Kubisa: Serio, nie rozumiem czemu jeszcze Was nie ma pod Sejmem [KOMENTARZ]

Julia Kubisa

Pikiety pod Sejmem są żałośnie małe. Nie umiem sobie tego inaczej wytłumaczyć jak tym, że po prostu cały czas sprawy rodziców osób z niepełnosprawnościami są klasyfikowane jako jakiś partykularny” problem. Jak sobie przypomnę tłumy w okolicach Wigilii 2016 pod Sejmem, gdy PO i Nowoczesna blokowały mównicę” – to mnie coś strzela, szczególnie że ta akcja opozycji była moim zdaniem po prostu dęta. Ale wtedy nie było, że zimno i że święta.

fot. Julia Kubisa

W lipcu, mimo wakacyjnych wyjazdów, staliśmy pod Sejmem i Pałacem Prezydenckim w sprawie sądów. Nie mówię już o protestach o Trybunał czy zakaz aborcji. Za każdym razem można było powiedzieć, że coś przeszkodzi, a jednak nie przeszkadzało. Być może jest tak, że sprawa bezpieczeństwa i opieki osób z niepełnosprawnościami nie jest bliska osobiście każdemu. Ale przecież w ogóle nie o to chodzi. Inaczej nie zmienimy tego kraju niż troszcząc się o siebie nawzajem. Miarą naszej obywatelskiej dojrzałości jest to jak podchodzimy do praw i godności osób, którym trudno samodzielnie zawalczyć o swoje prawa. A jednak walczą, przyjeżdżają, przychodzą na te pikiety. Państwo PiS hojnie rozdające pieniądze na prawo i lewo teraz chce dyscyplinować i osoby skupione w RON doskonale to punktują.

Doskonale pokazują segregacyjną i dyskryminacyjną naturę rządów PiSu, populizm, który nie ma nic wspólnego z sensowną polityką społeczną. Bo w ramach porządnej polityki społecznej sprawy osób niepełnosprawnych i ich rodziców byłyby już dawno załatwione.

Nie ma pracy, która by była porównywalna w sensie obciążenia fizycznego, psychicznego i emocjonalnego z tą wykonywaną przez rodziców i opiekunów. Nie ma zajęcia, które wywoływałoby tak wielki lęk przed przyszłością, w której rodziców zabraknie. I jednocześnie nie ma pracy, która byłaby tak nędznie płatna i tak marginalizowana i zarazem dyscyplinowana. Państwo bezpardonowo wyzyskuje rodziców osób z niepełnosprawnościami, korzystając z ich darmowej pracy, zrzucając na nich wszelkie możliwe koszty, i przedstawia to jako naturalną kolej rzeczy. Tymczasem opieka i praca opiekuńcza jest naszą przyszłością. Będziemy musieli i musiały opiekować się sobą nawzajem. Język opieki to dziś język protestu, to język oporu przeciw PiS. Tylko tak możemy przeciwstawić się władzy i jednocześnie nie wracać do tego co było.

Serio, nie rozumiem czemu jeszcze Was nie ma pod Sejmem.

design & theme: www.bazingadesigns.com