Kuligowska: Już się nie boję

Narosła we mnie frustracja. Taka jak wtedy, kiedy ktoś ukradł mi telefon, a od rodziców usłyszałem: „mogłaś go głębiej schować”. Jak wtedy, gdy w metrze ktoś zapytał mnie „która godzina”, odpowiedziałem: „nie wiem” i potem nie było słów, tylko ból szczęki, a moja znajoma po usłyszeniu tej opowieści odpowiedziała: „niemożliwe”. I jak wtedy, gdy po pobiciu przez pięciu chłopaków i zgłoszeniu tego na policję, jeden z oficerów powiedział: „trzeba było patrzeć, jak byli ubrani, pani myśli, że my wszystkich znamy?”.

10605596_10204808484639863_230456652_o

Wszystkim osobom, które wypowiadają się w sprawie Rafalali – że „przemoc nie jest odpowiedzią”, że „powinna to załatwić z godnością” etc. chciałbym powiedzieć kilka słów.

Wyobraź sobie, ze przez większość swojego życia, codziennie bądź co kilka dni, ktoś na ulicy zaczepia cię i pyta: „jesteś chłopakiem czy dziewczyną?”, każe „wypierdalać z polski” albo popycha cię . Słyszysz to dzień w dzień, w tramwaju, pod domem, w szkole. Czasem są to pytania, czasem groźby, często metoda zdartej płyty. Niekiedy dostajesz w nos. Jest to przemoc i fizyczna i psychiczna. Któregoś dnia coś się zmienia i reagujesz, bo nie jesteś w stanie dłużej słuchać pierdolenia znajomych i rodziny, że „tak już jest”, „wyprowadź się”, „nie chodź tam”. Odpowiadasz na pogróżkę, każesz się komuś zamknąć, mówisz, że to nie jego/jej sprawa albo po prostu oddajesz plaskacza. Czujesz siłę, wychodzisz z pozycji ofiary, w której tak dużo osób chce cię ustawić i nagle – tracisz szacunek tych, którzy do tej pory cię uspokajali. Może i jest to przemoc, ale jest to przemoc osoby nieuprzywilejowanej, która na co dzień doświadcza niewidzialnej i aprobowanej przemocy, czy to systemowej, czy psychicznej. Po prostu w którymś momencie żyłka pęka i chce się o siebie zawalczyć. Łatwo jest radzić, by nadstawiać drugiego policzka lub żeby merytorycznie dyskutować, kiedy jest się osobą wpisująca w normy.

Żeby była jasność – tych kilka słów to nie jest pochwała przemocy. Tych kilka słów to próba zwrócenia uwagi na mechanizm przerzucania odpowiedzialności na osobę doświadczającą przemocy. Sytuacja ta doskonale odzwierciedla społeczną hierarchię wartości, w której zachowanie Rafalali jest bardziej potępiane niż transfobia. Od Rafalali się oczekuje więcej, bo reprezentuje środowisko, bo jest marginalizowana jako transseksualistka, a przecież marginalizacja uczy pokory i powściągliwości. Nakaz całowania siebie w rękę czy splash wodą urósł do rangi aktu niepotrzebnej agresji. Tymczasem transfobia jest niewidzialną, lecz wszechobecną przemocą, przybierającą różne formy. Nie jest tak jednoznaczna i medialna jak oblanie wodą czy siłowe złapanie za rękę, dlatego też łatwiej ją ukryć, umniejszyć jej znaczenie czy ją zignorować. Ale to nie znaczy, że jest mniej inwazyjna, że nie zapisuje się w pamięci, że nie prowadzi do prób samobójczych. Nie ma lepszej i gorszej przemocy, są różne jej rodzaje.

Kilka dni temu do domu Rafalali ktoś wrzucił kawałek kostki brukowej i zabił kota, którym się opiekowała oraz ranił jej siostrzenicę. I tym razem, kiedy zachowanie Rafalali było wręcz wzorcowe wg standardów dobrego obywatelstwa – zgłoszenie na policję i współpraca z nią, nagłośnienie medialne – już ktoś szuka oznak jej niepoczytalności wskazując na niekompatybilność szczegółów opowieści. To ten sam mechanizm, występujący w poprzednich dwóch sytuacjach, podważający krzywdę poszkodowanej, czy to zwróceniem uwagi na „nieodpowiednią” strategię walki z transfobią czy to zarzuceniem jej kłamstwa.

W tej całej sytuacji dobrze byłoby pomyśleć o tym, jak czuje się Rafalala, bo emocje również są polityczne

Marcel Kuligowska

design & theme: www.bazingadesigns.com