Hidżab: Kobiecy rytuał przejścia w Iranie

W wieku dziewięciu lat irańskie uczennice zakładają czador i wkraczają w sferę publiczną … ze wszystkimi jej paradoksami.

68d0f70f25a9470027_8zm6ii2lj

Muzułmański strój – czy też hidżab – jest dla 25-letniej Tahereh po prostu grą. Dziewczyna czuje się w pełni swobodnie, pozwalając chuście zsuwać się na ramiona, gdy pokonuje dystans między swoim samochodem a mieszkaniem przyjaciółki przy jednej z ulic centralnego Teheranu. Paramilitarne bojówki Basidżów mają zgoła inne podejście. Ich przedstawiciele zwykle przemierzają tę część miasta na motocyklach, upominając nawet młodziutkie dziewczynki, które ośmieliły się wyjść z domu bez chusty na głowie i luźnej tuniki, zwanej mantem. Taki zestaw stanowi akceptowalne minimum dla władz Islamskiej Republiki; zgodnie z oficjalną linią „hidżab chroni przed grzechem”.

Pomimo konserwatywnej polityki władz względem ubioru, stopień zasłaniania ciała zależy od rejonu czy dzielnicy, większość kobiet zaś zgodnie twierdzi, że wśród praw, o które walczą, hidżab jest kwestią najmniej palącą. Niemniej jednak dla sekularyzującej się klasy średniej, która przyczyniła się do zwycięstwa umiarkowanego polityka, Hassana Rouhaniego, w tegorocznych wyborach prezydenckich, zasłona wciąż pozostaje jednym z głównych tematów debaty publicznej.

Choć przez pierwsze trzy miesiące trudno było zaobserwować zmiany w polityce władz względem ubioru, obecnie rząd zasygnalizował nadchodzące zmiany w kwestii „hidżabu i moralności”.

Jedną z zapowiedzi zmian jest ogłoszony oficjalnie plan przeniesienia odpowiedzialności za kontrolowanie hidżabu na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Takie posunięcie miałoby odciążyć przedstawicieli policji; od tej pory mieliby koncentrować się jedynie na problemach bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem. Kolejnym zwiastunem są wypowiedzi samego prezydenta, które nawiązują do jego przedwyborczych obietnic zniesienia obostrzeń i restrykcji narzucanych młodzieży przez jego poprzedników.

Zgodnie z treścią artykułu z listopada 2013 roku, zamieszczonego na pierwszej stronie postępowego dziennika Szargh, który śledzi doniesienia związane z potencjalnymi zmianami polityki rządu w kwestii obowiązkowego zasłaniania ciała,  podczas posiedzenia rządu, prezydent zalecił policji, by traktowała kwestię hidżabu „z poszanowaniem dla ludzkiej godności i powstrzymała się od podejmowania jakichkolwiek radykalnych kroków”.

Dziennik podkreślił jednocześnie, że Rouhani, zwracając się do społeczeństwa, poprosił o traktowanie „zagadnień odnoszących się do stylu życia, moralności i hidżabu” z należytą wrażliwością i poszanowaniem dla „norm społecznych”.

Choć zwolennicy i zwolenniczki nowego prezydenta dopatrują się w jego wypowiedziach deklaracji przywrócenia im praw, większość przyznaje, że w praktyce może być to dosyć trudne. Opinie dotyczące odpowiedniego hidżabu i jego związku z moralnością różnią się bowiem nie tylko na poziomie zmieniających się władz, ale także w zależności od pochodzenia społecznego czy rodziny. Dla przedstawicielek młodego pokolenia, które wychowały się w Islamskiej Republice, zasłona jest elementem codzienności narzucanym zarówno przez władze, jak i otoczenie. I choć większość kobiet przeciwna jest obowiązkowemu hidżabowi, prawda jest taka, że wiele musi się zmienić, zanim faktycznie stanie się on kwestią indywidualnego wyboru.

Dla Azam, lat 59, nakaz przestrzegania hidżabu ma raczej związek z kontrolą społeczną niż z wartościami Islamu. Kiedy w 1981 roku, a zatem dwa lata po zwycięstwie rewolucji, po raz pierwszy stał się obowiązkowym strojem urzędniczek sektora państwowego, ona i jej rówieśnice przeszukiwały szafy babć, by znaleźć ubrania odpowiadające nowym wymogom.

W ciągu kolejnych dwóch lat dołożono starań, by kobiety zakładały manta i luźne spodnie w trzech kolorach (czarnym, szarym i brązowym; ubrania takie dostępne były w państwowych w sklepach), a chusty zamieniły na maghnae, całkowicie zakrywające włosy oraz szyję.  „Nie czułyśmy się z tym dobrze, ale uznałyśmy, że priorytetem jest utrzymanie stanowiska i aktywność zawodowa” – mówi Azam. „To był wówczas palący problem” w kwestii praw kobiet.

Stopniowo surowe zasady dotyczące stroju rozciągnięto na całą przestrzeń publiczną. Azam wspomina szczególnie nieprzyjemny okres, rok 1982, w którym strażnicy moralności krążyli po teherańskim placu Valiasr z maszynką elektryczną i golili każde pasmo włosów, które wystawało kobietom spod chust. „Zasady nie były jasne, nigdy nie wiedziałyśmy, czy możemy odsłonić grzywkę, czy nie” – mówi. „Do tej pory mam koszmary, że nagle znajduję się na ulicy bez nakrycia głowy.”

1511297_273285616152201_823455156_n

Takich koszmarów zdecydowanie nie miewają przedstawicielki młodszego pokolenia, jak Leila, lat 28, której podejście do zasłony ukształtowały postawy starszych kobiet z rodziny. „Moja mama jest religijna i zawsze dbała o to, by zasłaniać swoje ciało. Jako dziewczynka przebierałam się w jej chustę podczas zabaw”- wyznaje.  „Ale moje starsze siostry nie wzięły przykładu z mamy, spod chusty zawsze wypuszczały pasma włosów i kiedy zaczęłam z nimi wychodzić, zrozumiałam, że nie muszę pilnować swojego hidżabu tak, jak pilnowałam go w obecności mamy. To było pierwsze zetknięcie z paradoksem”.

W szkole dziewięciolatki wprowadza się w życie publiczne poprzez ceremonię zwaną Taklif; dzięki niej stają się członkiniami społeczności muzułmańskiej. Mariam, lat 29, wychowana w zsekularyzowanej rodzinie tak opisuje tę uroczystość: „Wręczają ci czador i mówią, jak dużą dziewczynką już jesteś. Uczą, jak powinnaś się modlić i co to znaczy być Muzułmanką. A potem dodają: Moja droga, jeśli nie będziesz się modliła, a twój strój nie będzie wystarczająco skromny, wylądujesz w piekle”.

Wspomnienia Leili są nieco cieplejsze: „To było coś bardziej ekscytującego niż przyjęcie urodzinowe. Pamiętam, że mama uszyła mi biały czador. Nie przypominam sobie dokładnie, co wtedy myślałam, na pewno nie posiadałam się z radości, że wreszcie jestem dorosła”.

Choć pochodzą z różnych środowisk, zarówno Leila, jak i Mariam w wieku nastoletnim eksperymentowały z czadorem – tradycyjnym strojem, zasłaniającym całe ciało i  noszonym przez Szyitki. Obie twierdzą, że kierowała nimi raczej chęć upodobnienia się do starszej siostry lub kobiet występujących w telewizji niż religijne przesłanki. Obie też zaniechały noszenia czadoru u progu dorosłości.  „Im byłam starsza, tym częściej kwestionowałam normy w mojej rodzinie; według mamy czytanie Koranu i skromne zachowanie mają ogromne znaczenie” – mówi Leila. „Już w szkole średniej uznałam jej argumenty za bezsensowne. Ale i tak nie było mi z tym łatwo. A co, jeśli nieodpowiedni hidżab jest grzechem i pójdę do piekła? Spędzało mi to sen z oczu”.

Dziś obie dziewczyny noszą kolorowe chusty i eleganckie, taliowane manta, które od czasu do czasu nieuchronnie przyciągają niechcianą uwagę policji obyczajowej czy konserwatywnych członków społeczeństwa.  Choć starają się wypracować kompromis, dzięki któremu mogłyby się ubierać zgodnie z własnym gustem, przyznają, że poczucie bezpieczeństwa stanowi jedną z istotnych kwestii przy doborze stroju.

„Jestem tchórzem” – mówi Mariam. „Kiedy wracam do domu po zmroku, często żałuję, że się umalowałam, że nie mam na sobie czadoru. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo molestowania seksualnego w taksówce, a nawet gorzej.” Leila dodaje: „Nawet jeśli hidżab stanie się kwestią osobistego wyboru, będę wychodziła z domu zakryta, bo mentalności społeczeństwa nie zmienisz z dnia na dzień.”

Co ciekawe, nieco młodsze Tahereh i Azadeh odrzucają poczucie bezpieczeństwa jako argument za noszeniem skromnego stroju. Zapytana o to, co by zrobiła, gdyby zniesiono obowiązek zakładania hidżabu, Azadeh twierdzi, że natychmiast zrzuciłaby chustę. „Nie boję się ludzi” – dodaje. „Nie minąłby tydzień i by przywykli. Nie wierzę, że kogokolwiek widok kobiety bez chusty pobudza seksualnie. To odgórnie narzucony przymus”.

Również Tahereh bardziej asertywnie podchodzi do widma molestowania seksualnego i obmacujących taksówkarzy. „Kiedy znajduję się w sytuacji, kiedy mężczyzna sprawia, że czuję się niekomfortowo, dlatego że jestem ubrana tak, a nie inaczej, nie myślę: och, gdybym tylko miała na sobie czador!”- twierdzi. „Myślę: oby pewnego dnia oślepł”.

Tehran Bureau

Tłumaczenie: Aleksandra Szymczyk

design & theme: www.bazingadesigns.com