„Wszystkie jesteśmy u siebie!” Happening podczas warszawskiej manify

„Ruch feministyczny spowodował głębokie pozytywne zmiany w życiu dziewcząt i chłopców, kobiet i mężczyzn żyjących w politycznym systemie imperialistycznego, zdominowanego przez białych, kapitalistycznego patriarchatu. I nawet, jeśli nadal powszechnie ośmiesza się feminizm, faktem pozostaje, że dzięki kulturowym rewolucjom, do których doszło z inspiracji współczesnego ruchu feministycznego, każdy coś zyskał. Ruch ten zmienił nasze postrzeganie pracy, naszą pracę oraz naszą miłość. Mimo to ruch feministyczny nie zaowocował trwałą feministyczną rewolucją. Nie wyeliminował patriarchatu, nie wykorzenił seksizmu – opartych na nierówności płci, wyzysku oraz opresji. W związku z tym zdobycze feminizmu są wciąż zagrożone”.

bell hooks

happ1

„Społeczeństwo, które znamy, nasza kultura oparte są na wymianie kobiet. Powiada się, że bez tej wymiany powrócilibyśmy do stanu anarchii właściwej światu natury, do przypadkowości rządzącej królestwem zwierząt. Tym, co stanowi o przejściu do porządku społecznego, do porządku symbolicznego, jednym słowem ładu jako takiego, jest fakt, że mężczyźni, bądź grupy mężczyzn, wymieniają się między sobą kobietami, którą to regułę znamy pod nazwą zakazu kazirodztwa.

Niezależnie od prorodzinnej postaci, jaką ów zakaz przybierać może na określonym etapie rozwoju społeczeństwa, jego znaczenie sięga o wiele głębiej. Stanowi on podstawę porządku ekonomicznego, społecznego i kulturowego, do którego od wieków przynależymy.

Skąd bierze się potrzeba wymiany kobiet? Stąd, że są one „rzadkimi dobrami (towarami) nieodzownymi do życia grupowego”, jak oznajmia pewien znany antropolog [Claude Levi-Strauss]. Skąd wynika owa właściwa im rzadkość występowania, zważywszy na równowagę biologiczną między wskaźnikami urodzeń mężczyzn i kobiet? Stąd, że „głęboka poligamiczna skłonność, której istnienie stwierdzić możemy u wszystkich mężczyzn, odsłania zawsze pewien niedostatek dostępnych kobiet. A nawet jeśli liczba kobiet jest równa liczbie mężczyzn, nie są one w równym stopniu godne pożądania, z definicji kobiety pożądane stanowią bowiem mniejszość”. [Levi-Strauss]

Czy wszyscy mężczyźni są za to na równi godni pożądania? Czy kobiety nie przejawiają jakiejkolwiek skłonności do poligamii? Pytań tego rodzaju nasz uczciwi antropolog jednak nie stawia. A fortiori: dlaczego mężczyźni nie stanowią przedmiotu wymiany między kobietami? Ponieważ kobiece ciała, przez sam fakt użytku, jaki się z nich czyni, przez ich konsumowanie i wymianę, stanowią warunek możliwości wszelkiego uspołecznienia i kultury jako takiej. Pozostając jednak zapoznaną „bazą” ich kształtowania. Wyzysk płciowej materii kobiety jest na tyle nieodzowny do funkcjonowania naszego modelu społeczno-kulturowego, że nie może w jego ramach znaleźć właściwej interpretacji”.

Luce Irigaray

happ2

„W miarę, jak coraz więcej kobiet uzyskiwało sławę, prestiż czy pieniądze z pisania feministycznych tekstów, czy też dzięki ruchowi feministycznemu albo jego osiągnięciom w walce o równouprawnienia na rynku pracy, indywidualny oportunizm podważał moc haseł nawołujących do wspólnej walki. […] Kobiety z grup uprzywilejowanych chciały ekonomicznej równości z mężczyznami ze swojej klasy; niektóre żądały równej płacy za równą pracę, inne chciały alternatywnego stylu życia. Wiele spośród tych jak najbardziej zasadnych postulatów zostało łatwo wessanych przez dominujący system kapitalistycznego patriarchatu. Francuska feministka Antoinette Fouque twierdzi:

Działania proponowane przez grupy feministyczne mają charakter spektakularny, prowokacyjny. Jednak prowokacja wydobywa na światło dzienne tylko niektóre sprzeczności społeczne. Nie pozwala natomiast odsłonić tych najbardziej radykalnych. Feministki deklarują, że nie szukają równości z mężczyznami, niemniej ich działania dowodzą czegoś zgoła przeciwnego. Feminizm stał się mieszczańską awangardą, która podtrzymuje – w odwróconej formie – dominujące wartości. Odwrócenie nie ułatwia przejścia do innego rodzaju struktury. […] Mieszczański porządek, kapitalizm i fallogocentryzm chętnie włączają w swoje struktury tyle feministek, ile potrzebują. Skoro kobiety te stają się mężczyznami, ostatecznie oznacza to tylko kilku mężczyzn więcej. Różnica płci nie polega na tym, że jedni mają penisa, a inni nie, ale na tym, czy ktoś jest integralną częścią fallicznej męskiej ekonomii, czy nie.

Feministki amerykańskie zdają sobie sprawę z tych sprzeczności. W tekście „The Unhappy Marriage of Marxism and Feminism: Can it be Saved”? Carol Ehrlich twierdzi, że […] „feministyczny radykalizm stopniowo ustępuje pola feminizmowi mieszczańskiemu”. Ehrilich podkreśla zarazem, że „nie powinnyśmy pozwalać, by tak się działo”:

Kobiety muszą zdawać sobie sprawę z tego (a coraz więcej nie ma do tej wiedzy dostępu), że feminizm nie polega na tym, żeby osiągnąć sukces, zostać dyrektorką w korporacji, lub wygrać wybory; nie polega on też na tym, by tak, jak mąż robić karierę, jeździć na narty, spędzać dużo czasu z partnerem i dwójką uroczych dzieci – a wszystko dzięki temu, że masz gosposię, która czyni to wszystko możliwym, ale sama nie ma pieniędzy lub czasu na takie życie; feminizm nie polega też na tym, by otwierać Bank Kobiet albo spędzić weekend na drogim warsztacie, który zrobi z ciebie kobietę asertywną (ale nie agresywną); przede wszystkim zaś nie polega on na tym, że stajesz się agentką CIA, policjantką czy generałką piechoty morskiej. […]

Tworzenie wyzwolicielskiej feministycznej teorii i praktyki jest zbiorową odpowiedzialnością, którą musimy się podzielić. […] Jeśli moja krytyka bywa surowa i bezlitosna, dzieje się tak nie dlatego, że chciałabym osłabić siłę feministycznej walki. Ale dlatego, że chcę ją wzbogacić, mieć swój udział w tworzeniu wyzwolicielskiej teorii i wyzwolicielskiego ruchu społecznego”.

bell hooks

happ3

„Marksowską analizę towaru jako podstawowej formy kapitalistycznego bogactwa można zatem uznać za interpretację statusu kobiety w społeczeństwach zwanych patriarchalnymi. Ich model organizacji wraz z praca symboliki, na której się opierają, a której narzędziem i reprezentantem jest imię własne: ojca, Boga, zawierają w zalążkowej postaci zjawiska, które w rozwiniętej formie Marks definiuje jako właściwości pewnego ustroju kapitalistycznego, zaliczając do nich: podporządkowania „natury” ludzkiej – ściśle męskiej – „pracy”, przetwarzającej ją tym sposobem w wartość użytkową i wymienną; podział pracy między wytwórcami-właścicielami prywatnymi, wymieniającymi się między sobą kobietami-towarami, ale również między wytwórcami a wyzyskiwaczami bądź wyzyskiwanymi w porządku społecznym; szacowanie wartości kobiet miara imion własnych, określających równoważne relacje między nimi; skłonność do akumulowania bogactw, czyli do tego, by reprezentanci imion najbardziej „własnych” i właściwych – przywódcy – gromadzili i obracali w kapitał więcej kobiet, niż pozostali; rosnący stopień abstrakcji społecznej pracy tego, co symboliczne, itd.

Choć środki produkcji podlegały, rzecz jasna, ewolucji, a wraz z ich zmianami rozwijały się również technologie, wydaje się jednakowoż, że odkąd mężczyzna-ojciec zagarnął i ugruntował swą władzę nad reprodukcją, naznaczy swym imieniem piętnem swe wytwory – czyli od samego zarania własności prywatnej oraz patriarchalnej rodziny – mamy do czynienia z nieustającym wyzyskiem społecznym”.

Luce Irigaray

happ4

„Już na dość wczesnym etapie działania w ruchu feministycznym zorientowałyśmy się, że dużo łatwiej jest zaakceptować fakt, iż to splot płci społeczno-kulturowej, rasy i klas determinuje los kobiet, niż zrozumieć, w jaki sposób ta świadomość powinna kształtować i przenikać feministyczną praktykę. Choć feministki często rozmawiały o konieczności budowania masowego ruchu feministycznego, nie istniała żadna wspólna podstawa pozwalająca na jego stworzenie. Ruch wyzwolenia kobiet został nie tylko zbudowany na wąskiej platformie, ale też zajmował się przede wszystkim problemami istotnymi głownie dla (zazwyczaj białych) kobiet z klasy uprzywilejowanych. Potrzebowałyśmy teoretycznej mapy oraz strategii dla masowego ruchu społecznego, teorii która poddałby kulturę analizie z perspektywy feministycznej, zakorzenionej w konkretnym rozumieniu płci społeczno-kulturowej, rasy i klasy. […]

Jednym z najbardziej pozytywnych aspektów ruchu feministycznego było zawsze tworzenie środowiska intelektualnego, w którym wspierana jest dialektyczna krytyka i wymiana. Dzięki głosom radykalnych teoretyczek, w tym kobiet kolorowych, oblicze feministycznej teorii i praktyki ulegało zmianie. […] W naszym społeczeństwie nie było dotąd równie samokrytycznego ruchu walczącego sprawiedliwość społeczną, jak ruch feministyczny. Właściwa feministkom wola zmiany kierunku w sytuacjach,. Gdy było to konieczne,. Zawsze była głównym źródłem siły i witalności naszej walki. Ta wewnętrzna krytyka jest kluczowa dla wszelkiej polityki nastawionej na zmianę. Podobnie jak nasze życie nie jest niezmienne czy statyczne, nasza teoria musi pozostać płynna, otwarta i reagować na nowe informacje”.

bell hooks

11063091_627202720758651_1982113631_n

Happening „Wszystkie jesteśmy u siebie”. Koncepcja: grupa happeningowa w składzie: Karolina Zwierzyńska, Zofia Nawrocka, Kamila Kuryło, Nina Rehorowska, Jakub Kalko. Podczas happeningu wykorzystano fragmenty tekstów: Luce Irigaray, „Rynek kobiet”, za: „Ta płeć (jedną) płcią niebędąca”, Kraków 2010 oraz bell hooks, „Teoria feministyczna. Od marginesu do centrum”, Warszawa 2013 (tłum. E. Majewska). Zdjęcia: Sławek Królak. Cytaty zostały zebrane przez Annę Dzierzgowską.

design & theme: www.bazingadesigns.com