Dziewięć inspirujących lekcji, których dzisiejsze feministki mogą się nauczyć od sufrażystek

Wiek po śmierci Emily Davison w Epsom Derby, ruch, który dał kobietom prawo głosu, wciąż może wiele nauczyć osoby walczące o równość.

Emmeline-Pankhurst-the-En-012

W dniu 4 czerwca 1913, Emily Wilding Davison wyruszyła do Epsom Downs na Derby, mając przy sobie dwa plakaty – jeden, zwinięty mocno w dłoni, drugi owinięty wokół jej ciała, ukryty pod płaszczem. Czekała na rogu Tattenham, a kiedy konie płynnie przekłusowały obok, przecisnęła się przez barierki i chciała chwycić lejce królewskiego konia, Anmer. Następnego dnia, w Manchester Guardian, naoczny świadek relacjonował: „koń upadł na kobietę i wierzgał z wściekłością”. W zapowiedziach wiadomości pokazano widzów wyścigów wbiegających z ciekawości na tor.

Davison doznała złamania czaszki i krwotoku wewnętrznego. Mimo, że aktywistka nie odzyskiwała przytomności, nienawistne listy wciąż przychodziły do szpitala. Davison zmarła cztery dni później. Tysiące ubranych na biało sufrażystek przybyło z wieńcami laurowymi na pogrzeb. Maszerowały czwórkami ulicami Londynu, niosąc purpurowe  transparenty wzywające wszystkich do kontynuowania walki.

Wciąż pojawiały się spekulacje odnośnie intencji Davison. Fakt, że miała przy sobie bilet na pociąg powrotny, sugeruje, że nie chciała umierać. Nie ma jednak wątpliwości, że była przygotowana na niebezpieczeństwo i poświęcenie na rzecz praw kobiet. Fran Abrams podkreśla w książce „Freedom’s Cause”, że Davison była wielokrotnie więziona za swoją działalność, przeprowadzała strajki głodowe i wiele razy była karmiona na siłę.

W 1912 roku, kiedy ona i wiele innych sufrażystek było więzionych w Holloway, odbyło się coś, co Davison określa mianem oblężenia – drzwi do cel kobiet zostały wyłamane przez strażników – stwierdziła, że jedna większa tragedia może uratować siostry. Davison rzuciła się z balkonu, wpadła w siatkę, natychmiast spróbowała ponownie, rzucając się w dół żelaznych schodów. Doprowadziło to do dwóch pękniętych kręgów i rozwalonej głowy, ale władze były niewzruszone. Ona i inne kobiety nadal były karmione na siłę, regularnie i brutalnie.

W ruchu, który określany był mianem prowokacyjnej działalności, odwaga Davison była niezwykła. Sto lat później, kiedy kobiety cieszą się prawem głosu w większości krajów feministyczna rewolucja trwa. Działaczki i działacze na całym świecie walczą o równą reprezentację w polityce, zakończenie ubóstwa kobiet, wolność od przemocy seksualnej oraz prawo do kontroli nad własnym ciałem, i – wreszcie -o najbardziej podstawowe, ale wciąż radykalne żądanie: aby kobiety były traktowane jak istoty ludzkie. Wiek po pogrzebie Davison, na którym sufrażystki deklarowały, że „Umarła dla kobiet”, czego dzisiejsze feministki mogą się nauczyć od sufrażystek?

Emily-Davison-is-fatally--010

Znajdź swój głos i użyj go

Brak kobiet w życiu publicznym często przypisuje się brakowi pewności siebie – sufrażystki też często zmagały się z tym problemem. Margaret Nevinson, zapalona działaczka, napisała kiedyś, „że czuła przerażające zawroty głowy”, kiedy po raz pierwszy miała się publicznie wypowiadać – przed gazownią w południowym Londynie w 1906 roku. Setki mężczyzn, którzy stłoczyli się wokół niej wykrzykiwało szyderstwa, a ona niemal uległa tremie, zanim usłyszała szept „Dalej dziewczyno, dasz radę, pokaż im”.

Podobne wspomnienia możemy przeczytać na temat Kitty Marion, aktorki i sufrażystki. Kiedy po raz pierwszy sprzedawała gazetę „Votes for Women” na placu Piccadilly Circus, Marion napisała: „Czułam się tak, jakby każde oko, które na mnie patrzy, było przenikliwym sztyletem, przeszywającym mnie i chciałam się zapaść pod ziemię. Jednak to uczucie ustąpiło i po mistrzowsku opanowałam sztukę sprzedawania gazet”.

Grzeczność jest przereklamowana

Dzisiaj, tak jak na początku ubiegłego wieku, kobiety wciąż wtłacza się w kobiece stereotypy – oczekuje od nich uległości, opiekuńczości, skromności. Sufrażystki takie nie były. Emmeline Pankhurst, przywódczyni bojówkowych sufrażystek, powiedziała kiedyś: „Odrzuciłyśmy wszystkie tradycyjne role kobiece i oceniając czy nasze metody są właściwie zadawałyśmy tylko jedno pytanie testowe: czy są one skuteczne?”.

To samo powtórzył Fred Pethick-Lawrence, który razem z żoną walczył wytrwale o prawo głosu kobiet (zwany był przez to Emmeline). W jego książce z 1911, „Women’s Fight for the Vote” wzywał do walki: „Nic nie przyczyniło się do opóźnienia postępu ludzkości w większym stopniu niż egzaltacja poddania się wyższym cnotom i szlachetności.” pisał. „Uległość czasem może być wskazana; czasem jest nawet moralnie słuszna, w celu uniknięcia większego zła. Ale uległość nie jest z natury piękna – generalnie jest tchórzliwa i często moralnie niewłaściwa”.

Czerp siłę z nienawiści innych

Każdy, kto pisze w internecie o feminizmie wie, jak paskudne mogą być komentarze internautów/ek – sufrażystki również otrzymywały nienawistne listy. Antologia Joyce Marlow, „Votes for Women” (z której pochodzi przywołanych w tekście wspomnień) zawiera list wysłany do Hugh Franklina, sufrażysty i aktywisty na rzecz prawa wyborczego kobiet: „Wsadzilibyśmy ciebie i starą matkę Pankhurst (robak kopalny) na pięć lat do karnej kolonii pracy, a następnie spalilibyśmy was razem. JESTEŚ BRUDNYM KUNDLEM I NIEBEZPIECZNYM SZALEŃCEM”.

Nienawiść przejawiała się nie tylko werbalnie. Na spotkania sufrażystek wrzucano szczury, kobiety obrzucane były zgniłymi jajkami i rybami. Margaret Nevinson napisała kiedyś, że wielu aktywistkom udało się zachować wzrok w dużej mierze dzięki ogromnym kapeluszom, które były wówczas modne, ponieważ szerokie ronda chroniły kobiety [i mężczyzn] „od twardych pocisków i pieprzu cayenne dmuchanego na nas”.

Krytycy sufrażystek/ów często byli wpływowymi ludźmi. Winston Churchill opisywał bojówkową część ruchu jako „obfitą fontannę zakłamania”, a Arthur Conan Doyle nazywał kobiety „chuligankami”. Odpowiedzią mogło być jedynie założenie, by czerpać siłę z tych obelg. Obecna zastępczyni redaktora New Statesman, Helen Lewis, napisała, że dziś „komentarze pod każdym artykułem o feminizmie uzasadniają feminizm”.

Podobnie komentowała wydarzenia sprzed wieku Rebeca West. „Prawdziwa siła sufrażystek tkwiła w jakości opozycji”  pisała, „Kobiety, słuchając anty-sufrażystycznych wystąpień po raz pierwszy wiedziały, co wielu mężczyzn naprawdę o nich myśli”.

Zaakceptuj fakt, że do nienawistników należą też inne kobiety

W społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn, kobiety są często wychowywane tak, aby identyfikować się z mężczyznami, przyjąć męski punkt widzenia i męskie prawa, jako najważniejsze. Nie zaskakuje zatem, że tak wiele kobiet przeciwstawia się własnemu wyzwoleniu. W czasach sufrażystek czołową „antyfeministką” była królowa Wiktoria. Warto przywołać wyjątek z jej listu na temat sufrażystek: „zaniepokojona chce werbować wszystkich, którzy mogą mówić lub pisać, żeby przyłączyli się do kontrolowania tego ohydnego, niegodziwego szaleństwa o prawach kobiet, ze wszystkimi towarzyszącymi im okropnościami, na które (my) słaba płeć jesteśmy naciągane”.

Kobiety prowadziły też anty-emancypatoryjne grupy, przykładem Narodowa Ligi na Rzecz Przeciwstawienia się Prawom Wyborczym Kobiet, kierowana przez panią Frederic Harrison, która stwierdziła: „Kobiety muszą zniszczyć ruch dla kobiet.” Rzadko świętuje się porażki innych kobiet, ale w przypadku Harrison zróbmy wyjątek”.

Los sprzyja odważnym

Po spotkaniu 30.000 sufrażystek w 1906, Emmeline Pethick-Lawrence powiedziała, że „nigdy nie spotkałam nikogo tak odważnego, jak te młode dziewczyny. Nigdy nie widziałem sufrażystek, pod groźbą przemocy, które zachowały tak zimną krew”.

Odwaga była konieczna, ponieważ kobiety często stawały w obliczu poważnej przemocy. Przykładowo, w dniu 18 listopada 1910, pamiętanym jako Czarny Piątek, Emmeline Pankhurst prowadziła 300 kobiet do Izby Gmin w pokojowym proteście. Pod budynkiem czekał na nie kordon policji – raporty mówią o biciu i molestowaniu seksualnym. Jedna z kobiet, cytowana w antologii Marlow, powiedziała: „Policjanci i zwyczajnie ubrani mężczyźni z tłumu owinęli ich ramiona wokół mnie od tyłu i trzymali mnie mocno za piersi, tak, aby inni wyraźnie to widzieli, żeby pokazać im jak mają to robić [obmacywać kobiety]… Moja spódnica została zadarta tak wysoko, jak to możliwe, a policjant próbował podnieść mnie z ziemi, podcinając kolana. Nie był w stanie tego zrobić, więc wepchnął mnie w tłum i podżegał mężczyzn, aby potraktowali mnie jak on.” Kobieta ta musiała potem iść do lekarza, ze względu na sińce na piersiach.

W ciągu całej bojówkowej kampanii sufrażystek, około tysiąca kobiet zostało uwięzionych w Wielkiej Brytanii, wiele z nich rozpoczynało strajki głodowe, a w rezultacie doświadczyło przymusowego karmienia. W 1913 roku uchwalono Cat and Mouse Act, okrutne prawo, które pozwalało sufrażystkom na strajki głodowe, do skrajnego wycieńczenia, następnie były wypuszczane na wolność, aby odzyskały siły, potem wracały do więzienia, i tak w kółko, aż odbyły całość wyznaczonych kar.

Sufrażystki nie poddały się, mimo sprzeciwów i bezpośrednich konsekwencji. Abrams opisuje działania z Londynu, z początku 1910 roku, kiedy „w dwa osobne dni, w ustalonym czasie, bez ostrzeżenia, setki elegancko ubranych kobiet z Oxford Street w Whitehall, wzdłuż Piccadilly i Bond Street, zaopatrzyły się w młotki … i rozwaliły kilkuset metrów kwadratowych frontowych witryn sklepowych”. Emmeline Pankhurst była jedną z 220 aresztowanych demonstrantek. Współczesne feministki prawdopodobnie przeszkodziłyby uznałayby nietóre formy protestów sufrażystek za autodestrukcyjne, ale śmiałość tych działań jest inspirująca.

Christabel-Pankhurst-at-T-010

Rozgłos jest siłą

Sufrażystki nieustannie wymyślały nowe metody na przyciągnięcie uwagi polityków i opinii publicznej. Pewnego razu dwie kobiety wysłały siebie jako ludzkie listy na Downing Street; innym razem sufrażystki popłynęły łodzią w kierunku tarasu parlamentu, gdzie 800 oficjeli piło herbatę. Kiedy znalazły się w dobrze widocznym miejscu, rozwinęły dwa banery, na pierwszym były szczegóły zbliżającej się demonstracji, na drugim napis: „Szczególnie zapraszamy Ministrów”.

Raport w Daily Express z 1909 roku, opowiada o młodej sufrażystce Muriel Matters, która „lecąc, malutkim sterowcem w kształcie pudełka po cygarach, z Hendon do Westminster, na ostatnią linię sufrażystycznych wydarzeń”. podczas lotu rozrzucała ulotki, aby wreszcie wylądować niedaleko Croydon, przy pomocy „przyjaznego, choć zaskoczonego rolnika”.

Sufrażystki zorganizowały bojkot spisu ludności w 1911 roku, podczas którego kobiety całą noc pozostały poza domami, z hasłem: „Jeśli kobiety się nie liczą, to również nie będą się liczyć.” Niektóre pojechały do Wimbledon Common konnymi karawanami, inne spędziły noc jeżdżąc na rolkach wokół Rinkeries Aldwych – tor pozostał otwarty na tę okazję, a Davison ukryła się w schowku na miotły w Izbie Gmin, z małym koszem piknikowym, zawierającym sok z limonki i mięsną lazanią. (Wiele lat później Tony Benn potajemnie umieścił w tej szafie tabliczkę, w hołdzie dla niezwykłego wkładu Davison w demokrację.)

Jeśli próbujesz stworzyć ruch społeczny, to oczywiste, że potrzebujesz być popularna/y. Sufrażystki były: około pół miliona osób uczestniczyło w ich demonstracji w Hyde Park w 1908 roku. To właśnie kampanie propagandowe i siła głównego przesłania, zebrały tak wielu ludzi, kusiło też  zapewne – również jako forma ekscytującego stylu życia – rewolucyjne podejście do roli kobiet. Dzisiaj czasem zauważalne jest napięcie dwoma sposobami przekazywania feminizmu – tego z humorem oraz tego pełnego gniewu;  sufrażystki pokazały, że obie formy są konieczne.

Siła poprzez solidarność

W ruchu sufrażystek zdarzały się podziały, ale wystarczyło solidarności, aby kontynuować misję. Dobrym przykładem jest historia z 1906 roku, kiedy Millicent Garrett Fawcett, przywódczyni pokojowej strony ruchu, napisała do The Times z odezwą o poparcie dla działaczek organizujących bojówki. W liście podkreśliła, że „[bojówkowa strona] daleka jest od szkodzenia ruchowi, w ciągu ostatnich 12 miesięcy, zrobiły więcej, abyśmy zostały usłyszane w sferze praktycznej polityki, niż my byłyśmy w stanie wypracować przez lata.”

Wiele sufrażystek wiedziało, że kobiety mogą być uciskane również przez czynniki niezwiązane z płcią, i dokładały wszelkich starań, aby wspierać swoje siostry. Dla przykładu, gdy Lady Constance Lytton, w 1909 roku została uwięziona i szybko zwolniona, była zdecydowana naświetlić fakt, że sufrażystki z klasy pracującej traktowano znacznie brutalniej niż ją. Przebrała się za Jane Warton, krawcową, wyjechała do Liverpoolu protestować, została uwięziona i była siłą karmiona osiem razy, co dowiodło jej teorii. To doświadczenie zniszczyło zdrowie Lytton –  w 1910 roku miała atak serca i serię udarów, co nie odwiodło jej od podjętych działań. Lytton, która razu wycięła dużą literę „V” dla prawa do głosowania [vote – głosować] na swojej klatce piersiowej, kontynuowała kampanię na rzecz praw wyborczych kobiet aż do swojej śmierci w 1923 roku.

Nigdy się nie poddawaj

Wiele dzisiejszych feministek narzeka na wypalenie się i zmęczenie problemami, które wydają się trudne do rozwiązania. Sufrażystki musiały czuć to samo. Historia często koncentruje się na przestrzeni około ostatnich 20 lat zmagań o prawo do głosowania, ale kobiety wówczas walczyły o prawo głosu już od przeszło stu lat, Mary Wollstonecraft, która pomagała z inauguracją kampanii w 1792 roku, w „Vindication of the Rights of Woman”, odniosła się do potrzeby reprezentacji kobiet w polityce. Czterdzieści lat później, w 1832 roku, pierwsza petycja dla praw wyborczych kobiet została przedstawiona w Izbie Gmin, a w przeciągu kolejnego wieku działaczki i działacze kontynuowali walkę – szukając nowych sposobów,  energii i przekazując pałeczkę od kobiety do kobiety. Prawo do głosu dla kobiet, na tych samych zasadach co dla mężczyzn, ostatecznie zostało im przyznane w 1928 roku.

Zaakceptuj tylko zwycięstwo – nie mniej

Feministki często spierają się dzisiaj, kto powinien reprezentować feminizm, ale walka sufrażystek pokazuje, że potrzebujemy całego spektrum: podżegaczek, teoretyczek, zawziętych aktywistek, sympatyzujących polityczek, pełnych gniewu i tych, które po cichu, konsekwentnie prą do przodu, zajmując się kwestiami, z których inne rezygnują sfrustrowane niepowodzeniem. Potrzebujemy tych, które nie zaakceptują żadnych możliwych opcji poza zwycięstwem. Osób takich jak kobieta, która napisała do Daily Telegraph w 1913 roku: „Proszę pana, Wydaje się, że wszyscy zgadzają się co do konieczności powstrzymania gniewnych sufrażystek, ale nikt nie wie jak to zrobić. Istnieją dwa, i tylko dwa, skuteczne sposoby na ich zatrzymanie: 1. Zabicie wszystkich kobiet w Wielkiej Brytanii. 2. Dać kobietom prawa wyborcze. Z poważaniem, Bertha Brewster.”

Kira Cochrane

źródło: http://www.guardian.co.uk/world/2013/may/29/nine-lessons-suffragettes-feminists

Tłumaczyła Karolina Żurek

design & theme: www.bazingadesigns.com