Feminizm kończy się, kiedy trzeba wnieść lodówkę na 4. piętro? Panie pośle, niech pan wnosi

Wiktoria Beczek

Ile razy wnosiliście lodówkę po schodach? Koledzy – pakowaliście ją sobie na plery i tachaliście na czwarte piętro? Koleżanki – dzwoniłyście po mężów / ojców / kolegów, żeby ją wam wtachali?

jakubiak

No nikt w normalnych warunkach nie wnosi lodówki na czwarte piętro, do jasnej anielki! Jak kupowałam lodówkę 5 lat temu, to zapłaciłam ekipie, która miała wózek albo pasy do noszenia ciężkich rzeczy i już. Sprawdziłam właśnie pierwszy z brzegu sklep i okazało się, że taka usługa kosztuje 39 zł [1].

TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ POLSKICH ZŁOTYCH! Mądrość posła kończy się, kiedy okazuje się, że wniesienie lodówki na czwarte piętro kosztuje tyle, co 7 piw Ciechan Miodowe.

I feminizm, którym pan poseł wyciera sobie gębę, polega na walce m.in. o to, żeby moje 39 zł znaczyło tyle samo co jego 39 zł, albo 39 zł dowolnego innego mężczyzny.

Bo kobiety zarabiają średnio około 20 proc. mniej [2] od mężczyzn, więc kiedy mężczyzna zarabia 39 zł, które przeznaczy później na opłacenie usługi wniesienia lodówki, kobieta zarabia złotych 31.

Ja wiem, że posłowie uwielbiają mądrości z memów (czyt. z du… żego palca), ale litości! To jest tak ograny dowcip”, że przepisywanie go przez kolejne portale i portaliki (oczywiście bez kontry) świadczy o umysłowej indolencji nie tylko posła, ale też dziennikarzy czy wydawców tychże serwisów.

A po prawdzie, to ja akurat kiedyś wnosiłam lodówkę po schodach. Była to lodówka marki Mińsk, a wnosiłam ją we współpracy z siostrą i babcią, dlatego, że nie miałyśmy innego wyjścia. Bo kobiety razem zawsze sobie poradzą, ale tego oderwany od rzeczywistości poseł nie może wiedzieć.

Mariusz Szczygieł napisał swego czasu, że dowcip o lodówce „może śmieszyć tylko głupiego”.

„Nie chodzi o to, żeby mieć siłę taką jak mężczyźni. Feminizm nie oznacza, że kobieta i mężczyzna są tacy sami. Chodzi o równość wobec prawa i możliwości społecznych. Feministki mówią: tak, różnimy się. Ale te różnice nie mogą być usprawiedliwieniem dla żadnej formy dyskryminacji w żadnej sferze życia. Inaczej: w feminizmie chodzi o to, że brak penisa nie może wpływać na brak praw. Posiadacz penisa nie rodzi się lepszy od kogoś, kto go nie posiada” – pisał dziennikarz.

Ale, że słowa posła trafiają do zacznie większej rzeszy ludzi niż żarty szwagra przy rodzinnym obiedzie, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk rzuciła posłowi wyzwanie. Polityczka zaprosiła Jakubiaka do wniesienia (bez zbędnego sapania”) lodówki do jej wrocławskiego mieszkania. Oczywiście poseł nie podejmie wyzwania, nie mam co do tego żadnych złudzeń. Bo Marek Jakubiak kończy się, kiedy feministki rozliczają go z wypowiedzianych publicznie słów.

[1] mediaexpert.pl
[2] aauw.org

design & theme: www.bazingadesigns.com