Manifest Marszu Równości 2015 – Nazywam się dwa miliony

Co dwudziesta osoba w Polsce jest LGBTQ. Nazywamy się więc dwa miliony. Przypominamy o tym w akcie desperacji i szyderstwa. Dlaczego? Dlatego, że żąda się od nas pokazu siły, policzenia siebie, udowodnienia, że jesteśmy zwartą, jednorodną grupą. Po co? Aby udowodnić, że zasługujemy na takie same prawa jak inni ludzie. Nie chcemy dyskutować w ten sposób – to nie liczebność powinna być powodem dla którego musimy być równi i równe, lecz sam fakt, że istniejemy. Choćby żyła tylko jedna osoba, która żąda i domaga się faktycznej i prawnej równości, powinna zostać wysłuchana, a jej żądanie spełnione.

11267157_10207056343754936_956463822_n

Stoimy tu by wykrzyczeć wszystkim, że nie chcemy żyć w świecie, w którym człowiek jest tylko numerem seryjnym dowodu istotnym w trakcie wyborów i w wypadku pojawienia się sprzyjających okoliczności politycznych. Że nie zgadzamy się na statystykę ludzkiego życia, serie cyfr mówiących o braku poparcia dla naszych postulatów, o niezgodzie na nasze prawa, o braku akceptacji dla nas samych. Nie będziemy podporządkowywać się zasadom ustalonym przez uprzywilejowanych. Nie zgadzamy się na krzywdę wymierzoną w nas ze względu na płeć, orientację seksualną, tożsamość płciową, sprawność, wiek, pochodzenie czy kolor skóry, światopogląd, wyznanie czy bezwyznaniowość, wygląd i status ekonomiczny.

Nie żądamy lepszego, równiejszego i bardziej sprawiedliwego świata. Sprawiedliwości i równości nie można stopniować. Świat jest równy i sprawiedliwy albo taki nie jest. Nie bójmy się być nienasyceni i chciwe. Nie bójmy się żądać wszystkiego i jeszcze więcej.

Historia pisana jest przez silnych, pokażmy naszą siłę odzyskując pamięć. Osoby nieheteronormatywne też żyły, kochały i umierały. Nie możemy pozwolić na to by o nich zapomniano, o ich pracy i ich twórczości. Przeszłość oprócz blasków, ma też cienie. Wspomnijmy o tych, których dotknęła przemoc, cierpienie i zbrodnia – niech ich życie i ich ofiara nie pójdzie w zapomnienie.

Chcielibyśmy żyć w świecie, w którym nie trzeba składać ofiary w imię postępu. W którym zmiany nie poprzedzają śmierć i zbrukane krwią ulice. Chcemy pokoju. Lecz przy dalszym ignorowaniu nas i tego co mówimy, przy dalszym umniejszaniu tego co robimy, przy ciągłej krytyce i pogardzie, której musimy doświadczać – nie będziemy bać się pójść na wojnę. Wojnę o nasze bezpieczeństwo, o nasze szczęście, o naszą przyszłość.

Stoimy na rozdrożu, i czy tego chcemy czy nie, tylko nasze działania są w stanie popchnąć rzeczywistość w dobrym kierunku. Nie możemy sobie pozwolić na chwilę zawahania. Nie dajmy sobie wmówić, że podnoszenie głosu na alarm w przypadku przemocy, agresji, nierówności i wykluczenia jest histeryczne i przesadne. Że lepiej milczeć, nie wychylać się i przeczekać sztorm. To my bądźmy burzą. To my bądźmy huraganem, który zmiecie stary świat i da miejsce na nową świetlaną przyszłość.

Naród to nie ziemia i zmarli – naród to wspólnota, zbiór osób, które się o siebie nawzajem troszczą i są za siebie odpowiedzialne. Bądźmy realną alternatywą dla starej, zatęchłej, groźnej definicji, opartej na przemocy i agresji. Mówmy jak zwycięzcy i zwyciężczynie – o świecie, który powinien być, a nie o świecie który jest. Pokażmy, że świat w którym fundamentem jest równość, demokracja i sprawiedliwość społeczna; w którym głos wykluczonych nie jest ignorowany; w którym jest miejsce dla każdej osoby i żadna z nich nie jest spychana na margines; jest światem możliwym. A przy naszym pełnym zaangażowaniu, wręcz pewnym.

Żyjemy tu i teraz, i to jest czas by pokazać światu naszą twarz. Walczmy i o nas, i o innych. Działajmy i zwyciężajmy. Nie zapominajmy o innych wykluczonych, by nie zapomniano też o nas. I nie krzyczmy „Na imię mam dwa miliony”. Walczmy o to by móc krzyczeć z ludźmi całego świata „Nazywamy się siedem miliardów”.

Artur Maciejewski i Agnieszka Molińska
Komitet Organizacyjny Festiwalu Queerowy Maj/Marszu Równości

design & theme: www.bazingadesigns.com