Jak nasze głosy mogą przeistoczyć się w broń przeciwko przemocy patriarchatu?
Tłumaczenie: Emilia Orkisz
Zbyt wiele dziewcząt wchodzi w kontakt ze swoją kobiecością na drodze mizoginicznej przemocy. W dzieciństwie obserwują swoje matki, gdy są prześladowane i gwałcone przez ich partnerów życiowych, ojców, dziadków i innych mężczyzn z tzw. kręgu zaufania. Te same dziewczynki, obserwatorki życia swoich rodzin i osób najbliższych, stają się później ofiarami molestowania, prześladowań i uprzedmiotowiania.
Rodzina i religia to instytucje społeczne, które sprawiły, że patriarchat stał się tożsamością kulturową i że kobiety od najwcześniejszych lat przyuczane są do bycia jego cichymi i zgadzającymi się na wszystko ofiarami.
W odpowiedzi na traumę tego pokolenia Tonya Ingram i Venessa Marco recytują poniższy, pełen siły wiersz, który mówi o tym, jak kobiety mogą ochronić się przed agresją i jak ta obrona może wzmocnić je same. Autorki przypominają kobietom, że są one kimś więcej niż tylko przedmiotami, których jedynym celem jest utwierdzanie mężczyzn w poczuciu siły i władzy.
Tonya Ingram i Venessa Marco uświadamiają kobietom, że ich głosy są bronią, która jest i powinna być narzędziem walki wymierzonym w kulturową opresję.
Transkrypcja
TONYA INGRAM: My, kobiety, zaledwie drugie, gdy proszą o opinię, lecz pierwsze, gdy mają apetyt, jesteśmy bardzo wcześnie nauczane tego, jak powstrzymać wilki. Gdy mężczyźni zbiegają się szczerząc zęby i wystawiają swoje zaślinione kły, ci nienasyceni mężczyźni, którzy wygryzają nas z naszego rodowodu. Szablozębni niewierzący, którzy nie wierzą w siłę naszych głosów, odtwarzanych przez echo świata brzmieniem trąb i puzonów. Nie ma dla nas miejsca na to, żeby się im ukazać w całej naszej okazałości, pochylmy głowy.
OBYDWIE: Oduczamy się naszych imion.
VENESSA MARCO: Ponieważ te z nas, które obnażają swoje odważne oblicze, są przeistaczane w końskie zęby, zwinne piersi i nieograniczone lędźwie.
TONYA: Nauczyłam się być cicho, gdy kowadła fałszywego proroka pomyliły moją trzynastkę z placem zabaw.
OBYDWIE: Tylko te z nas, które są cicho, przeżyją.
VENESSA: Widziałam moją matkę, gdy oddała swoje ciało mężczyźnie, którego nie znała i nie kochała. Moje oczy puchną ich widokiem.
OBYDWIE: I wszystkim, co to oznaczało.
VENESSA: Żeby wiedzieć, skąd przyszłam, musiałam, ostatnim razem, strząsnąć i zgubić swoją skórę. Dla rąk origami, kogoś kto mógłby marszczyć skórę wielokrotnie. Powiedziałam mu, że jestem następstwem papieru.
OBYDWIE: Kiedy odchyla się od piękna.
VENESSA: Kiedy wiatr smaga go po plecach.
OBYDWIE: Byłyśmy smagane po plecach.
TONYA: Zbyt często przyjmują, że jesteśmy jedynie wątłymi córami Ewy. Zwykłe stworzenia, owoce nocy i diabła, którzy nas prześladują.
OBYDWIE: Nie jesteśmy jedynie wabiącymi usta syrenami. Jesteśmy kobietami.
VENESSA: Które ośmielają się myśleć o sobie samych jako o czymś więcej niż ciele do zerżnięcia. Gdy pozwalamy naszym myślom oddychać.
OBYDWIE: Wymawiamy słowa, które nas zabiją, gdy nas nimi wołają.
VENESSA: Suka, cipa, dziwka.
OBYDWIE: Nigdy głos, jedynie statyczny dźwięk.
TONYA: Nauczyłam się krzyczeć, gdy spotykam diabła. Gasił papierosy na ciele mojej matki i nazywał je kominem. Urodziłam się buntem, teraz przemawiam z zamysłem. Nie będziemy się czaić na budynki mężczyzn, którzy pomniejszają mnie jak sierotę, karcą za wszystkie moje słowa. Zawsze za dużo lub nic. Zbyt pyskata lub zbyt nieśmiała.
VENESSA: Gdy twój głos jest jak strzelający pistolet, ostrzeżenie dla nieuważnych, zrobią z ciebie słodkie mięso.
TONYA: Śmiało, poznałam piekło wiele razy i wiem, jak piecze. Nauczyło mnie, jak przekuć mój głos w miecz. Wyostrzyć język na kość, aby wyrównać twoje straty, twe skradzione gardło nie przynosi mi pokoju.
OBYDWIE: To jest nasze pierworodne prawo. Nasze dziedzictwo. Jesteśmy kobietami, które wywracają tłumy za powiewem wiatru. Święte pięści. Walka.