Do rodziców białych dzieci

Drodzy rodzice białoskórych dzieci,

głosuję za tym, żeby z naszego rodzicielskiego leksykonu wykreślić frazy:

  1. „Wszyscy są równi”,
  2. „Pod skórą jesteśmy tacy sami.”

Zdaję sobie sprawę, że jest to sprzeczne z intuicją. Ale mówię całkiem poważnie.

cute black and white babies desktop wallpapers

Oświadczenia te są tak abstrakcyjne, że są w większości pozbawione sensu, gdy są przekazywane 7- a nawet 17-latkom. To w najlepszym wypadku. W najgorszym, są pustymi wypełniaczami – kiepskiej jakości zamiennikami rozmów o rasie, różnicach rasowych i rasizmie, które należy przeprowadzić ze swoimi dziećmi.

Niczym cukier, gdy nasze dzieci potrzebują białka.

Jednakże, jeśli weźmie się pod uwagę wypowiedzi białych studentów/ek, oświadczenia tego typu są standardem w wielu gospodarstwach domowych białych obywateli i obywatelek.

Moi uczniowie i moje uczennice piszą wypracowania autobiograficzne związane z tematem rasy. Jest to dość proste zadanie: opisz wpływ tożsamości rasowej w swoim życiu – nie tylko ogólnie rasy, ale twojej rasy i jakiś znaczących doświadczeń, nauki i myśli dotyczące tej tożsamości na różnych etapach życia. Wymagam, aby przeprowadzili wywiady z dwoma członkami swoich rodzin dotyczące ich doświadczeń i przekonań o byciu „x”. (Jak się okazuje, jest to naprawdę trudne zadanie dla białych studentów/ek z powodów, które są ważne i odkrywcze. Więcej o tym w innym miejscu).

Raz po raz, moi biali uczniowie i uczennice piszą, że stwierdzenie „każdy jest równy” jest „najważniejszą” rzeczą, jaką rodzice nauczyli ich o rasie. Raz po raz, mało znacząca liczba z nich stara się później przejść do opisu ich obecnych lęków związanych z a) jak powiedzieć rodzicom, że spotykają się z osobą, która ma inny kolor skóry, b) tym, że chcą przyprowadzić do domu kolegę/koleżankę z klasy, który/a jest Latynosem/ką lub jest czarny/a, c) tym, że przerwa świąteczna z okazji Święta Dziękczynienia jest okresem, gdy w milczeniu muszą słuchać rasistowskich żartów jednego z członków rodziny lub d) o czymś innym, co pokazuje, jak głęboko i wyraźnie uczniowie i uczennice wiedzą, że „wiedza” nie zawsze oznacza wielkie zasoby doświadczeń białoskórych.

Niewielu/e zauważa sprzeczności, jakie udało im się opisać na przestrzeni zaledwie czterech stron.

Przez długi czas starałam się zrozumieć sens tych dokumentów. Następnie Nurture Shock (nie chodzi o książkę o rasie) wspomogła mnie. Donosi badaczom/czkom zajmującym się naukami społecznymi, by próbowali/ły odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak wiele białych dzieci ma tak słabe umiejętności angażowania się w sprawy różnic rasowych i zwalczania rasizmu, mimo że są wystawione na (liberalną) mantrę białych „wszyscy są równi”. Okazuje się, że nasze dzieci, dosłownie nie wiedzą co „wszyscy są równi” oznacza. To pusty frazes. 

Tymczasem codziennie są atakowani przez nieustającą falę krytyki anty-czarnoskórego obrazu, stereotypów dotyczących Indian/ek, oszczerstw wobec ciemnoskórych nie-rodowitych Anglików/Angielek i tak w koło Macieju.

Nasze radosne poczucie równości i współdzielone przez całą ludzkość frazesy po prostu nie mają szans bytu. To trochę jak stawianie swojego dziecka przed 30-minutowym programem telewizyjnym. Przez pierwsze 28 minut pokazują dzieci zastraszane i ogólnie traktujące siebie jak gówno. Dwie ostatnie minuty to  moralna lekcja życzliwości ukazana w ogólnie miłej atmosferze. Zgadnij, która część występów dzieci zapamiętają i zaczną naśladować? (Kolejne niesamowite badanie odnotowane w „Nurture Shock”).

Uwaga: To jest poza tym, co się dzieje w rodzinach, które w jakiś sposób jednocześnie uczą „wszyscy jesteśmy równi”, a w tym samym czasie wyraźnie podkreślają, że spotkanie z osobami z innej rasy jest „be”. Eduardo Bonilla-Silva dokumentuje coś podobnego wśród jednostek. Liberalni/e, konserwatywni/e, lub umiarkowani/e ankietowani/e twierdzą, że nie dostrzegają koloru skóry, by po chwili powiedzieć jakiś rasistowski tekst. Niespójność jest, jak widać, wszechobecna w kulturze białych. Ale, nawet jeśli nie jesteś zapewne rodzicem, który wpaja negatywną opinię na temat międzyrasowych związków, istnieje nagląca potrzeba. Musimy dowiedzieć się, co te wyniki – pochodzące z „Nurture Shock  i moje własne – mówią nam o tym jak rozmawiamy (jak powinniśmy i jak nie powinniśmy rozmawiać) z białymi dziećmi.

Wiem, że „wszyscy są równi” oznacza „wszyscy zasługują na uczciwe traktowanie.” Podczas gdy mówimy dzieciom, że jesteśmy wszyscy tacy sami, odejmując takie czynniki jak: kolor skóry, płeć, seksualność, sprawność fizyczna i inne, staramy się im powiedzieć, że wszyscy współdzielimy takie atrybuty jak ludzka godność i wartość.

Oczywiście, że wierzę w te rzeczy.

Ale, czy kiedykolwiek rzeczywiście spotkaliście „ogólnego” człowieka? Kogoś bez rasy lub płci?
No, i wiecie co? Wasze dzieci też takiej osoby nie spotkają.

I w wieku 3 lat nasze dzieci są świadome tego faktu, nawet jeśli jeszcze nie używają kategoryzacji dorosłych, by o tym mówić. Jeśli mi nie wierzysz, weź do ręki „The First <<R>>” Będziesz zaskoczony/a tym, co dzieci w wieku przedszkolnym wiedzą i robią w odniesieniu do tematu rasy.

Atakowane. Każdego dnia.

Frazesy nie wystarczą.

Jeszcze jedno „oświadczenie”. Czytałam jakiś czas temu badania porównując rodziny białe i czarne. Stwierdzono, że średnio rodzice afroamerykańscy zaczynają mówić o rasie ze swoimi afroamerykańskimi dziećmi w wieku lat 3. A biali rodzice ze swoimi dziećmi? W wieku lat 13.

Czy jest to jakimś zdziwieniem, że moi uczniowie i uczennice są tak wprawieni/one w zakłopotanie i „zacofani”? To, że wyglądają jak jeleń w świetle reflektorów, gdy mówię im, że będziemy mówić o wpływie rasy na ich życie? To nie chodzi tylko o fakt bycia białym, a tym samym odizolowanie od negatywnych efektów zachowań rasistowskich (chociaż uważam, że białe dzieci są również dogłębnie skrzywdzone – tylko w inny sposób), które działają przeciwko rozwojowi  ich rozumowania rasy i antyrasizmu. My rodzice również działamy na ich niekorzyść!

Gorzej, wyobraźcie sobie, co się dzieje na moich zajęciach, kiedy kolorowi/e studenci/tki opisują swoje doświadczenia z rasizmem, a ich biali koledzy lub białe koleżanki tępo gapią się na nich, powtarzając: „wszyscy są równi”, „wszyscy jesteśmy tacy sami pod skórą”. Nawet nie warto wspominać, że ta wymiana inspiruje do rozwoju solidnej międzyrasowej przyjaźni. Ani nie daje kolorowym studentom i studentkom powodu, aby myśleć, że znaleźli sojuszników/czki, których z nadzieją wypatrywali: zainteresowani koledzy i zainteresowane koleżanki gotowi/e pomóc w budowaniu bardziej sprawiedliwej rasowej przyszłości. Głosuję na to, że uderzymy. Okazuje się, że to absolutnie nie są żadne nauki.

Tak więc, jeśli to twój 4-letni syn lub 4-letnia córka zaczyna dostrzegać ciemniejszą skórę u innych (co się dzieje, gdy wychowujemy dzieci w środowisku „białych”), frazes „wszyscy jesteśmy tacy sami w środku” sugeruje, że zauważają coś, czego nie powinni i insynuują, że jest coś nie tak z ciemniejszą skórą – musimy to zignorować (w międzyczasie dziecko słyszy w kółko uwagi o pięknych niebieskich oczach i blond włosach). A co powiecie na dyskusję na temat wielu pięknych ciemniejszych odcieni skóry?

Jeśli to twój 8-latek czy twoja 8-latka opisuje spotkanie w szkole z osobami o innym kolorze skóry, powiedzenie mu „każdy jest równy” jest jak przekazanie jej/mu biernego zawierzenia, podczas gdy tutaj potrzeba czynnego, działającego na wyobraźnię, strategicznego myślenia o upoważnionym działaniu. „Jak się czułeś/aś, kiedy to się stało? Co chcesz robić, jeśli to się powtórzy? Jak mogę Cię wspomóc w twych staraniach?”

Niestety, nie ma listy prostych odpowiedzi dotyczących tego, czego powinniśmy i powinnyśmy nauczać. Nie próbujmy się od tego wymigać. W rzeczywistości to jest meritum sprawy.

Nie zakładamy, że gotowe odpowiedzi są adekwatne, by umożliwić naszym dzieciom, aby nauczyły się poruszać w temacie relacji, żywienia, seksualności, religii, emocji, ani żadnych innych, kwestionujących rzeczywistość. Nie możemy ich zostawić w spokoju, żeby same zrozumiały.

Sami się wyposażyliśmy w tą wiedzę, wyposażmy i je.
Dlaczego z tematem rasy i rasizmu powinno być inaczej?

Gotowe odpowiedzi mogą być dowodem na to, jak wielu rodziców w sobie nie wyćwiczyło umiejętności, której powinniśmy teraz nauczyć swoich dzieci.  W wyniku ich pytań, uwag i doświadczenia wkroczyliśmy na teren, po którym nie potrafimy się poruszać. Sprawiają, że czujemy się maksymalnie niekomfortowo.

Ale znowu my jesteśmy w stanie i chcemy się rozwijać swoje możliwości i pracować nad tym pomimo dyskomfortu w tak wielu obszarac,h w jakich rodzicielstwo nas zaskoczyło. Rasa nie jest różna.

Tak, spróbuj tego. Wyobraź sobie rozmowy pomiędzy rodzicami i ich czarnymi lub latynoskimi dziećmi po tym, jak Trayvon Martin został zabity, a George Zimmerman został uniewinniony. Byłabym skłonna się założyć, że gotowe odpowiedzi nie byłyby tutaj na miejscu.

Ten eksperyment myślowy nie daje nam do ręki sprawdzonych argumentów, ale pokazuje standard rozmowy, jakiego od nas się wymaga. Jeśli chcemy, aby nasze białe dzieci żyły w świecie, gdzie jest większa sprawiedliwość rasowa niż obecnie, musimy dowiedzieć się, jak przeprowadzać rozmowy z nimi tak by był tak prawdziwe, mocne, bolesne, żywe, strategiczne i autentyczne jak te rozmowy, które musiały być przeprowadzone przez tamtych rodziców. Tak by nasze dzieci mogły pomóc budować ten świat.

Tak bardzo, jak kochamy nasze dzieci, możemy nie tylko chcieć zrozumieć. My możemy to zrozumieć.

Autorka: Jennifer Harvey
Tłumaczenie: Magdalena Ziemska

design & theme: www.bazingadesigns.com