Król, Hartman, Kwaśniewski, Żakowski – czyli demokracja rodzaju męskiego

Ewa Rutkowska

Wydział Dziennikarstwa Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego zaprasza na wydarzenie organizowane przez Wydawnictwo Agora „Co z tą demokracją?” [link]. Pytanie skądinąd trafne, bowiem obserwujemy na całym świecie, a w Europie namacalnie coś, co analitycy nazywają kryzysem demokracji.

Jedną z przyczyn jest jednak marginalizowanie głosów grup mniejszościowych (nie arytmetycznie lecz politycznie), wykluczonych i nieobecnych. Agora znalazła odpowiedź na to, co zrobić z tym symbolicznym „marginesem” i wcieliła ją w życie. Demokracja jest rodzaju męskiego i nie ma w niej miejsca dla kobiet, co widać w składzie panelu: Marcin Król, Jan Hartman i gościnnie Aleksander Kwaśniewski zaś z roli prowadzącego Jacek Żakowski.

Agora tłumaczy się, że doszło do „fatalnego niedopatrzenia”, no ale wszak są też względy obiektywne: Hartman i Król napisali książki. O nich trzeba dyskutować. Kobiety, jak wiadomo książek nie piszą, nie o demokracji, nie o polityce, bo to są męskie tematy i trzeba mieć penisa by taką książkę napisać, pewnie w ogóle takie książki pisze się penisem. Wybór prowadzącego, no cóż to „wypadkowa terminu i dyspozycyjności”. O duże pieniądze bym się założyła, że nie było żadnej dziennikarki, której zaproponowano prowadzenie spotkania.

Jeśli mowa jest naprawdę o przeoczeniu, to jeszcze gorzej, bo to znaczy, że nikomu (w tym samym panelistom) nie przyszło do głowy, by zakwestionować ewidentny seksizm tego wydarzenia.

Tu nie chodzi o książki napisane przez profesorów, zawsze się znajdzie jakiś „neutralny” powód; zawsze ktoś wyjaśni, że nie gender ale kompetencje są ważne. Wiele profesorek i doktorek (żeby zostać tylko przy akademii) opublikowało niedawno ciekawe książki i artykuły politologiczne i socjologiczne. Liczba dziennikarek politycznych – niekoniecznie skostniałych w neoliberalnych (lub nawet „tylko” liberalnych) poglądach jest naprawdę duża.

Nie trzeba było robić spotkania w tym składzie. Nie mamy kobiety byłej prezydentki, to prawda. Ale może są jakieś polityczki, demokratki, które mają coś ciekawego do powiedzenia?

W pierwszej chwili pomyślałam: muszę podać tytuły i autorki oraz nazwiska dziennikarek, ale nie, droga Agoro, poszukaj sobie sama. Zresztą przecież nie chodzi o przegląd stanowisk w sprawie demokracji, chodzi o to, by konserwatywni mężczyźni z wyższej klasy średniej mogli porozmawiać. Nie wiedzieć czemu, na Uniwersytecie Warszawskim. Informacje o kobietach piszących o demokracji są w sieci, podobnie jak nędzne tłumaczenie Agory o nieobecności kobiet w panelu.

design & theme: www.bazingadesigns.com