Kooperatywy spożywcze: Chcesz wspierać lokalne rolnictwo – poprzyj Protest Rolników

Tydzień temu, czyli po miesiącu od utworzenia Zielonego Miasteczka pod Kancelarią Premiera, z protestującymi rolnikami i rolniczkami spotkała się pierwsza zorganizowana grupa mieszkańców i mieszkanek Warszawy. Członkowie kooperatyw spożywczych przyszli dowiedzieć się z jakimi problemami mierzą się mieszkańcy polskiej wsi. W końcu po to utworzono to miejsce, żeby przyjść, poznać się, porozmawiać, wesprzeć.

11089125_10206705254657928_790237842_oW mediach widzieliśmy pikiety pod Ministerstwem Rolnictwa, często mijaliśmy to Miasteczko jadąc ścieżką rowerową wzdłuż Aleji Ujazdowskich, jednak ciężko było się zatrzymać i porozmawiać. Ilość biało-czerwonych flag, bogoojczyźniane hasła i widok grupy zmęczonych ludzi nas odstraszał. Tym bardziej, że do każdego protestu zawsze doklei się trochę oszołomów, antysemitów czy partyjniaków. Nie jest to komfortowa mieszanka.

A jednak należymy do kooperatyw spożywczych. Deklarujemy, że zależy nam na wspieraniu rolnictwa i dlatego kupujemy żywność bezpośrednio od rolników. Przechodzenie obojętnie byłoby więc hipokryzją albo tchórzostwem. Spotkaliśmy się w środę 25 marca. Dzisiaj chcemy podzielić się naszymi obserwacjami.

W Warszawie jest moda na jedzenie. Zdrowe odżywianie, kupowanie na bazarach i targach, dawno zapomniane odmiany i przetwory ‚prosto od rolnika’ – to wszystko jest cool. W mieście ciężko jednak o pewność, że to co kupujesz jest tak zdrowe i lokalne jak sugeruje etykieta. Gwarancją ma być wysoka, często wygórowana cena. W efekcie, zdrowe warzywa stają się dobrem rzadkim i luksusowym. Członkowie i członkinie kooperatyw spożywczych zrzeszają się m.in po to aby kupować sprawdzoną żywność bezpośrednio od wytwórców i nie przepłacać.

Kooperatywy spożywcze oraz organizujący się w proteście rolnicy to ruchy oddolne, powstałe w wyniku niezgody na kryzys w sektorze rolno-spożywczym, zdominowanym przez ponadnarodowe koncerny, które wypierają z miast małe sklepiki, a ze wsi rodzinne gospodarstwa. Istotą organizowania się w takiej grupie jest tworzenie alternatywy wobec systemu. Tak, to jest działanie polityczne. Uważamy zatem, że nie można ignorować politycznego działania ze strony rolników, bo nasze cele są wspólne.

Przejdźmy jednak do zasadniczej kwestii. Do postulatów.

Lista postulatów jaką można odczytać w Apelu o Poparcie „Zielonego Miasteczka” to sześć punktów: (1) stworzenie ustawy zapobiegającej wyprzedaży ziemi obcokrajowcom, (2) ułatwienia dla gospodarstw w zakresie sprzedaży bezpośredniej produktów przetworzonych, (3) ustawowy zakazu obrotu i uprawy GMO, (4) kompleksowa i długoletnia polityka rolna oraz odzyskanie kontroli nad przetwórstwem rolno-spożywczym i rynkiem wewnętrznym, (5) zmiana regulacji w obszarze szkód łowieckich w sposób zapewniający rolnikom rekompensatę poniesionych strat, (6) powołanie Komisji Dialogu Społecznego ds. rolnictwa, w skład której wejdą przedstawiciele strony rządowej, rolników i przedsiębiorców. 

W czasie naszego spotkania rozmowa dotyczyła przede wszystkim trzech kwestii opisanych poniżej.

Obrót i spekulacja ziemią

Rolnicy i rolniczki domagają się regulacji ograniczających sprzedaż ziemi spółkom zagranicznym. Koncerny agro-spożywcze dysponują kapitałem, który pozwala im tworzyć wielkie gospodarstwa, na których wprowadzają rabunkowe dla środowiska rolnictwo przemysłowe, w tym fermy zwierzęce. Rolnicy nie są w stanie rozwijać swoich gospodarstw, bo przegrywają w konkurencji z wielkimi firmami. Wysokie ceny ziemi – efekt presji na jej wykup ze strony koncernów lub ich pośredników – blokują możliwość powiększania gospodarstw przez drobnych i średnich producentów. Przemysłowy model rolnictwa upowszechniany przez wielkoobszarowych nabywców nie tylko eksploatuje środowisko, ale – stawiając na pełną mechanizację – wypiera z rynku pracy kolejne osoby, a nawet całe społeczności. Monokulturowa produkcja na wielką skalę pozwala zaniżać koszty (i jakość), co znów uderza w małych producentów.

Postulat ograniczenia obrotu ziemią pojawił się w Szczecinie już w 2012 r. kiedy lokalni rolnicy spostrzegli, iż mimo braku oficjalnego pozwolenia, zagraniczne spółki skupują ziemie nawet na przetargach profilowanych, za pośrednictwem podstawionych przez siebie rolników (tzw. „słupów”). Mimo, że oficjalnie dopiero od 1 maja 2016 r., przestaną obowiązywać ograniczenia w sprzedaży ziemi rolnej obcokrajowcom, już teraz są łatwo obchodzone. Rolnicy domagają się wprowadzenia obostrzeń także po maju 2016 r.

Protestujący mówią wprost – taka polityka niszczy rodzinne gospodarstwa. Nie chroni się ich, bo ziemią handluje się jak każdym innym towarem. Marcin Grządko, rolnik z zachodniopomorskiego mówi: „gdybym ja chciał kupić ziemię w Niemczech, nawet jakbym miał pieniądze, musiałbym spełnić masę kryteriów, mieszkać tam”, u nas nie ma takich przepisów.

Rolnicy mówią – jesteśmy patriotami, ziemia nie powinna być wyprzedawana, powinna zostać w polskich rękach. Gdy pytamy ich jakie ma znaczenie kto kupuje ziemię – czy Polak czy Holender, odpowiadają:

1) Nie ma dla nas znaczenia czy to Niemiec, czy Polak, czy ktoś inny, jeśli on naprawdę tu będzie osobiście gospodarował, osiedli się, będzie pracował – wskazują rolnicy. Problemem jest to, że ziemię przejmują bogate zachodnie koncerny, które blokują rozwój rodzinnych gospodarstw, nie dają pracy (ze względu na mechanizację), a zyski – w tym dopłaty do hektara – zabierają ze sobą.

2) Rodzinne gospodarstwa są wypierane, bo dochodzi do koncentracji ziemi rolnej w rękach spółek. „W moim regionie kiedyś było 2000 gospodarstw, teraz jest 100. Gdzie mamy pracować? Jak byłem dzieckiem w podstawówce było nas 30 osób w klasie rolniczej – dzieci rolników. Dzisiaj jest nas trzech. Reszta wylądowała na zmywaku w Irlandii” – mówi Marcin.

2) Bo monokulturowe, przemysłowe uprawy i chów, jakie prowadzą międzynarodowe spółki niszczą środowisko, wyjaławiają ziemię, prowadzą do spadku plonów, a my, jak na tej ziemi żyjemy, to o nią dbamy – mówią.

3) „Dlatego domagamy się uznania dzierżawy za pełnoprawną formę rozdysponowania gruntów z Zasobu Skarbu Państwa oraz zagwarantowania możliwości dziedziczenia dzierżawy. Ziemia to dobro publicznie, nie powinno się nią handlować. Rolnicy mogą przecież ziemię dzierżawić. Nie muszą jej kupować na własność, a państwo wyprzedaje ziemię tak jakby szybko chciało zarobić, odbierając nam warsztat pracy” – mówi Edyta Jaroszewska-Nowak ze Stowarzyszenia Ekoland. 

Te argumenty trafiają do nas, są zrozumiałe. Wciąż jednak mamy jakiś problem z tym lękiem przed „obcymi”, przed mitycznymi „Niemcami”. Utożsamianie dużego kapitału i zagranicznych spółkek z obcokrajowcami jest może najłatwiejsze, ale dziś kapitał nie ma narodowości, spółki są notowane na giełdzie, a akcjonariusze nieustannie się zmieniają. Ziemia stała się dobrą lokatą, towarem, którym można swobodnie handlować w imię neoliberalnych wartości.

Sprzedaż bezpośrednia wyrobów rolniczych

Rolnicy domagają się wprowadzenie regulacji ułatwiających sprzedaż bezpośrednią produktów przetworzonych. W wielu krajach UE rolnikom znacznie łatwiej jest sprzedać przygotowane przez siebie przetwory. Służy to zarówno poprawie sytuacji materialnej rolników z gospodarstw rodzinnych, jak i zapewnia dostęp do relatywnie tanich i nie nafaszerowanych chemią spożywczą produktów dla konsumentów. W Polsce restrykcyjne przepisy sanitarno-higieniczne blokują rozwój drobnego wytwórstwa w ramach gospodarstw i otwierając pole dla ekspansji dużych firm. Rozmowy na ten temat z rządem i przedstawicielami sejmu trwają od lat. Ostatnio rolnicy byli zapewniani, że ułatwienia wejdą w życie do końca 2014 roku. I nic. Tydzień temu w mediach pojawiły się informację, że Parlament zajmie się sprawą od kwietnia 2015 roku. A jest czym się zajmować, bo sporo sprzedawanej na bazarach i targach żywności jest w świetle obowiązującego prawa nielegalne. Konfitury, sery, soki od drobnych producentów nie pojawią się zbyt często tam gdzie w grę wchodzi obieg dokumentów, czyli np. w małym sklepie. Z największymi restrykcjami spotykają się producenci żywności ekologicznej. Rolnicy opowiadali o znajomej producentce ekologicznych serów kozich, której biurokracja i przyjmowanie kontroli zajmuje tyle czasu, że produkcją serów zajmuje się dopiero w nocy.

Genetycznie Modyfikowane Organizmy

Kolejny problem na jaki zwrócili uwagę rolnicy w rozmowie z nami, to kwestia regulacji prawnych dotyczących obrotu i uprawy roślin i nasion GMO. Protestujący domagają się całkowitego zakazu uprawy GMO. Ich zdaniem obecne ustawodawstwo, dopuszczające jedynie obrót nasionami GMO, jest niedorzeczne. Skoro nasiona są legalne, to nie ma gwarancji, że nie zostaną użyte, a konsumenci nie będą mieli o tym pojęcia. Wprowadzenie GMO to obok spekulacji ziemią najbardziej bezpośrednie zagrożenie suwerenności żywnościowej. Patentowane nasion to coraz bardziej powszechna praktyka która ma doprowadzić do pełnej kontroli koncernów rolno-spożywczych nad politykami żywnościowymi państw.

Protest grupy rolników, którzy drugi miesiąc koczują pod Kancelarią Premiera zniknął z mediów zaraz po głośnej manifestacji pod sztandarem OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomira Izdebskiego. Rolnicy, którzy zostali w miasteczku namiotowym są członkami NSZZ Solidarności Rolników Indywidualnych i mają inne postulaty. W Apelu o Poparcie czytamy: „Z ubolewaniem przyjmujemy fakt fałszowania rzeczywistości przez media głównego nurtu. (…). Nie jest prawdą że głównym powodem protestu są żądania finansowe. Walczymy o zmianę polityki rolnej i dobre ustawodawstwo dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski, oraz zdrowia nas i naszych dzieci”. W Zielonym Miasteczku rolnicy co tydzień animują spotkania w ramach tzw. Akademii Samowystarczalności wraz z Międzynarodową Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. W środę 1 kwietnia od 11:00 planują oficjalne otwarcie SKLEPIKU Z PRAWDZIWĄ ŻYWNOŚCIĄ. Na różne sposoby starają się o zwrócenie uwagi, nawiązanie kontaktu z mieszkańcami i mieszkankami Warszawy. Szukają solidarności i zrozumienia dla swoich postulatów.

Kooperatywa spożywcza „Dobrze”, zrzeszająca ponad 110 osób, przyjęła wczoraj apel o solidarność z Protestem Rolników. Może dzielą nas poglądy, mamy inny kapitał kulturowy, różne pochodzenie. Jednak łączą nas podstawowe cele. Różnice nie uzasadniają bierności. Jeśli chcemy być konsekwentni i wspierać rolnictwo tak jak to deklarujemy, musimy wyjść ze swojej comfort zone i zająć stanowisko. Stanowisko polityczne, nie partyjne. Do tego zachęcamy kolejne grupy!

Treść Apelu Solidarnościowego dostępny tutaj.

I poniżej

Solidarność z rolnikami z Zielonego Miasteczka. Odbudujmy relacje miasto-wieś!

Kooperatywy spożywcze oraz organizujący się w proteście rolnicy to ruchy oddolne, powstałe w wyniku niezgody na kryzys w sektorze rolno-spożywczym. Polityka „modernizacji” kolejnych rządów przyczyniła się do zmiany krajobrazu polskich miast, w których lokalny bazar został zastąpiony przez dyskont. Na wsi nie jest inaczej.

Od kilku lat rolnicy domagają się wprowadzenia regulacji uniemożliwiających spekulację ziemią i skupowanie jej przez międzynarodowe korporacje. Koncentracja ziemi w rękach wielkich firm pozbawia rodzinne gospodarstwa dostępu do ich warsztatu pracy, oznacza także zmianę charakteru uprawy w tych miejscach. Wraz z „międzynarodowym” kapitałem upowszechnia się model rolnictwa przemysłowego – wykorzystujący duże ilości paliw kopalnych i środków chemicznych zatruwających wodę i ziemię, a także ograniczający zapotrzebowanie na ludzką pracę. Ten rabunkowy model rolnictwa pojawia się tam, gdzie ziemię traktuje się jak towar mający zapewnić szybkie zyski. Gdzie władza słowa takie jak „dobro wspólne” i „interes publiczny” zastąpiła mantrą „liberalizacja, deregulacja, prywatyzacja”.

My, członkowie i członkinie Kooperatywy Spożywczej „Dobrze”, sprzeciwiamy się takim zmianom w procesie produkcji żywności, które degradują przyrodę i społeczności wiejskie, dostarczają śmieciowe jedzenie i nabijają zyski korporacjom.

Domagamy się realizacji rolniczych postulatów: o zaprzestaniu wyprzedaży ziemi i uznania dzierżawy za równoprawną formę rozdysponowania gruntów z zasobów Skarbu Państwa, o jak najszybszym ułatwieniu handlu bezpośredniego produktami rolniczymi i o sprzeciwie wobec legalizacji upraw GMO w Polsce.

Nawołujemy wszystkich mieszkańców i mieszkanki miast, instytucje formalne i grupy nieformalne o wyrazy solidarności z protestującymi. Zachęcamy do podpisania i publikacji niniejszego Apelu. Odbudujmy relacje miasto-wieś!

Członkowie i członkinie

Kooperatywy “Dobrze”

Kontakt:

miasto.wies.razem@gmail.com

design & theme: www.bazingadesigns.com