytam, co z tą Polską, gdzie tkwi tu błąd, dlaczego, się dopytuję, bo zupa była za słona czy co?

(1.)  Kobiety nie czytają, co pokazują wszystkie zachodnie badania laparoskopowe, ew. czytują tylko lit. kobiecą, czyli lit. przeznaczoną spec. dla nich.

(2.) Ale kto to jest artysta, gdzie się zaczyna i gdzie kończy, tego to już nikt łaskawie nie określi!, więc log. rzecz biorąc: kim/czym jest artysta – jeśli nie nikim/niczym? 

Marek Susdorf – rocznik 1985, studiował slawistykę na Uniwersytecie Gdańskim i serbskim Uniwersytecie w Nowym Sadzie; z wyróżnieniem ukończył gender studies PAN; od kilku lat związany ze stołecznym środowiskiem teatralnym; autor feministycznego „Dziennika znalezionego w piekarniku”.

design & theme: www.bazingadesigns.com