Gierszewska: Seksizm Lewicy Demokratycznej

Karolina Gierszewska

Im więcej kobiet pojawia się na polskiej (i nie tylko) scenie politycznej, tym więcej pojawia się okazji do zaprezentowania swoich niekoniecznie godnych prezentowania przekonań dotyczących uczestnictwa kobiet w życiu publicznym. 

Przy okazji warszawskiego pochodu pierwszomajowego Marcelina Zawisza, członkini partii Razem, odmówiła podania dłoni Włodzimierzowi Czarzastemu, kiedy spotkali się na scenie po zakończeniu przemarszu. Media ten gest odnotowały, Zawisza wytłumaczyła, że przywitała się ze swoim oponentem wcześniej, a jego zachowanie na scenie miało charakter polityczny, ona natomiast nie chciała wziąć w tym udziału; po tym wszystkim zapadła  chwilowa – jak się okazało – cisza. Kilka dni później sprawa powróciła w postaci obrzydliwego wypływu intelektualnego osoby prowadzącej oficjalny fanpejdż białostockiego oddziału Sojuszu Lewicy Demokratycznej. 

Autorem tekstu, opublikowanego również w portalu trybuna.info, był Piotr Gadzinowski – jak podaje anglojęzyczna Wikipedia – polski, lewicowy dziennikarz. Lewicowy dziennikarz w swoim artykule uparcie nazywa dorosłą kobietę, oponentkę polityczną, „Marcelinką” oraz dowodzi, że jako „młoda panienka” ma obowiązek podać dłoń „starszemu panu”. Próbuje w ten sposób zdyskredytować polityczkę poprzez jej wiek, podkreślając go poprzez zwroty powszechnie kierowane do dzieci. Marcelina Zawisza i autorka tego tekstu są rówieśniczkami. Zapewniam, że dobiegające trzydziestki kobiety, podobnie jak mężczyźni w tym wieku, są już dorosłymi, wyposażonymi w pewien bagaż doświadczeń i w pełni odpowiedzialni za swoje czyny osobami. Autor „Marcelinki…”, próbując zdyskredytować swoją przeciwniczkę polityczną poprzez wypominanie jej młodego wieku, ośmiesza siebie w oczach współczesnych trzydziestolatków. Czy nie jest to przypadkiem grupa wiekowa, w której Sojusz „Lewicy” Demokratycznej przydaliby się nowi wyborcy?

Polski lewicowy dziennikarz nie ucieka również od licznych insynuacji na tle seksualnym. W samym tytule używa sformułowania, które powszechnie odnosi się do stosunku seksualnego – „O Marcelince, która komuniście nie dała”, aluzja jest oczywista, tekst kończy się stwierdzeniem o zachowaniu „ideowej cnoty”. I tu przypominam: Marcelina Zawisza jest polityczką związaną z partią, która działa po tej samej stronie sceny politycznej, po której deklaruje się Sojusz Lewicy Demokratycznej. Na jak niskim i podłym poziomie musi znajdować się polska kultura polityczna, w której dziennikarz jawnie sprzyjający jednej partii stosuje obrzydliwie seksistowskie środki, by zdyskredytować swoją oponentkę, przeciwniczkę partii rywalizującej? Oraz na jakim poziomie znajduje się wewnętrzna refleksja samej partii, skoro na krytykę takiego sposobu mówienia o przeciwniczce, jej członkowie reagują histerią? Obserwując te zachowania mam wrażenie, że partia Razem nie jest żadnym przeciwnikiem dla Sojuszu, ponieważ nie można nazywać przeciwnikiem kogoś, kto zamiast merytorycznych uwag na temat programu swoich oponentów, obrzuca ich inwektywami wywodzącymi się z seksizmu i ageizmu. 

Czy niepodanie ręki było odpowiednim pomysłem? Nie mi to oceniać. Gdybym znalazła się w tamtym miejscu w takiej sytuacji, być może zachowałabym się tak samo, jestem jednak stuprocentowo pewna, że nigdy nie znajdę się w takiej sytuacji. Marcelina Zawisza podjęła taką, a nie inną decyzję, dotyczyła ona niemalże nic nie znaczącego politycznego gestu; można posiadać opinię na ten temat, wydarzenie miało charakter publiczny. Z każdym politykiem i każdą polityczką można się zgadzać, można się nie zgadzać, jednak krytyka – zwłaszcza jeśli ubiera się ją w barwy partii rywalizującej o tę samą grupę  lewicowych wyborców –  nie może opierać się na dyskryminacji ze względu na wiek, płeć i inne, niezależne od osób cechy. 

Dzisiaj, niemalże tydzień po opublikowaniu tekstu, nadal jest on widoczny na stronie białostockiego SLD. W międzyczasie głos w sprawie zabrała rzeczniczka prasowa, odcinając się w oświadczeniu od słów Gadzinowskiego. Jej głos pozostał jednak odosobniony – oświadczenie nie pojawiło się na oficjalnej stronie partii, a komentarze pod postem Anny Marii Żukowskiej jasno wskazują, że rzeczniczka nie reprezentuje poglądów członków swojej partii. Natomiast pod oryginalnym postem, do dzisiaj pojawiają się kolejne komentarze pisane z konta białostockiego oddziału. Ostatni skierowany jest do „Szanownych Członków, Osobowagin i Sympatyków Partii Razem” i głosi, że „Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest już partią, która wszystkich za wszystko ciągle przeprasza, że stale nam można mniej niż innym”. Brawo.

Zrzut ekranu 2017-05-12 o 11.06.42

design & theme: www.bazingadesigns.com