Docenienie innych kultur czy przywłaszczenie kulturowe?

kultura

Ilustracja – Dorota Świderska

Czym jest przywłaszczenie kulturowe?

Przywłaszczenie kulturowe polega na zaadaptowaniu czy też kradzieży symboli, rytuałów, norm estetycznych i zachowań pewnej kultury lub subkultury przez inną. Społeczność, której elementy kulturowe zostają przywłaszczone, jest mniejszością o niższym statusie społecznym, politycznym, ekonomicznym czy militarnym w stosunku do grupy przywłaszczającej. Zjawisko to charakteryzuje się również tym, że grupa przywłaszczająca jest nieświadoma kontekstu i znaczenia danego elementu w kulturze oryginalnej, często zmieniając głęboko zakorzenione tradycje, praktyki i wierzenia w „bezwartościowe” produkty kultury masowej, nadając im odmienny wydźwięk, eliminujący ich pierwotną złożoność.

Dlaczego zjawisko to ma miejsce?

Przywłaszczenie kulturowe jest pokłosiem imperializmu, kapitalizmu, opresji i asymilacji. Imperializm jest tworem bazującym na nierównych relacjach kulturowych, ekonomicznych i terytorialnych pomiędzy państwami, opartym na dominacji i subordynacji. System imperialny podporządkowuje sobie społeczności i terytoria, eksploatując ich zasoby. W wypadku przywłaszczeń kulturowych to właśnie kultura uznawana jest za „zasoby naturalne”, pozyskiwane od różnych grup etnicznych.

Przywłaszczenia kulturowe przynoszą zyski. Obiekty i tradycje (ale już nie ludzie) marginalizowanych kultur są postrzegane przez grupę dominującą jako egzotyczne, ekscytujące, pożądane, a to oznacza zyski. Kapitalizm funkcjonuje najlepiej, gdy ludzie nie są traktowani jak jednostki i doceniani za różnorodność, lecz jako jednakowi pracownicy i pracownice, trybiki w maszynie. Pozbawia się ich dawnych, zróżnicowanych tożsamości kulturowych, których miejsce zajmuje kultura będąca produktem kapitalizmu.

To jeden z aspektów asymilacji, poprzez którą marginalizowane społeczności tracą charakterystyczne elementy kulturowe i są wchłaniane przez kulturę dominującą. Proces ten jest przyśpieszony, gdy wyznaczniki danej kultury zostaną zaadaptowane przez kulturę większości.

Dlaczego przywłaszczenie kulturowe jest szkodliwe?

Przywłaszczenie kulturowe jest szkodliwe, ponieważ jest przedłużeniem trwających od wieków zbrodni przeciwko ludzkości, jest przedłużeniem rasizmu i opresji. Traktuje wszystkie aspekty marginalizowanych kultur (określanych także jako cel opresji) jak źródło, z którego można dowolnie czerpać. Podobne podłoże miały kradzieże ziemi i surowców od zdominowanych grup etnicznych, w szczególności dla rdzennych mieszkańców i mieszkanek danych regionów. Podsumowując, kradzież ziem, zasobów i kultury marginalizowanej grupy jest zbrodnią przeciw ludzkości.

Stanowisko broniące przywłaszczenia kulturowego oparte jest na mylnym przekonaniu, że relacje rasowe rozgrywają się w sferze powierzchownej, a rasizm jest zjawiskiem nieistniejącym. Rasizm instytucjonalny nadal ma miejsce – biali ludzie nadal skupiają w swoich rękach władzę i przywileje, a ludzie przynależący do innych grup rasowych są ich pozbawiani. Nie może być mowy o wolnym przepływie pomysłów, obyczajów i wyznaczników kulturowej odmienności tak długo jak rozkład władzy w społeczeństwie jest nierówny.

Praktyki ludów rdzennych powiązane z duchowością są wyjątkowo narażone na przywłaszczenie przez kulturę dominującą. Wydaje się to niezwykle ironiczne mając na uwadze, że dopiero w 1978 roku przyjęto Akt o Wolności Religijnej Indian Amerykańskich, zezwalający na kultywowanie tradycyjnej duchowości rdzennym populacjom na terenie Stanów Zjednoczonych. Od czasów kolonizacji kontynentu przez białych osadników i osadniczki, rdzenni Amerykanie i Amerykanki zmagali się z ogromnymi przeciwnościami takimi jak obowiązkowe szkoły z internatami, przymusowe przesiedlenia, polityka „Zabij Indianina, ocal człowieka”, asymilacja czy niekończąca się lista złamanych traktatów, które stawały na drodze do podtrzymywania tradycyjnych wierzeń. Próby usprawiedliwienia przywłaszczania praktyk duchowości Indian Amerykańskich przez białych ludzi charakteryzują się w tym świetle zupełnym brakiem wrażliwości, w szczególności zwracając uwagę na historię brutalnych prześladowań Indian z powodów praktykowania tych właśnie tradycji.

Przywłaszczenie kulturowe nie jest właściwym sposobem na uczczenie, uszanowanie czy docenienie odmiennych tradycji. Wyrażanie szacunku dla kultury czarnej społeczności Stanów Zjednoczonych nie polega na noszeniu dredów (jako symbolu podążania z ruchem Rastafari czy poparcia dla czarnego oporu przeciw dyskryminacji rasowej). Powinniśmy i powinnyśmy zamiast tego nauczyć się rozpoznawać, konfrontować i dekonstruować instytucjonalny rasizm. Gdy chcemy uhonorować kulturę rdzennych mieszkańców i mieszkanek Ameryki, zwróćmy uwagę na problemy, z jakimi zmagają się na co dzień (a także na możliwe ich rozwiązania), takie jak wysoki odsetek samobójstw i plagę alkoholizmu na terenie rezerwatów oraz nieprzerwaną kradzież terenów przez koncerny zajmujące się wydobyciem złóż.

Wielu samozwańczych i wykazujących dobre intencje oponentów i oponentek rasizmu dokonuje przywłaszczeń kulturowych w imię „solidarności”. Jednym z najbardziej widocznych przykładów są aktywistki i aktywiści pro-palestyńscy noszący kefiję, arabskie nakrycie głowy będące symbolem palestyńskiej tożsamości i oporu przeciw izraelskiej przemocy. Noszenie tego symbolu nie zakończy izraelskiej okupacji Palestyny, za to istnieje wiele sposobów, na które można zaangażować się w pomoc – m.in. przez wsparcie Boycott Divestment and Sanctions Movement.

Atmosfera islamofobii panująca w Stanach Zjednoczonych, przez którą ludzie postrzegani jako Arabowie są traktowani z niechęcią, podejrzliwością, wręcz jako terroryści, dodatkowo zaognia się, gdy noszą oni ubiory powiązane z kulturą arabską czy tradycją islamską. Biali ludzie noszący kefiję demonstrują jedynie jak działa ich „biały” przywilej – nie są oni natychmiastowo identyfikowani jako terroryści, ale jako osoby modne i kosmopolityczne. Osoby wywodzące się z tradycji islamskiej czy arabskiej nosząc kefiję narażają się na bycie postrzeganym czy postrzeganą jako niebezpieczni, „inni” terroryści.

Wiele tradycji, które zostały zawłaszczone Indianom/kom (m.in. obrzędy medycyny naturalnej) jest praktykowanych przez białych ludzi w imię pompatycznych celów takich jak pokój na świecie, formowanie duchowych więzi i wzajemne porozumienie. W istocie drogą prowadzącą do osiągnięcia tych celów jest zwalczenie rasizmu. Działania prowadzące do zakończenia tego zjawiska polegają na rozpoznaniu własnej roli w podtrzymywaniu dyskryminacji, konfrontacja z własnym „białym przywilejem” i podjęcie akcji przeciwko systemom opresji, które ten przywilej nadają. Żadne z tych działań nie wymaga zwrócenia się do przywłaszczenia kulturowego. Niedopuszczalne jest zatem, aby praktyki lecznicze podejmowane przez białych ludzi pogarszały sytuację grup, od których są przywłaszczane.

Przywłaszczanie obrzędów i symboli pozbawia te tradycje oryginalnego kontekstu, zmieniając je w karykatury, będące potwarzą dla ludzi, którzy praktykowali je jako pierwsi (przy całkowitym lekceważeniu historii i dyskryminacji w sytuacji obecnej, podtrzymywanej przez białych ludzi, którzy czują się w pełni upoważnieni do korzystania z zasobów należących do represjonowanych grup). Przywłaszczenie kulturowe w najlepszym wypadku jest wyrazem głębokiej ignorancji, w najgorszym świadomego rasizmu.

Przywłaszczenie kulturowe często podtrzymuje stereotypy dotyczące różnych grup etnicznych – przykładem jest większość wyobrażeń dotyczących Indian/ek Amerykańskich, mających swoje źródło w stereotypie homogenicznej kultury tipi, rytuałów sweat lodge (przypominających saunę czy banię) czy łapaczy snów. Powielanie takich sposobów myślenia wytwarza pewnego rodzaju ramę, w którą ludzie przynależący do poddawanych dyskryminacji grup mają się wpasować, by spełnić oczekiwania społeczne.

Gdy próbują uciec tego typu kategoryzacjom, często bywają atakowani, wyśmiewani i wykluczani.

Różnorodność etniczna – tak jak przetrwanie rdzennych mieszkańców Ameryki – nie jest kwestią przynależącą do przeszłości. Często w celu usprawiedliwienia przywłaszczenia kulturowego padają hasła takie jak: „Podziwiam sposób, w jaki ci ludzie żyli! Był tak prosty i piękny!”, jak gdyby grupy te należały do przeszłości. Stwierdzenie to jest niezwykle krzywdzące i jedynie stwarza wrażenie, że nie ma potrzeby podejmowania akcji przeciwko dyskryminacji, skoro poddawane jej grupy etniczne już nie istnieją.

Jeśli nadal nie potrafisz zrozumieć, dlaczego przywłaszczeni kulturowe postrzegane jest jako obraźliwe, lub uważasz, że ludzie przynależący do poddawanych opresji grup etnicznych na co dzień zmagają się z poważniejszymi problemami – spróbuj skonfrontować swoje poglądy z nawoływaniem do zaprzestania podobnych praktyk, płynącym od samych poszkodowanych. Będąc obiektem rasizmu, ludzie ci najlepiej potrafią wykazać potrzebę przeciwdziałania dyskryminacji oraz sugerować częstotliwość tego typu akcji.

To skomplikowane.

Wzajemne obrzucanie się zarzutami przywłaszczenia kulturowego (czy skierowanie dyskusji na tory dotykające tych aspektów) może być zwodnicze. Jak zwykle, warto powstrzymać się od automatycznego przypisywania ludziom konkretnej tożsamości. Jasna skóra nie zawsze oznacza, że ktoś identyfikuje się z „białą” częścią społeczeństwa, a traktowanie białej rasy jako tej „podstawowej” jest jednym z wielu aspektów rasizmu. Nie w każdym wypadku upominanie osoby o jasnej skórze noszącej pióropusz, że postępuje niewłaściwie jest słuszne – wygląd zewnętrzny nie zawsze stanowi o korzeniach. Dlatego też warto podkreślać rolę dialogu na temat przywłaszczeń kulturowych, jako że rozmowa może rozjaśnić wiele problematycznych kwestii.

Czasami zdarza się, że jesteśmy zapraszani/e do udziału w praktykach kulturowych przez osoby przynależące do kręgu danej tradycji. Jest to wyjątkowa okazja, niedająca jednak automatycznego przyzwolenia na uskutecznianie tych obyczajów poza wspomnianym kontekstem. Nawet jeśli zgromadzimy sporą wiedzę dotyczącą pewnych tradycji, nie należąc do grupy, która ją kultywuje, ryzykujemy pominięcie pierwotnego znaczenia i kontekstu.

Największy problem stwarzają tradycje mające swoje korzenie w wielu kulturach. Przykładem mogą być dredy, pojawiające się w tradycji indyjskiej, buddyjskiej, rastafariańskiej, afrykańskiej czy celtyckiej.

W ostatnim czasie nabrały znaczenia jako symbol sprzeciwu czarnej społeczności wobec dyskryminacji rasowej czy oznaka duchowości pośród rastafarian. Biali ludzie noszący dredy często pozbawiają je oryginalnego znaczenia.

Jak odnieść się w takim razie do osób o korzeniach celtyckich, noszących dredy? Są częścią ich kultury, jednak przechodnie nie będą w stanie odróżnić osób kultywujących tradycje przodków od tych dokonujących kulturowego przywłaszczenia. Nie posiadam gotowych odpowiedzi na te pytania, jednak jako osoba mieszkająca w USA mogę stwierdzić, że dredy nie są tu identyfikowane z kultura celtycką. Wszyscy biali ludzie, bez względu na korzenie, mogą dokonywać przywłaszczeń kulturowych. Czy to oznacza, że osoby posiadające celtyckich przodków żyjące w Stanach Zjednoczonych nie mogą nosić tego typu fryzur? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Decyzja o noszeniu dredów musi zostać podjęta z ostrożnością, przy dodatkowej świadomości, że może wywoływać dyskusje o znaczeniu tej fryzury w różnych kulturach.

Tłumaczenie: Iga Krzysik
Autor: vegetablesforbreakfast@gmail.com

design & theme: www.bazingadesigns.com