RPA: Kobiety w wojnie
CAPE TOWN – Dwa lata temu Jyoti Pandey, 23-letnia indyjska fizjoterapeutka internistka, została zbiorowo zgwałcona i śmiertelnie pobita przez sześciu mężczyzn w autobusie do New Dehli. To był moment, w którym mieszkańcy i mieszkanki RPA zaczęli/ły redefiniować swoje wierzenia i opinie.
Oscar Pistorius przed sądem w Pretorii /STR /PAP/EPA
Wiedzieliśmy o powszechności tego typu brutalnych aktów w tym regionie, choć nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wzbudziło to podobną reakcję, jakkolwiek częściowo przypominającą ówczesne wzburzenie. Smutną prawdą jest to, iż większość z nas uodporniło się na nie, poprzez codzienne wiadomości na temat przemocy stosowanej przez mężczyzn wobec kobiet oraz te powierzchowne momenty, które rząd oficjalnie wyznacza jako czas kontemplacji nad problemem. Instynktowna odpowiedź ze strony Hindusów wyrwała z osłupienia te i tych z nas, którzy o niej słyszeli.
Nasze narodowe poczucie rezygnacji wobec walki z przemocą na tle płci ma swoje źródła w mitach i błędach logicznych, którym ufamy i opieramy się na nich w celu uzasadnienia swojej bezczynności i odseparowywania się od brutalności przejawianej w codziennych aktach agresji wobec kobiet.
Ten kolektywny immobilizm jest wyraźnie w odpowiedzi na pozorny status quo, nieuniknione przypadki morderstw i gwałtów dokonywanych głównie na czarnoskórych lesbijkach. Tylko miesiąc temu [lipiec 2014- przypis tłum.] 23-letnia Gift Makau została brutalnie zamordowana w miasteczku w pobliżu Ventersdorp, zaledwie 100 mil na zachód od Johannesburga. Prawdopodobnie została również zgwałcona. Pani Makau, jak większość ofiar o orientacji homoseksualnej, ujawniła się jako lesbijka członkom swojej społeczności i nosiła się po męsku; napadnięto ją ze względu na jej tożsamość seksualną i ekspresję płciową.
Tego miesiąca znaleziono ciało 28 letniej Thembelihle Sokhela w Daveyton, miejscowości na wschód od Johannesburga. Podobno w chwili śmierci znajdowała się w pokoju oskarżonego o jej morderstwo mężczyzny. Aktywiści/stki przypuszczają, że została zgwałcona zanim ją zabito.
Jakkolwiek makabryczne są to historie, zbrodnie wobec czarnoskórych homoseksualistek nie są zauważane przez społeczność pośród ogólnego krajobrazu przemocy. Policja zanotowała ponad 17 tysięcy zabójstw oraz 62 tysiące napaści na tle seksualnym w południowej Afryce między kwietniem 2013 roku a końcem marca 2014.
Rzeczywiście, część oficjalnych urzędników i komentatorów utrzymywało, że skoro zamiarem jest zmniejszenie liczby zabójstw, skupianie się na relatywnie niewielkiej liczbie zbrodni popełnionej na czarnoskórych lesbijkach nie ma uzasadnienia, zwłaszcza że duża część napadów dotyczyła mężczyzn. Jednakże ten błąd logiczny zakłada, że poszukiwanie sposobu na zredukowanie liczby zbrodni wynikających z nienawiści do czarnych homoseksualistek wpłynęłoby niekorzystnie na walkę z innego rodzaju popełnianymi morderstwami.
Kiedy członkowie rządu Republiki Południowej Afryki podczas oficjalnych 16 dni w grudniu opłakują kobiece i dziecięce ofiary zbrodni, rzadko spostrzegają swoją rolę w kontynuowaniu obecnego stanu rzeczy, który podżega i nasila przemoc. Dla nich agresja wobec kobiet i dzieci, a także nieporządek i wtopione w strukturę środowiska bezprawie w biednych miasteczkach kraju, którym przewodniczą, są ze sobą niezwiązane.
Fakt, że morderstwa i gwałty na czarnych homoseksualnych kobietach mają miejsce w miasteczkach, wskazuje na istnienie powszechnego nieposzanowania dla życia ich mieszkańców i mieszkanek. Dwadzieścia lat po pierwszych demokratycznych wyborach w kraju te obszary pozostają zacofane gospodarczo i źle finansowane. Szkoły są zwykle biedne, a miejsc pracy pozostaje niewiele. Policja oraz mieszkańcy/nki chronicznie wykazują głupotę, jeśli nie w sprawie nieadekwatności podejmowanych przez policję działań, to w nadużywaniu siły przy pacyfikowaniu protestów organizowanych przez niezadowolonych z warunków życia miejscowych.
Jest także historia Oscara Pistoriusa, znanego na całym świecie atlety, który tego miesiąca został uznany winnym zabójstwa przez strzał do swojej dziewczyny Reevy Steenkamp. Teraz stoi przed dwoma potencjalnymi scenariuszami: maksymalnym wyrokiem w więzieniu, 15-u lat, bądź 5-ciu przy niższym wyroku za nieuważne użycie broni w miejscu publicznym. Jego przypadek mimo wszystko zmusił obywateli i obywatelki RPA do konfrontacji z dwoma niebezpiecznymi dysocjacyjnymi mitami.
Pistorius jest zdrowy, czarujący, sławny i biały. Rzucił wyzwanie południowo-afrykańskim wierzeniom, do których nigdy się głośno nie przyznawano, o przemocy domowej i kobietobójstwie, przypisywanym biednym, czarnym mężczyznom skłonnym do picia alkoholu i nadużywania substancji narkotykowych.
To przekonanie pozwoliło klasie średniej oraz przedstawicielom bogatych i białoskórych obywateli RPA kręcić z niedowierzaniem głową podczas porannego przeglądania niedzielnej prasy przy części dotyczącej ostatnich aktów agresji wobec kobiet. W ich mniemaniu ta przemoc była zbyt odległa, a warstwa społeczna, której przydarzyły się te zbrodnie, zupełnie odseparowana od ich własnej.
Publiczny spektakl procesu sądowego Pistoriusa, który skupiony był na zdominowanej przez białą, zamkniętą społeczność Pretorii, zakwestionował to wszystko; już nie było tak łatwo dostroić się do odgłosów cierpienia, pękającego szkła lub dźwięków pięści uderzających w ludzkie ciało, dochodzących z domu obok.
Bez względu na to, czy jest jakaś prawda w wyjaśnieniach Pistoriusa – że przestraszył się, że ktoś włamał się do jego domu, i strzelił w samoobronie – jego argument obnażył męską agresję, która kosztowała Panią Steenkamp życie. Osoba, przed którą podobno bronił siebie i swoją dziewczynę, była wytworem wyobraźni białej średniej klasy: przedstawiciel przeraźliwej hordy biednych, czarnych mężczyzn, którzy każdej nocy rzekomo wspinają się po zelektryfikowanych płotach odgrodzonej części społeczeństwa, aby rabować i gwałcić.
Pytanie, przed którym teraz stoimy, to jak sprawić, aby każdy obywatel i obywatelka RPA uświadomili sobie, że przypadki brutalności wobec kobiet, o których od czasu do czasu usłyszą, można połączyć w całość – w historie o przestępstwie mitu i niepodejmowania działania. Tak podstępne i wszechobecne są te mity, że nikt nie może całkowicie odmówić współudziału. Być może tylko wtedy, gdy każdy i każda z nas zaczyna brać osobistą odpowiedzialność za przemoc, pozwalamy w naszym gronie w RPA, podobnie jak w Indiach, na moment zbiorowego oburzenia na przemoc wobec kobiet.
T. O. Molefe jest eseistą, w trakcie pisania książki na temat post-apartheid’owej relacji ras.
Wersja op-ed pojawiła się 29 września 2014 roku, w The International New York Times’ie.
Tłumaczenie: Inga Kamińska