Popova: Imigracja to kwestia feministyczna

Kiedy miałam 10 lat, opuściłam swój rodzinny kraj. Przez kolejne 6 lat mogłam mieszkać w moim nowym domu w Austrii dzięki temu, że mój ojciec miał wizę pracowniczą. Moja matka miała wizę rodzinną bez prawa do pracy. Ciekawe jest to, co pamiętam z tego okresu.

Z okazji naszych pierwszych świąt Bożego Narodzenia w Austrii ojciec kupił mojej matce kartę, dzięki której miała dostęp do jego konta bankowego. Rodzice nie mieli wielu kryzysów małżeńskich, ale kiedy pewnego razu nie rozmawiali ze sobą przez dwa miesiące i wyglądało na to, że rozwiodą się, mama zapytała mnie, czy wolałabym zostać w Austrii z ojcem, czy wrócić z nią do Bułgarii. Miałam wtedy 11 lub 12 lat. Już wtedy wiedziałam, że jeśli zdecydowałaby się zostawić ojca, to nie miałaby wyboru. Wiedziałam też, że ja zostałabym wówczas z ojcem. Pamiętam, że mama miała trudności z nauką języka niemieckiego bez prawie żadnych kontaktów towarzyskich. Kolejną trudnością było uzyskanie pozwolenia na pracę. Pamiętam, że za pierwszą wypłatę w Austrii kupiła zmywarkę. Z wykształcenia specjalistka w zakresie badań chemicznych, moja matka pracuje obecnie w swoim czwartym zawodzie na emigracji. Choć jej obecna praca wymaga kwalifikacji i jest dobrze płatna, to i tak blado wypada w porównaniu z jej pierwszą karierą sprzed emigracji.

immigrantSAFE1

Mimo wszystko moja matka miała szczęście. W ciągu 2-3 lat udało jej się uzyskać pozwolenie na pracę i częściową finansową niezależność. Po 6 latach dostaliśmy austriackie obywatelstwo, co z kolei oznaczało, że moja matka miała prawo żyć poza Bułgarią niezależnie od woli mojego ojca. Oprócz wspomnianego już kryzysu ich związek i małżeństwo przetrwały ingerencje dziadków, dwie przeprowadzki za granicę, zakup domu po czterdziestce i mój wyjazd do kolejnego kraju.

Tak czy inaczej faktem jest, że prawa imigracje dyskryminują kobiety. Przepisy regulujące wizy rodzinne, wyższe zarobki mężczyzn oraz wyższość ich karier nad karierami żon sprawiają, że są one całkowicie zależne od swoich mężów. W efekcie przepisy te skazują niektóre kobiety na życie w biedzie i doświadczanie przemocy w związku. Oczywiście ciemny kolor skóry może tylko zwiększyć opresyjność tego i tak już okrutnego systemu.

Oto kolejny argument za tym, że imigracja jest dla feminizmu kwestią bardzo ważną. Jedną z organizacji charytatywnych, które wspieram jest Abortion Support Network. Organizacja ta udziela informacji i finansowego wsparcia kobietom z Irlandii (Północnej i Południowej), by te mogły dokonać aborcji na terenie Anglii. W marcowym biuletynie ASN możemy przeczytać o sprawie czterech kobiet, które kontaktowały się z organizacją:

„Cztery imigrantki bez dokumentów tożsamości nie otrzymały stosownych wiz, by udać się do Anglii w celu wykonania aborcji. Tylko jedna z nich otrzymała dostęp do wczesnej aborcji dzięki organizacji Women on Web. Pozostałe trzy, pomimo szukania wsparcia w różnych organizacjach, w tym tych zajmujących się prawami imigrantów, były zmuszone donosić ciążę”.

Prawdziwy horror. Innym przykładem są ubiegające się o azyl lesbijki i kobiety biseksualne – nierzadko są one ofiarami gwałtu, a Home Office (czyli brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych) regularnie je deportuje. Należy również zwrócić uwagę to, jaki wpływ na imigrantki starające się o dostęp do opieki położniczej może mieć walka z domniemaną „turystyką zdrowotną”. Kolejnym przykładem są transkobiety, którym z różnych powodów nie udaje się pokonać wszystkich przeszkód stawianych przez prawa imigracyjne, przez co kończą w zakładach karnych dla mężczyzn.

Za każdym razem, kiedy ktoś z rządu wygłasza hasła typu potrzebujemy dobrej, a nie masowej imigracji feministki i feminiści powinni natychmiast wchodzić w ostrą polemikę. Za każdym razem, kiedy konserwatyści szczują biednych przeciwko imigrant(k)om, musimy głośno protestować. Za każdym razem, kiedy rząd wprowadza bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące wiz rodzinnych, należy iść na barykady. Rasizm rządu Camerona – a tak naprawdę całej klasy politycznej w Wielkiej Brytanii – uderza przede wszystkim w kobiety i powinniśmy się temu przeciwstawić.

Milena Popova, 15.07.2014 r.
przełożył Robert Kielawski
Tłumaczenie ukazało się na blogu arystobeles.blogspot.com

design & theme: www.bazingadesigns.com