Gdy strajkują nauczyciele, nie mówmy im „nikt was na siłę nie trzyma, inna praca czeka”. Tak, czeka, i to dopiero jest groźne

Magdalena Okraska – dziennikarka, nauczycielka, etnografka, tłumaczka, autorka książki Ziemia jałowa. Opowieść o Zagłębiu”.


Gdy strajkowali pocztowcy, to mówiliście Jak się nie podoba, niech zmienią pracę, nikt nie musi pracować na poczcie”. Teraz się dziwicie, że poziom usług Poczty Polskiej spadł, listy idą dłużej i są droższe, In Post nie wypełnił magicznie luki na rynku, listonosze przychodzą rzadko, ciągle się zmieniają, mylą adresy. Posłuchali was.

Gdy strajkowały pielęgniarki, mówiliście Budżet nie jest z gumy, jak się nie podoba, niech zmienią zawód”. Wyjechały na zachód, część odeszła z zawodu. Sytuacja w wielu szpitalach jest dramatyczna. Posłuchały was.

Gdy strajkowali pracownicy hut i przemysłu ciężkiego, mówiliście, że przemysł to przeżytek, przyszłość to usługi, nikt nie zmusza do pocenia się przy piecu za 2 tys. netto, więc niech coś zmienią w swoim życiu, a nie wyciągają rękę. Zamknięto zawodówki przyzakładowe, zrezygnowano z warsztatów szkolnych i kursów, zwalniano ich setkami. W tym momencie w hucie w Zawierciu brakuje tysiąca pracowników. W pośpiechu otwierana jest ponownie klasa patronacka huty. Wykształci… jedenastu. Nikt nie chce być hutnikiem, robolem”. Posłuchali was.

Gdy o podwyżki i brak pracy w niedziele dopominali się pracownicy i pracownice Biedronek, Lidlów i innych dyskontów, mówiliście: Nie ma przymusu pracy w handlu, najważniejsze, żeby klient miał otwarte jak najdłużej i najdogodniej, jak się nie podoba, to otwarty rynek pracy czeka”. Nie ma już wielu chętnych do pracy w dyskontach, nawet za podwyższone stawki, wszędzie wiszą ogłoszenia o zatrudnieniu.Za chwilę godziny pracy sklepów będą skrócone nie z powodu zakazu handlu, lecz z braku rąk do pracy. Mityczne roboty jeszcze nawet nie majaczą na horyzoncie. Posłuchali was.

Żyjemy obecnie w czasach, gdy z powodów a) demograficznych, b) wysokości płac i warunków zatrudnienia nie ma już chętnych pchających się drzwiami i oknami do najmniej wdzięcznych, najdłużej wykonywanych świątek piątek, nisko płatnych prac.

Argument za bramą czeka pięciu na twoje miejsce” już nie działa, bo za bramą czeka pustka. Teraz ruch firm i instytucji – i te państwowe, i te prywatne muszą podnieść płace, by znaleźć ludzi. Tak, wiem, spadają teraz boleśnie z wysokiego konia rozdzielania przywilejów, ale to się już stało. Po raz pierwszy od prawie trzydziestu lat na serio renegocjujemy warunki. Po raz pierwszy na „Budżet nie jest z gumy” możemy odpowiadać „Mam to w nosie”.

Dlatego teraz, gdy strajkują nauczyciele i nauczycielki (którzy nie zarabiają żadnych kokosów – ciotka odchodziła kilka lat temu na emeryturę po ponad 40 latach nauczania matematyki w szkole średniej w Myszkowie, dwa wychowawstwa, kółka, wysługa lat itp. – jej pasek to 2,2 tys. zł netto), nie mówmy im nikt was na siłę nie trzyma, inna praca czeka”. Tak, inna praca czeka, i to dopiero jest groźne – że nikt nie będzie chciał naszych dzieci uczyć, kształtować czy choćby pilnować w czasie, gdy my pracujemy, by dorzucić się do budżetu nie z gumy”.

Żeby znaleźć ludzi na stałe, trzeba podnieść płace. Żeby znaleźć dobrych ludzi na stałe, trzeba bardzo podnieść płace. A budżet to nie są puzzle układane w jeden obraz. Mogą się rozmnożyć. Można je inaczej ułożyć.

Mówicie: Jeśli nauczyciele wygrają, to następni przyjdą i też będą chcieli, i co wtedy?”. A ja mówię – bardzo dobrze. Dość się naoglądałam paska z 1298 zł, a potem z, w porywach, 1655 zł miesięcznie.

design & theme: www.bazingadesigns.com