Gniew obniża możliwości wpływania kobiet na otoczenie

Tom Jacobs
Tłumaczenie: Alan Zacharzewski

Męski gniew jest szanowany, a kobiecy postrzegany jako bezsensowny. W opinii większości – błahostka, a jednak najnowsze badanie potwierdza istnienie tego zjawiska w społeczeństwie i wskazuje, jakie mogą być jego bezpośrednie konsekwencje.

gniewIlustracja: Monika Stolarska

Rozgniewani mężczyźni widziani są jako silni i zdecydowani, kobiety w takim samym stanie – jako zbyt emocjonalne czy przewrażliwione. Wiele osób zauważało ten podwójny standard, ale dowody na jego istnienie były do tej pory raczej anegdotyczne.

Wyniki niedawno opublikowanego badania dają jednak naukowe dowody na istnienie tego kulturowego fenomenu. Co więcej, wnioski badaczek idą krok dalej – w przypadku kobiet gniew może mieć fatalny wpływ na ich produktywność. Z ich obserwacji jasno wynika, że gniew pozwala mężczyznom łatwiej wpływać na otoczenie. Z kobietami jest zupełnie odwrotnie.

„Udało nam się naukowo potwierdzić to, co kobiety mówią już od dekad a do tej pory było lekceważone i klasyfikowane jako przejaw paranoi.” – podsumowały autorki badania – psycholożki Jessica Salerno (Uniwersytet Stanu Arizona) i Liana Peter-Hagene (Uniwersytet Illinois w Chicago). W swym artykule sugerują, że przypuszczenie, że „ludzie posłuchaliby jej pełnych pasji argumentów, gdyby była mężczyzną” znajduje odzwierciedlenie w faktach.

„Kiedy to kobieta nie zgadzała się z uczestnikami badania i wyrażała gniew, ich pewność w słuszność własnej opinii rosła”.

W badaniu opublikowanym przez Law and Human Behavior wzięło udział 210 studentów i studentek, którzy mogliby pełnić funkcję ławnika w czasie rzeczywistego postępowania przed sądem. Wszyscy zaczynali od przeczytania tekstu i obejrzenia siedemnastominutowej prezentacji opartych na prawdziwym procesie mężczyzny oskarżonego o zamordowanie żony. Uczestnicy i uczestniczki mieli się zapoznać z mowami otwierającymi i kończącymi proces, a także zeznaniami naocznych świadków. Zaprezentowano im również zdjęcia miejsca zbrodni, jak i narzędzie, które miało posłużyć do mordu.

Zanim „ławnicy” mogli się udać na przerwę, w czasie której mieli podjąć ostateczną decyzję, badaczki przeprowadziły wstępne głosowanie – winny czy niewinny. Potem każdy z uczestników i każda z uczestniczek badania wymieniał_a pisemnie opinie z osobami, które występowały w tej samej roli. A przynajmniej tak myśleli.

W rzeczywistości wszystkie rozmowy były skrupulatnie zaplanowane wcześniej – czterech podstawionych ławników zgadzało się z badanym, a jeden nie. Imiona postaci występujących w tej drugiej roli były przypisane w taki sposób, by jasne było, którą płeć reprezentuje. 

W czasie rozważań i narad badaczki umieszczały w wiadomościach od osoby niezgadzającej się z uczestnikiem czy uczestniczką „klarowne oznaki gniewu lub strachu”. By oddać gniew używane były na przykład słowa pisane samymi wielkimi literami.

Wszyscy uczestnicy i uczestniczki otrzymali te same wiadomości zawierające identyczne argumenty. Różnica polegała na tym, że niektórym prezentowane były jako gniewne, innym jako wynikające ze strachu, a pozostałym jako wolne od emocji.

Podczas trwania dyskusji, badaczki prosiły uczestników i uczestniczki o wskazywanie, jak bardzo są przekonani_e o słuszności swojego pierwszego osądu. Potem zebrały wszystkich, by zagłosowali raz jeszcze. Tylko 7% zmieniło swój werdykt.

W swym raporcie badaczki zauważają, że „uczestnicy i uczestniczki umacniali_ły się w swoich przekonaniach dowiedziawszy się, że większość podziela ich zdanie. Zaczynali jednak wątpić w słuszność swojej opinii, kiedy niezgadzający się z nimi mężczyzna wyrażał gniew”. 

Zupełnie inaczej było, jeśli to kobieta niezgadzająca się z nimi dawała wyrazy gniewu – wtedy uczestnicy i uczestniczki zyskiwali_ły większą pewność w trafność swojego osądu. Wyniki okazały się takie same dla uczestniczących w badaniu kobiet i mężczyzn. Pokazuje to, że „mężczyzna może silniej oddziaływać na swoje społeczne otoczenie, jeśli okaże gniew”, podczas gdy kobieta traci tę zdolność, jeśli zrobi to samo.

Badanie opisane powyżej potwierdza wyniki wcześniejszego, które w 2008 roku sugerowało, że mężczyźni zyskują status a kobiety tracą, jeśli zauważa się u nich gniew. Męski gniew jest postrzegany jako w pełni uzasadniony i racjonalny, a kobiecy klasyfikowany jest jako przejaw „wewnętrznych naturalnych skłonności” takich jak „tracenie kontroli nad sobą”.

To, że takie stereotypy ciągle istnieją wystarczy, żebym wpadł w gniew. Ale jako mężczyzna mogę sobie na to pozwolić.

W opinii badaczek, ich wnioski niosą za sobą poważne konsekwencje nie tylko dla wymiaru sprawiedliwości, ale dla wszystkich instytucji, gdzie decyzje podejmowane są w grupach – zarządach korporacji, czy rządowych zespołach doradczych.

Może to też mieć wpływ na przebieg kampanii wyborczej w USA. Carly Fiorina dobrze wie, że rozgniewany Donald Trump zabierze głosy przeciwnikom wewnątrz Partii Republikańskiej, a Hilary Clinton będzie musiała wymyślać nowe sposoby na odpowiadanie populistycznemu gniewowi Berniego Sandersa.

Wyniki opisanego wyżej badania to jasna wskazówka – kandydatki na prezydenta nie powinny pod żadnym pozorem przyjmować męskiej dialektyki, jeśli chcą zostać wysłuchane.

design & theme: www.bazingadesigns.com