Gorzka refleksja nad tęczowym urokiem – czym jest pinkwashing i dlaczego chcemy o tym mówić
O atrakcjach Izraela, a w szczególności Tel-Avivu, nowego gejowskiego Edenu, dowiadujemy się m.in. z zeszłorocznego artykułu w Replice (nr 56, lipiec/ sierpień 2015). Idylliczną, tęczową i radosną atmosferę Tel-Aviv Pride obserwujemy też na zdjęciach na facebooku naszych polskich znajomych, którzy w tym roku bawili się na paradzie w Izraelu.
Czy tak miłe, przyjazne gejom państwo może robić coś złego?
Jednocześnie jako aktywiści i aktywistki praw człowieka z wielkim przygnębieniem śledzimy od dawna politykę Izraela w stosunku do ludności palestyńskiej: budowanie nielegalnych osiedli na terenach, które w świetle prawa międzynarodowego do Izraela nie należą, a znajdują się na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych (na Zachodnim Brzegu Jordanu i Wzgórzach Golan, we Wschodniej Jerozolimie); przymusowe eksmisje i wyburzanie domów Palestynek i Palestyńczyków; polityka nękania i utrudniania życia ludności palestyńskiej poprzez budowanie murów separacyjnych, kompulsywne kontrole i administracyjne zawiłości; stosowanie podczas konfliktów zbrojnych niedozwolonych technik wojennych, co kwalifikuje się jako zbrodnie wojenne (m.in. używanie białego fosforu podczas nalotu na Gazę, zob. raport Human Rights Watch[1]; granatów rozpryskowych w Gazie i Libanie[2]; ataki na cywilów w rejonie Rafah, zob. raport Amnesty International i londyńskiej Forensic Architecture pt. „Czarny Piątek: rzeź w Rafah”[3]); czy dehumanizacja Palestyńczyków i Palestynek w dyskursie publicznym, co przekłada się na akty przemocy i wrogość obywateli i obywatelek izraelskich względem ludności palestyńskiej. Znane nam są rezolucje ONZ, które Izrael systematycznie ignoruje i łamie. Część z nich napisana jest w sposób dość otwarty na interpretację, ale co najmniej 32 z nich są ewidentnie łamane przez Izrael[4]. Było też dla nas szokujące ostrzelanie w 2010 roku przez izraelskich komandosów Flotylli Wolności – konwoju z humanitarną pomocą, zabicie 9 aktywistów, ranienie kilkudziesięciu, a później próby przedstawienia działaczek i działaczy społecznych jako powiązanych z organizacjami terrorystycznymi. Według ONZ, w wyniku akcji „Ochronny Brzeg” Sił Obronnych Izraela (IDF) w 2014 w strefie Gazy zginęło 2131 Palestyńczyków i Palestynek, w tym 501 dzieci.[5] Ministerstwo Zdrowia Gazy odnotowało 10 918 rannych, w tym 3312 dzieci.[6] Ostrzały artyleryjskie były wymierzone w szkoły i szpitale.
Jesteśmy świadome i świadomi, że państwo Izrael posługuje się instytucjonalną dyskryminacją i przemocą, ograniczając swobody i prawa ludności palestyńskiej. Wiele osób na całym świecie nazywa te działające mechanizmy apartheidem. Zdajemy sobie także sprawę, że polityka Izraela wobec ludności palestyńskiej nie jest wiedzą powszechną, a wiele osób stara się uniknąć zabrania jednoznacznego stanowiska lub buduje swoje opinie na stereotypowych wyobrażeniach. Dodatkowo zabieranie krytycznego głosu w sprawie polityki Izraela może się spotkać z niesłusznymi oskarżeniami o antysemityzm (warto przypominać, że antysemityzm to niechęć do Żydów jako grupy społecznej, natomiast krytyka polityki Izraela względem ludności palestyńskiej to krytyka polityki określonego państwa w danej kwestii). W Polsce ludzie są raczej przekonani, że „konflikt” izraelsko-palestyński jest wewnętrzną sprawą Izraela i na wszelki wypadek nie należy „się wtrącać”.
Pinkwashing czyli zacieranie brudów różowym brokatem
Tymczasem brak wiedzy o prześladowaniach ludności palestyńskiej nie jest przypadkowy. W 2005 roku władze Izraela rozpoczęły prace nad zmianą postrzegania Izraela w środowisku międzynarodowym. Wyzwanie było duże, gdyż jak pokazywały badania zlecane przez władze, Izrael kojarzony był jako kraj militarystyczny, represjonujący mniejszości, mało otwarty, „odgradzający się murami”. W brandingu państw, zwłaszcza tych zaangażowanych w konflikty zbrojne, niezwykle istotną rolę odgrywa międzynarodowy wizerunek. Izrael przyjął więc strategię PR-ową mającą na celu zmianę postrzegania go jako kraju będącego w ciągłym stanie wojny, represjonującego Palestyńczyków i Palestynki, okupującego ziemie palestyńskie. Pinkwashing, jak to zjawisko zostało nazwane przez antyokupacyjne aktywistki i aktywistów, to kreowanie wizerunku państwa jako nowoczesnego, innowacyjnego, wspierającego sztukę, kulturę i równość – głównie równość kobiet i osób LGBTQ. Władze Izraela od 2005 r. finansują kampanię „Brand Israel”, której częścią jest właśnie pinkwashing. W 2010 r. Ministerstwo Turystyki rozpoczęło kampanię „Tel Aviv Gay Vibe”, promującą gejowską turystykę – kampania ta kosztowała ok. 44 mln dolarów. Jedną z form pinkwashingu jest zapraszanie do Izraela na sponsorowane wycieczki pisarzy i pisarek, blogerek i blogerów, aktywistów i aktywistek LGBTQ z różnych krajów z nadzieją, że po takim wyjeździe będą promować Izrael w rodzimych stronach.
Tak duże inwestycje w turystykę, również tę gejowską, mają wymiar nie tylko finansowy, ale też polityczny – zawsze istnieje szansa, że niektórzy turyści i niektóre turystki staną się ambasadorami i ambasadorkami Izraela. W tym tkwi kwintesencja strategii pinkwashingu: pokażmy, jak jesteśmy przyjaźni mniejszościom (a tak naprawdę jednej mniejszości – LGBTQ), to trudniej będzie uwierzyć, że źle traktujemy inne mniejszości (Palestyńczyków i Palestynki). Zjednywanie sobie władz państw, ale też zwyczajnych ludzi, PR-owymi sztuczkami, pozwala Izraelowi zachowywać status quo w stosunku do Palestyny. Status quo będące permanentnym stanem wojny.
Elementem kampanii brandingowej jest również przedstawianie Izraela jako samotnej wyspy postępu i przestrzegania praw człowieka, która otoczona jest homofobicznym, agresywnym światem arabskim. Ta perspektywa, całkowicie wymazuje istniejące ruchy queerowe, laickie czy feministyczne w Palestynie. A przecież z Palestyny pochodzą lub też są z nią związane aktywistki i aktywiści tworzący kolektywy feministyczne, prolaickie i LGBTQ, nastawione na walkę z homofobią, seksizmem i fundamentalizmem religijnym. Turystki i turyści odwiedzający Izrael mają zobaczyć „izraelski raj gejowski”, w opozycji do homofobicznej i „zdziczałej” arabskiej społeczności. Na „dowód” arabskiej homofobii preparowane są ulotki[JS1] mające na celu przedstawienie Okupowanej Palestyny jako miejsca homofobicznego i seksistowskiego, przed którym palestyńskie mniejszości LGBTQ mogą uciec do „izraelskiego raju”. Tymczasem ów wykreowany raj jest jedynie tęczową fasadą – osoby LGBTQ z Palestyny nie są chronione przed nalotami bombowymi, ostrzałami z broni odłamkowej, kontrolą graniczną na posterunkach, brakiem dostaw wody pitnej czy wysiedleniami, które są wymierzone w całą ludność palestyńską bez względu na orientację seksualną czy tożsamość płciową. Celem pinkwashingu jest usprawiedliwienie okupacji, dyskryminacji i przemocy wobec ludności palestyńskiej. Prawa LGBTQ są instrumentalnie wykorzystywane do ukrywania ogromnej niesprawiedliwości i represji wobec Palestyńczyków i Palestynek.
Okupacja nie jest seksi
Równość, solidarność i wolność – to trzy hasła bliskich nam ruchów emancypacyjnych, inspirujących się historią walk klasowych, antyrasistowskich, feministycznych, gejowsko-lesbijskich czy wreszcie queerowych. Kierując się w naszym życiu i aktywizmie powyższymi hasłami, staramy się, aby nasze aktywistyczne działania, a nawet zwykłe codzienne decyzje, świadomie nie wspierały żadnego rodzaju dyskryminacji i opresji. Czujemy się zobowiązani i zobowiązane tymi wartościami, aby otwarcie mówić, czym jest pinkwashing i wyrażać sprzeciw wobec instrumentalizacji praw osób LGBTQ. Naszym głosem chcemy zachęcić do refleksji wszystkie osoby rozważające wyjazd i prezentujące Izrael jako atrakcyjną „gejowską” destynację turystyczną.
Zdajemy sobie sprawę, że może być to refleksja gorzka, a tęczowy urok Tel-Avivu trudny do odparcia, ale w świecie, do którego dążymy, nie chcemy, aby dobrobyt jednej grupy społecznej wiązał się z niedolą i cierpieniem innej. Wierzymy, że, podejmując świadome decyzje o niewspieraniu państw stosujących systemową przemoc wobec mniejszości, możemy kształtować nową rzeczywistość. Zakończenie apartheidu w Republice Południowej Afryki w 90. latach XX wieku nie odbyłoby się bez międzynarodowej presji wywieranej przez poszczególne kraje, ale też międzynarodowe organizacje takie, jak ONZ. Nie tylko sankcje finansowe, wojskowe, lecz także bojkot w sferze sportu i kultury wyizolowały RPA do tego stopnia, że zniesienie apartheidu było nieuchronne. Obecnie nikt nie odważyłby się kwestionować słuszności zniesienia apartheidu w RPA – może czas, aby ostracyzmowi poddać apartheid utrzymywany przez władze Izraela?
Jeśli zauważysz jakieś działanie, wydarzenie, które ma charakter pinkwashingu, zorganizuj alternatywne wydarzenie, podnoś świadomość znajomych, np. w mediach społecznościowych,