#jestemnatalią – chociaż jestem lesbijką

Marta Konarzewska

Wnętrze. Pokój chłopaka. Dzień: Rok 1993, za oknem śnieg. Na wąskim łóżku za meblościanką chłopak (16 lat) i dziewczyna (16 lat) uprawiają seks. Wszystko pospiesznie, w nasłuchiwaniu, w każdej chwili mogą się zjawić rodzice. Chłopak wyciąga prezerwatywę, może ją kupił, a może zwędził ojcu. Nie żeby miał jakąś wprawę. Rozrywa nerwowo. Zakłada. Źle. Nie w tę stronę. Drżenie palców. To jeden z pierwszych razów, choć kłamie, że jest inaczej. Dziewczyna też jest zdenerwowana, ale przecież o tym nie powie. – Tak? Chyba tak. Po kilku szarpnięciach jest już po wszystkim, tylko że kurna, coś nie gra. Chyba. Pękła. Dziewczyna nie płacze. Przecież był seks, było cool.

martakonarzfot. Agata Kubis

Wnętrze. Szkolny kibel: Dziewczyna rozmawia z koleżankami. Palą czerwone Marlboro. – Łał, będziesz w ciąży. Niby strasznie. Ale i tak najważniejszy ten seks. Bo „ja pierdolę“, jesteśmy takie dorosłe. – Ja też się tak bałam sto razy – mówi jedna. – Z którym? – mówi druga. I taka gadka o tych chłopakach, a potem dzwonek i życie się toczy. I długa seria następnych dni oraz dzwonków. Seria nerwowych biegań do kibla. Jest ślad? Jakby jest. Na każdej przerwie. Na papierze. Przy sikaniu. Na majtkach.

I każde rano. Przy śniadaniu. Twarz ojca. Jego dłoń. Łyżeczka. Puka nią w jajko. Dziś jeszcze spokój, jeszcze nie wie, ale co będzie, gdy przyjdzie ten dzień, gdy się wyda?

Mamo?

Jak bardzo będę się bać?

Co ja zrobiłam? Jak mogłam być taka głupia, jak mogłam?

Wnętrze. Gabinet lekarski. Dzień. Adres od koleżanki.- Jej mama u niego, no wiesz… Plastikowe siedzenia w poczekalni, progesteron pod język. Paczka. Nic. Kolejna wizyta. – Proszę przyjść z mamą. Wtedy pani pomogę.

Mamo?

Chyba nie muszę pisać, że ta dziewczyna to ja. A ten chłopak, to mój chłopak z liceum, chociaż już byłam wtedy lesbijką, pożądanie jest nieprzewidywalne. I te lata 90., nasza mentalność. Ta dziewczyna, którą wtedy kocham, nie jest moją dziewczyną, nie potrafimy tego traktować jak związek. Spotykamy się, całujemy i śpimy ze sobą i kocham ją tak, że brakuje mi tchu, ale, come on, to nie jest coś, co opowiem dziewczynom na fajce w kiblu.

Gabinet Iekarski. Dzień. Seria zastrzyków. Lekarz rozmawia tylko z mamą, bo to ona jest tutaj dorosła, ona płaci. Ja nic nie mówię, ja się tylko rozbieram, ja słyszę tylko rozpakowywanie ampułek, zamykam oczy, modlę się, żeby…

Co ja zrobiłam? Jak mogłam? Być…

Czemu to piszę? Bo nie raz słyszałam, że „kwestia aborcji“ to taka sprawa, która nie dotyczy lesbijek. Albo, że jeśli już, to tylko w przypadku gwałtu. Nieprawda, seksualność to dziwna rzecz. A dojrzewanie – jeszcze dziwniejsza. Jesteś młoda, dopiero zaczynasz, uprawiasz seks różnie, z różnymi ludźmi. Bo impreza. Bo alko. Bo kreska. Bo towarzystwo, bo eksperymentuję. Bo uczę się siebie, swojego ciała. Bo miłość. Bo przypadkowy raz z najlepszym kumplem. Bo życie jest pełne przypadków. A może jesteś bi? A może tylko przez tydzień? A może jesteś za młoda? – Być może. Ale nie ma sensu zaprzeczać. Nastolatki uprawiają seks.

Plener. Czarny protest. Polska – dziś. To, co piszę, nie wyczerpuje żadnej sprawy. Fala czarnego protestu obejmuje nie-hetero i nie-cis z wielu różnych powodów. Biseksualność, panseksualność. Osoby trans w różnych fazach tranzycji. In vitro. Badania prenatalne. Zdrowie. Ale mi chodziło o to, co najbardziej irytuje. Tzw. „nieodpowiedzialność“. Tzw. „nieogar“. Jak mogłam być taka głupia? – Mogłam. Mogłaś. I czy to się dla ciebie kończy aborcją na Słowacji, czy tylko serią silnych zastrzyków na wywołanie okresu – powlecze za sobą traumę. Nielegalności. To właśnie w 1993 roku wprowadzono zakaz. Ten zakaz, który dziś jesteśmy skłonne uznać za legalność (kompromis). Mówimy – gwałt – tak, to trauma. Zagrożenie życia i zdrowia – tak, owszem. Ale nieogar? O nie. Nieogar to twoja sprawa, dziewczyno. Mówimy: „Była głupia. Niech ma“. A tak naprawdę: „Może i kiedyś byłam głupia, ale teraz to ja jestem dorosła/lepsza – niech ma!“. „Mojej córki to nie dotyczy“. – Nie?

Myślałam o tym przy okazji nagonki na Natalię Przybysz, której wyznanie o seksie „przez sen“ wywołało lawinę nienawiści. Pomyślałam, że „sen“ Natalii przypomina nam o nas samych w naszej niedojrzałości, w tym strasznym nieogarnięciu, które nas ściga. I się wstydzimy. I pomyślałam, że nie ma co się wstydzić – cokolwiek nam się przydarza out of control i „przez sen“. Bo seksualność to dziwna rzecz. I że w pewnym sensie także i ja #jestemnatalią. Także jako już-nie-nastolatka. I także jako lesbijka.

Wyimek:

Nie raz słyszałam, że „kwestia aborcji“ nie dotyczy lesbijek. Albo, że jeśli już, to tylko w przypadku gwałtu. To nieprawda.


okladkareplika

Tekst ukazał się w magazynie LGBTQ „Replika” (nr 64). „Replikę” można zaprenumerować tu.


Korekta: Monika Mioduszewska-Olszewska

design & theme: www.bazingadesigns.com