Kowalska: Hasztag feminizm

Agnieszka Kowalska
Korekta: Michalina Pągowska

Dyskryminacja ze względu na płeć istnieje i wciąż ma się dobrze. Często przybiera postać znanej z telewizji twarzy (przykład na czasie: Donald Trump); udaje, że różnice w płacy nie istnieją; w wolnych chwilach lubi zaglądać kobietom w macice, a na wszelkie zarzuty dotyczące jej bezpodstawnego istnienia w nowoczesnym społeczeństwie odpowiada: „dajcie spokój z tym równouprawnieniem, przecież kobiety mogą głosować!”.

15109699013_f6bc1466d4

Dziękuję ci dyskryminacjo, że każdego dnia przypominasz mi, jak dobrze jest być kobietą walczącą o swoje prawa. Dziękuję także Tobie postępie technologiczny, że przed monitorem mojego laptopa lub z iPhone’em w dłoni mogę śledzić wydarzenia angażujące kobiety na całym świecie i w nich uczestniczyć. I choć smutno mi się robi, kiedy pomyślę, że nowe modele smartfonów pojawiają się w sprzedaży niemal co miesiąc, podczas gdy niespełna 10 lat temu furorę robiły motorole z klapką, a ponad 150 lat emancypacyjnych trudów wciąż nie przynosi rozwiązań w kwestiach najistotniejszych dla współczesnych kobiet, to pociesza mnie jednak fakt, że dziewczyn wierzących w hasztagową rewolucję jest na świecie całe mnóstwo.

Ogłaszam, że w roku 2015 feminizmu należy szukać w mediach społecznościowych. Okazuje się, że Instagram to nie tylko wątpliwej jakości „selfie”, a Twitter to nie tylko chaotyczne i gramatycznie niepoprawne 140 znaków opisujących trudy życia codziennego. To tam odbywają się najbardziej zaciekłe i angażujące najwięcej głosów dyskusje dotyczące polityki, religii, mediów, kondycji społeczeństwa etc. Liczby mówią same za siebie: z Twittera korzysta 316 mln użytkowników, z czego 77% spoza USA. Instagram odnotowuje zbliżone wyniki – 300 mln kont, 70% spoza Stanów. Ogromny zasięg, brak barier geograficznych, swoboda wypowiedzi – Social Media to najbardziej demokratyczne media w historii. Dlaczego więc feministki i feminiści nie miałyby_eliby na tym skorzystać.

Ktoś powie, że łatwo jest lajkować zdjęcia, wrzucić post z popularnym hasztagiem i szumnie nazywać się feministką, siedząc jednocześnie w fotelu we własnym domu. Feminizm to przecież manify, prawdziwa aktywność, a nie jakieś krzaczki i pojedyncze hasła rzucane w internetową próżnię. Prawda jest jednak inna – w internecie można doświadczyć ogromnego poczucia solidarności, jednocześnie wciąż zachowując pewną anonimowość. Aktywność feministyczna przestaje być zarezerwowana tylko dla „wybranych”. Każda kobieta bez względu na wiek, zawód, pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, wyznanie ma szanse powiedzieć: jestem #feministką i nie bać się odrzucenia.

Dzięki hasztagom takim, jak #TheEmptyChair #NotGuilty czy #SurvivorPrivilege tysiące kobiet podzieliło się swoimi dramatycznymi historiami o wykorzystywaniu seksualnym, które często przez lata były trzymane przez nie w tajemnicy. #EffYourBeautyStandards, #CelebrateMySize czy #HonorMyCurves to tylko niektóre z akcji mających na celu skończenie z piętnowaniem kobiecego ciała ze względu na rozmiar. Hasztag #GrowingUpAGirl stał się pretekstem dla wielu młodych dziewczyn do opowiedzenia między innymi o dorastaniu w poczuciu ciągłego strachu przed byciem zgwałconą. Jeden z najbardziej popularnych hasztagów to #BringBackOurGirls użyty ponad 5,5 mln razów w samych tylko Stanach. Poruszenie, jakie wywołało porwanie przez terrorystów z Boko Haram 276 nigeryjskich uczennic, przerodziło się w międzynarodową akcję, angażującą polityczki_ów oraz celebrytki_ów. Sceptycy twierdzący, że użycie hasła opatrzonego krzyżykiem z przodu nic w tym przypadku nie dało, powinni pamiętać, że sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana i ma swoje uzasadnienie w polityce Nigerii, prowadzącej walki z islamskimi terrorystami od 2009 roku. Dodajmy zatem: jednak dzięki tak licznemu udzialowi wirtualnych społeczności, w szerzeniu świadomości na temat incydentu, uwaga opinii publicznej przez wiele tygodni skierowana była właśnie na te wydarzenia, kreując ważną dyskusję, która być może nie wydarzyłaby się na taką skalę, gdyby nie Twitter.

Social Media są wykorzystywane także przez duże koncerny czy organizacje. Kampania Always #LikeAGirl szybko stała się popularna, a hasztag zaczął być wykorzystywany w dyskusji o zmianie negatywnego wydźwięku zdania „jak dziewczyna”, bo robienie czegoś jak dziewczyna nie jest niczym niewłaściwym, jeżeli jest się dziewczyną właśnie! ONZ z dużą pomocą utalentowanej Emmy Watson rozpoczęło kampanię opatrzoną hasłem #HeForShe, której poparcia udzielili znani panowie, m.in. Barack Obama, Benedict Cumberbatch, Matt Damon czy Harry Styles. Nic w tym dziwnego, ponieważ celem kampanii jest solidarna współpraca obu płci prowadząca do ich równego traktowania. Dzięki użyciu tego hasztaga można dowiedzieć się, jak wielu mężczyzn wspiera kobiety w walce o równouprawnienie i odetchnąć z niemałą ulgą, bo trochę ich na szczęście jest.

Kolejnym hasztagiem o wielkiej mocy jest #YesAllWoman, wykreowany po strzelaninie na Uniwersytecie w Californii, w której zginęło 6 osób, a 14 zostało rannych. Sprawca, który także popełnił samobójstwo, zamieścił film na YouTubie, na którym wyraźnie mówi o motywach zbrodni. Kierowany nienawiścią zamierzał ukarać wszystkie kobiety za odrzucenie go oraz wszystkich aktywnych seksualnie mężczyzn za prowadzenia bardziej szczęśliwego życia niż on. 3,4 miliona twittów od maja 2014 roku (hasztag jest wciąż używany) opowiadających historię kobiet, które na co dzień spotykają się z seksizmem i mizoginia, to naprawdę ogromna liczba. Są to historie kobiet, które chcą móc spokojnie wrócić do domu późnym wieczorem bez konieczności przyspieszania kroku, ciągłego obracania się za siebie i trzymania pęku kluczy w zaciśniętej pięści, które chcą móc założyć krótką spódnicę i szpilki, i nie być nazwaną dziwką proszącą się o agresywne zachowania seksualne. Czytając te posty wiele razy miałam łzy w oczach i przeklinałam pod nosem, że z tak wieloma mogę się utożsamić.

Mamy też swój polski hasztag #JestemJednąZNich, zapoczątkowany niedawno z okazji Dnia Równości Kobiet. Inicjatywa ma pokazać, kim są i jak wyglądają feministki. A kim są i jak wyglądają? Są takie same jak ja i Ty, są świadomymi kobietami, które z całą pewnością nie palą staników i przeważnie golą nogi.

Słowo feminizm jest dziś na ustach całego świata. Beyonce jest feministką. Feminizm jest popularny. Feminizm ma zaciekłych wrogów. Feminizm zaczyna przypominać sobie o swoich intersekcjonalnych aspektach (przede wszystkim za sprawą kanałów społecznościowych). Feminizm angażuje dziś więcej kobiet i mężczyzn niż kiedykolwiek w historii, którzy za sprawą Twittera i Instagramu zyskują swój unikalny głos, stając się częścią działania. Głos, którego w innych okolicznościach mogliby nie dostać. Głos, który jest w stanie opowiedzieć historię, z którą utożsamią się setki tysięcy osób dookoła świata. Media społecznościowe używane mądrze to niezwykle silne narzędzia potrafiące zmienić społeczną dyskusję i wymusić reakcję. Używajmy ich, hasztagujmy chętnie, publikujmy wartościowe zdjęcia, mając cały czas w pamięci, że coś jest naprawdę ważne dopóty, dopóki ludzie nie przestają o tym mówić.

design & theme: www.bazingadesigns.com