Azja Express promuje tortury na zwierzętach

Karolina Gierszewska

Podróże pokazują, ze świat jest naprawdę dobry – podsumowała wzruszona Dorota Gardias, uczestniczka drugiej edycji programu Azja Express, pod koniec pierwszego odcinka. Kilkanaście minut po tym, jak uczestniczki i uczestnicy programu podczas jednego z pierwszych zadań na Sri Lance przejechali się na słoniach.

Zrzut ekranu z 2017-09-08 11_35_25instagram

Azja Express to program kontrowersyjny. Uczestnicy parami podróżują po krajach Azji – w pierwszym sezonie po Wietnamie, Laosie i Kambodży, w drugim po Indiach i Sri Lance; ścigają się wykonując po drodze mniej lub bardziej skomplikowane zadania, każdego dnia mogą wydać na jedzenie równowartość dwóch dolarów, muszą również zatroszczyć się o darmowy nocleg u lokalnej ludności. W programie roi się nie tylko od seksistowskich kalek – tutaj berło wstydu dzierży aktor Michał Żurawski, który w niemal każdym odcinku ujawniał swoje wsteczne, szowinistyczne poglądy – ale również od uprzedzeń wynikających nie tyle z nieznajomości innych kultur, co niechęci do ich poznawania – w pierwszym odcinku drugiego sezonu Joanna Przetakiewicz i i jej partner w zamian za nocleg zostali poproszeni jedynie o przestrzeganie zwyczaju chodzenia bez butów po terenie ośrodka, w którym spali, jednak nawet to było dla nich zbyt wiele.

Zdaję sobie sprawę, że twórcy i odbiorcy programów ze stajni TVN nie należą zazwyczaj do grona osób uwrażliwionych na takie detale jak seksizm czy neokolonializm – w tym drugim wypadku, ten program w ogóle by nie powstał; antropolożki oraz feministki tego świata mogą bić na alarm, a i tak niczego to nie zmieni. Pierwszy odcinek nowego sezonu pokazał jednak, że zarówno celebryci pozornie wrażliwi na krzywdę zwierząt – Michał Piróg, jeden z uczestników, niejednokrotnie sprzeciwiał się przemocy wobec zwierząt w mediach – jak i twórcy programu o najwyższym budżecie w historii stacji, nie posiadają na tyle rozumu lub/i empatii, by uniknąć promowania tortur.

Słoń ze Sri Lanki jest znacznie mniejszy od słonia afrykańskiego, jednak podobnie jak jego kuzyn, zagrożony jest wyginięciem. Szacuje się, że na wolności żyje około trzydzieści tysięcy słoni indyjskich, słoń cejloński jest jego podgatunkiem. Popularna wśród białych turystów rozrywka – jazda na jego grzbiecie – okupiona jest niewyobrażalnym cierpieniem tych  zwierząt. Najpierw słoniątko oddziela się od matki – słonie słyną ze swoich bliskich relacji, ich brutalne zerwanie jest zwyczajnie nieludzkie – a następnie za pomocą kijów zakończonych hakami i łańcuchów przez wiele miesięcy zmusza się te piękne, dumne zwierzęta do całkowitego posłuszeństwa. Bólem i strachem.

Słoń pozwala wejść człowiekowi na swój grzbiet nie dlatego, że został do tego stworzony, tylko dlatego, że – całkowicie naturalnie – boi się bólu, który człowiek może mu zadać.

Oczywiście w programie nie widać bezpośrednich aktów przemocy wobec zwierząt. Wystarczy jednak tylko chwila z wyszukiwarką internetową, by zorientować się, że Pinnawala Elephant Orphanage tylko z nazwy jest miejscem ratującym zwierzęta. W rzeczywistości Pinnawala to park rozrywki dla białych turystów, którzy mogą głaskać, karmić i polewać wodą skute łańcuchami słonie. Jeśli zwierzęta nie chcą wykonywać zachcianek gości, ich opiekunowie dźgają je wspomnianymi hakami, a zwierzęta, by uniknąć dalszej tortury, posłusznie dają się karmić butelką z mlekiem lub pozwalają polskiej celebrytce wejść na swój grzbiet, by ułożyć z klocków podobiznę Ganeshy. Słonicy Kanchanie, która służyła Marcie Wierzbickiej, towarzyszył uzbrojony w hak mężczyzna. Na szyi zwierzęcia, na którym Joanna Przetakiewicz przez chwilę poczuła się niczym latająca na smoku bohaterka popularnego serialu fantasy, widać ciężkie, grube łańcuchy.

Selfie ze spętanym słoniem wrzuciła na swój profil na Instagramie prowadząca program Agnieszka Woźniak-Starak.

Zdjęcia z programu można porównać ze zdjęciami z Uda Walawe, również znajdującego się na Sri Lance parku słoni, po którym zwierzęta poruszają się jak chcą, mogą podejść do zwiedzających, ale mogą też się przed nimi schować; w którym opiekunowie nie zmuszają ich do niechcianego kontaktu za pomocą haku i łańcuchów. Słonie z Pinnawala to chore, zaniedbane, torturowane i przerażone zwierzęta, a pokazywanie ich przez TVN jako atrakcji turystycznej Sri Lanki jeszcze bardziej się przyczynia się do ich cierpienia – stacja nie wyemituje procesu samej tresury zwierzęcia, ale jej końcowy efekt: łagodnego i posłusznego olbrzyma.

Okrucieństwo człowieka wobec zwierząt to temat zajmujący coraz więcej miejsca w polskich mediach. TVN w takich programach jak Uwaga! słusznie nagłaśnia problem nielegalnych hodowli psów, w których zwierzaki żyją w potwornych warunkach, w brudnych, przepełnionych klatkach tylko po to, by żądni potwierdzenia swojego statusu materialnego ludzie mogli sobie tanio kupić małego mopsika czy buldożka francuskiego, „rasowego, ale bez rodowodu”. Jeśli oburza nas takie traktowanie psów, dlaczego z uśmiechem spoglądamy w przerażone oczy indyjskich słoni?


AKTUALIZACJA 09.09.2017

Oświadczenie prasowe Agnieszki Woźniak-Starak:

W odniesieniu do słów krytyki na temat udziału słoni w programie Azja Express 2, chcę powiedzieć, że doskonale rozumiem Wasze wątpliwości, bo sama również je miałam. Zostałam zapewniona przez producentkę programu (z którą wielokrotnie toczyłam dyskusje na temat obecności zwierząt na planie zdjęciowym, zarówno podczas nagrywania pierwszej jak i drugiej edycji show) o tym, że zwierzętom nie stanie się żadna krzywda. Produkcja poinformowała mnie, że sierociniec Pinnawala jest schronieniem dla około 100 słoni, które z różnych względów nie poradziłyby sobie same na wolności. Zwierzęta są karmione, zadbane i dwa razy dziennie wyprowadzane na spacer i orzeźwiającą kąpiel w rzece. Z całą pewnością żadnemu z nich nie stało się nic złego w trakcie kręcenia programu. Opiekunowie bardzo dbali o to, aby zwierzęta były dobrze traktowane i nie spędzały zbyt dużo czasu na słońcu. Osobiście jestem przeciwna wykorzystywaniu pracy zwierząt na planie, więc mimo próśb produkcji, nie zgodziłam się wsiąść na słonia podczas nagrań. Tyle mogłam zrobić ze swojej strony.
design & theme: www.bazingadesigns.com