List otwarty do wszystkich moich kolegów

Estelle Tang

Wiem, że to nie wy zaczepiacie niechcianymi odzywkami kobiety na ulicy. Nie próbuję wywoływać w was poczucia winy za to, że jesteście mężczyznami. Ale chcę wam powiedzieć, jak to jest być kobietą.

Elina Chauvet's red shoes

Do wszystkich moich kolegów,

Chcę wam opowiedzieć o czymś, czego dzisiaj doświadczyłam. Szłam właśnie na siłownię, kiedy minął mnie facet jadący rowerem i spytał: „Maleńka, mogę dać ci klapsa?”. Jestem przyzwyczajona do podobnych sytuacji w dzielnicy Nowego Jorku, gdzie mieszkam, więc zwykle to ignoruję. Uwierzcie – gdybym miała konfrontować każdego mężczyznę, który mówi mi podobne rzeczy, mój dzień byłby znacznie krótszy i znacznie bardziej irytujący. Szłam więc dalej. Facet ponownie zadał pytanie, lecz zanim mogłam zdecydować, co z tym zrobić (lub czy powinnam robić cokolwiek), poczułam jego rękę na pośladku.

Właśnie tak. Koleś podjechał na rowerze, żeby dotknąć mojego tyłka. Po czym odjechał zanim zdążyłam pomyśleć, co zrobić.

Byłam, i wciąż jestem, strasznie zła. Podczas całego zajścia byłam przestraszona i smutna, ale później ulżyło mi, że nic gorszego się nie stało. Kiedy początkowy strach ustąpił, zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle powinnam iść na siłownię. Może lepiej zostać w domu i już nigdy go nie opuszczać? Tak będzie bezpieczniej. Brzmi głupio, co nie?

Od momentu przeprowadzki z Melbourne do Nowego Jorku byłam narażona na molestowanie na ulicy tak regularnie, że to przechodzi wszelkie pojęcie. Założyłam, że wynika to z większej populacji miasta, w którym obecnie mieszkam i nie chciałam wyolbrzymiać tego problemu. Byłam – i wciąż jestem – niesamowicie wdzięczna, że rzadko cierpiałam z powodu czegoś gorszego niż słowne zaczepki na ulicy. Wydawało mi się, że jest to coś, z czym mogę sobie poradzić i iść dalej.

Lecz w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że te sytuacje mają miejsce codziennie. Stały się tak przewidywalną częścią mojego życia, że kulę się w oczekiwaniu, ilekroć spojrzy na mnie mężczyzna. Błogosławię w duchu każdemu, który odwraca głowę w drugą stronę, kiedy koło niego przechodzę. Próbowałam zakładać niezwracające uwagi ciuchy i nie malowałam się, wychodząc z domu. Nie pomagało. To chyba oczywiste, że nie chcę być tą osobą, która musi zmieniać swoje zachowanie, aby przejść bezpiecznie, niezauważona. Nie cierpię samej myśli, że czułam potrzebę takich zmian. Tak czy inaczej, moje doświadczenia udowodniły, że podobne zachowanie jest co najwyżej bezcelowym ćwiczeniem.

W obliczu ostatnich okropnych wydarzeń molestowanie, którego byłam obiektem, wydaje się łagodniejszą stroną spektrum, które ma też znacznie gorszy, destrukcyjny koniec. Słyszeliście już pewnie o 22-letnim Elliocie Rodgersie, który zamieścił w internecie filmik i napisany wcześniej manifest o swojej nienawiści i planowanej odpłacie na kobietach, zanim zastrzelił w Kalifornii siedem osób, w tym siebie. Kilka dni po tym inny mężczyzna zastrzelił trzy kobiety, które odmówiły stosunku jemu i jego przyjaciołom. Przeraża mnie to. Za każdym razem, kiedy facet gwiżdże za mną na ulicy, mówi, że jestem wspaniała czy seksowna, ignoruję go. Czy to nie oznacza, że ja też go odrzucam? Czy pewnego dnia będę w takim samym niebezpieczeństwie?

Zdaję sobie sprawę, że z wami ma to niewiele wspólnego. Większość z was siedzi w swoich domach w Australii, nie mając pojęcia, jak wygląda dzień z mojego życia. Ale ja chcę, żebyście wiedzieli. Kilka miesięcy temu unikałam mówienia mojemu chłopakowi o tych incydentach, myśląc o tym, jak brzmiałyby wyrwane z kontekstu przechwałki: „Patrz, ilu facetów uważa, że jestem atrakcyjna!”. Ale w końcu zaczęłam mówić mu coraz więcej o tych sytuacjach. Zaczęłam mu mówić o każdej z nich. Nie dlatego, że byłam zachwycona słuchaniem, jaka to jestem ponętna według innych mężczyzn, czy dlatego, że chciałam, by ludzie się nade mną użalali. Chcę, żebyście wiedzieli – zarówno mój chłopak, jak i wy. Molestowanie i przemoc wobec kobiet to bardzo realne problemy, które dotykają swoich ofiar każdego dnia.

Nie chcę, żebyście myśleli, że takie sytuacje zdarzają się tylko w Ameryce. Jasne, jest to tutaj na porządku dziennym, ale moje koleżanki były zaczepiane także w swoim ojczystym Melbourne.

Innym razem, w pociągu, facet próbował mnie pieścić. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek wam o tym opowiadałam. Kiedy napisałam o tym moim koleżankom na Facebooku (wszystko napisane caps lockiem, byłam bardzo zła), okazało się, że nie byłam osamotniona. Jedną dziewczynę z Londynu spotkało coś bardzo podobnego. Kiedy poszła biegać, jakiś chłopak jadący rowerem klepnął ją po tyłku. „Wciąż czuję złość i jestem wściekła z powodu tego, co cię spotkało”, napisała. Inna z dziewczyn, z Polski, tak jak ja wracała z siłowni, kiedy podszedł do niej pijany mężczyzna, próbując ją zaatakować. Kiedy odchodziła, ubliżał jej słownie. „Najsmutniejsze jest to, że wiedziałam, że to się stanie”, powiedziała. „Miałam to odczucie, jak tylko nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Przygotowywałam się na nieuchronną konfrontację, kalkulując, co najgorszego może się stać i jak tego uniknąć”.

Byłam poruszona, ale przeszedł mnie też dreszcz, kiedy zobaczyłam w tym tygodniu post na Instagramie pisarki Durgi Chew-Bose. Był  odzwierciedleniem zagrożenia, na jakie narażone są kobiety każdego dnia: pokazany był zrzut ekranu rutynowo wysyłanych wśród przyjaciółek wiadomości, w których meldowały się, że bezpiecznie wróciły do domu. Kiedy te kobiety pisały ostatnią wiadomość przed pójściem spać, nie było to „do następnego spotkania” czy „dobranoc”, ale „w domu! A ty?” lub „bezpiecznie traf do domu”.

To zrozumiałe, że my, kobiety, bierzemy na siebie odpowiedzialność w takich sytuacjach. Chcemy móc przemieszczać się bez ograniczeń, ale nie chcemy, by stała się nam krzywda.

Szczerze mówiąc, nie chcę poświęcać zbyt dużo czasu na myślenie o tym, co mnie dzisiaj spotkało. Ale pojawia się tutaj także inny aspekt. Coś takiego, z punktu widzenia prawa, jest w Australii nielegalne. Traktowane jest jako napaść, jako że użyta jest siła wobec drugiej, nie wyrażającej na to zgody osoby.

Tak czy inaczej, dziękuję za wysłuchanie. Będę już kończyć.

Wiem, że to nie wy to robicie. Nie chcę wywoływać w was poczucia winy za to, że jesteście facetami. Uwierzcie, wiem, że są na tym świecie dobrzy i wspaniali mężczyźni. Ale, jak sądzę, chciałam przybliżyć wam nieco, jak to jest być kobietą. I jeśli już przy tym jestem, może to wyjaśni, dlaczego zawsze wychodzę na sztywniarę, gdy ktoś opowiada dowcipy o gwałcie (przepraszam, ale nigdy nie będę się z nich śmiać). Nie proszę was także, żebyście stali się moją armią mścicieli czy czymś w tym rodzaju.

Czego bym chciała? Nie jestem pewna. Może bądźcie na bieżąco, czytajcie posty z hashtagiem #yessallwomen, żeby poznać przykłady tego, z czym kobiety muszą zmagać się każdego dnia; nie zwracajcie uwagi na opinie ludzi, którzy mówią, że przestępstwo popełnione przez Rodgera nie było motywowane mizoginią; i może nie opowiadajcie żartów o gwałtach?

Nie jestem do końca pewna. Myślę, że po prostu chciałam, żebyście wiedzieli.

Uściski,

Estelle

Tłumaczenie: Karolina Skibińska
Korekta: Magdalena Stonawska

design & theme: www.bazingadesigns.com