Mamińska: Deklaracja nauczycieli to bardzo szeroka furtka dla indoktrynacji

Pamiętam, że jako licealistka jednego z lepszych warszawskich liceów nie mogłam zrozumieć, dlaczego religii uczono nas przez cztery lata, a już na przykład plastykę wycofano po pierwszej klasie. Co ciekawe, pod wzgledem liczby godzin religia stała na równi z językiem niemieckim, fizyką, chemią, bilogią, geografią, historią. Być może jakiś przedmiot pominęłam. Pamiętam dobrze te dwie godziny religii tygodniowo, których nie można było zastąpić z braku jakiejkolwiek alternatywy. Nudziłam się nieludzko, wolałabym etykę, ale przecież narzucanie nam, nastolatkom, swojego punktu widzenia było na porządku dziennym w kraju jednego narodu i jednej religii.

religia

Od mojej matury minęło 10 lat, a ja ciągle myślę, że naprawdę źle się dzieje w państwie polskim. Tu już nie chodzi o ogólną nieżyciową postawę kościoła katolickiego, o brak dialogu, o wszechobecną symbolikę religijną, o epatowanie kościołem, o nieposzanowanie inności. W ostatnim czasie chodzi o sprawę grubszego kalibru. Kościół polski podnosi rękę na naukę. Dla mnie osobiście przełomem w moim pojmowaniu mentalności polskiego społeczeństwa było powszechne uznanie, że teoria gender to ideologia. Na nic zdały się komentarze wybitnych polskich autorytetów, jak pani Środy, że dziedzina nauki i ideologia nie są tożsame. Okazuje się, że w Polsce można dowolnie zamieniać pojęcia, nawet te fundamentalne, bo społeczeństwu brakuje wiedzy, by do wciskanej mu papki móc się odnieść. Mam wrażenie, że niektórzy przedstawiciele i przedstawicielki środowisk katolickich sięgnęli do źródeł i próbują przywrócić wygodne średniowieczne czasy, kiedy niewykształconym i naiwnym ludem można było łatwo manipulować. Straszenie trochę już wyświechtanym diabłem wychodzi z mody. Teraz redefiniuje się rzeczywistość: nauka to ideologia, homoseksualiści to pedofile, edukacja seksualna to promowanie perwersji, a nie-katolicy nie mają tzw. kręgosłupa moralnego, cokolwiek on oznacza.

Wydarzenia z ostatnich miesięcy w taki właśnie sposób przygotowały grunt pod sławetne deklaracje wiary: najpierw lekarzy/ek, a być może wkrótce i nauczycieli/ek, prawników/czek? Już sama klauzula sumienia, która pozostawia lekarzowi wybór, podważa znaczenie istniejącego prawa. Natomiast stawianie ponad nim własnego widzi mi się w imię jedynie słusznej religii i uzurpowanie sobie przywilejów powinno być postrzegane jako przejaw anarchii oraz zaprzeczenie równości obywateli, bo niby dlaczego pewna ich grupa miałaby być faworyzowana?

Niestety rewolucja mentalnościowa nie może być szybka, tymbardziej w kraju, w którym podważa się zdobycze nauki. Nietrudno wyobrazić sobie konsekwencje kolejnych deklaracji, jak na przykład tej nauczycielskiej. Negacja teorii ewolucji, wykluczenie nieprzyzwoitych dzieł z kanonu lektur, brak edukacji seksualnej to pierwsze co przychodzi na myśl. Wydaje mi się, że w XXI wieku, w samym środku Europy dostęp do obiektywnej wiedzy nie powinien być przywilejem, ale najoczywistszym prawem. Nie można pozwolić na to, by poglądy młodych Polaków i Polek, często wbrew woli ich rodziców, kształtowali nauczyciele i nauczycielki o horyzontach posłanki Marzeny Wróbel, która jako nauczycielka, polityczka i katoliczka projektowi nowej deklaracji ochoczo przyklaskuje.

Deklarację lekarzy i lekarek mogę jeszcze przeboleć, potraktować jako wybryk, fanaberię, pierwiastek polskiej egzotyczności. Natomiast pomysł indoktrynacji zamiast edukacji jest już zbyt groteskowy, za bardzo przekombinowany nawet jak na naszą absurdalną rzeczywistość. Bez edukacji nie ma tolerancji, nie ma oceny sytuacji, nie ma dyskusji. Edukacja jest po to, żeby nie oglądać się za czarnoskórymi na ulicy. Żeby nie gadać głupot, że jeden Drag Queen z Eurowizji zburzy posady starej Europy. Żeby nie brać wszystkiego dosłownie. I żeby nie widzieć w drugim człowieku tylko jego orientacji seksualnej i poglądów politycznych. Żeby skończyć z tą niepotrzebną pruderią.

Podejrzewam, że obraz Gustave Courbet Pochodzenie świata osobom pokroju pana Terlikowskiego jawi sie jako zgorszenie, narzędzie w rękach lewaków do epatowania golizną. W ramach ewolucji mentalnościowej Polaków i Polek życzyłabym sobie, żeby ten obraz był raczej odbierany jako wyraz kunsztu wybitnego malarza realisty.

Karolina Mamińska

design & theme: www.bazingadesigns.com