Broniarczyk: Dużo miłości, przyjaźń, muzyka i… molestowanie

Natalia Broniarczyk


Parę dni temu telewizja TVN24 nadawała na żywo z festiwalu Pol’and’rock Festival. Reporterka stoi pomiędzy scenami i opowiada nam o atmosferze, pokazuje pierwszych festiwalowiczów i festiwalowiczki, żar leje się z nieba. Nagle podbiega do niej facet, całuje ją w policzek, ucieka, a wszystko to nie wygląda na wyreżyserowane. Reporterka łapie oddech, mówi „uff” i prowadzi dalej wejście na żywo. Za chwilę następuje powrót do studia, a tam osoba od pogody mówi, że też jej się marzy taki całus w wejściu na żywo. I co się dzieje? Ktoś podbiega do niej i całuje ją z zaskoczenia. Wszyscy się śmieją, żartują, podobno zrobiło się jeszcze gorącej.

Mnie też się zrobiło gorąco – ze złości. Tak, wiem – miłość, festiwal, lato, przyjaźń, muzyka, fascynująca atmosfera, ale telewizji pada zero, dosłownie zero komentarza krytycznego na ten temat, chociażby zdania wytłumaczenia, że to nie jest OK, że my kobiety nie jesteśmy obiektami do całowania, obściskiwania, komentowania, a kontakt fizyczny powinien odbywać się za wyraźną zgodą obu stron. Nie spodziewam się po TVN24 takich komentarzy – żeby nie było, ale czuje ogrom złości, że jeszcze nie było 9.00, a tu taka dawka seksizmu na jednym kanale telewizyjnym. Tego samego dnia reaguje dr Sylwia Spurek – zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, odpowiedzialna za równe traktowanie, ekspertka od przeciwdziałania przemocy domowej. Na swoich profilach na Facebooku i Twitterze dr Spurek rzetelnie, ale kategorycznie komentuje i stawia sprawę jasno. Całowanie innej osoby z zaskoczenia, bez zapytania o zgodę to molestowanie. Tym samym uruchamia się lawina medialna. Rzeczniczka komentuje sprawę w kolejnych mediach, tłumaczy, odpowiada na pytania rozmaitych redakcji. Równolegle wraz z zainteresowaniem medialnym, rośnie liczba komentarzy potwierdzających to, co wiemy od lat – świadomość, czym jest molestowanie seksualne, jest bardzo niska. Momentalnie rozpoczyna się poszukiwanie kontekstu: bo to festiwal, bo to TEN festiwal, bo Wy tam najwyraźniej nigdy nie byłyście i nie wiecie, że tam tak jest, bo to był fajny koleś, bo Wy nie macie poczucia humoru, bo Wam wszystko kojarzy się molestowaniem. Stara śpiewka patriarchatu, zawsze coś.

Żeby tego było mało, fala krytyki spada na dr Spurek. Zarówno na Facebooku i Twiterze w komentarzach czytamy:

„Jest Pani idealnym przykładem raka XXI wieku.”

„Ludzie kochają spontaniczność, okazywanie radości i uczuć w sposób normalny. Nie są oderwani od rzeczywistości jak Pani. Proszę wyjść z domu i poobserwować normalność.”

„Niech się Pani leczy.”

Wszystkie te komentarze spotkały się z reakcją dr Spurek:

„Zajmuję się kwestią przemocy wobec kobiet od prawie 20 lat. Ignorowanie i bagatelizowanie problemu, umniejszanie sprawy, wyśmiewanie doświadczenia ofiar obserwuję od dawna. Żaden z Państwa (a właściwie Panów) komentarzy nie jest dla mnie w związku z tym niczym nowym i oryginalnym. Smutne jest to, że przez te lata wiele się zmieniło, szczególnie w polskich przepisach prawa. Polecam Państwa uwadze szczególnie Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemowy w rodzinie. Jednocześnie dziękuję za komentarze tych osób, którym bliska jest idea równości i niedyskryminacji i którzy merytorycznie próbowali tłumaczyć, czym jest molestowanie seksualne, jakie są jego przyczyny i konsekwencje.”

Kilka dni później głos zabiera dziennikarka, która z zaskoczenia została pocałowana w wejściu na żywo przez obcego człowieka. Małgorzata Mielcarek zapytana przez portal Gazeta.pl mówi: – Nikt nie zapytał, czy poczułam się gorzej, ani jaką wagę miało dla mnie to wydarzenie. Przedstawia mnie się jako osobę pokrzywdzoną – tak to odebrałam z postu pani rzecznik. A nie sądzę, by ta konkretna sytuacja była tego warta. Mam znajomych, którzy spotkali się z bardziej niebezpiecznymi sytuacjami. Nie mam pojęcia, co kierowało tym chłopakiem, ale chcę wierzyć, że nic negatywnego, bo to miejsce wypełnione jest dobrymi emocjami i chciałabym, żeby tak zostało.

Zgoda, poczucie osoby, która jest w centrum tej sytuacji jest ważne, jeśli nie najważniejsze, ale to, na co zwróciła uwagę dr Spurek i czego powinna dotyczyć dyskusja, to czym jest molestowanie seksualne i jakie są jego przyczyny. Cieszę się bardzo, że dziennikarka TVN24 zabrała głos i oświadczyła, że w jej opinii i odczuciu nie stało się nic wielkiego. Nie cieszy mnie natomiast fakt, że kolejny raz telewizja (informacyjna!) robi sobie żarty z niechcianego kontaktu, oblewa go lukrem i wysyła sygnał do oglądających, że takie zachowania są OK. Nie twierdzę, że przez ten program zaczniemy być masowo nagabywane i zaczepiane na ulicy. Bo to się już dzieje!

Według raportu Fundacji Ster „Przełamać tabu” molestowanie seksualne jest doświadczeniem 87,6 proc. kobiet, z czego niemal 50 proc. doświadczyło próby pocałunku wbrew woli i dotykania w sposób seksualny. Bardzo ważne jest również to, że najwięcej kobiet spotyka się z molestowaniem w miejscu publicznym (76,6 proc.) i ze strony nie znanej nam wcześniej osoby (66,8 proc.).

Molestowanie seksualne jest wpisane w nasze życie niezależnie od naszego wieku, miejsca zamieszkania, wykształcenia, stanu cywilnego. Jackson Katz, znany działacz antyprzemocowy z USA, w jednej ze swoich książek opisuje ciekawy eksperyment, który przeprowadza na swoich warsztatach. Polega on na podzieleniu osób ze względu na płeć na dwie grupy. Osoby w obu grupach proszone są o odpowiedź na pytanie, jakie stosują strategie, by ochronić się przed molestowaniem seksualnym. Podczas gdy kobiety sypią odpowiedziami jak z rękawa, mężczyźni najczęściej reagują śmiechem albo milczą. Zdarza mi się powtarzać to ćwiczenie na zajęciach dotyczących przemocy seksualnej ze studentkami i studentami. Wyniki są zawsze takie same. Podczas gdy dziewczynki i kobiety od wczesnej nastoletniości uczą się, jak sobie radzić w takich sytuacjach, dzielą się radami i pomysłami, noszą przy sobie gaz, mają naładowany telefon, zawsze wracają taksówkami albo nigdy nie wracają same, pilnują swoich drinków albo po prostu nie wychodzą z domów, to mężczyźni w ogóle nie muszą się o to martwić.

Dodatkowo nauczone jesteśmy, że odpowiedzialność spoczywa na naszych barkach, to my musimy zrobić wszystko, by nie spotkało nas nic złego, to my musimy powiedzieć wystarczająco głośno „nie”, to my od przedszkola słyszymy, że to są „końskie zaloty” i mamy się cieszyć, że się podobamy, i wreszcie – to my się wstydzimy, gdy nas coś takiego spotka.

Molestowanie seksualne i idący za tym strach, niepokój, dyskomfort towarzyszą kobietom przez całe nasze życie. Albo jesteśmy całowane z zaskoczenia, albo jakiś gość postanowi powiedzieć nam, co myśli o naszym wyglądzie, złapie nas za tyłek w dyskotece, nie chce nas wpuścić do sklepu, klubu, gdziekolwiek indziej, dopóki się nie uśmiechniemy. Nie oczekiwałam od Małgorzaty Mielcarek, że stanie w naszej obronie, poczuje dyskomfort i powie obcemu kolesiowi: „Ej, to co robisz, to molestowanie”. Oczekiwania mam do telewizji, która, jakby nie było, powinna mieć misję. Oczekuję, że padnie chociaż zdanie komentarza tłumaczące, że generalnie całowanie z zaskoczenia, bez zgody nie jest czymś, co chcemy pokazywać na naszym kanale. Dlaczego? Bo to umacnia przekonanie, że można, że to jest miłe, że to sympatyczne, że to nic takiego. Nie interesuje mnie, czy to się dzieje na festiwalu, w sali sejmowej czy studiu telewizyjnym. Molestowanie seksualne, to nie jest „nic takiego”. To poważny problem społeczny. Nawet na najfajniejszych festiwalach muzycznych świata.

design & theme: www.bazingadesigns.com