Kin: Gowin, nie zamkniesz nam ust!

Renata Kin

Przenieśmy się na moment do lat 30. XX wieku, do Rzeszy Niemieckiej. W 1933 roku do utworzonego przez Magnusa Hirschfelda Instytutu Seksuologii wtargnęli członkowie Zrzeszenia Niemieckich Studentów, późniejsi członkowie hitlerowskiego SA, wykonując rozkaz zniszczenia wszystkich materiałów badawczych, książek, zbiorów publikacji. Powód?

Jarosław_Gowin_(2)-1 (2)

Instytut aktywnie działał na rzecz zniesienia paragrafu 175, z którego karano homoseksualnych mężczyzn za „przeciwny naturze nierząd”. W wizji nazistowskich Niemczech nie było miejsca dla gejów i lesbijek. Wszelka o nich wiedza musiała zniknąć. Wróćmy do Polski XXI wieku. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej określa studia lesbijskie i gejowskie mianem pseudonauki. Coś Wam to przypomina?

W Rzeszy Niemieckiej używano różowych trójkątów. Tym symbolem oznaczano w obozach koncentracyjnych mężczyzn i kobiety o orientacji homoseksualnej. Zsyłano ich tam nie z innego powodu, jak tylko przez gejowską i lesbijską orientację seksualną. Badacze i badaczki ich historii w znacznej mierze posługują się niczym innym, jak perspektywą studiów lesbijskich i gejowskim w próbach odtworzenia losów ludzi skrzywdzonych przez nazizm. Czy Jarosław Gowin nazwałby te badania pseudonauką?

W jednym z ostatnich numerów Repliki prof. Lew Starowicz publicznie przeprosił za to, że podejmował się w okresie PRL-u leczenia elektrowstrząsami pacjentów o orientacji homoseksualnej w celu konwersji na heteroseksualizm. Nikomu w kontekście drugiej połowy XX wieku w Europie lub Stanach Zjednoczonych nie jest obcy temat terapii konwersyjnej środkami farmaceutycznymi. W 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, po ponad 20 latach obecności, wykreśliło homoseksualizm z listy zaburzeń. Światowa Organizacja Zdrowia z ICD-10 wykreśliła homoseksualizm 17 maja 1990 roku – 26 lat temu. Jednymi z ważniejszych były argumenty naukowe, pozyskane na podstawie rzetelnych badań naukowych. Badań, które niejednokrotnie posługiwały się perspektywą gejowską i lesbijską. 

Badania statystyczne pokazują, że 3-5 % procent populacji to osoby homo- lub biseksualne. W Polsce to blisko 1,5 miliona osób, czy to się Gowinowi podoba, czy nie. To osoby, które podobnie jak ludzie o orientacji heteroseksualnej chcą mieć wiedzę o sobie samych. Żyjemy w świecie informacji. Bez informacji i wiedzy o nas, jest tak, jakby nas nie było, jakbyśmy nie mieli historii i herstorii. Jeśli czegoś nie ma, to nie trzeba się z tym liczyć.

Tak, Gowin nie ma najmniejszej ochoty liczyć się z tysiącami matek z dziećmi, która badała prof. Joanna Mizielińska wraz ze swoim zespołem. Nie będzie też mierzyć się z agresją i homofobią języka pełnego nienawiści, który badał dr Błażej Warkocki. Nie pochyli się nad trudną sytuacją lesbijek z mniejszych miejscowości i wsi, których perspektywą zajęły się badaczki dr Ewa Furgał i dr Joanna Struzik. 

Mam wrażenie, że poruszam się po płaszczyźnie oczywistych oczywistości. Tak oczywistych, że wszyscy zapominamy o tym, jak ważnych. Wiedza to władza. Truzim, ale wart głośnego przywołania. Minister Szkolnictwa Wyższego i Nauki określa studia gejowskie i lesbijskie mianem pseudonauki, a protesty nie dudnią. Nie tylko dochodzi tu do dewaluacji lat ciężkiej pracy i efektów wspaniałych badań, jest to przecież otwarta zapowiedź zablokowania finansowania badań w dziedzinach gender studies, studiów lesbijskich i gejowskich oraz studiów queer. Nie żeby do tej pory były hojnie finansowane, ale nie ukrywajmy – przerzucenie ciężaru finansowania na sektor rynkowy nie oznacza rozkwitu dla mało rentownych dziedzin naukowych.

Ja mogę tylko żałować, że tak dużo środków, które mogłyby pójść na rzeczywiste badania, jest marnowanych na te dziedziny – w moim przekonaniu sztuczne”. Te „sztuczne dziedziny” to nasz arsenał badań przeciwko homofobii i homonegatywności, która zalewa nas w Polsce. Oczywiście, nauka nigdy nie była antidotum na całe zło tego świata. Sama zbudowana jest na cierpieniu nie-ludzkich zwierząt, na wyzysku fizycznym i ekonomicznym. Mimo wszystko bardzo jej potrzebujemy w walce z heteronormatywnością, dominacją i przemocą. Ciekawe, czy Gowin weźmie odpowiedzialność za przemoc wymierzoną przeciwko osobom homoseksualnym, za kolejnego geja, który dostanie po mordzie, za lesbijkę, którą zgwałcą mężczyźni w odwecie za odmowę heteroseksualnego pożądania?

Nie łudźmy się, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie wyraża jedynie swoich opinii. On elegancką stalówką ryje napis „pedał” na drzwiach każdego instytutu, w którym prowadzone są badania lesbijskie i gejowskie, na drzwiach domu każdej naukowczyni i naukowca, studentki i studenta, którzy posługują się perspektywą studiów gejowskich i lesbijskich, na drzwiach Lambdy, na drzwiach każdej i każdego z nas, którzy nie mieścimy się w wizji konserwatywnej, narodowej Polski. Nikt nie poważy się palić książek, prac magisterskich, rozpraw doktorskich. Może i szkoda, może właśnie to obudziłoby nas z marazmu.

Najgorsza jest homofobia, ta w białym kołnierzyku, ta przez nas ledwo zauważalna, bo nieociekająca krwią. Ostre porównania? Owszem. Histeria? Nie sądzę.

Wbrew śmiesznym zapowiedziom Gowina: „Nie jest jednak moją rolą i zamiarem ingerowanie w sferę wolności badań. Jak ktoś chce takie pseudonauki rozwijać – proszę bardzo.”, to już jest ingerencja i to bardzo poważna. Wywołuje w nas autocenzurę, niepewność i zamyka nam usta. Czy tak po prostu na to pozwolimy? W „Kropce nad i” Jarosław Gowin wypowiedział się o związkach rodzinnych między organizatorami protestów Komitetu Obrony Demokracji z osobami należącymi do „komunistycznego aparatu represji”. Internet huczy, list protestacyjny podpisuje ponad tysiąc sygnitariuszy i sygnitariuszek ze środowiska naukowego z dr, dr hab., prof. i innymi tytułami przez nazwiskiem. Czy któraś z tych osób chociaż zająknęła się w sprawie ograniczania wolności badań i jawnie homofobicznej postawy Ministra Gowina? Nie. 


Renata K. Kin – feministka, lesbijka, aktywistka. Absolwentka Gender Studies IBL PAN, studentka MISHiS i Seksuologii Klinicznej UAM. Organizowała Marsz Równości w Poznaniu w latach 2011-2013. Z pasji psiara, z przekonań posthumanistka. 

Korekta: Michalina Jadczak

design & theme: www.bazingadesigns.com