W patriarchalnym społeczeństwie macie tak wiele przywilejów i przestrzeni, że tym razem powinniście zamilknąć

Alina Synakiewicz

Mam problem z akcją #itwasme Najpierw sama lajkowałam posty kolegów, którzy przyznawali się do przemocy seksualnej, której dopuścili się w stosunku do znanych i nieznanych kobiet. Po lekturze kilku takich wpisów zrobiło mi się niedobrze, poczułam ogromny dyskomfort.

Będąc osobą, która doświadczyła przemocy seksualnej wiele razy, naprawdę nie chcę mi się czytać, że ten czy inny mężczyzna przeprasza, że uprawiał seks z pijaną kobietą (czyli ją zgwałcił) albo jako nastolatek łapał koleżanki za tyłek i piersi. Basta. Akcja #metoo, w której kobiety, trans kobiety, osoby, które mają doświadczenie życia jako kobiety, ujawniają, że doświadczyły przemocy seksualnej, nie zakłada symetrii.

Nie chodzi w niej o to, żeby zarówno osoby, które doświadczyły przemocy, jak i sprawcy przemocy mieli przestrzeń do zabierania głosu.

Tutaj nie ma równości – zmaganie się z konsekwencjami wynikającymi z doświadczeń przemocy seksualnej jest czym innym (naprawdę wiem, co mówię), niż poczucie winy z powodu tego, że się zrobiło komuś krzywdę. Panowie, rozumiem, że jest wam trudno czytać o tym, z jakimi traumami borykają się bliskie wam osoby. Ale w byciu feministą/w popieraniu praw kobiet, chodzi o coś innego.

W patriarchalnym społeczeństwie macie tak wiele przywilejów i przestrzeni, że tym razem powinniście zamilknąć.

Jeśli już musicie się wypowiadać, to proponuję zmienić hasztag na inny np. #cozrobiężebyzatrzymaćprzemoc – a możliwości jest wiele – przede wszystkim edukowanie innych mężczyzn (zwłaszcza młodych chłopaków) na temat przemocy seksualnej, wpłacanie kasy na organizacje zajmujące się pomaganiem osobom, które doświadczyły przemocy, dołączenie do grup, które zajmują się walką z przemocą np do Głosy Przeciw Przemocy, lub założenie swojej grupy, pójście na Manifę albo inną demonstrację dotyczącą praw kobiet itp. Liczę na waszą kreatywność.

design & theme: www.bazingadesigns.com