Jak rozmawiać z dziewczynkami

girl-reading

W zeszły weekend poszłam do przyjaciółki na obiad i po raz pierwszy spotkałam jej pięcioletnią córkę.

Mała Maya w całości składała się z kręconych, brązowych włosów, sarnich, ciemnych oczu i uroczo wyglądała w swojej błyszczącej, różowej koszuli nocnej. Chciałam zapiszczeć: „Maya, jesteś taka słodka! Popatrz na siebie! Obróć się i pokaż tę piękną koszulkę, ślicznotko!”

Lecz nie zrobiłam tego. Zapiszczałam w sobie. Zawsze gryzę się w język, kiedy spotykam małe dziewczynki, powstrzymując się od pierwszego impulsu, którym jest mówienie im, jak są cholernie słodkie/ładne/piękne/dobrze ubrane/wypielęgnowane/ufryzowane.

Co w tym złego? To typowy w naszej kulturze sposób mówienia-do-małych-dziewczynek na przełamanie lodów, czyż nie? I czemu nie prawić im szczerych komplementów dla pobudzenia ich własnej wartości? Bo są tak kochane, że gdy je spotykam, chcę je zwyczajnie rozerwać, serio.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tej myśli.

W tym tygodniu wiadomości na kanale ABC doniosły, że blisko połowa wszystkich dziewczynek w wieku od trzech do sześciu lat martwi się byciem grubą. W mojej książce „Think: Straight Talk For Women to Stay Smart in a Dumbed-Down World” (Pomyśl: prosty przekaz dla kobiet, które wciąż chcą być mądre w uproszczonym świecie) ukazuję, że obecnie 15-18% dziewczyn poniżej dwunastego roku życia regularnie używa tuszy do rzęs, eyelinerów i szminek; wzrasta ilość zaburzeń żywieniowych i maleje samoocena, zaś 25% młodych Amerykanek prędzej wygra kolejną edycję Top Model niż Nagrodę Nobla. Nawet rozgarnięte, odnoszące sukcesy kobiety w college’ach mówią, że wolałyby być pociągające niż mądre. Dopiero co mama z Miami zmarła po operacji plastycznej, zostawiając dwójkę nastolatków. To wciąż się dzieje i łamie mi to serce.

Uczenie dziewczynek, że wygląd jest pierwszą rzeczą, którą w nich zauważasz mówi im, że jest on ważniejszy niż cokolwiek innego. To popycha je do bycia na diecie w wieku lat 5 i używania kosmetyków w wieku lat 11, silikonowych piersi w wieku lat 17 i botoxu w wieku lat 23. Odkąd nową normą stał się nasz kulturowy imperatyw bycia pociągającą 24 godziny 7 dni w tygodniu, Amerykanki w coraz większym stopniu stają się nieszczęśliwe. Czego im brakuje? Życia, które coś znaczy, życia pełnego idei, czytania książek i bycia docenianą za myśli i dokonania.

Dlatego właśnie zmuszam się do zwracania się do dziewczynek w następujący sposób:

– Maya – powiedziałam przykucnąwszy, patrząc jej w oczy – bardzo miło mi cię poznać.

– Mnie też jest miło – odpowiedziała tym wyuczonym, uprzejmym, głosem dobrej dziewczynki, którym-zwraca-się-do-dorosłych.

– Hej, co teraz czytasz? – zapytałam. Błysk w moim oku. Uwielbiam książki. Jestem maniaczką. Pozwoliłam się temu ujawnić.

Jej oczy rozszerzyły się, zaś wyuczony, uprzejmy wyraz twarzy ustąpił szczeremu podekscytowaniu tym tematem. Zatrzymała się jednak, nieco nieśmiała wobec mnie, obcej osoby.

– UWIELBIAM książki – powiedziałam – A ty?

Większość dzieciaków też.

– TAK – powiedziała – I potrafię już czytać zupełnie sama!

– Łał, świetnie! – odparłam. I, dla pięciolatki, to prawda. Dalej Maya, nie porzucaj swojej złej strony.

– Jaka jest twoja ulubiona książka? – zapytałam.

– Pójdę i przyniosę! Mogę ci ją przeczytać?

Wybrała „Purplicious” (Różowiutka), dla mnie zupełna nowość. Wtuliła się obok mnie na sofie i dumnie przeczytała na głos każde słowo – o naszej bohaterce, która uwielbia różowy, ale jest dręczona przez grupę dziewczyn w szkole, które ubierają się ciągle na czarno. Niestety, książka była o dziewczynach, o tym, co mają ubrane i jak ich wybory definiują ich tożsamość. Lecz gdy Maya przewróciła ostatnią stronę, skierowałam rozmowę na głębsze kwestie w książce: wredne dziewczyny, presję rówieśników i nie podążanie za grupą. Powiedziałam, że moim najbardziej ulubionym kolorem jest zielony, ponieważ kocham naturę, a ona zgodziła się z tym.

Ani razu nie dyskutowałyśmy o ubraniach, włosach, ciałach albo tym, kto jest ładny. To zadziwiające jak trudno jest trzymać te tematy z dala od małych dziewczynek, ale jestem uparta.

Powiedziałam jej, że właśnie napisałam książkę i że mam nadzieję, że pewnego dnia ona też jakąś napisze. Była dość podekscytowana tym pomysłem. Obie byłyśmy smutne, kiedy Maya musiała iść spać, ale powiedziałam jej, żeby następnym razem wybrała inną książkę, przeczytamy ją i porozmawiamy o niej. Uups. To za bardzo pobudziło ją, by spać i kilka razy schodziła ze swojej sypialni, cała ożywiona.

Więc, jedna maleńka odrobina sprzeciwu wobec kultury, która wysyła do naszych dziewczyn same złe sygnały. Jeden mały kuksaniec wartościowaniu damskich mózgów. Jeden krótki moment umyślnego modelowania roli. Czy moje kilka minut z Mayą zmienią nasz wielomiliardowy przemysł piękności, reality show, które poniżają kobiety, naszą maniakalną-na-punkcie-celebrytów kulturę? Nie. Ale chociaż na jeden wieczór zmieniłam sposób postrzegania Mai.

Spróbuj zrobić to samo, kiedy następnym razem spotkasz małą dziewczynkę. Na początku może być zaskoczona lub niepewna, ponieważ niewielu pyta ją o jej umysłowość, jednak bądź cierpliwy/a i trzymaj się tego. Zapytaj ją, co czyta. Co lubi i czego nie lubi i dlaczego. Nie ma złych odpowiedzi. Wytwarzasz po prostu inteligentną rozmowę, która szanuje jej umysł. Starsze dziewczynki zapytaj o bieżące sprawy: zanieczyszczenia, wojny, cięcia w szkolnym budżecie. Możesz uzyskać intrygujące odpowiedz. Powiedz jej o swoich pomysłach i osiągnięciach, i swoich ulubionych książkach. Pokaż jej, co mówi i robi myśląca kobieta.

I podziel się swoimi odpowiedziami na www.twitter.com/lisabloom

Zmieniajmy świat, jedną dziewczynkę za każdym razem.

Tekst Lisa Bloom, tłumaczenie: Marta Michalska

Źródło: http://latinafatale.com/2011/07/21/how-to-talk-to-little-girls/

  1. Jakub Kozakoszczak

    Pani Marto,

    z przyjemnością przeczytałem świetny tekst w Pani tłumaczeniu, chodź ukłuło mnie parę błędów językowych i naprawdę zachowałbym je dla siebie i nie zawracał Pani głowy, gdyby nie to, że w jednym miejscu zmieniła Pani sens zdania Lisy Bloom, mianowicie w zdaniu „Nie jeden raz dyskutowałyśmy o ubraniach…”. W oryginale jest „Not once did we…”, co znaczy „Ani razu”. Proszę nie brać do siebie, że wymienię poniżej pozostałe miejsca i skasować mój komentarz (Redakcjo?), gdy zrobi Pani z nimi cokolwiek Pani postanowi. Umieszczam komentarz tutaj, bo tak najszybciej do Pani dotrze.

    Dziękuję za tłumaczenie i pozdrawiam,
    Jakub

    wytwarzasz rozmowę
    tuszy do rzęs [tuszów]
    najbardziej ulubionym
    To za bardzo pobudziło ją, by spać [podekscytowało lub rozbudziło]
    intrygujące odpowiedz [i]
    Zmieniajmy świat, jedną dziewczynkę za każdym razem.

  2. Kasia Wy-ka

    Błąd w tłumaczeniu zmienia sens tekstu – „Ani razu nie rozmawiałyśmy o ubraniach…” – tak być powinno, porównałam z oryginałem 🙂

  3. Inka

    Dodałabym jeszcze: nie kupujmy dziewczynkom zabawek typu kuchnia, zestaw mopów do mycia podłóg, itp. Rodzicu, lub inny prezentodawco – kup dziewczynce na urodziny grę planszową, jakiś kreatywny zestaw do układania/budowania, lub książkę. Bardzo się cieszę, że w dzieciństwie miałam starszego brata – miałam więcej kolegów, niż koleżanek. Koleżanki były nudne – obrażały się, obgadywały, chciały się bawić tylko w skakanie przez gumę lub w dom. Z chłopakami bawiłam się w podchody, w wojnę (niestety byłam zawsze sanitariuszką), graliśmy w Monopoly, układaliśmy Lego, graliśmy w piłkę nożną, włóczyliśmy się po okolicy. Miałam super dzieciństwo pozbawione „dziewczyńskich” zabawek 🙂

    1. Asia

      Czemu służy deprecjonowanie towarzystwa koleżanek? Dziewczynki są gorsze niż chłopcy, nie warto się z nimi zadawać? Zdradliwe jest przypisywanie cech lepszych drugiej płci i izolowanie się od przedstawicielek własnej płci. Moim zdaniem przeczy to całkowicie założeniom feminizmu we współczesnej postaci, w jakiej go potrzebujemy.

    2. mekintoch

      Uważajmy tylko, żeby w zacięciu do wychowania wyjątkowej, pozbawionej „dziewczyńskości” dziewczynki nie pozbawić jej czegoś cennego. Z doświadczenia wiem, że takie robienie na przekór często jest pozbawione krytycyzmu i w dość sztywny sposób najzwyczajniej ogranicza możliwości dziecka. A tym, co uważam za cenne jest między innymi zabawa w naśladowanie, tak ważna w kształtowaniu ról. I tak, póki co dzielimy się na kobiety i na mężczyzn, i każda z tych ról ma określone potrzeby i zadania do wykonania. Dzieciństwo jest okresem, w którym te role zaczynamy rozróżniać i oswajać. Nie demonizowałabym kuchni, mopa czy odkurzacza do zabawy, ponieważ kilkulatki właśnie to lubią robić-naśladować mamę i tatę. A że częściej widzą ich w takich sytuacjach, to to naśladują. Weź kilkulatka z sobą do pracy, to potem będzie się w tą pracę bawił. Nieczęsto jednak dzieci mają okazję widzieć rodzica w sytuacjach zawodowych, dlatego naśladują ich zachowania domowe. Dlatego spora część dziecięcych zabaw to różne wariacje zabawy w dom. I to są ważne zabawy, dobre zabawy, i też kształtują wyobraźnię i kreatywność. Wiem to, bo regularnie jestem przez mojego syna częstowana wymyślnymi deserami z klocków, napojami, które nie zrobią plamy, jak się wyleją i innymi cudami, do których trzeba nie lada pomysłowości. A skaknie w gumę? Kolejna świetna sprawa, która niestety odchodzi i miałam już okazję widzieć gimnazjalistki, które nie potrafiły zrobić prostego skoku na dwie linki założone na kolanach. Taki widok bardziej mnie martwi niż widok dziewczynek bawiących się w dom, czy czeszących sobie włosy.
      Zamiast dzielić zabawy na ŁAŁ-chłopięce i FE-dziewczyńskie może warto zadbać o to, żeby nasze dziecko, bez względu na płeć mogło spróbować jednych i drugich. Niech obok kuchni stoją klocki, a przy warsztacie lalka i misio. Dorzućmy do tego wartościowe książeczki i już. I błagam, nie umniejszajmy dziewczynkom.

    3. lucyferka

      Czemu im nie kupić kuchni? Synowi kupiłam, dzięki temu dużo chętniej razem gotuje w normalnej, przy okazji kształtuje dobre nawyki żywieniowe. Dostał też wózek (tu ciężko było znaleźć nie różowy) głównie dlatego, że pożyczał od koleżanek.
      Jeśli chodzi o prezentodawców, to gdy jestem w tej roli – daję zabawki rozwijające myślenie, bez względu na płeć dziecka. Dużo lepiej się sprawdzają niż n-ty pluszak, samochód. I tak różne klocki, gry, puzzle, książki, lub najzwyczajniej materiały plastyczne.
      Myślę, że powyższy „scenariusz” rozmowy można zastosować u obu płci. Na pewno lepiej rozmawiać niż tylko chwalić.

  4. paulinakrzysztoporska

    Co do zabawek typu „kuchnia” całkowicie się zgadzam, jednak dziewczyny potrzebują dziewczyn, żeby tworzyć mądry krąg kobiet, które nie będą siebie nawzajem zjadały żywcem, ale wspierały się i tańczyły przy jednym ognisku. Niesamowicie istotne jest, aby kobiety szanowały nawzajem swoją umysłowość i rozwijały intelektualne relacje, bo inaczej będziemy polować na siebie jak na największe zbrodniarki.

  5. qra

    Tylko że… w ten sposób pokazujemy dziewczynkom, że ciało i związane z nim sprawy są „niepoważne” a kobieta która chce coś zrobić coś ze swoim wyglądem jest „gorsza” i „głupsza.”
    Nie można tak odcinać małej kobiety od jej własnego ciała.

    1. Madzia Bryll

      Myślę, że telewizja, kino, kolorowe gazety i portale internetowe poradzą sobie bez naszej pomocy i pięknie wyjaśnią dziewczynkom, że TYLKO ciało i wygląd się liczą, a kobiety, które nie starają się wpasować w kanon piękna nie są prawdziwymi kobietami. Po co im pomagać?

      Mała kobieta…kurczę, mała DZIEWCZYNKA nie powinna się w ogóle przejmować swoim wyglądem, chyba, że jest jakaś wyjątkowa uroczystość i trzeba uważać, żeby się nie ubrudzić. Podobnie mały chłopiec.
      Mała dziewczynka ma ważniejsze sprawy na głowie. Są nimi zabawa, dorastanie, nauka, odkrywanie świata, przyjaźnie.

      Jej ciało nie służy do ‚wyglądania ładnie’ tylko do biegania, skakania, przytulania się, pływania, wdrapywania, leżenia w trawie, czołgania pod stołem.

      Nie ma obawy- jeszcze zdąży się nabawić kompleksów na temat swego wyglądu. I wtedy być może przestanie biegać, bo brzydko się czerwieni i w szpilkach biegać się nie da, nie będzie pływać, bo zawstydzi ją kilka gramów tłuszczu na brzuchu, i nie będzie chciała rozmyć makijażu…

      A może…może tak jak w dzieciństwie stwierdzi, że takie bzdury nie powstrzymają jej od robienia fajnych rzeczy?

  6. Nikoś

    Studia, pierwszy semestr. Stoimy sobie, luźna pogawędka z kumplami.Temat rozmowy na korytarzu „polska fantastyka naukowa”. Zagajamy do koleżanki z grupy, szczerze mówiąc dla jaj.
    I olśnienie, dosłownie piorun z jasnego nieba. Grupa facetów, która dała by się pokroić żeby bliżej zapoznać się z dziewczyną która faktycznie czytała Kosika, Dukaja, Ziemiańskiego, Ziemkiewicza, Lewandowskiego. Nie mówiąc o Sapkowskim czy Pilipiuku (fantasy bardziej)
    I jeszcze miała rozeznanie w podziale podgatunków.
    Nie możecie sobie wyobrazić jakie to uczucie gdy dziewczyna na równi z tobą a może lepiej zna temat. Tak samo aspekty techniczne: motoryzacja, sport, podzespoły PC’ta.
    Na nasze nieszczęście, już miała chłopaka.
    Opinia że „mało kobiece” zajęcia to preludium do staropanieństwa są przesadzone.
    To nie jest jednak wybór baletnica czy chłopczyca. Ważne żeby mieć swoje poglądy i tych poglądów bronić.
    PS
    i nie wpieniać się gdy skarpetki leżą tak długo, że zdążyło coś na nich wyewoluować.

  7. Joanna

    Tak pięknie sobie przytakujemy o tych małych kuchniach. Ale czemu nie kuchnia, garnuszki, łyżeczki, patelnie i piekarniki?? Przecież dokładnie wiecie jak dzieciaki lubią naśladować dorosłych. Obserwuję moją niespełna dwuletnią córkę jak uwielbia bawić się kuchniami gdziekolwiek je spotka, przecież to jest to co tatuś i mamusia robią codziennie tyle że tym razem wszystko, nie tylko momentami, w zasięgu jej rączek. Czy skrzywdzilibyśmy ją dając jej kuchnię?? Nie sądzę. To nie zabawki szufladkują.
    Zbliżają się jej 2 urodziny, jej tata zapytał ją co chciałaby dostać – rowerek i klocki. Tylko z tego powodu nie dostanie kuchni ;P

    Co do artykułu to miałam na początku zgrzyt, bo uwielbiam komplementować moją córę, ale wyjątkowo zgrabnie to opisane 🙂 robimy i jedno i drugie, stroimy (ja lubię a tata esteta), komplementujemy i rozmawiamy o książkach (wszystkie już „wyczytane”, pora na jakąś wymianę rówieśniczą).

  8. Ma.

    „Więc, jedna maleńka odrobina sprzeciwu wobec kultury, która wysyła do naszych dziewczyn same złe sygnały”. SAME ZŁE?! To nadużycie, ale rozumiem, w dobrej intencji.
    Też mnie boli ta idiotyczna faka Małych Cheerleaderek, Małych Miss etc.
    Mam wnuczkę, ale nie wysyłamy jej „samych złych sygnałów” :-). I wiem, że jest wiele matek, ojców babć i dzidków nie wysyłających tych złych sygnałów – że w życiu ważna jest tylko uroda etc. Nasza Młoda czyta z nami książeczki o zwierzakach i innych tam życiowych sprawach, nie ma „różowych” księżniczek i zabawek typu „Mała laifirynda”, więc rośnie nam mądry człowiek!
    Tekst madry!

  9. Aleksander

    Rany nie popadajmy w skrajność!
    Jest jeszcze coś pomiędzy głupią wypacykowaną lalunią a grubą, niedomytą zaczytaną lesbijką (nie z wyboru a z konieczności).
    Ja moją córkę wychowuję tak by była naładowana pewnością siebie i poczuciem własnej wartości i zacieram różnice między chłopcami a dziewczynkami do niezbędnego minimum.
    Ale prócz wkładania maksimum sił w jej rozwój intelektualny (ma 2.5roku a jest na poziomie 3.5-4 latka) nie widzę powodu by umniejszać rolę wyglądu. Bycie atrakcyjnym i zadbanym bardzo pomaga w życiu ponieważ ;udzie chcą współpracować z osobami atrakcyjnymi bardziej niż z tymi mniej. To naturalny odruch poza naszą świadomością.
    Osoby, które to negują zazwyczaj same są nieatrakcyjne.
    Dodatkowo nie widzę nic złego w kupowaniu zabawkowego mopa czy kuchni. Dziewczynki są bardziej skłonne z natury do naśladowania ludzi i w tym się odnajdują. Jeżeli widzi, że mama gotuje a tata zasuwa z mopem to nic dziwnego, że chce to naśladować. Tak samo kupujemy jej samochodziki i na cokolwiek ma fazę nie oglądając czy to jest feministyczne czy nie bo to jest strasznie ciasne widzenie świata.
    Jak dziewczyna jest mądra i pewna siebie to umiejętność mopowania jej nie zaszkodzi. A jak jest głupia to niech chociaż mopem umie sprzątać…
    Jak będę miał syna to też mu kupię mopa 🙂

  10. Natalia

    jestem jak najbardziej za rozmawianiem o ksiązkach etc. zarówno z chłopcami jak i dziewczynkami. ale też za mówieniem dziewczynkom: jesteś piękna. własnie dlatego ze czują się grube i że krytyczny głos wobec kobiet jest bardzo obecny w naszej kulturze. sama pracuje z dziewczynkami i widze, jak wazne jest budowanie ich poczucia pewności co do własnego wygladu, a nawet bardziej – czucia swojego ciała, bycia w nim. i jesli sie tego nie zrobi nim dziewczynka wejdzie w okres dojrzewania, to potem te wszystkie oceny i wymogi wchodza w nią i strasznie sie przejmuje wygladem. i to niezaleznie od tego, czy lubi czytać ksiażki czy nie.

    1. Madzia Bryll

      Moim zdaniem lepiej uczyć je, że wygląd jest najmniej ważny. I ostrożnie z przekonywaniem ‚jesteś piękna’, żeby to nie zabrzmiało jak ‚nie martw się, bo nie jesteś brzydka, więc wszystko gra’. Bo wtedy dopiero będzie dramat, jak dziecko zacznie odkrywać swoje wady i porównywać się z innymi… Piękno jest subiektywne, a kompleksy ma każda, nawet najpiękniejsza dziewczyna.

      Nie nadawajmy pięknu tak wielkiej wartości. Nie uczmy dziewczynek, że to ważne, czy ktoś powie że są piękne.

  11. Grażyna Przybyszewska

    Mam w rodzinie dziewczynki i chłopców. Dzieci mają ochotę na różne zabawy, wszyscy bawią się podobnie. Zabawki do zabawy wszystkie są dobre, ważne żeby dziecko miało wybór. Dziewczynka w wieku 4,5., jeżeli ma wybrać jakiś przedmiot w dowolnym kolorze, to zawsze wybiera różowe, bo to jej ulubiony i nie ma dyskusji. Jej wybór i nie będziemy tego na siłę zmieniać. Dzieci nie są głupie, potrzebują tylko możliwości wyboru i kontaktu z innymi.

  12. weronika

    Eh eh, tak się starałaś, a jednak ulubioną książką Mayi była książka o ubiorach i wyglądzie… Może ją skarć za ten przebrzydły, nie-feministyczny wybór?

    Kolejność nie jest taka, że najpierw ludzie komplementują, a potem dziewczynka chce wyglądać ładnie. KAŻDY lubi usłyszeć komplement, KAŻDY chce być lubiany, ładny, mądry. Dzieciom (obojga płci) trzeba często powtarzać: jesteś piękna/piękny, jesteś wspaniały, jesteś wyjątkowy.

    A potem wyrastają zakompleksione dziewczynki, których feministyczne mamusie odmawiały przyznania, że są ładne… Czemu robicie to swoim dzieciom?

    1. Kasia

      To rola matki, niech jej podwyższa poczucie własnej wartości na zasadzie jesteś piękna, ale byle nie podkreślać, że ważne są fryzury, ciuchy i ciało, tylko, że jest piękna taka jaka jest. Jest różnica między „jesteś piękną i mądrą dziewczynką”, a „ojej jakie śliczne loczki i sukieneczka”, no chyba że do małych chłopaków też pierwsze co się mówi to „ale super bluzeczka i fryzurka!”. Jak słyszę 20+ letnie dziewczyny gadające o ciuchach, fryzurach, wyglądzie, to nie mam z nimi o czym porozmawiać, bo mnie to kompletnie nie interesuje. Co one w tym widzą?

  13. Maja

    Szalenie ciekawa kwestia poruszona w powyższym artykule. Autorka rzeczywiście dosyć subtelnie podeszła do tematu. Jest to kwestia, która jest mi szczególnie bliska i mam jasno określone zdanie na powyższy temat. Uważam się za feministkę. I teraz UWAGA! Wiele osób zapomina o tym, czym feminizm w gruncie rzeczy jest. Zwróciłam uwagę na pierwszy komentarz. Nieco mnie zaniepokoił. Jednym z powodów, dlaczego kobiety mają kompleksy to presja społeczeństwa i niekonsekwencja. Z jednej strony wymaga się od dziewczynek, krzewiąc w nich kult ciała, żeby były piękne niczym Panie z pierwszych stron gazet, a z drugiej wmawia się, że zadbana i piękna kobieta to tylko ciało i lepiej, żeby nie otwierała ust, bo czar pryśnie. Pisząc o zadbanych Paniach nie mam na myśli wszystkich ekstremalnych tworów współczesnej kosmetyki i chirurgii plastycznej, a raczej kobiety, które są świadome swojej seksualności ( w rozumieniu społecznym). Jesteśmy kobietami i nic w tym złego. Jesteśmy inne i nie można na siłę różnicować, że co męskie to super co damskie to błahe i nie warte uwagi. Na co dzień dostaję białej gorączki, bo zmagam się z istniejącymi stereotypami i walę głową w mur. Powierzchownie drobna blondynka z frontem;), białe zęby, długie naturalne blond włosy. Zawsze podkreślone oczy i dobrany strój, często gości kolor różowy nie powiem:). Czym się interesuję? Motoryzacją i psychologią. Co słucham? Slash i Myles Kennedy (Anastasia the best!!!). W dzieciństwie obok domku dla barbie i pokaźnej kolekcji lalek stała równie pokaźna kolekcja samochodów i tor wyścigowy. Czas spędzany w garażu i na graniu w gumę. Czy coś z tych rzeczy było gorsze? NIE NIE NIE! Inne? TAK TAK TAK. Obecnie mam dwójkę swoich szkrabów. Chłopca i dziewczynkę. Synek zanim pojawiła się młodsza siostra był już szczęśliwym posiadaczem wózka dla lalek, no i..? Denerwują mnie gadki pseudo feministek. Równouprawnienie i inne bla bla bla. Równouprawnienie, czyli co? Panowie będą od dziś rodzić dzieci? No nie. Ja nie chcę równouprawnienia, ale wzajemnego szacunku i nie stawiania sobie granic. Jestem feministką. Kocham kobiecość i jestem z niej dumna!

Prosimy używać nowych komentarzy

design & theme: www.bazingadesigns.com