Kobiety: kasta, klasa czy uciskana płeć

75a2e7cda9824ac27d35a8d7a26d3947_XL

Gdzie leży źródło ucisku, jaki cierpią kobiety? Ci, którzy utrzymują, że kobiety stanowią kastę lub klasę, dochodzą do wniosku, że to nie kapitalizm, ale mężczyźni są głównym wrogiem. Przyjęcie takiego stanowiska prowadzi do obrania fałszywej strategii w naszej walce o wyzwolenie.

Nowy etap w walce o wyzwolenie kobiet charakteryzuje się wyższym poziomem ideologicznym  niż ruch feministyczny ubiegłego wieku. Obecnie wiele jego uczestniczek szanuje marksistowską analizę kapitalizmu i zgadza się z klasycznym wyjaśnieniem Engelsa dotyczącym ucisku kobiet, zgodnie z którym rozwinął się on na drodze rozwoju społeczeństwa klasowego, zbudowanego na rodzinie, własności prywatnej i władzy państwowej.

Jednak wciąż mamy do czynienia z nieporozumieniami i błędnymi interpretacjami marksistowskiego stanowiska w tej sprawie, co doprowadziło niektóre kobiety, uważające się za radykalistki bądź socjalistki, do zboczenia z kursu i do teoretycznego zagubienia. Poddając się mitowi, że kobiety zawsze były upośledzone z powodu swoich funkcji rozrodczych, często uważają one, że ucisk kobiet przynajmniej częściowo ma swoje korzenie w biologicznych różnicach między płciami. W rzeczywistości jego przyczyny mają wyłącznie charakter historyczny i społeczny.

Niektóre z tych teoretyczek uważają, że kobiety stanowią szczególną klasę lub kastę. Taka definicja jest nie tylko obca poglądom marksistowskim, ale także prowadzi do fałszywego wniosku, że to nie system kapitalistyczny, ale mężczyźni są głównym wrogiem kobiet. Zamierzam rzucić wyzwanie temu twierdzeniu.

Wnioski wynikające z metody marksistowskiej, które położyły podwaliny pod wyjaśnienia źródeł degradacji kobiety, można streścić następująco:

Po pierwsze, kobiety nie zawsze były uciskaną czy też “drugą” płcią. Antropologia i badania nad pradziejami ludzkości pokazują coś wręcz odwrotnego. W prymitywnych społeczeństwach w epoce plemiennego kolektywizmu kobiety były równe mężczyznom i były tak przez mężczyzn postrzegane.

Po drugie, upadek kobiet zbiegł się w czasie z rozpadem matriarchalnej wspólnoty klanowej i zastąpieniem jej przez społeczeństwo podzielone na klasy, wraz z jego instytucją patriarchalnej rodziny, własności prywatnej i władzy państwowej.

Główne czynniki, które wywołały tę zmianę w społecznym statusie kobiety, są następstwem przejścia od gospodarki opartej na myślistwie i zbieractwie do bardziej zaawansowanego trybu produkcji opartego na rolnictwie, hodowli bydła i rzemiośle. Prymitywny podział pracy między płciami zastąpiony został przez bardziej złożony społeczny podział pracy. Wyższa wydajność pracy skutkowała znaczną nadwyżką produkcji, która najpierw doprowadziła do zróżnicowania, a następnie do głębokich podziałów między poszczególnymi grupami społecznymi.

Ze względu na kierownicze role odgrywane przez mężczyzn w rolnictwie, nawadnianiu, hodowli bydła oraz projektach budowlanych zakrojonych na szeroką skalę, ta nadwyżka została stopniowo zawłaszczona przez mężczyzn jako ich prywatna własność. To z kolei wymagało powołania instytucji małżeństwa i rodziny do ustalenia zasad dotyczących własności oraz dziedziczenia majątku mężczyzny. Poprzez monogamiczne małżeństwo żona została poddana całkowitej kontroli swojego męża, który tym samym zapewniał sobie synów będących prawowitymi dziedzicami jego bogactwa.

Podczas gdy mężczyźni przejmowali większość czynności związanych z produkcją społeczną, a instytucja rodziny zyskiwała na znaczeniu, kobiety zostały zepchnięte do sfery domowej i do służenia swoim mężom i rodzinom. Aparat państwowy powstał, aby umocnić i zalegalizować instytucje własności prywatnej, męskiej władzy i rodziny podporządkowanej ojcu, uświęcone później przez religię.

Tak pokrótce przedstawia się marksistowskie podejście do początków ucisku kobiety. Jej podporządkowanie nie wynikło z biologicznych ułomności związanych z jej płcią. Było ono następstwem rewolucyjnych zmian społecznych, które zniszczyły egalitarne społeczeństwo matriarchalnych klanów i zastąpiły je patriarchalnym społeczeństwem klasowym, które od swoich narodzin naznaczone było dyskryminacją i nierównością różnego rodzaju, w tym nierównością płci. Rozwój tego z natury opartego na ucisku rodzaju organizacji społeczno-ekonomicznej odpowiedzialny był za historyczny upadek kobiet.

Ale nie można w pełni zrozumieć upadku kobiet ani wypracować właściwego społecznego i politycznego rozwiązania dążącego do ich wyzwolenia, jeżeli nie przyjrzymy się temu, co w tym czasie stało się z mężczyznami. Zbyt rzadko dostrzega się, że patriarchalny system klasowy, który zdławił matriarchat i jego relacje społeczne, jednocześnie zniszczył męski odpowiednik matriarchatu, fratriarchat, czyli plemienne braterstwo mężczyzn. Obalenie rządów kobiet szło ręka w rękę z podporządkowaniem masy harujących mężczyzn rządom panującej klasy mężczyzn.

Doniosłość tych wydarzeń staje się bardziej widoczna, kiedy przyjrzymy się podstawowej strukturze plemiennej, którą Morgan, Engels i inni opisali jako system “prymitywnego komunizmu”. Wspólnota klanowa opierała się na solidarności kobiet i braterstwie mężczyzn. Solidarność kobiet, będąca istotą matriarchatu, świadczyła o jego kolektywistycznym charakterze. Kobiety pracowały razem jako wspólnota sióstr; ich praca społeczna w dużej mierze podtrzymywała całą społeczność. Swoje dzieci także wychowywały wspólnie. Matka nie rozróżniała między potomstwem swoim i swoich sióstr z klanu, a dzieci z kolei traktowały wszystkie starsze siostry jako wspólne matki. Inaczej mówiąc, wspólnej produkcji i wspólnej własności towarzyszyło wspólne wychowywanie dzieci.

Męskim odpowiednikiem tej kobiecej wspólnoty było braterstwo, ukształtowane zgodnie z tym samym wspólnotowym wzorcem co solidarność kobiet. Każdy klan lub grupa klanów tworząca plemię postrzegana była jako “braterstwo” z męskiego punktu widzenia, tak jak uważana była za zbiorowość sióstr lub matek z punktu widzenia kobiet. W tym systemie matriarchalno-braterskim dorośli obu płci nie tylko wspólnie wytwarzali przedmioty niezbędne w codziennym życiu, ale także utrzymywali i chronili dzieci z całej wspólnoty. Cechy te sprawiły, że system ten był systemem „prymitywnego komunizmu”.

Toteż zanim pojawiła się rodzina, której głową był ojciec, ojcostwo było kwestią społeczną, a nie rodzinną. Co więcej, pierwsi mężczyźni pełniący role ojców nie byli partnerami ani “mężami” sióstr z klanu, ale raczej ich braćmi. Nie było tak po prostu dlatego, że w starożytności nie znano procesów decydujących o fizjologicznym ojcostwie. Ten fakt był raczej nieistotny w społeczeństwie zbudowanym na kolektywistycznych relacjach produkcji i wspólnego wychowania dzieci.

Chociaż ludziom żyjącym współcześnie, tak przyzwyczajonym do rodzinnego wychowywania dzieci, może się to wydawać dziwne, w prymitywnej wspólnocie było czymś zupełnie naturalnym, że bracia z klanu lub „bracia matek” pełnili wobec dzieci swoich sióstr funkcje ojców, później przejęte przez konkretnego mężczyznę, będącego ojcem dzieci swojej żony.

Pierwsza zmiana w tym siostrzano-braterskim systemie klanowym pojawiła się wraz ze wzrostem tendencji do łączenia się w pary, lub „rodziny parzyste”, jak nazywali je Morgan i Engels, aby żyć i mieszkać wspólnie w tej samej społeczności i gospodarstwie domowym. Jednak te proste związki nie zmieniły znacząco poprzednich relacji kolektywistycznych ani produkcyjnej roli kobiet w ramach wspólnoty. Związany z płcią podział pracy, który uprzednio powstał między siostrami i braćmi z klanu, zaczął stopniowo zmieniać się w podział pracy między mężów i żony.

Dopóki jednak kolektywistyczne relacje przeważały, a kobiety wciąż uczestniczyły w produkcji społecznej, pierwotna równość między płciami pozostawała mniej więcej niezmieniona. Cała wspólnota utrzymywała pary, podobnie jak każda osoba należąca do pary miała swój wkład w pracę wspólnoty.

W rezultacie rodzina parzysta, która pojawiła się u zarania systemu rodzinnego, różniła się znacznie od rodziny nuklearnej naszych czasów. W naszym bezwzględnym konkurencyjnym systemie kapitalistycznym każda mała rodzina musi sama walczyć o swoje przetrwanie – nie może liczyć na pomoc z zewnątrz. Żona jest zależna od męża, a dzieci muszą liczyć na to, że utrzymają je rodzice, choć bywa, że żywiciele rodziny, którzy mają na nie zarabiać, są bezrobotni, chorzy lub nie żyją. Tymczasem w epoce rodziny parzystej nie istniał taki system zależności od “ekonomii rodziny”, ponieważ cała wspólnota dbała o podstawowe potrzeby jednostki od kołyski aż po grób.

Była to materialna przyczyna nieobecności w tej prymitywnej wspólnocie ucisku społecznego i antagonizmów rodzinnych, które tak dobrze znamy.

Czasem mówi się lub sugeruje, że męska dominacja istniała zawsze i że kobiety zawsze były brutalnie traktowane przez mężczyzn. Z drugiej strony powszechnie uważa się, że relacje między płciami w społeczeństwie matriarchalnym były po prostu odwrotnością stosunków obecnych, czyli że kobiety dominowały nad mężczyznami. Żadne z tych twierdzeń nie jest poparte dowodami antropologicznymi.

Nie jest moim zamiarem gloryfikowanie epoki barbarzyństwa ani zachęcanie do romantycznego powrotu do jakiegoś minionego “złotego wieku”. Gospodarka oparta na myślistwie i zbieractwie jest najniższym etapem rozwoju ludzkiego, a związane z nią warunki życia są prymitywne, ciężkie i surowe. Musimy jednak zrozumieć, że relacje między mężczyznami i kobietami w takim społeczeństwie fundamentalnie różniły się od obecnych.

W klanowym systemie solidarności kobiet i braterstwa mężczyzn nie było miejsca na dominację jednej płci nad drugą, tak jak nie było możliwości, by jedna klasa wykorzystywała inną. Kobiety zajmowały najbardziej szanowaną pozycję, ponieważ były głównym producentem przedmiotów niezbędnych do życia, a także dawały nowe życie. Nie czyniło ich to jednak gnębicielkami mężczyzn. Ich wspólna społeczność wykluczała istnienie tyranii klasowej, rasowej bądź płciowej.

Jak zauważył Engels, wraz z narodzinami własności prywatnej, monogamicznego małżeństwa i patriarchalnej rodziny nowe siły społeczne zaczęły funkcjonować tak w społeczeństwie jako całości, jak i w poszczególnych rodzinach, co pozbawiło kobiety praw, którymi cieszyły się w przeszłości. Od prostych wolnych związków par przeszliśmy do sztywnego prawnego systemu monogamicznego małżeństwa. To sprawiło, że żona i dzieci znalazły się pod całkowitą kontrolą męża i ojca, który dawał swojej rodzinie nazwisko i decydował o warunkach jej życia oraz o jej losie.

Kobiety, które niegdyś mieszkały i pracowały razem jako wspólnota sióstr i razem wychowywały swoje dzieci, zostały nagle rozproszone jako żony poszczególnych mężczyzn, służąc swoim panom i władcom w poszczególnych domach. Istniejący poprzednio egalitarny system podziału pracy między mężczyznami i kobietami we wspólnocie ustąpił miejsca rodzinnemu podziałowi pracy, w którym kobieta była coraz bardziej odsuwana od produkcji społecznej, aby służyć jako domowy wół roboczy dla męża, domu i rodziny. Toteż kobiety, będące niegdyś “przewodniczkami” społeczności, zostały w wyniku rozwoju klas zdegradowane do roli guwernantek dzieci mężczyzny i ich pokojówek.

To poniżenie kobiet jest stałą cechą wszystkich trzech etapów kształtowania się społeczeństwa klasowego, od niewolnictwa przez feudalizm aż po kapitalizm. Dopóki kobiety przewodziły pracy całej wspólnoty lub uczestniczyły w niej, wzbudzały szacunek i cieszyły się poważaniem. Ale kiedy zostały porozdzielane między poszczególne rodziny i zajęły służalczą pozycję w domu i rodzinie, straciły swój prestiż, a także wpływy i władzę.

Czy może zatem dziwić, że takie radykalne zmiany społeczne prowadzą do silnego i długotrwałego konfliktu między płciami? Jak pisze Engels:

Tak więc małżeństwo pojedynczej pary bynajmniej nie wkracza do historii jako pojednanie między mężczyzną i kobietą, a tym mniej jako najwyższa forma małżeństwa. Przeciwnie. Zjawia się ono jako ujarzmienie jednej płci przez drugą, jako proklamowanie nie znanej dotychczas w dziejach pierwotnych wrogości płci. […] Pierwsze przeciwieństwo klasowe, jakie występuje w historii, zbiega się z rozwojem antagonizmu między kobietą a mężczyzną w małżeństwie pojedynczej pary, a pierwszy ucisk klasowy — z uciskiem żeńskiej płci przez męską (Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, Paryż 1885, tłumaczenie J.F. Wolski (L. Krzywicki), rozdział II – Rodzina).

Należy tu rozróżnić pomiędzy dwoma stopniami ucisku kobiet w monogamicznym życiu rodzinnym w systemie własności prywatnej. W zajmującej się produkcją rodzinie rolniczej z epoki przedprzemysłowej kobiety posiadały wyższy status i cieszyły się większym szacunkiem niż obecnie w rodzinie miejskiej zajmującej się konsumpcją (rodzinie nuklearnej).

Tak długo, jak rolnictwo i rzemiosło dominowały w gospodarce, wielopokoleniowa rolnicza rodzina była żywotną jednostką produkcyjną. Wszyscy jej członkowie pełnili ważne funkcje w zależności od płci i wieku. Kobiety w rodzinie pomagały uprawiać ziemię i zajmowały się wytwarzaniem różnych przedmiotów, a także rodziły dzieci, podczas gdy dzieci i starsi pracowali w zależności od swoich umiejętności.

Ta sytuacja uległa zmianie wraz z rozwojem kapitalizmu przemysłowego i monopolistycznego, a także rodziny nuklearnej. Kiedy masy mężczyzn zostały wywłaszczone z  ziemi, pozbawione możliwości utrzymywania się z własnej działalności i zmuszone do zarabiania pensji w fabrykach, mogły utrzymać się przy życiu jedynie sprzedając kapitalistycznym szefom swoją siłę roboczą. Żony tych żywicieli rodzin, pozbawione teraz możliwości pracy w rolnictwie i rzemiośle, stały się całkowicie zależne od swoich mężów, którzy utrzymywali je i dzieci. Mężowie stali się uzależnieni od swoich szefów, a żony – od swoich mężów.

Stopniowo kobiety zostały pozbawione ekonomicznej niezależności i straciły poważanie w społeczeństwie. U zarania społeczeństwa klasowego zostały odsunięte od produkcji społecznej i społecznego przywództwa i stały się wytwórcami w rodzinie rolniczej, pracując dla domu i rodziny. Jednak wraz z wyparciem rodziny rolniczej przez miejską przemysłową  rodzinę nuklearną straciły ostatni punkt oparcia.

Kobietom przedstawiono następnie dwie ponure opcje do wyboru. Mogły znaleźć męża, który będzie ich żywicielem, i dać się na zawsze zamknąć w miejskich kamienicach lub mieszkaniach jako żony, wychowujące następne pokolenie niewolników pensji. Te najbiedniejsze i mające najmniej szczęścia mogły też pracować na najniższych stanowiskach w zakładach przemysłowych i fabrykach (razem z dziećmi) i być wyzyskiwane jako najbardziej poniewierana i najmniej zarabiająca część siły roboczej.

Przez poprzednie pokolenia kobiety-żywicielki rodzin prowadziły swoją własną walkę lub walczyły razem z mężczyznami o podwyżkę płac i poprawę warunków pracy. Jednak kobiety będące uzależnionymi od swoich mężów gospodyniami domowymi nie mogły brać udziału w takiej walce społecznej. Mogły jedynie uciec się do skarg lub toczyć z mężami i dziećmi spory na temat niedoli ich życia. Napięcie pomiędzy płciami pogłębiało się i nasilało wraz ze wzrostem nikczemnej podległości kobiet i ich uległości wobec mężczyzn.

Pomimo pełnego hipokryzji składania hołdów kobietom jako “świętym matkom” i oddanym gospodyniom domowym, wartość kobiet osiągnęła najniższy punkt od czasów nastania kapitalizmu. Ponieważ gospodynie domowe nie wytwarzają dóbr, które można sprzedać na rynku, ani nie wytwarzają wartości dodatkowej dla spekulantów, nie mają centralnego znaczenia dla działania kapitalizmu. W tym systemie istnieją tylko trzy uzasadnienia ich istnienia: mają się rozmnażać, dbać o dom i kupować towary konsumpcyjne dla rodziny.

Podczas gdy bogate kobiety mogą zatrudnić służbę, która wyręczy je w wykonywaniu nudnych obowiązków domowych, biedne kobiety są przykute do wiecznie kręcącego się kieratu na całe życie. Ich poddańcze położenie pogarsza się jeszcze, gdy są zmuszane do pracy poza domem, aby pomóc w utrzymaniu rodziny. Biorąc na swoje barki podwójne obowiązki, cierpią one “podwójny ucisk”.

Nawet gospodynie domowe z klasy średniej w świecie zachodnim pomimo swojej przewagi ekonomicznej są prześladowane przez kapitalizm. Odizolowane, monotonne, trywialne życie codzienne prowadzi je do “życia poprzez” ich dzieci; związek ten przyczynia się do wielu nerwic dotykających dziś życie rodzinne. Starając się zaradzić nękającej je nudzie, stają się łatwym łupem dla spekulantów zajmujących się towarami konsumpcyjnymi. Ten wyzysk kobiet jako konsumentów jest nieodłączną częścią system, który pierwotnie wyrósł w celu wykorzystywania mężczyzn jako producentów.

Kapitaliści mają wystarczający powód, by gloryfikować rodzinę nuklearną. Jej niewielkie gospodarstwo domowe to kopalnia złota dla wszelkiej maści cwaniaków, od pośredników w handlu nieruchomościami po producentów detergentów i kosmetyków. Tak jak wytwarza się samochody z myślą o transporcie indywidualnym, zamiast rozwijać odpowiedni system transportu zbiorowego, tak też duże korporacje mogą zarabiać więcej pieniędzy poprzez sprzedaż małych domów na prywatnych działkach, które to domy są wyposażane w oddzielne pralki, lodówki i inne sprzęty. Jest to dla nich bardziej opłacalne niż budowanie na szeroką skalę domów mieszkalnych z niskim czynszem lub rozwijanie pracy na rzecz społeczności lokalnej czy otwieranie żłobków.

W dodatku izolacja kobiet, z których każda zamknięta jest w prywatnym domu i przywiązana do kuchni i wychowywania dzieci, utrudnia im zjednoczenie się i stworzenie znaczącej siły społecznej lub poważnego politycznego zagrożenia dla Establishmentu.

Jaka jest najbardziej pouczająca lekcja, którą można wyciągnąć z tej wysoce skondensowanej oceny długotrwałego uwięzienia kobiet w domu i w rodzinie w społeczeństwie klasowym, stanowiącego tak wyraźny kontrast wobec silniejszej, bardziej niezależnej pozycji, jaką cieszyły się przed nastaniem społeczeństwa klasowego? Pokazuje ona, że niższy status płci żeńskiej nie jest wynikiem biologii kobiety ani faktu, że rodzi ona dzieci. Rodzenie dzieci nie było przeszkodą w prymitywnej wspólnocie; stało się ono przeszkodą przede wszystkim we współczesnej rodzinie nuklearnej. Biedne kobiety są rozdarte wobec sprzecznych zobowiązań: opieki nad dziećmi w domu i jednocześnie pracy poza domem, aby pomóc w utrzymaniu rodziny.

Kobiety zostały więc skazane na swój niski status przez te same siły i relacje społeczne, które spowodowały ucisk jednej klasy przez drugą, jednej rasy przez inną i jednego narodu przez drugi. To system kapitalistyczny – końcowy etap w rozwoju społeczeństwa klasowego – jest fundamentalną przyczyną degradacji i opresji kobiet.

Niektóre kobiety z ruchu wyzwolenia spierają się w sprawie tych fundamentalnych tez marksizmu. Twierdzą one, że płeć żeńska reprezentuje osobną kastę lub klasę. Na przykład Ti-Grace Atkinson stoi na stanowisku, że kobiety stanowią oddzielną klasę; Roxanne Dunbar uważa, że są one osobną kastą. Przyjrzyjmy się tym dwóm teoretycznym podejściom i wnioskom, jakie z nich płyną.

Po pierwsze, czy kobiety są kastą? Hierarchia kastowa pojawiła się najwcześniej i była prototypem oraz poprzednikiem systemu klasowego. Narodziła się ona po rozpadzie wspólnoty plemiennej wraz z pojawieniem się pierwszych wyraźnych rozróżnień między różnymi segmentami społeczeństwa, odpowiadających nowemu podziałowi pracy i funkcji społecznych. O członkostwie w wyższej bądź niższej warstwie społecznej decydowało przyjście na świat w danej kaście.

Należy jednak zauważyć, że system kastowy był także od początku i z natury systemem klasowym. Co więcej, podczas gdy system kastowy osiągnął najpełniejszy rozwój w niektórych regionach świata, takich jak Indie, system klasowy ewoluował znacznie dalej i stał się systemem światowym, który pochłonął system kastowy.

Widać to wyraźnie w samych Indiach, gdzie każda z czterech głównych kast – bramini lub kapłani, żołnierze, rolnicy i kupcy oraz robotnicy wraz z “pozakastowcami” lub pariasami – mają swoje odpowiednie miejsca w społeczeństwie opartym na wyzysku. W dzisiejszych Indiach, gdzie starożytny system kastowy trwa w schyłkowej postaci, kapitalistyczne relacje i władza dominują nad wszystkimi odziedziczonymi z czasów przedkapitalistycznych instytucjami, w tym pozostałościami systemu kastowego.

Jednak te regiony świata, które rozwijały się szybciej i posunęły się dalej na drodze cywilizacyjnego rozwoju, całkowicie ominęły lub przeskoczyły system kastowy. Cywilizacja zachodnia, mająca swoje początki w starożytnej Grecji i Rzymie, rozwinęła się od niewolnictwa poprzez feudalizm aż po najbardziej dojrzały etap społeczeństwa klasowego, kapitalizm.

Ani w systemie kastowym, ani klasowym, ani też w ich kombinacjach kobiety nie stanowiły osobnej kasty lub klasy. Same kobiety były podzielone pomiędzy różne kasty i klasy, które składały się na te formacje społeczne.

Sam fakt, że kobiety mają niższy status jako płeć, nie czyni z nich niższej kasty ani klasy. Nawet w starożytnych Indiach kobiety należały do różnych kast, tak jak należą do różnych klas we współczesnym społeczeństwie kapitalistycznym. W pierwszym przypadku ich status społeczny określony został przez przyjście na świat w danej kaście; w drugim decyduje o nim bogactwo ich samych bądź ich mężów. Ale te dwie sytuacje mogą ulec połączeniu – tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Obie płcie mogą należeć do wyższej kasty i posiadać znaczne bogactwo, władzę i wysoki status.

Co więc ma na myśli Roxanne Dunbar, kiedy mówi o tym, że wszystkie kobiety (niezależnie od klasy) należą do osobnej kasty? I jakie działania proponuje podjąć w związku z tą interpretacją? Dokładna treść jej przesłanek i wniosków jest niejasna dla mnie i przypuszczalnie dla wielu innych osób. Wymagają one więc dokładniejszej analizy.

Mówiąc w swobodny i prosty sposób, możliwe jest określenie kobiet mianem niższej „kasty” – tak jak czasami nazywa się je “niewolnicami” lub porównuje do chłopów pańszczyźnianych – kiedy intencją mówiącego jest jedynie wskazanie, że kobiety zajmują podporządkowaną pozycję w społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn. Użycie terminu „kasta” obnażałoby jedynie zubożenie naszego języka, w którym brak także osobnego słowa określającego kobiety jako uciskaną płeć. Jednak wydaje się, że chodzi tu o coś więcej, jak wskazuje praca Roxanne Dunbar napisana w lutym 1970 roku, zastępująca jej poprzednie wypowiedzi na ten temat.

W tekście tym pisze ona, że jej charakterystyka kobiet jako wykorzystywanej kasty nie jest niczym nowym, że Marx i Engels także “analizowali pozycję płci żeńskiej w podobny sposób”. [1] Nie o to tutaj chodzi. Ani Marx w Kapitale, ani Engels w Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa, ani też żadne inne poruszające ten temat pisma autorstwa znanych marksistów od Lenina po Różę Luksemburg nie definiują kobiet z racji ich płci jako „kasty”. Dlatego też nie jest to po prostu słowna sprzeczka o błędne użycie terminu. Jest to wyraźne odejście od marksizmu, chociaż pogląd ten prezentuje się w jego imieniu.

Chciałabym, aby Roxanne Dunbar doprecyzowała wnioski, które wyciąga na podstawie swojej teorii. Jeśli wszystkie kobiety należą do niższej kasty, a wszyscy mężczyźni należą do wyższej kasty, oznacza to, że centralna oś walki o wyzwolenie byłaby “wojną kast” między wszystkimi kobietami a wszystkimi mężczyznami, nakierowaną na wyzwolenie kobiet. Wniosek ten wydaje się przemawiać na korzyść jej twierdzenia, że „żyjemy w międzynarodowym systemie kastowym…”.

Twierdzenie to nie ma charakteru marksistowskiego. Marksiści uważają, że żyjemy w międzynarodowym systemie klasowym. Dodają oni, że aby sfinalizować wyzwolenie kobiet i wyzwolenie wszystkich uciskanych mas, potrzebna jest nie wojna kastowa, ale walka klasowa, w której udział wezmą wszyscy uciskani, tak mężczyźni, jak i kobiety. Czy Roxanne Dunbar zgadza się czy nie zgadza z tym spojrzeniem na nadrzędną rolę walki klasowej?

To nieporozumienie dobitnie pokazuje, że w podejściu naukowym konieczne jest używanie precyzyjnego języka. Kobiety są uciskane przez kapitalizm, jednak nie są majątkiem ruchomym, feudalnymi chłopami pańszczyźnianymi czy też członkami niższej kasty. Społeczne kategorie niewolnika, chłopa pańszczyźnianego i kasty odnoszą się do etapów i cech społeczeństwa należących do przeszłości i nie definiują właściwie obecnej pozycji kobiety.

Jeśli mamy podejść do zagadnienia naukowo i precyzyjnie, kobiety powinny być określane mianem “uciskanej płci”.

Co do drugiego podejścia, charakteryzowanie kobiet jako specjalnej “klasy” jest jeszcze bardziej niewłaściwe. W marksistowskiej socjologii klasa jest definiowana na dwa współzależne sposoby: zgodnie z rolą, jaką odgrywa w procesach produkcji oraz zgodnie z udziałem, jaki ma w posiadaniu mienia. Tak więc kapitaliści są główną siłą w naszym społeczeństwie, ponieważ posiadają oni środki produkcji i w związku z tym kontrolują państwo i kierują gospodarką. Pracownicy, którzy budują bogactwo, nie posiadają niczego, jedynie siłę roboczą, którą sprzedają szefom, by utrzymać się przy życiu.

Gdzie znajdują się kobiety w stosunku do tych przeciwstawnych sił klasowych? Należą one do wszystkich warstw piramidy społecznej. Nieliczne, znajdujące się na szczycie, należą do klasy plutokratów; więcej z nas należy do klasy średniej; wreszcie większość z nas należy do proletariatu. Kobiety są ogromnie rozproszone, od nielicznych bogatych kobiet z rodzin Rockefellerów, Morganów i Fordów po miliony biednych kobiet, które utrzymują się z zasiłków. Krótko mówiąc, kobiety, tak jak mężczyźni, są płcią wieloklasową.

Nie jest to próba wprowadzenia podziałów między kobietami, ale po prostu dążenie do dostrzeżenia rzeczywiście istniejących podziałów. Pogląd mówiący, że wszystkie kobiety jako płeć mają więcej ze sobą wspólnego niż członkowie tej samej klasy jest fałszywy. Kobiety z klasy wyższej nie są tylko żonami swoich bogatych mężów. Z zasady łączą je z nimi bardziej istotne więzi. Są oni partnerami ekonomicznymi, społecznymi i politycznymi, połączonymi obroną własności prywatnej, spekulacji, militaryzmu, rasizmu oraz wyzysku innych kobiet.

Oczywiście mogą istnieć pojedyncze wyjątki od tej reguły, zwłaszcza obecnie wśród młodych kobiet. Na przykład pamiętamy, że pani Frank Leslie zapisała 2 miliony dolarów na cele promocji kwestii prawa wyborczego kobiet, a inne kobiety z klasy wyższej przeznaczyły swoje środki na rzecz walki o prawa obywatelskie dla naszej płci. Jednak nie sposób oczekiwać, że duża liczba zamożnych kobiet poprze rewolucyjną walkę, która zagraża ich kapitalistycznym przywilejom i interesom.  Większość z nich pogardza ruchem wyzwolenia i mówi wprost lub w zawoalowany sposób: “Od czego niby mamy zostać uwolnione?”.

Czy podkreślanie tej kwestii jest konieczne? Dziesiątki tysięcy kobiet poszło na antywojenne demonstracje w Waszyngtonie w listopadzie 1969 roku, a potem znowu w maju 1970 roku. Czy w tej tak ważnej sprawie miały one więcej wspólnego z wojowniczymi mężczyznami maszerującymi u ich boku, czy też z panią Nixon, jej córkami i żoną prokuratora generalnego, panią Mitchell, która wyglądała niepewnie z okna i zobaczyła w tych protestujących masach widmo kolejnej rewolucji rosyjskiej? Czy żony bankierów, generałów, radców prawnych i bogatych przemysłowców będą bardziej zdecydowanymi sojusznikami kobiet walczących o wyzwolenie niż mężczyźni z klasy pracującej, Czarni i biali, którzy walczą o własne wyzwolenie? Czy mężczyźni i kobiety nie znajdą się po obu stronach walki klasowej? Jeśli nie, to czy walka ta ma być skierowana raczej przeciwko mężczyznom jako płci niż przeciwko systemowi kapitalistycznemu?

To prawda, że wszystkie formy społeczeństwa klasowego opierały się na dominacji mężczyzn i że mężczyźni są od kołyski uczeni bycia szowinistami. Ale nie jest prawdą, że mężczyźni jako tacy stanowią głównych wrogów kobiet. Istnieje mnóstwo uciskanych, wykorzystywanych mężczyzn, którzy sami są uciskani przez głównego wroga kobiet, czyli przez system kapitalistyczny. Ci mężczyźni także mogą mieć udział w walce o wyzwolenie kobiet; mogą zostać i zostaną naszymi sojusznikami.

Chociaż walka z męskim szowinizmem jest istotną częścią zadania, które kobiety muszą wypełnić dzięki działalności ruchu wyzwolenia, nie powinna ona być jego centralnym punktem. Przesłania to i zaciemnia rolę sił rządzących, które nie tylko korzystają z wszelkich form dyskryminacji i ucisku, ale także odpowiedzialne są za rozprzestrzenianie i podtrzymywanie męskiego szowinizmu. Pamiętajmy, że męska dominacja nie istniała we wspólnocie pierwotnej, opartej na solidarności kobiet i braterstwie mężczyzn. Seksizm, podobnie jak rasizm, ma swoje korzenie w systemie własności prywatnej.

Błędne teoretyczne podejście prowadzi do błędnej strategii w walce o wyzwolenie kobiet. Jest tak w przypadku grupy Redstockings, która pisze w swoim Manifesto, że „kobiety są uciskaną klasą”. [2] Jeśli wszystkie kobiety tworzą jedną klasę, to wszyscy mężczyźni muszą stanowić klasę przeciwną – klasę ciemiężycieli. Jaki wniosek wynika z tej przesłanki? Że w klasie uciskanej nie ma żadnych mężczyzn? A co z milionami uciskanych białych robotników, którzy, podobnie jak uciskani Czarni, Meksykanie i inne mniejszości są wykorzystywani przez monopolistów? Czy nie zajmują oni centralnego miejsca w walce o rewolucję społeczną? Kiedy i pod jakim sztandarem te uciskane narody wszystkich ras i obu płci połączą się, aby wspólnie działać przeciwko swojemu wrogowi? Przeciwstawianie kobiet jako klasy mężczyznom jako klasie skutkuje jedynie odwróceniem uwagi od prawdziwej walki klasowej.

Czy podobna sugestia nie pojawia się w stwierdzeniu Roxanne Dunbar, że wyzwolenie kobiet jest podstawą rewolucji społecznej? Jest to odległe od strategii marksistowskiej, ponieważ stawia istniejącą sytuację na głowie. Marksiści uważają, że rewolucja społeczna jest podstawą pełnego wyzwolenia kobiet, tak jak jest podstawą wyzwolenia całej klasy robotniczej. W tej analizie prawdziwymi sojusznikami ruchu wyzwolenia kobiet są wszystkie te siły, które mają własne powody, by walczyć przeciwko imperialistycznym panom i zrzucić ich kajdany.

Podstawowe źródło opresji kobiet, którym jest kapitalizm, nie może zostać pokonane przez same kobiety ani przez koalicję kobiet ze wszystkich klas. Będzie to wymagało światowej walki w imię socjalizmu, w której wezmą udział masy robotnicze, tak kobiety, jak i mężczyźni, razem ze wszystkimi uciskanymi grupami. Jej celem będzie obalenie władzy kapitalistów, która ma dziś swój ośrodek w Stanach Zjednoczonych.

Na koniec musimy zapytać, jakie są związki pomiędzy walką o wyzwolenie kobiet a walką o socjalizm.

Po pierwsze, mimo że pełny cel wyzwolenia kobiet nie może zostać osiągnięty inaczej jak na drodze rewolucji socjalistycznej, nie oznacza to, że walka w imię reform musi być odkładana do momentu jej wybuchu. Marksistowskie kobiety muszą odtąd koniecznie walczyć ramię w ramię ze wszystkimi naszymi uciskanymi siostrami w zorganizowany sposób, aby osiągnąć konkretne cele. Jest to częścią naszego programu, odkąd około rok temu pojawiła się nowa faza ruchu wyzwolenia kobiet, a nawet było jego częścią przedtem.

Ruch kobiet powstał, jak inne ruchy walczące o wyzwolenie, w momencie, w którym wysunięte zostały podstawowe żądania, takie jak równe możliwości kobiet i mężczyzn dotyczące edukacji, pracy i zarobków, darmowa aborcja na żądanie czy żłobki finansowane przez rząd, ale zarządzane przez miejscową społeczność. Udział kobiet w walce o te kwestie nie tylko pozwala nam uzyskać pewną poprawę sytuacji, ale także obnaża, ogranicza i zmienia najgorsze aspekty naszego podporządkowania w tym społeczeństwie.

Po drugie, czemu kobiety muszą prowadzić własną walkę o wyzwolenie, skoro ostatecznie połączona ofensywa antykapitalistyczna całej klasy robotniczej będzie niezbędna, aby rewolucja socjalistyczna odniosła sukces? Powód jest taki, że żaden segment społeczeństwa poddawanego uciskowi, bez względu na to, czy są to mieszkańcy Trzeciego Świata, czy kobiety, nie może oddać przywództwa i walki o swoje prawa innym grupom – nawet jeśli siły te są ich sojusznikami. Odrzucamy niektóre tendencje polityczne, które twierdzą, że są marksistowskie, ale nie chcą przyznać, że kobiety muszą prowadzić i organizować swoją własną, niezależną walkę o emancypację, tak jak nie mogą zrozumieć, że Czarni muszą robić to samo.

Maksyma irlandzkich rewolucjonistów – „ten, kto pragnie wolną stąpać nogą, miecz podnieść musi własnymi rękoma” [3] – dotyczy także kwestii wyzwolenia kobiet. Kobiety muszą same podnieść miecz, aby zdobyć wolność. Prawda ta obowiązuje przed rewolucją antykapitalistyczną i będzie obowiązywać po jej zakończeniu.

Prowadząc walkę reedukujemy mężczyzn, których poddano praniu mózgu, wskutek którego uwierzyli, że kobiety są z natury gorszą płcią z powodu pewnych wad biologicznych. Mężczyźni będą musieli nauczyć się, że w hierarchii ucisku stworzonego przez kapitalizm ich szowinizm i dominacja stanowią kolejną broń w rękach klasy panów, pozwalającą im utrzymać swoje panowanie. Wykorzystywany robotnik, widząc sytuację swojej uzależnionej od niego żony, która to sytuacja jest nawet gorsza od jego własnej, nie może być z niej zadowolony – musi on być zmuszony do dostrzeżenia źródła ucisku, który poniżył ich oboje.

Wreszcie stwierdzenie, że kobiety tworzą oddzielną kastę lub klasę musi prowadzić do logicznego i pesymistycznego wniosku dotyczącego antagonizmu między płciami, kontrastującego z rewolucyjnym optymizmem marksistów. Gdyby obie płcie zostały całkowicie odseparowane, musiałyby chyba na zawsze pozostać w stanie wojny.

Jako marksiści mamy bardziej realistyczne i optymistyczne przesłanie. Nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że podległość kobiet wynika z ich biologii czy też że istniała zawsze. Przeciwnie, ucisk kobiet i zaciekła wrogość między płciami mają nie więcej niż kilka tysięcy lat. Powstały jako produkt dramatycznych zmian społecznych, które powołały do życia rodzinę, własność prywatną i władzę państwową.

To spojrzenie na historię wskazuje, że równie dogłębna rewolucja w relacjach społeczno-ekonomicznych jest konieczna, aby wyrwać z korzeniami przyczyny nierówności i osiągnąć pełną emancypację naszej płci. To właśnie jest celem i obietnicą programu socjalistycznego i o to walczymy.

Evelyn Reed

Data: 1970

Tłumaczyła Katarzyna Płecha

Przypisy

1. Robin Morgan (red.), Sisterhood is Powerful, Nowy Jork: Vintage Books, 1970, strona 486.

2. Redstockings Manifesto (Notes from the Second Year (1970),) przedrukowane w całości w “Feminism in Our Time: The Essential Writings, World War II to the Present”, Miriam Schneir (red.), Nowy Jork: Vintage Books, 1994, strony 125-129.

3. W oryginale “who would be free themselves must strike the blow”, cytat z “Wędrówek Childe Harolda” G. Byrona, pieśń druga, LXXVI, tłum. Jan Kasprowicz, Józef Paszkowski (przypis tłumaczki).

Źrodło: International Socialist Review, wrzesień 1970, 31, nr 3, str. 15-17 i 40-41;

Własność publiczna: ten tekst nie jest chroniony prawem autorskim;
Przepisany przez: Daniela Gaido;

Korekta: Chris Clayton

design & theme: www.bazingadesigns.com