Romanowski: Feminizm. Instrukcja obsługi dla smutnych chłopców

970950_10200776933920124_1827110855_nMężczyźni przez wieki wymyślali sobie kobiety w książkach, domach, filmach, publikacjach. Projektowali im życie, które potem mogły prowadzić tylko na nieswoich, narzuconych siłą zasadach. Niezależnie od tego czy oglądamy obrazy Wildera, w których kobieta wygrywa w momencie, kiedy oddaje się mężczyźnie, czy słuchamy bredni o emancypacyjnych właściwościach kultu matki boskiej w Polsce, żyjemy w tym samym rodzaju bajki. Bajki nadającej kobietom rację bytu, kiedy akceptują nieswoją narrację. Bajki uprzedmiotawiającej kobiety, które kupują role napisane im przez patriarchalną kulturę. W domkach, pokoikach, sypialniach, kuchniach, uniwersytetach i wszędzie indziej. Dostrzeżenie tego faktu to nie feminizm tylko zdrowy rozsądek. To nie ideologia gender, która ideologią stała się tylko dlatego, że zagraża „mocniejszej”, „męskiej” części społeczeństwa. Jeśli tego nie wiesz, nie czytaj dalej.

Teraz, kiedy wymyślanie tego czym powinna być kobieta zaczyna być coraz trudniejsze, trzeba się zająć wymyślaniem feminizmu. Brzydkie, nieruchające, nieogolone, bez staników, takie co chciałyby być mężczyzną, oderwane od prawdziwych potrzeb i propagujące tematy zastępcze. Skoro takie emancypantki to czemu dalej nie potrafią nosić lodówek na szóste piętro? No, jak emancypacja to emancypacja na całego. Dlaczego feminizm nie nosi lodówek? Widzicie. Feminizm bez sensu, bo nie wniesie lodówki, a chłopiec wniesie. Wniosek z tego taki, że chłopiec jest lepszy od feminizmu, bo może też nieogolony i bez stanika, ale chociaż wniesie lodówkę. Brawo. Problem patriarchatu nie istnieje, a jeśli tak to nie jest to patriarchat tylko jest porządek, który feminizm niewnoszący lodówek rozbija. Rozbija też rodziny, zabija Madzię z Sosnowca i generalnie wszystko brzydko. Fuj, feminizm. Jeśli zgadzasz się, że chłopiec lepszy, bo wnosi lodówkę – nie czytaj dalej, bo nie przeczytałeś/aś nigdy dwóch stron jakiejkolwiek publikacji pisanej przez feministę/kę, twoim ulubionym wykładowcą jest pitu-pitu, a najwybitniejszym teoretykiem gender Jarosław Gowin. Jeśli nie widziałeś/aś na manifie kobiet walczących o prawa pracownicze, nie widziałeś/aś manify. Jeśli pomoc kobietom doświadczającym przemocy i zwrócenie uwagi na to, że „ubranie” nie mówi „chodź tutaj, zgwałć mnie!” jest tematem zastępczym, to jesteście dupkami, nie partnerami/kami do rozmowy. Gówno wiecie o feminizmie, bo ze strachu przed nim opisaliście/łyście go na nowo i przychodzicie tylko wtedy, kiedy jakkolwiek odpowiada wcześniej ukutym stereotypom.

2013-07-04-img_2976

Post z przetłumaczonym przez nas tekstem Nie golę się zobaczyło do tej pory ponad 21 tysięcy osób, pod nim pojawiły się 194 komentarze na stronie i 205 na fan page’u. Najwięcej spośród wszystkich „naszych” tekstów, a to przecież „temat zastępczy”, tekst dziewczyny, która nie chce się golić. Wielu z was z dumą porównywało brak ogolonej skóry do tego, że ktoś się nie myje. Wielu z was szczyciło się tym, że nawet wy się golicie. Super. Tylko kogo to obchodzi? Kogo obchodzi wasze golenie? Feministki? Nie sądzę. „Kobietę określa się i różnicuje w stosunku do mężczyzny, a nie mężczyznę w stosunku do kobiety, kobieta jest czymś nieistotnym w obliczu czegoś istotnego”, napisała ponad pół wieku temu Simone de Beauvoir i niestety te słowa się nie zdezaktualizowały. Mężczyzna może być ewentualnie wyśmiany przez innych, „silniejszych” mężczyzn. Gdzie byliście, kiedy na codzienniku pojawiały się inne zagadnienia? Przez kogo tematy zastępcze stają się tematami wiodącymi? Po stopniu waszego zbulwersowania można odnieść wrażenie, że mniej bulwersuje was gwałt i łamanie praw człowieka, niż nieogolone nogi i pachy. Kobiety nie muszą się pytać kogokolwiek o zgodę na golenie bądź niegolenie jakiejkolwiek części ciała. Mi nie muszą się podobać nieogolone kobiety, ale poniżanie kogoś za to, że chce mieć włosy w miejscu, w którym rosną wydawałoby mi się dosyć obrzydliwe. Znowu Beauvoir, „nie mieć wiary we własne ciało znaczy stracić wiarę w siebie. Wystarczy zobaczyć jaką wagę młodzi ludzie przywiązują do mięśni, by zrozumieć że wszelki podmiot ujmuje własne ciało jako swój obiektywny wyraz”. Wasze ciała niech będą sprawą waszą i waszych partnerek/partnerów, nas one nie interesują. Patriarchalny bulwers osiągnął podobny stopień intensywności przy okazji tekstu o „troglo-mężczyźnie”. Dlaczego mają nas śmieszyć tylko żony, blondynki i teściowe? Dlaczego śmianie się z kobiet jest OK, a nabijanie się z męża-nieroba to generalizowanie i feministyczny jad. Teksty niepoprawne patriarchalnie nie mogą liczyć na zrozumienie. Trudno. 

Tego tekstu nie wykopie wykop nawet gdybym specjalnie na okazje jego publikacji ogolił sobie nogi, nie zobaczy go tyle osób co newsa o dziewczynie, która nie chce się golić. Smutni mężczyźni powinni przestać go czytać po pierwszym akapicie. Jeśli któryś z nich się nie posłuchał niech zamiast interesować się nieswoim owłosieniem poczyta np. bell hooks, której poruszający tekst o tym, jakie formy potrafi przybrać patriarchat, wisi na naszej stronie prawie miesiąc. Opowiadanie swojej historii feminizmu bez elementarnej wiedzy o feminizmie jest równie głupie jak patriarchat.

Mateusz Romanowski

  1. Czelabińsk

    Nie tylko kobiety żyją wg scenariusza napisanego przez patriarchalne społeczeństwo – patriarchalne społeczeństwo określa role zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Mężczyzna ma gorzej, ponieważ spoczywa na nim obowiązek bycia zaradnym, silnym, odważnym, potrafiącym utrzymać rodzinę, potrafiącym obronić swoją kobietę. Mężczyźni mają dokładnie taki sam, lub większy problem aby sprostać oczekiwaniom społeczeństwa. Niestety takie jest życie – bez wytycznych dotyczących tego, jak żyć, nie mogłoby być mowy o żadnej organizacji społeczeństwa. Każdy socjolog wie, że ludzie potrzebują zasad.

    1. goslawa44

      Co ta za głupoty! Czy patriarchat uciska również mężczyzn? Tak. Ale czy to znaczy, że tak ma być? Halo! Feministki/ści walczą też o to, żeby każdy mężczyzna i każda kobieta mogli być takimi, jakimi są i żyć tak, jak chcą. A co do obowiązku bycia zaradnym, to tylko pół prawdy. Mężczyzna nie jest tak ostro oceniany za porzycenie rodziny, jak kobioeta. Kiedy w rodzinie pojawia się niepełnosprawne lub ciężko chore dziecko większość mężczyzn bierze nogio za pas, a kobieta zostaje i to ona musi być zaradna, silna i odważna, żeby utrzymać siebie i to dziecko. Ludzie potrzebują zasad, ale te zasady powinny być takie same dla wszystkich.

      1. trelemorele

        goslawa44, oceniaj ludzi indywidualnie. A nie mężczyźni są tacy sracy owacy.

      2. Weronika

        Nie napisała „wszyscy” tylko „większość” co jest potwierdzone statystykami. Nie rzucamy bezpodstawnych opinii/zarzutów tylko odwołujemy się do liczb, źródeł i badań. goslawa44 mogłabyś przytoczyć na tą tezę odwołanie do jakiegoś wiarygodnego źródła?

    2. Patrycja Raźniak

      Zgadzam się, patriarchat jest opresyjny zarówno dla kobiet, jak dla mężczyzn. Mężczyźni także tracą na tym, jak zdefiniowana jest męskość oraz na tym jak rozdawane są role w społeczeństwie czy rodzinie. Ludzie potrzebują zasad, ale chyba nie takich zasad, w myśl których kobieta ma być estetyczna (ogolona) i miła a mężczyzna ma być silny i mądry? Co za bullshit! Jaki pożytek niesie społeczeństwu takie myślenie? Nierówność płciowa usankcjonowana jest przez tradycję, ale daleka jest od rozsądnych rozwiązań, nie ma także poparcia w empirii.

    3. mp

      „Mężczyzna ma gorzej, ponieważ spoczywa na nim obowiązek bycia zaradnym, silnym, odważnym, potrafiącym utrzymać rodzinę, potrafiącym obronić swoją kobietę.”

      No tak, i nie od dzisiaj wiadomo, że jest to gorsze od: przymusowego wycinania łechtaczek; pracy na głodowej pensji a następnie wegetacji na głodowej emeryturze; bycia ofiarą ~90% przypadków przemocy domowej; gwałtu, który następnie zostanie zakwestionowany przez policję i społeczeństwo; ostracyzmu w przypadku aktywności seksualnej wykraczającej poza 1-5 partnerów; kulturowej presji noszenia niewygodnego obuwia aż do momentu deformacji stopy (halluksy, anyone?); braku praw do własnego (!) ciała… ach te kobiety, jak zwykle dramatyzują i sprowadzają wszystko do siebie, baby głupie.

  2. Michał

    Mnie najbardziej zastanawia, czemu wrogowie feministek powołują się na zasługi INNYCH mężczyzn? Przeciętny krytykant nie jest górnikiem, wysyła jednak feministki do kopalni. Przeciętny krytykant nigdy nie wniesie lodówki na 6 piętro, jednak każe robić to feministkom. Przeciętny krytykant na wojnie może pełnić najwyżej rolę mięsa armatniego lub cywila, ale uważa, że obroni kraj – jest to żałosne, kategorię A dostaje w tym kraju każdy, kto jest pełnosprawny. To nie świadczy o zdolności do walkI!

    Czy to „męskie”? Widzę pewne podobieństwa z dumą narodową, czyli poprawy swojego humoru przy pomocy cudzych zasług. Czułbym się słabą jednostką, gdybym musiał dowartościowywać się tym, że jakiś inny mężczyzna pracuje w kopalni – to przecież nie ja a że łączy nas penis? To bez znaczenia, podobnie jak to, że na Westerplatte walczyli ludzie, którzy pochodzili z tego samego, co ja narodu. To nie podnosi mojego znaczenia, to nie czyni mnie lepszym od kobiet czy Białorusina.

  3. kobieta

    „Mężczyzna może być ewentualnie wyśmiany przez innych, „silniejszych” mężczyzn.” – buahahahahahahaha , no nie wiem, wyśmianie przez kobietę, prawdziwego mężczyznę chyba bardziej boli, jeśli tego nie wiesz, nie pisz więcej takich obsianych stereotypami tekstów, które w dodatku same sobie zaprzeczają, bo „bulwers osiągnął podobny stopień intensywności przy okazji tekstu o „troglo-mężczyźnie”. Dlaczego mają nas śmieszyć tylko żony, blondynki i teściowe? Dlaczego śmianie się z kobiet jest OK, a nabijanie się z męża-nieroba to generalizowanie i feministyczny jad. Teksty niepoprawne patriarchalnie nie mogą liczyć na zrozumienie.”

  4. Jerzy

    Zgadzam się w 100 proc,sam jestem feministą i byłem na manifie. Antyfeminizm naszej epoki jest faktem – to zatruty owoc religii judeochrześcijańskiej. Zmiany wymagają mnóstwo czasu, bo dziwnym trafem kobiety w większości akceptują religijne nauki Kościoła oraz patriarchalną tradycję. I to częściej niż faceci. Tekst bardzo OK, pomijając drobne błędy typu „Mi nie muszą się podobać….”. Powinno być; „Mnie … ” bo to początek zdania.

    1. aninomka

      Po co statystyki? Wystarczy spojrzeć na fotorelacje z manif. Jakby tam wpuścić tę owłosioną, nie byłoby nawet widać, że coś z nią nie tak. Co druga wyglądająca jak facet (nawet uwierzę, że wniesie tę lodówkę, a potem jeszcze pralkę), wygolona na łbie, zakolczykowana niczym krowa… Specjalnych piękności raczej tam nie widać.

    2. zuziako

      Ten komentarz wyraźnie obrazuje problem, z którym próbuje walczyć feminizm:
      „oczywiście, nie muszą pytać o zgodę, ale dla wszystkich jasne jest, że mężczyźni wolą te ogolone kobiety” – czyli znowu najważniejsze jest to co sądzą mężczyźni. Nie to, że ona nie chce się golić, i że to jej wybór. Nie, to jest sprawa drugorzędna, bo przecież: „Jedynie mężczyźni bedą się za wami oglądać na ulicy mówiąc fuuuu, widziałeś ją? MASAKRA”.

      No to rzeczywiście trelemorele, lepiej się chyba zabić, niż się nikomu, a zwłaszcza facetom, nie podobać.

      Poza tym, feministki nie uważają, że poniżające jest podobać się mężczyznom. Co najwyżej poniżające jest zachowywanie się wbrew sobie byleby się tylko podobać…

      Prócz tego, twój komentarz udowadnia że autor tekstu ma rację – „najważniejsze” w feminizmie są pogadanki o goleniu, bo na to łatwo ponawrzucać i się z tego naśmiewać. Wszelkie poważniejsze tematy najwidoczniej nie są zauważane.

  5. trelemorele

    nie doczytałam artykułu do końca, bo uważam go za bełkot nie do przetrawienia. Zatrzymałam się na zdaniu: „Kobiety nie muszą się pytać kogokolwiek o zgodę na golenie bądź niegolenie jakiejkolwiek części ciała” i postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze. Oczywiście, nie muszą pytać o zgodę, ale dla wszystkich jasne jest, że mężczyźni wolą te ogolone kobiety. Wy, feministki, uważacie to za jakieś straszne zniewolenie. Ale tak jest i nie goląc się nie zmienicie tego faktu. Jedynie mężczyźni bedą się za wami oglądać na ulicy mówiąc fuuuu, widziałeś ją? MASAKRA Jesli tego chcecie, jeśli do tego dążycie to proszę bardzo. Ja czuję się zajebiście wiedząc, że podobam się mojemu facetowi, oczywiście boli mnie gdy się depiluję, ale robię to wszystko z myślą o nim. Wstaję wcześńiej, żeby się pomalować i wyglądać pięnie dla niego, ubieram się ładnie dla niego, nie wpierdalam słodyczy, żeby nie mieć grubego dupska dla niego. On chodzi na siłownię dla mnie, kiedy kupouje sobie koszulę zawsze się pyta czy mi się podoba, bo chce dobrze wyglądać dla mnie. Czy to nie piękne, że ludzie tak się starają dla siebie? Nie żyjemy na bezludnej wyspie, myśląć o samym sobie. Zyjemy wśród ludzi i dla ludzi, i to piękne, jeśli ludzie chcą się dla siebie starać nawzajem. Nie wiem dlaczego feministki uważają, że poniżającym jest podobanie się mężczyznom. Krzyczycie głośno o tym, że przecież nie nienawidzicie mężczyzn, że to nie pachy są najważniejsze, że chodzi wam o coś więcej. Jednak to kiedy jest mowa o nieogolonych pachach i tych wstrętnych mężczyznach to krzyczycie najgłośniej. I jak spojrzy się na statystyki to wśród feministek większość stanowią samotne, nieatrakcyjne kobiety myślące tylko o sobie. Bo przecież dzieci niszczą nasze wspaniałe ciała, a mężczyźni są tacy okropni, śmierdzą i jeszcze od nas tyle wymagają.

    1. Czelabińsk

      Bardzo szanuję tą wypowiedź. Jest to 100% prawdy – feministki mogą nawet zmienić prawo, ale nie zmienią tego, że mężczyźni nadal nie będą się interesować zaniedbanymi, włochatymi kobietami.

      1. Jerzy

        A ja tej wypowiedzi nie szanuję, bo jest demagogiczna i obraża feministki. Też przypuszczam, że większość facetów woli gładkie ciała, ale podkreślam, że nie wszyscy. Autor zresztą wcale nie twierdzi, że jest inaczej – chodzi mu jednak o prawo kobiety do własnego wyboru i właśnie bez uwag, iż wyglądają jak mamuty. Natomiast twierdzenie, że ” wśród feministek większość stanowią samotne, nieatrakcyjne kobiety myślące tylko o sobie” jest wręcz paskudne. Nie natknąłem się na takie dane. Natomiast znam tego typu wypowiedzi z Frondy, innych religijnych stronek oraz RM. Może jednak autorka raczy nam podać jakiś wiarygodny link. Tylko bez cytowania Terlikowskiego.

    2. mp

      Czy ja wiem, ja tam się nie zawsze golę czy to pod pachami, czy to na łydkach, mówię głośno co myślę o patriarchacie, a rucham się – za przeproszeniem – jak dzika świnia, więc chyba coś nie tak z twoją teorią, nie?

    3. Klaudia Wojciechowska

      ” I jak spojrzy się na statystyki to wśród feministek większość stanowią samotne, nieatrakcyjne kobiety myślące tylko o sobie. Bo przecież dzieci niszczą nasze wspaniałe ciała,”
      Idę się obejrzeć w lustrze, bo chyba przestałam być atrakcyjna… i jeszcze nei wiem, co zrobić z dzieckiem, skoro według Twoich wytycznych jako feministka nie powinnam go mieć… oj… no nic, trudno, stało się, mam … ale zaraz, właściwie wszystkie moje znajome posiadające dzieci są feministkami… są też takie, które dzieci nie posiadają… tabelki statystyczne musisz chyba poprawić

    4. dagome

      A to zabawne. Tak się składa, że jeszcze w latach 60. i 70. nieogolone pachy nikogo nie gorszyły (że nie wspomnę o włosach w miejscach intymnych!). To tylko i wyłącznie kwestia mody. To nie jest coś zakodowanego w nas ani na stałe wpisanego w kulturę…

  6. Nikoś

    Trudno wyrwać człowieka z jego „przeświadczeń” znaczy nakazów religijnych, ideologii, tradycji, tego rodzaju rzeczy. Mnóstwo tego i różnie jest nazwane, ale chodzi o jedno, o ujednolicenie grupy. Niestety jak mawiał jeden emerytowany sierżant „regulamin redukuje myślenie”.

    Po co taki jeden z drugim ma się zastanawiać, skoro ma do dyspozycji całą masę przekonań i wzorców innych, podobnych jemu, a więc akceptowanych przez niego osób.

    A co do estetyki. Raz przypadkiem przykleiła mi się do łydki spora płachta jakiejś samoprzylepnej wlepki, no i za radą brata oderwałem jak to on ujął „Jednym szybkim pociągnięciem, bo inaczej będzie gorzej”.

    Wniosek: Jeżeli dziewczyna decyduje się depilować nogi woskiem i przeżywać ten ból albo je golić, tylko dlatego żeby nie naruszać zmysłu estetycznego jakiejś grupy, to niech się lepiej zastanowi czy warto z tą grupą przystawać.

    Tym bardziej, że zadawanie sobie bólu to nie jest najlepszy sposób spędzania czasu.

  7. trelemorele

    Nikt nie odbiera im prawa do wyboru, tak samo nikt nie może odebrać społeczeństwu prawa do krytyki takiego zjawiska. Jeżeli zobaczę owłosioną dziewczynę na ulicy, to uznam to za jej wybór, nic mi do tego, Ale jeżeli ta dziewczyna będzie mi próbowała wmówić, że to jest zajebiste a wszystkie kobiety, które się depilują, noszą szpilki i spódnice są zniewolone przez mężczyzn, to wtedy powiem: „jej puknij się w czoło wariatko”. Twardych danych oczywiście ci nie podam, gdyż jest to moja absolutnie subiektywna opinia, na która zaważyły wypowiedzi feministkek zasłyszanych w radio, przeczytanych w czasopismach czy też napotkanych na ulicy. Tak samo autorka artykułu o swoich nieogolonych nogach nie podała danych na brak tolerancji społecznej wobec owłosionych kobiet. Nie słyszałam o żadnej ustawie zmuszającej do depilacji ciała przez kobiety. Jeśli zaś chodzi o religijne stronki to niestety nie znam żadnej z racji tego, że jestem niewierząca. A o prawa kobiet to należy walczyć w Indiach i Zimbabwe, bo tam mają one prawdziwe problemy. A jeżeli problemem dla europejskim feministek są nieogolone pachy, nogi i łono, to chciałabym im z tego miejsca powiedzieć, żeby zajęły się czymś pożytecznym. Bo żyjemy w takim kraju i takim momencie, że kobieta ma prawo zdecydować czy chce studiować, pracować, rodzić dzieci czy też ogolić sobię głowę na łyso. A jeśli chodzi o krytykanctwo, to leży ono w ludzkiej naturze i dotyka ono nie tylko kobiety, ale mężczyzn również. I gdybym była feministką to byłoby mi wstyd, gdybym walczyła o owłosione łono podczas gdy w innych zakątkach świata kobiety nie mają prawa do nauki, pracy i samodzielnych decyzji.

  8. Ola

    Ale zaraz. Czy feminizm jest naprawdę o goleniu? Mi się zawsze zdawało, że chodzi w nim o to, że kobiety są równe mężczyznom wobec prawa, w tym prawa pracy (równe zarobki), równe wygrane za te same osiągnięcia sportowe itp. Od kiedy feminizm zajmuje się depilatorami? Przecież chodzi o to, że kobieta ma prawo do własnego stylu życia, do bycia sobie sterem i okrętem i nikt nie ma prawa jej tego zakazać. Mój facet mnie pragnie bez znaczenia czy mam ogolone nogi czy nie, czy mam makijaż czy nie. Na pierwszą z nim randkę w życiu poszłam bez makijażu (zero) i do tego przyjechałam rowerem. Miałam na sobie t-shirt i męskie krótkie spodenki. Zakochał się a ja w nim. 4 rok się zaczął, od kiedy jesteśmy razem. Uwielbia mnie tak samo niezależnie czy jestem w piżamie ze smarkami pod nosem czy wyfiokowana na gali w szpilkach i sukience. Chyba ja jestem prawdziwszą feministką niż to, co opisuje ten tekst. Jestem sobą, robię co lubię- jestem naukowcem pracującym w zawodzie, gram w strzelanki online, serfuję, ścigam się gokartami. Umiem też dokonać drobnych napraw w samochodzie (wymiana silniczka wycieraczek, spryskiwaczy, wężyków). Jestem zdolniejsza niż niejeden mężczyzna. No i? Pytam- co z tego? Jestem stereotypowo męska a nadal kobieca i bardzo atrakcyjna. W moim zakładzie jak policzyłam kiedyś 89% naukowców to kobiety. No i? Co z tego? Kobieta jest równa mężczyźnie. Jest XXI w. Mieszkam w takim kraju, że jestem w miarę wolna a na pewno wolna równie jak mężczyzna. Tak jak ktoś napisał- pomagać kobietom trzeba w krajach trzeciego świata. Chcecie chodzić nieogolone? A kto wam zakazuje? Moda? Słuchacie się mody? Jakbyście wszystkie wylazły nieogolone to i ja bym wyszła, bo poczułabym się nieswojo będąc w mniejszości. Same w ten sposób wykreowałybyście modę. Problem nie tkwi w teraźniejszości a w tym, że nikt nie chce jej zmienić. Jest wam źle? Zróbcie coś z tym. Mi się żyje super i nigdy nie miałam problemów z mężczyznami seksistami, z tym, że golę pachy. Widocznie jednak jestem lepsza. Zawsze problemy ode mnie stroniły.

  9. Ola

    Jak czytam niektóre wypowiedzi to żal… Kobieta zniewolona, bo nosi sukienki? Macie prawo wyboru w co się ubierzecie. Ja na co dzień chodzę luzacko ubrana, ale są momenty, kiedy lubię się ładnie ubrać, wsadzić szpilki i pomacać mężczyznę w koszuli. A czy mężczyźni w koszulach są zniewolonymi przez kobiety? Ludzie, co za brednie. Ja się sobie podobam po prostu jak wyglądam elegancko czy seksownie. Nie podnieca was jak się seksownie ubierzecie i idziecie do faceta? Nie liczycie na dobry seks? To jesteście chore. Ileż razy ubierałam się seksownie (duży dekolt, obcisłe ciuchy) jak jechałam do mojego chłopaka. Byłam podniecona od momentu, w którym moje piersi buzowały w push-upie. Jechałam samochodem i myślałam, o tym, co będziemy zaraz robić. O i tak- jestem zniewolona przez niego, bo go kocham. Dzisiaj mieszkamy razem, więc chodzimy często nago. Bardzo często go napastuję chociaż wiem, że bywa zmęczony. To też jest zniewolenie, nie? Ludzie nie umieją ze sobą współżyć. W kółko szukają problemów, w kółko coś im nie pasuje. Ludzie żyją jak psy w innych krajach a tutaj jakieś totalne bzdury wypisywane. Jeżeli nie umiecie się odnaleźć w społeczeństwie? To co tu robicie? Nikt nikomu nie każe kupować konkretnych ciuchów. Ja mam kilka sukienek, 2 staniki, stringów nie mam, bo po co, i tak majtki się zdejmuje, a reszta to luźne sportowe ubrania. Buty mam też trampkowate. Nikt nigdy nie patrzył na mnie jak na wariatkę. O co więc lata z tym zniewoleniem?

  10. Ola

    W ogóle tu jest źle postawione pytanie- nie powinno brzmieć „czy mężczyźni wolą ogolone czy włochate?” ale „czy kobiety wolą siebie ogolonymi czy włochatymi”. Kumacie bazę czy nadal nie?

  11. Weronika

    Czy tylko ja mam wrazenie ze komentarze pod artykulem sa najlepszym potwierdzeniem jego tresci? I znowu najwieksze halo robi sie wokol tematu zastepczego. Ola, bardzo cie prosze, przeczytaj artykul jeszcze raz, do konca i tym razem ze zrozumieniem. On naprawde nie jest o depilacji i ciuchach, a swoimi komentarzami tylko potwierdzasz jego zasadnosc i robisz zamieszanie wokol tematu zastepczego.

    1. Klaudia Wojciechowska

      Kobiety i mężczyźni są takimi samymi ludźmi, mają takie same prawa i powinni być traktowani tak samo.
      Niezależnie czy chodzi o miejsce pracy, wykształcenie, postrzeganie w sferze rodzinnej czy golenie pach.
      Teraz jasne?

  12. trelemorele

    Czy można prosić, by jakiś zwolennik ruchu feministycznego w Polsce wypisał mi w punktach o co właściwie owy ruch walczy? Bo ja tu oprócz bezpodstawnych żali i pretensji nie widzę merytorycznych podstaw. Więc zamiast bełkotu proszę o konkrety.

    1. ebenezerskurcz

      również jestem tego ciekaw. jak na razie widzę tylko płacz i czytam tego bloga dla beki. brakuje czegoś takiego… hmmm… konkretnego?

  13. Liz

    Zgadzam się z Olą. Chodzi po prostu o to, że pewne rzeczy stają się problemem tylko wtedy gdy my sami damy na to przyzwolenie. Skoro ktoś chce chodzić nieogolony niech po prostu będzie sobą i to robi. Osoba, która akceptuje siebie w pełni nie pragnie by inni patrzyli się na nią z akceptacją. Ta osoba sama akceptuje siebie i to jest dla niej najważniejsze. Dlaczego więc zwracać się do krytycznie nastawionych obserwatorów swoich nieogolonych nóg o aprobatę? Po co takiej kobiecie ich opinia? Ludzie, którym się to nie podoba będą zawsze, ale dlaczego ich przekonywać do czegoś na siłę? Czy ja kogoś przekonam na siłę, że ma akceptować coś co sprawia, że akurat ja się czuję w 100 %sobą? Jeżeli autorka nieogolonych nóg nie czuje się z ich pokazywaniem komfortowo oznacza to, że być może jeszcze nie jest na tyle silna w swoim przekonaniu by to manifestować. Akurat problem związany z tematem golenia nóg jest moim zdaniem w gruncie rzeczy mniejszy niż zostało to ukazane i zahacza o coś więcej niż owłosienie, Oczywiście, poniżanie kogoś za jego wybór jest zupełnie czymś innym i każdy szanujący się człowiek nie obrzuci kogoś błotem za jego wybory czy upodobania. Ja również nie mam problemu z facetami seksistami. Nie chodzi o to, że ich nie spotykam, chodzi po prostu o to, że to co oni mówią czy próbują narzucić nie ma na mnie żadnego wpływu. Ja mogę wysłuchać co np taka jednostka ma do powiedzenia, ale nie oznacza to, że mnie to osobiście dotyka, nawet jeśli próbuje jakieś bzdurne poglądy kierować w moją stronę. Takie osoby automatycznie czują, że nie jestem dobrym gruntem nie dlatego, że próbuję ich przekonać, że nie mają racji – po prostu pozwalam im być nie angażując się zupełnie w ich pogląd. To jest ich problem.

    1. Liz

      Nie oznacza to jednak, że o rzeczach naprawdę ważnych nie należy mówić. Oczywiście, że trzeba. Sprawy poruszające tematykę gwałtów, przekonania sugerujące, że ubranie kobiety zachęca do przestępstwa są jak najbardziej godne nagłaśniania. Nie mieszajmy ich jednak ze sprawami naprawdę mało istotnymi.

  14. unaagi

    No pewnie,Trelemorele, na jedno Twoje skinienie wszystkie polskie feministki powinny się teraz rzucić przekonywać Szanowną Panią o zasadności swych działań, o tym, jak wiele dobrego zrobiły i że naprawdę mają dobre intencje i żadnych problemów z Twoim makijażem. A na dowód zaprezentować sztuk kilka ogolonych nóg i garść wytuszowanych rzęs.
    Radzę jednak wziąć pod uwagę, że mogą mieć czasem – zonk! – ważniejsze sprawy na głowie. Może więc odrobinę inicjatywy własnej? W czasach internetu krótki samodzielny research naprawdę nie boli. Na początek polecam chociażby stronę Feminoteki http://www.feminoteka.pl/news.php i szybki test: jak wiele tekstów potępiających depilację uda Ci się wyszukać?

  15. JP2/100%

    IMO to co tutaj jest napisane to bzdety. Pomysł, że bycie obleśną jest wyrazem buntu przeciw patriarchalnemu społeczeństwu musiał zrodzić się na prawdę w chorym umyśle. Może jeszcze kobieta nie powinna się myć?

  16. trelemorele

    hmm, i cisza. Tak przypuszczałam, że jeśli chodzi o konkrety, to nie macie zbyt wiele do powiedzenia.

    1. Weronika

      Nie ma czegoś takiego jak formalny „ruch feministyczny” w Polsce. Feministki walczą o równe traktowanie kobiet i mężczyzn (RÓWNE – nie seksmisja tylko równość!!!), o prawo wyboru i decydowania o sobie. Koniec. Jeśli chodzi o wypunktowanie to podejrzewam, że chodzi ci o wypisanie wszystkich możliwych przypadków kiedy takie zasady są łamane, albo kiedy możemy powiedzieć „tak, to już równość”. To jest niemożliwe, ale możliwe jest odwołanie się do ww. zasad w konkretnych przypadkach i rozpatrywanie ich w tym kontekście.
      Jeśli chodzi o „bezpodstawne żale i pretensje” zwracam się z prośbą o ponowne przeczytanie artykułu, powoli i ze zrozumieniem. Artykuł mówi o kilku aspektach tego, czym feminizm jest, a czym nie jest, czym jest temat zastępczy, a co jest istotą tego „ruchu” i żale i pretensje dotyczą tych właśnie zjawisk popartych faktami w postaci liczby komentarzy i wyświetleń.

  17. Twój Pan

    „Wielu z was szczyciło się tym, że nawet wy się golicie. Super. Tylko kogo to obchodzi? Kogo obchodzi wasze golenie? Feministki? Nie sądzę” – kogo obchodzą postulaty feministek? Mężczyzn? Prawdziwych mężczyzn? Nie sądzę.

  18. mateusz

    problem leży w nieprzystowowaniu z nieprzystowania robi się ideologię i cnotę a to jest wybór który jak każdy inny niesie za sobą konsekwencje. Weźmy niebieskie ptaki, artystyczne dusze przyszedł mi na myśl akurat przykład Ryszarda Riedla jak sam mówił nie nadawał się do pracy w ścisłym tego słowa znaczeniu. W PRLu, za to że kto nie pracował czy uprawiał tzw. włóczęgostwo wsadzali do więzienia, dzisiaj już nie. Dzisiaj mamy wolność, ale zarówno wczoraj jak i dziś jakaś pewnie znaczna część społeczeństwa nazwałaby go nierobem, leniem, ćpunem a on był jaki był w jakimś sensie wolny, robił to co chciał i nie oglądał się na opinię innych. Kobieta niegoląca sobie nóg jest kimś podobnym, musi się liczyć z tym że przez niektórych będzie uznana za fleję, tutaj problemem jest to że ona żąda akceptacji od absolutnie wszystkich od prawa i od poszczególnych jednostek, ma jakiś problem z akceptacją siebie i pożądaniem akceptacji innych. Ja poniekąd rozumiem postulat nie oceniania on działa w obie strony ile jest mężczyzn poniżanych przez żony, dla których wszystko co oni robią jest złe i bezwartościowe poczynając od tego, że za mało pieniędzy przynoszą do domu. To oczywiście źle ale pewnych rzeczy nie da się w ludziach zmienić feminizm to utopia, jak religia która żąda od ludzi żeby byli kimś innym niż są, żeby pod wpływem ideologi zmienili swoją ludzką naturę. Znajdź sobie feministko, podobnych do siebie którzy nie chcą mieć dzieci, golić się i mają w dupie konwenanse i ciesz się z życia ale nie żądaj od całego świata żeby myślał jak Ty.

  19. mateusz

    aaa pewnie jestem faszystą i obrzydliwym wstecznym konserwatystą bo nie akceptuje łażenia przez mężczyzn bez koszulek w sytuacjach innych niż ciężka praca na budowie np. albo plaża. Uważam za fjeje i prostaków panów przechadzających się po ulicy osiedlu czy deptaku bez koszulki, no chyba że jest to monte casino. Za to w w dużo większej ilości miejsc może oprócz urzędu czy kościoła, meczetu czy innego poważanego przez niektórch miejscach akceptuje przewiewne bluzeczki koszulki które właściwie nic nie zakrywają u kobiet 😛

  20. Unka Odya

    „jeśli tego nie wiesz, to nie czytaj dalej/jeśli sie w czymśtam ze mną nie zgadzasz, nie czytaj dalej”. niektórzy lubią czytać nowe opinie i świeże spojrzenia na jakiś temat a nie sluchac tylko osob, z ktorymi sie zgadzają. ale ty chcesz, zeby sluchali cie tylko ludzie, ktorzy już są po twojej stronie. super retoryka. napewno zyskasz wielu sprzymierzeńców.

  21. trelemorele

    Pisząc o bezpodstawnych żalach i pretensjach nie miałam na myśli akurat tego artykułu. Takie wrażenie odnoszę po prostu słuchając różnych wypowiedzi feministek, że ich działalność ogranicza się do walki kobiety contra mężczyźni. A myślę sobie, że kobiety i mężczyźni powinni grać w jednej drużynie.

  22. Weronika

    Z tym się w 100% zgadzam. Łatwiej jest się wkurzać i znaleźć sobie „grupę opresyjną” i do niej mieć pretensje zamiast przyznać, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni w taki czy inny sposób za to jak świat wygląda. Kobiety w takim samym stopniu jak mężczyźni. Jednocześnie wydaje mi się, że atak bierze się stąd, że wielu mężczyzn nie widzi bardziej subtelnych problemów kobiet, bo ich bezpośrednio nie dotykają i po prostu nie muszą o tym myśleć na co dzień.
    Kiedy kobieta pożali się innej kobiecie to ta pokiwa głową ze zrozumieniem, nawet jeśli jedna z nich intensywnie zajmuje się podtrzymywaniem dyskryminacyjnych zachowań i sama np. chętniej zatrudni mężczyznę niż kobietę, choć jakby ktoś jej to wytknął to byłaby szczerze zaskoczona. Mężczyzna najczęściej powie „nie jest tak źle”, co samo w sobie odbierane jest jako atak, zaprzeczenie punktu widzenia drugiej strony, a nie tylko brak zrozumienia, bo sugeruje, że strona mówiąca „wymyśla” i problem nie istnieje. Czasem wystarczy przyznać, że się nie rozumie, że mój punkt widzenia jest inny i wyrazić chęć zrozumienia co tak naprawdę druga strona ma na myśli, szczerze przyznając że się problemu nie widzi. Jestem przekonana, że wtedy nie będzie reakcji obronnej.
    Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że jak poruszamy się w sferze ogółów i stereotypów to bardzo trudno dojść do konstruktywnych wniosków. Trzeba oprzeć się na konkretnych przykładach. Kiedy kobieta mówi „zdarzyło się tak i tak” i uważa, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, to przecież nie mówi, że wszyscy mężczyźni to świnie i trzeba ich wszystkich wybić i że wszyscy tak mają, tylko żebyśmy sami unikali tworzenia podobnych sytuacji i przyjęli do wiadomości, że one istnieją, niezależnie od tego czy jest ich więcej czy mniej niż sytuacji „sprawiedliwych” (bo tego ostatniego oczywiście nie wiemy). Po prostu dzielą się swoim doświadczeniem i dają przykład działania mechanizmu (nie wiem czy tylko ja tak mam, ale znacznie łatwiej poruszać mi się po przykładach i uogólniać na ich podstawie niż odwrotnie – wychodzić od abstrakcji do przykładów – i to jest mój naturalny sposób przestawiania wielu spraw).
    Jestem też skłonna przychylić się do tezy, że wynika to z odmiennych sposobów komunikacji. Kobieta dzieli się doświadczeniem, bo szuka zrozumienia i czasem nawet walidacji własnych odczuć czy poglądów na sprawę, czasem tylko chce dowiedzieć się co druga strona myśli. Mężczyzna czuje się albo atakowany albo zobowiązany do znalezienia rozwiązania i dokładnie to robi, co jest odbierane właśnie jako atak. Konstruktywna rozmowa wymaga trochę więcej świadomości z obu stron. Tutaj może generalizuję, w każdym razie takie przyczyny konfliktów i wyzywania od „wściekłych feministek” ja widzę w swoim życiu. Jeśli jasno zakomunikuję swoje oczekiwania co do rozmowy to potem jest spokojniej:) Tak samo jeśli mężczyzna powie mi „rozumiem, zgadzam się, dostrzegam twój punkt widzenia, ale nie wszyscy są tacy/nie zawsze tak jest”. Jeśli ktoś mówi mi „nie jest tak źle” to czuję się niezrozumiana, nawet jeśli zgadzam się, że w ogólności to nie jest przecież tak całkiem źle i znam wiele pozytywnych przykładów na zachowanie w danej kwestii.

  23. Weronika

    Przyznam też, że dostrzeżenie dyskryminacji ze względu na płeć ze strony kobiet w stosunku do kobiet jest dużo trudniejsze, a wyrażenie takiej opinii raczej nie spotka się ze zrozumieniem:) No i też trzeba mieć świadomość, że jednak najczęściej (np. w przypadku rządu czy często w pracy) musimy do rozwiązania problemu pozyskać mężczyzn, bo to oni są decyzyjni i mogą coś zmienić. Tymczasem często mówią „ja problemu nie widzę” i nie widzą, bo ich bezpośrednio nie dotyczy i choć sami nie są odpowiedzialni za jego zaistnienie nie bardzo chcą włożyć wysiłek w jego rozwiązanie (no bo przecież go nie ma:P). Moim zdaniem większość konfliktów stąd wynika. Tak naprawdę nie atakujemy, bo „to ich wina” tylko dlatego, że się nas nie rozumie i się naszymi problemami nie interesuje.
    Ciekawa jestem jakie jest twoje zdanie na ten temat.

  24. wlabaj

    I jeszcze – moj ulubiony srodek przekazu – przyklad z zycia wziety. Mam w pracy kolege, ktory nie kryje sie w ogole ze swoim stosunkiem do kobiet, uwaza sie za dowcipnego, a na tablicy z grafikiem wpisal sobie ‚seksizm’ i nie widzi w tym nic zlego. Jestem jedyna kobieta w 15 osobowym zespole. Kiedy moj kolega opowiada kawaly obrazajace kobiety, rzuca durne uwagi, albo wymadrza sie nt. tego jakie to kobiety sa niekompetentne, a reszta mowi ‚olej to’, ‚badz ponad to’, ‚to przeciez nie o tobie’, ‚wiesz jaki on jest’, ale mnie nie wesprze, nie powie mu ze to co robi jest nieakceptowalne, to czasem naprawde mnie nerwy biora. To ja ‚nie znam sie na zartach’, ‚dzialam na niekorzysc zespolu’, ‚nie potrafie oddzielic opinii od pracy’, nie rozumiem ‚ze to nie jest na serio’. Nie chce miec uprzywilejowanej pozycji, ale chce byc traktowana tak jak pozostale osoby, z szacunkiem i pracowac w zdrowej atmosferze. Sama jej sobie nie stworze, a udawanie ze jest super nie jest rozwiazaniem. Czasem nie wiem jak sie zachowac i jak sobie z tym poradzic, tak czy siak sa takie dni, ze wracam z pracy i placze z wscieklosci. Nie uwazam ze moi koledzy z pracy to meskie, szowinistyczne swinie, ale czasem jest mi przykro, ze nie widza problemu, a jak probuje jak najbardziej neutralnie i rzeczowo zaznaczyc, w ktorym momencie przeginaja to mam wrazenie ze pracuje sobie na etykietke wscieklej feministki i nadal nikt mnie nie bierze na powaznie. W zasadzie to jest jedyny powazny problem, ktory ja dostrzegam – potrzebujemy was, a nasze ‚wyimaginowane’ problemy sa przez was ignorowane. Dla mnie to sa jedyne momenty kiedy jestem wsciekla na facetow. Kiedy w glebi duszy zgadzaja sie z pewnymi ideami, ale tak trudno jest zyskac ich wsparcie w codziennych sytuacjach, a bez niego jest bardzo ciezko.

  25. w66

    Nie rozumiem jedynie, po co ten cały raban, o co dyskusja. Co wam właściwie nie pasuje? Kto i co broni żyć jak chcecie? Idźcie i żyjcie sobie, nie golcie się, co to właściwie kogo obchodzi? Po co się przejmujecie, że ktoś się skrzywi widząc to? Żyj po swojemu, bądź sobą. Nie truj dupy w internecie. Nie wiem, do czego miałoby to doprowadzić, takie wylewanie tu swoich frustracji życiowych. Takie niesprawiedliwe i złe to życie. To się, kurwa, weź i powieś.

Prosimy używać nowych komentarzy

design & theme: www.bazingadesigns.com