Frąckiewicz: Czy docenianie czyjejś urody może być formą opresji?
Chciałabym zacząć od opisu sytuacji, która zdarzyła mi się na imprezie dla absolwentów, w domu u profesora. Stałam z kolegą, kiedy podeszła do nas znajoma z roku lub ze starszego rocznika, którą znam tylko z widzenia. Po krótkiej rozmowie powiedziała do mnie:
– Chciałam Ci powiedzieć, że jesteś bardzo piękna. Takie rzeczy trzeba ludziom mówić.
Ja się bardzo speszyłam, wybąkałam, że dziękuję, na co mój kolega (może mnie nie usłyszał?) powiedział:
– Podziękuj koleżance.
Druga sytuacja:
Rozpuściłam włosy, chociaż zwykle noszę związane, kolega tak to skomentował:
–Wyglądasz jak Weronika Rosati. Na co drugi powiedział:
–No nie, jeszcze trochę jej brakuje.
Ten pierwszy chłopak przez resztę wieczoru i jeszcze na kilku spotkaniach zwracał się do mnie per „Weronika”.
Trzecia sytuacja:
Moja przyjaciółka na wakacjach wpadła na pomysł, żeby zgłosić mnie do agencji modelek:
– Jesteś taka piękna, możesz pracować jako modelka, zarobisz dużo pieniędzy! Jesteś najpiękniejszą osobą jaką znam!
Zawołała to przy dziesięciu innych osobach podczas żeglowania.
Ilustracja Patricija Bliuj-Stodulska
Jestem przekonana, że żadna z tych osób nie miała złych zamiarów, a dwoje z nich jest mi bardzo bliskie. Mimo to, te trzy sytuacje łączy kilka rzeczy: pewność oceniających mnie osób, że mają do tego prawo; pewność tych osób, że będę wdzięczna / szczęśliwa z powodu ich komplementów; moje onieśmielenie / zażenowanie.
Dlaczego sytuacja komplementowania jest sytuacją opresyjną? Czy zawsze nią jest?
Gdyby kilkoro osób stało naprzeciwko jednej i każda z nich mówiłaby, na ile punktów ją ocenia, oczywiste byłoby, że to sytuacja opresyjna i uprzedmiatawiająca osobę ocenianą. Czy jeśli te same osoby stoją obok, a tylko jedna z nich mówi do innej „pięknie wyglądasz” to przestaniemy mieć do czynienia z opresją?
Moim zdaniem jest to analogiczna sytuacja. Uwaga skupia się na wyglądzie jednej z osób. Mogą się włączyć w ocenę i dodać jakiś swój komplement, np. „rzeczywiście, masz nową fryzurę” itp. Mogą nic nie powiedzieć i zmienić temat, mogą się z tym nie zgodzić i grzeczność wymaga, żeby tego nie powiedzieli. Wysłano jednak sygnał, że ktoś podlega ocenie.
Słowo „komplementować” oznacza doceniać, w sposób werbalny, czyjś wygląd. „Docenianie” leży o krok od „oceniania”. Jest jego następstwem. Najpierw oceniamy jakiś przedmiot, żeby później go docenić lub odrzucić. Innymi słowy osoba, która publicznie prawi komuś komplement, równocześnie przyznaje, że poddała ją jakiejś ocenie i ma prawo do zaprezentowania jej. Jeśli są tam obecni inni ludzie, to automatycznie są włączeni w tę sytuację i biorą udział w ocenianiu, czy to przyłączając się do komplementowania, czy zachowując to dla siebie.
Kto ma władzę oceniać
Używam słowa „władza”, zamiast „prawo”, ponieważ oceniający w rzeczywistości nie posiadają takiego prawa. Za to wygłaszanie komplementów z reguły podnosi nieco wyżej osobę komplementującą. Samozwańczy oceniający przyznaje oceny, ma więc pewien rodzaj władzy nad ocenianym. Poprzez wystawianie not innym ustawia się również poza kategoriami oceny.
Oceniający są często wyżej w hierarchii – mogą to być mężczyźni wobec kobiet, osoby na wyższych stanowiskach wobec tych na niższych, kobiety i mężczyźni wobec dzieci, ale dotyczyć to może również dysproporcji na pozornie nieistotnych polach np. osoba, która zawsze jest świetnie ubrana będzie czuła się uprawniona do skomplementowania osoby, która ubiera się gorzej, ale tego dnia ma na sobie coś nowego itp.
Oceniający nie podlegają, lub nie muszą podlegać tym samym kategoriom oceny. Mężczyźni nie muszą być piękni, słodcy ani seksowni, ale mogą określać, kto taki jest, a kto nie. Dorosłe kobiety nie muszą być uroczo sepleniącymi, małymi dziewczynkami (chociaz z tym akurat można dyskutować), żeby je oceniać.
Małe dziewczynki
Moim zdaniem małe dziewczynki są dużo bardziej wycofane niż chłopcy, dlatego, że one od najwcześniejszych chwil podlegają ocenom, a chłopcy nie.
Maleńkiej dziewczynce z blond loczkami i wielkimi oczami prawie każdy mówi, gdy tylko ją zobaczy, „jaka jesteś słodka, jaka jesteś urocza, jaką masz śliczną sukienkę, mogę ci zrobić warkoczyki?”. Z małym chłopcem zaczynamy się bawić. Po prostu. Trzeba się go zapytać, co lubi robić i czym się interesuje, nie mówimy „ale jesteś słodki, jakie masz długie rzęsy, masz śliczne spodenki.” I nie robimy mu warkoczyków.
Mali chłopcy nie doświadczają ocen w takiej skali, w jakiej doświadczają ich dziewczynki.
Kiedy kobieta idzie ulicą i na jej widok gwiżdżą budowlańcy albo cmokają przechodzący obok mężczyźni, jasne jest dla nas, że jest to seksizm i sytuacja opresyjna. Przy małych dziewczynkach odgrywamy rolę budowlańców. Czemu uważamy, że dla dziecka jest to sytuacja komfortowa, skoro dla dorosłych nie jest? I czemu wydaje nam się, że mamy prawo do oceniania go?
Moim zdaniem dlatego, że stoimy wyżej w hierarchii niż dziecko i tym samym nie widzimy nic złego w ocenianiu go, nie bierzemy pod uwagę, że nie musi być z tego powodu zadowolone. Mało tego, oczekujemy, że będzie wdzięczne i że podziękuje. Tego też ją / jego uczymy – za komplementy należy dziękować.
Wdzięczność jako oczekiwana społecznie reakcja na komplement
To, co najmocniej tworzy sytuację opresji z komplementowania, to oczekiwanie wdzięczności. W artykule Violetty Frankowskiej Obraz grzeczności na podstawie reakcji polskich i niemieckich studentów autorka przedstawia słowo „dziękuję” jako najczęściej padającą odpowiedź na komplement. W wynikach badań, które przeprowadziła, odpowiedź „dziękuję” pojawia się u 87% polskich i 84,9% niemieckich studentów. Studenci odpowiadali w ten sposób, niezależnie od tego czy wierzyli w dany komplement, lub czy lubili osobę, która ich komplementuje. Często w drugiej części wypowiedzi odwzajemniali się komplementem, albo zaprzeczali mu, czasem kończyło się na „dziękuję”.
Zdanie osoby komplementowanej nie liczy się więc potrójnie. Po pierwsze, kiedy ktoś wypowiada komplement niezależnie od jej woli. Po drugie, gdy prowokuje w ten sposób resztę grupy do oceniania jej. I w końcu, gdy musi odpowiedzieć „dziękuję”, bo taka jest, w naszej kulturze, oczekiwana reakcja. Przymus podziękowania, lub pozytywnej reakcji, pogłębia sytuację opresyjną.
Trzy sytuacje, które opisałam we wstępie do tego tekstu, zawierają wszystkie te elementy. W każdej z nich komplementujący_a nie byli poproszeni o wystawienie swojej oceny. W pierwszej z nich oczekiwanie podziękowania za komplement zostało głośno powiedziane przez inną osobę z grupy. Żadna z nich nie była sytuacją sam na sam, narażały więc na ocenę innych osób, co również miało miejsce.
Zastanawiam się, czy możliwe jest w ogóle skomplementowanie kogoś bez wtłoczenia w ten schemat. Powinna to być sytuacja sam na sam, pozbawiona zależności hierarchicznych, a więc partnerska. Ale kiedy dochodzę do reakcji osoby skomplementowanej zaczynam mieć znowu wątpliwości. Bo teraz za tą nieproszoną ocenę trzeba podziękować. A jeśli nie podziękować, to jakoś zareagować.
Być może komplementy tak naprawdę nie są niczym miłym, a jedynie wmawia nam to kultura narzucona przez społeczeństwo? Może trzeba na nie patrzeć, w każdej sytuacji, nie tylko w wymienionych, zawsze jak na nieproszoną ocenę opartą na nie znanych kryteriach, daną przez kogoś miłego, kogo zdanie ogólnie się liczy, ale jednak nie ma prawa ingerować w tak prywatne sprawy, jak wygląd.
Małgorzata Frąckiewicz